36
- Jak to nie będziesz grał w następnym meczu? - powiedziała trochę głośniej, a część zawodników zwróciła na nią swoją uwagę, a Hurley nawet dostał piłka w plecy przez nieuwagę.
Axel rozglądnął się tylko spokojnie, każdemu graczowi poświęcając chwilę uwagi, by potem zamknąć oczy i skinąć głową do przyjaciółki.
- Tak postanowiłem - stwierdził, nie dając jasnej odpowiedzi.
- Axel, ale ja zupełnie nie rozumiem, dlaczego? - uniosła ręce, chcąc pokazać, że jest trochę zakłopotana i jednocześnie nie wie, co powinna powiedzieć.
- Tutaj właśnie zaczyna się ta sprawa, o której chcę z tobą porozmawiać - zamilkł na chwilę. Nie myślał raczej, jak powinien to powiedzieć. W końcu już wcześniej ubrał to w słowa, ale zastanawiał się, czy nie powinien wtrącić jeszcze czegoś przed całym wytłumaczeniem. - Ereina - znów przemówił, łapiąc za jej jedną dłoń i kładąc ją sobie na ramieniu. - Ufasz mi? - oczy nastolatki stały się większe, a ręką o mało nie zsunęła się z barku chłopaka.
- Ja przecież... Nie wiem - odpowiedziała, odgarniając niezdarnie włosy za ucho, biorąc szybko głęboki wdech, a potem ze światem wypuszczając powietrze. - Tak. Ufam ci - Blaze kiwnął głową, mówiąc dalej.
- A obiecasz, że coś dla mnie zrobisz? - nawet za szkiełkami okularów w jej oczach dostrzegał drobne zszokowanie, niepewność i zamyślenie. Dlatego starał się utrzymać powagę i pewność w swoim spojrzeniu, by może w ten sposób rozluźnić gimnazjalistkę.
- Axel, wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi i jestem gotowa zrobić wiele, ale musisz mi wpierw powiedzieć, o co chodzi?
- Sęk w tym, że jeśli ci to powiem, to się nie zgodzisz?
W głowie zawodniczki pojawiło się pytanie, o ci mogło chodzić. Skoro mówił, że ona może się na to nie zgodzić, to czy było to aż tak straszne i niemoralne? Znała jednak Blaze'a na tyle dobrze, iż wiedziała, że nie mógł prosić ja o coś złego. Palcami pogładziła jego ramię, a potem spokojnie powiedziała.
- No dobrze. Zgadzam się - chłopak uśmiechnął się na jej słowa. Uśmiech zbladł jednak po paru sekundach, a on zaczął tłumaczyć powód, dla którego nie weźmie udziału w następnym meczu.
W głowie się nie mieści to, co powiedział. Postanowił, że podczas następnego starcia to Ereina zajmie jego miejsce na pozycji asowego napastnika, a trener już zatwierdził całą zmianę.
- Co ty powiedziałeś? - poczuła nagły przypływ stresu, a jej opanowanie zupełnie zniknęło, uwalniając drzemiące w niej uczucia. - Axel, mówię kategorycznie nie! Nie zgadzam się na to! Przecież ja nawet nie jestem napastnikiem!
- Uznałem, że dasz sobie radę i jestem pewny moich słów.
- To z pewnością nie był twój pomysł - przeszła obok niego, uderzając się z nim ramieniem i ruszając w stronę gabinetu trenera. On wydawał się niewzruszony całym zajściem, potwierdzając wszystko, co powiedział jej wcześniej napastnik. Nie mogła uwierzyć, że oboje wpadli na tak głupi pomysł, by najważniejszą rolę w meczu powierzyć właśnie jej. Przecież zupełnie nie nadawała się do ataku. Ona traciła energię po paru chwilach, a co najważniejsze jej strzały nie mogły równać się z tymi, które wykonywał plomienny napastnik.
Wróciła do siebie, do końca dnia nie mając ochoty na jakąkolwiek grę, czy wychodzenie z pokoju. Cała radość prysnęła jak mydlana bańka, a chęć stworzenia nowego hissatsu odleciała gdzieś daleko.
Oprócz tego, że nie znała powodu tej dziwnej zamiany, męczyła ją jeszcze jedna rzecz.
Po wyjściu ze szpitala uważała, że w końcu udało jej się zapanować nad emocjami, a jednak taka z pozoru nieistotna rzecz doprowadziła ją do zdenerwowania.
- Nie mogę grać jako napastnik - biadoliła, wtulając się w poduszkę i co chwilę odwracając się na drugi bok. - Nie dam rady. Przecież się tylko ośmieszę - naciągnęła kołdrę, przykrywając się nią i powoli czując, jak jej złość zamienia się w smutek, który ze sobą przyniósł niewielkie łzy. - Przecież doskonale wiedział, że gram na obronie tylko dlatego, iż nie radzę sobie w ataku.
Wszystkiemu towarzyszyło jeszcze dziwne uczucie zdrady. Czyżby została zdradzona przez najlepszego przyjaciela, na którym zawsze mogła polegać?
Axel nie mógł mieć złych intencji - Tak to sobie tłumaczyła, szukając odpowiedzi do całej sprawy.
Od jakiegoś czasu miała mętlik w głowie i już zupełnie nie wiedziała, czy chce grać w piłkę, czy zająć się czymś zupełnie innym. Czuła się zupełnie niepotrzebna, gdy jej przyjaciele wybiegali kolejny raz na murawę walczyć z całym światem, a ona mogła tylko patrzeć i trzymać za nich kciuki.
- Czy to przez to? - zadała sobie to pytanie, dochodząc do wniosku, że płomienny napastnik i trener chcieli jej pokazać, że pełni ważną rolę w ich zespole. Jednak takie wytłumaczenie zupełnie jej nie pocieszało. Jeśli ktoś jest ważny, to jest potrzebny na tej pozycji, która jest najbliższa jego sercu, a zmienianie jej mijało się z celem. Chciała czuć się potrzebna jako obrońca a nie napastnik, który i tak nie trafi żadnej bramki.
Znów wtuliła się w poduszkę, zamykając oczy i próbując zasnąć. Podniosła się jednak, gdy poczuła wibracje niedaleko swojego brzucha. Ostrożnie wyciągnęła rękę, biorąc swój telefon w dłoń i odczytując imię osoby, która właśnie do niej dzwoniła.
Co to za zbieg okoliczności?
***
Właśnie wybił pierwszy tysiąc gwiazdek w tym opowiadaniu. Dziękuję serdecznie. Jesteście wielcy!
JQ
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro