49
Kim jesteś i po co oglądałaś nasz trening?
Nastolatka podniosła się, spoglądając w stronę okna, za którym szalała burza. Była nieco zmęczona od wczorajszego dnia, jednak nie była w stanie spokojnie zasnąć.
- Co się ze mną dzieje? - rzuciła w przestrzeń, licząc na to, że otrzyma jakąś niespodziewaną odpowiedź. Niestety w pokoju znajdowała się tylko ona. Podrapała się po czubku głowy, czując w okolicy skroni nieprzyjemny ucisk. Schodząc dłonią trochę niżej, natrafił na jakiś materiał. Szybko go ściągnęła, spostrzegając chustę, którą dość dobrze znała. Odstawiła ją na bok obok poduszki, podchodząc do okna i opierając ręce na parapecie.
Przymknęła na chwilę oczy, a gdy przez powieki przedarło się światło błyskawicy, w jej głowie znów pojawił się pewien obraz.
Wiesz, że dla mnie najważniejsza jest piłka. To moje przeznaczenie, a jakie jest twoje?
Usłyszawszy grzmot, podskoczyła z przestrachu, obejmując się rękami, by dodać sobie trochę odwagi.
- Nienawidzę burzy - mruknęła, wracając na łóżko i chowając twarz w dłoniach.
Udowodniłaś, że można ci ufać...
Zacisnęła palce, pociągając za końcówki swoich włosów, słysząc w głowie jeszcze jedną sentencję.
Piłka stała się dla mnie najważniejsza.
Nerwowo podniosła się, a gdy znów rozległ się głośny huk, krzyknęła dość głośno, czując jak jej serce przyspiesza.
Czuła się bardzo zestresowana, a do tego dochodziła jeszcze ta okropna pogoda. Jednak... Czemu miała takie poczucie? W końcu dokonała słusznej decyzji, jak sama twierdziła. Może chodziło o fakt, że reszta nie zupełnie rozumiała jej wybór.
To było dość trudne do zrozumienia...
Ereina mogła powiedzieć, że w jakiejś mierze na całą decyzję wpłynął list, który przed wyjazdem na Liocott otrzymała gimnazjalistka. Nie miał jednak jakiejś dużej siły sprawczej - dawał tylko drobną sugestię, która zaczęła być coraz bardziej kusząca, gdy podczas kolejnych rozgrywek nie była brana pod uwagę. Często w jej myślach pojawiały się dawne czasy, gdy każdy z jej zespołu był potrzebny, a bez jednego człowieka, drużyna nie istniała. Ta zasada nie panowała w piłce nożnej.
Mimo wszystko, każdy by pewnie uznał, że taką kolej rzeczy da się przeboleć. Z pewnością tak.
Pojawiał się jednak inny problem, który można uznać za ten główny. Jej przyjaciele oprócz ogromnej pasji posiadali jeszcze niesamowite umiejętności. Z każdym dniem, gdy miała okazję przyglądać się ich ćwiczeniom, dostrzegała kolejne postępy, które dla niej, były ogromne, porównując to z tymi, których ona była w stanie dokonać.
Starała się jednak nie poddawać, ale presja wydawała się zbyt duża - zwłaszcza wtedy, gdy to od niej miały zależeć chociażby losy spotkania.
Powód może wydawać się głupi, ale Ereina dała się wciągnąć na głęboką wodę. Trafiła do zespołu, który trenował codziennie - dzień w dzień z nastawieniem na ujrzenie kolejnych efektów. Errie musiała niestety zaczynać od samego początku. Po wybudzeniu ze śpiączki jej pierwsze dni były istnym koszmarem. Ponowna nauka utrzymania rownowagi na nogach, przypominanie, jak stawiało się kroki, w jaki sposób należy panować nad swoim ciałem i jak połączyć ze sobą wszystkie ruchy.
Mimo to, szybko wróciła do dawnej sprawności dzięki własnemu zaparciu. Po takim osiągnięciu powinna także mieć siłę, by trenować dalej z japońskim zespołem.
Widocznie ta sprawa musiała ją jednak przytłoczyć. Chodzenie, bieganie... To rzeczy naturalne dla każdego człowieka, ale zupełnie inaczej jest, gdy umiejętności sportowe, które nabyło się wieloma ćwiczeniami, kiedyś były na wystarczającym poziomie, a dziś okazywały się za małe i nawet silna wola nie pomagała w całej sprawie.
Mogła walczyć, jednak dla niej jedynym rozwiązaniem okazało się odejście, gdyż uznała, że taniec przywróci jej dawną wiarę w siebie i tu nie będzie musiała nikogo nadganiać, gdyż była już wystarczająco dobra.
Wlepiła oczy w otwierające się drzwi, za którymi stał zdziwiony Matt. Wszedł do środka, od razu czując nieprzyjemną aurę unoszącą się w powietrzu.
- Słyszałem jakiś krzyk - zagadnął, nie wchodząc głębiej.
- Przestraszyłam się burzy - nastolatek uśmiechnął się, gdy przypomniał sobie lata, gdy byli o wiele młodsi i Ereina zawsze podczas burzy przytulała się do niego, prosząc, by dodał jej otuchy.
- Nie długo przejdzie - odpowiedzial, znów łapiąc za klamkę.
Zatrzymał się jednak na chwilę, mając dziwne przeczucia.
Nie czytał w myślach tancerki, ale ona wiedziała, co chodziło po jej głowie.
W waszej drużynie jest to, czego od zawsze szukałam.
Znów pociągnęła się za włosy, mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem.
Matt przyglądnął jej się przez chwilę, nie robiąc żadnych gwałtownych ruchów. Podszedł do niej, ostrożnie siadając obok i starając się objąć ja ramieniem. Poczuł dziwne wzdrygnięcie, a potem sam zaczął myśleć.
Od kiedy Errie do nich wróciła, czuł, że musi z nią porozmawiać. Zastanawiał się tylko, czy to będzie odpowiedni moment. Nie mógł jednak zwlekać.
- Możemy o czymś porozmawiać? - koleżanka wyprostowała się, skupiając na nim swój wzrok.
- O czym chcesz rozmawiać?
- Ogólnie - odparł, zauważając, że deszcz powoli ustanie. - O wszystkim. Jak za starych, dobrych lat - zamyślił się, parę razy zabierając się, by coś powiedzieć. - I chciałbym z tobą omówić parę spraw, których nie do końca rozumiem.
- Zamieniam się w słuch.
Po deszczu zostały już tylko krople spływające po szybach, jednak ważniejszy był temat rozmowy - A ten był dosyć poważny.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro