Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

39

- Japonia nie zaczyna dobrze! Byli tak blisko remisu, jednak atak Ereiny nie zapewnił im go! Czy to tylko chwilowe nieporozumienie, czy Senter ma zamiar grać tak przez cały mecz? Czemu trener Inazumy nie wpuści Axela na boisko?
Kevin dostrzegł, że dziewczyna stojąca niedaleko zacisnęła piąstki, gdy tylko komentator wypowiedział te słowa. Niestety doskonale wiedział, jak się teraz czuła. Jedna nie udana próba i inni już cię skreślają. Sam pamiętał moment, gdy starał się pokazać z jak najlepszej strony, a przeciwnicy obwieszczali, że grają z nimi mecz tylko ze względu na Axela.
Nie przyjemne uczucie...
- Errie! - zaczęła machać w jej stronę, gdy ta nieobecnym wzrokiem przyglądała się piłce. - Nadrobimy to, zobaczysz!
Nastolatka nie mogła uwierzyć, jakie pokłady optymizmu miał w sobie Kevin. Zawsze wydawał się jej gburem, który tylko czasami pokazywał ludzkie uczucia. Dziś jednak wyraźnie czuła, że wspierał ja od samego początku. Przez to nie chciała go zawieść, ale po nie udanym ataku i strzale, którego kapitan nie obronił, żałowała, że nie schowała się gdzieś przed meczem. Wtedy nie musiałaby osądzać siebie za brak remisu.

Znów rozpoczęli atak, tylko tym razem gimanzjalistka unikała kontaktu z piłką. Gdy jej koledzy podawali ją do niej, ona nawet w dogodnej sytuacji odsyłała ją do kogoś innego. Swoim stylem gry mogła przypominać teraz dawnego Austina. On jednak widział diametralną różnicę. On robił to po to, by żaden przyjaciel nie czuł się niepotrzebny. Ona wykonywała to tylko dlatego, iż bała się popełnić błąd.
- Wykończ to! - wyskoczył w górę nad swojego przeciwnika, kierując piłkę do napastniczki, która miała idealną pozycje do oddania bezbłędnego strzału. Zatrzymała się, słysząc krzyk młodszego kolegi i z dziwnym zamyśleniem zaczęła obserwować, jak piłka przelatuje przed nią i trafia na aut, zupełnie nie wywołując żadnych emocji w zawodniczce.
- O - przeciągnął komentator, przecierając z niedowierzaniem swoje okulary, ledwo trzymając mikrofon w ręce. - Niech mnie ktoś uszczypnie. Czy ta akcja naprawdę się tak skończyła?
Tłumy na widowni zamilkły na chwile, a potem już nawet na murawie słychać było głosy niezadowolenia i okrzyki kibiców Jednorożca, którzy cieszyli się z zaistniałej sytuacji.
- Ereina, co się stało? - Austin znalazł się obok nastolatki, która wciąż spoglądała na miejsce, gdzie leżała piłka. Czuła się dziwnie nie spokojna, a jej ciało otulił nieprzyjemny chłód.
- Jak mogłam tego nie przyjąć? - powiedziała dość cicho.
- Co?
Nie otrzymał odpowiedzi. Zawodniczka minęła go, przystanąc na chwilę przy brunecie z zespołu Jednorożca.
- Jeśli masz zamiar tak grać do końca meczu, to może lepiej byś zeszła z boiska - usłyszeli gwizdek sędziego. Pierwsze czterdzieści pięć minut już minęło.

W ciągu tej dość krótkiej przerwy stało się naprawdę wiele. Mark dowiedział się, że dzisiejszy mecz może być dla jego przyjaciela Erika ostatnim, gdyż będzie musiał przejść poważną operację. Evans nie miał zamiaru kwestionować jego decyzji o dalszym uczestnictwie w mistrzostwach. Wiedział, że jeśli ktoś rzeczywiście kochał piłkę, to trudno było go odciągnąć od gry. Dlatego też postanowił, że da z siebie jeszcze więcej, by nie zawieść dawnego kolegi z zespołu.

Oprócz tego bramkarz musiał stanąć przed bardzo ważnym zadaniem.
Zawsze wspierał swoją drużynę, gdy ta zaczynała tracić wiarę w swoje możliwości. Dzisiaj to zadanie wydawało się trudniejsze. Kapitan czuł, że Axel, który trzymał dłoń na jego ramieniu, go wspiera, ale sam nie wiedział, co powiedzieć, by trafiło to do wszystkich. Nikt raczej nie spodziewał się, że głos w całej sprawie zabierze Dragonfly.
- Mark - zwrócił się do niego, przykładając pięść w okolicy serca. - Pozwól - kiwnął głową, stając w takim miejscu, by wszyscy go słyszeli. - Słuchajcie. To nasz trzeci mecz na wyspie Liocott. Były momenty, gdy było ciężko, ale też takie, gdy świetnie dawaliśmy sobie radę. Dzisiaj zaczęliśmy wręcz fatalnie - mruknął. - Ale tylko dlatego, że wszyscy sami siebie okłamujemy - zauważył, że przyjaciele zaczęli po sobie spoglądać, próbując zrozumieć, co miał na myśli. - Powiedzieliście, że ufacie Errie, a na boisku zupełnie tego nie okazujecie. Jak można grać, jeśli druga osoba nie ma do ciebie zaufania? - zrobił krok w tył, teraz zwracając się w stronę napastniczki, która stała wpatrzona w boisko. - Ereina - zaczął. - Ty po pierwsze powinnaś uwierzyć w swoje umiejętności - szturchnął jej ramię. - Mam ci przypomnieć, że ograłaś mnie, Juda i Marka bez najmniejszego problemu? - zaśmiał się, przypominając sobie to zdarzenie. - Ufać, nie znaczy wierzyć, że ktoś jest na tyle dobry, że wykona za ciebie całą robotę. Ufać, to znaczy dawać z siebie wszystko i mieć pewność, że zawsze ktoś cię wesprze - Po krótkiej chwili ciszy usłyszał oklaski przyjaciół i pogwizdywanie.
- Nie wiedziałem, że jesteś takim wspaniałym mówcą wielkoludzie - kapitan przetarł swoje oczy, a Kevin zaśmiał się na jego słowa.
Znów usłyszeli gwizdek. Wszyscy ruszyli na swoje pozycje. Tylko Dragonfly zatrzymał na chwilę swoją koleżankę.
- Wiem, co czujesz. Sam kiedyś nie mogłem znieść tego, że stałem w czyimś cieniu, ale to dało mi motywację do działania. Ty też musisz ją tu znaleźć - przyłożył dłoń do serca, a potem pobiegł na swoje miejsce.
Ereina uniosła głowę lekko do góry, zerkając teraz w stronę Axela, który uśmiechnął się do niej.
- Uśmiechnij się. Będzie dobrze - od razu kąciki ust nastolatki uniosły się, dzięki czmeu Blaze poczuł wewnętrzny spokój.

Grę wznowił Jednorożec, jednak piłkę szybko przejęli zawodnicy Inazumy.
Wiecie co? Już w pierwszej minucie zdobyli gola. Wygląda na to, że Smocze Tornado działa także w innej odsłonie.

Radość zabrzmiała na stadionie, a najgłośniej krzyczeli rezerwowi i menadżerki. Tylko trener wydawał się jak zwykle niewzruszony całą sytuacją, komentując krótko.
- Ja bym się nie cieszył na waszym miejscu...

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro