Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50

- Wydajesz się czymś zdenerwowana - zagadnął na początek.
- A ja, jak na ciebie patrzę, mam wrażenie, że nie cieszysz się, że tu jestem - zaśmiał się na jej słowa, prostując plecy.
- Cieszę się. Nawet bardzo, ale - wyciągnął dłoń w jej stronę, jakby chcąc położyć ją na ręce nastolatki, jednak szybko ją zabrał. - Tu zaczyna się sprawa, o której chciałem pomówić - zebrał ze sobą wszystkie myśli, zwracając się spokojnie do koleżanki. - Właściwie, co takiego się stało, że postanowiłaś wrócić?
- Nie mogę zmienić zdania? - usłyszała westchnienie nastolatka.
- Takie zmienianie raz postanowionej decyzji nie jest w twoim stylu - dostrzegł drobny błysk zakłopotania w jej oczach.
- Po prostu - zaczęła dość nie pewnie. - Ostatnimi czasy piłka nożna jest cały czas przeciwko mnie. Moi przyjaciele rozwijali się, a ja stałam w miejscu, czując tylko większą złość z każdą kolejną próbą.
- Ale zawsze mówiłaś, że jeśli coś jest nam na przekór, to najgorsze, co możemy zrobić, to poddać się.
- No tak - wstała, stając przy oknie i przyglądając się gwiazdom, które kolejno zapalały się na ciemnym tle jebie. - Ale probowanie przestało sprawiać mi przyjemność, a do tego - opuściła głowę, zaciskając palce na krawędzi parapetu, czując dłoń Matta na ramieniu. - Coraz częściej miałam wrażenie, że bycie najlepszym piłkarzem to marzenie Axela, a ja tylko staram się je zrealizować wbrew sobie.
Śmiech kolegi zdezorientował ją.
- Bawi cię?
- Chodzi o to - wziął pare wdechów, by się uspokoić. - Że to musiało być twoje marzenie, skoro zaczęłaś trenować ten sport. A co do Axela - także spojrzał w stronę nieba. - Ten koleś jest wręcz niesamowity, że swoją grą potrafi zainspirować każdego. Udało mu się złapać nawet mnie, mimo iż wiesz, jak bardzo nienawidzę piłki.
- Tak, ale...
- Nie ma żadnego ale, Ereina - przerwał jej. - Już podjęłaś decyzję i musisz patrzeć tylko w przyszłość. Przeszłości nie zmienisz, ale możesz panować nad tym, co będzie.
- Może i masz rację - nastolatek skierował się w stronę drzwi, łapiąc za klamkę. Zanim jednak zdążył ją nacisnąć, usłyszał jeszcze jedno pytanie z ust dawnej pani kapitan. - Matt?
- Tak, Errie? - odwrócił się w jej stronę, widząc, jak jej jasne włosy delikatnie unoszą się przh pomocy wiatru, a jej twarz lekko się zarumieniła.
- Zgadzam się, że muszę patrzeć tylko i wyłącznie w przyszłość, ale jak mam to zrobić, skoro w głowie widzę cały czas wspomnienia z drużyną Kirkwooda i momenty, które stały się podczas udziału w mistrzostwach świata? - Jeremi obdarzył ją delikatnym uśmiechem, czując, jak jego grzywka znów układa się na prosto.
- Gdybym poznał takich wspaniałych ludzi, jakimi byli twoi przyjaciele, za żadne skarby nie chciałbym o nich zapomnieć - wyszedł.
Ereina dalej przypatrywał się gwiazdom, kolejny raz widząc dawne wspomnienie.

Wiesz, że dla mnie najważniejsza jest piłka. To moje przeznaczenie, a jakie jest twoje?

Poczuła, że jej oczy stają się czerwone, a po policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
- Wybacz mi, Axel - szepnęła. - najwyraźniej to taniec jest moim przeznaczeniem.
Wróciła do łóżka, zupełnie oddając się objęciom Morfeusza
Słodko już spała, za to na drugim końcu korytarza, rozciągające się na jakieś kilkadziesiąt metrów, w jednym pokoju dwójka chłopców nie miała zbytnio ochoty, by odpocząć.
Carl zaczynał już drugą paczkę chrupek, a Matt siedział z oczami wlepionymi w ścianę, stukając końcówką ołówka o zeszyt, który miał na kolanach.
- Mógłbyś skończyć? Wiesz, że nie wolno nam tego jeść zwłaszcza przed zawodami - rzucił nieobecne spojrzenie w stronę przyjaciela, który zrobił markotną minę.
- Jeremi, nie wyżywaj na mnie swojej frustracji.
- Nie mów tak do mnie - groźny ton głosu Matta sprawił, że odstawił paczkę na bok, unosząc do góry jedną z brwi.
- Tylko żartuję - skwitował. - Ale nie rozumiem, czemu się tak złościsz.
Zacznij w końcu dostrzegać pozytywy, a nie same negatywy - mruknął, uśmiechając się zadziornie. - Zauważyłeś, że rysujesz drugą stroną ołówka? - tancerz szybko odwrócił przedmiot, przyglądając się kartce, na której znalazły się tylko brązowe, niewyraźne kreski.
- Mam wrażenie, że stanie się coś złego.
- Co masz na myśli? - odpowiedzial zaciekawiony Carl. - Myślisz, że podczas naszego występu na zawodach trafi w nas meteoryt? - zażartował.
- Przestań z tymi głupimi żartami - rzucił w niego ołówkiem. - Po prostu chce się upewnić, że nic złego się nie stanie.
- Więc jak chcesz to zrobić?
- Jeszcze nie wiem.
- Tylko nie rób nic głupiego - Matt położył się na brzuchu, zerkając w stronę swojego przyjaciela, który zaczął przeglądać coś w laptopie. Potem wzrok tancerza skierował się na leżącą obok paczke.
- Rzuć mi ją - wskazał na opakowanie chrupek.
- Przecież mówiłeś mądralo, że nie wolno nam tego jeść - odburknął niezadowolony.
- Po pierwsze jestem kapitanem, więc mnie słuchaj, a po drugie, to już mi wszystko jedno - Carl podał mu jedzenie, a Jeremi po zjedzeniu garści wpadł na dość ryzykowny pomysł.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro