Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36

- Jak to nie będziesz grał w następnym meczu? - powiedziała trochę głośniej, a część zawodników zwróciła na nią swoją uwagę, a Hurley nawet dostał piłka w plecy przez nieuwagę.
Axel rozglądnął się tylko spokojnie, każdemu graczowi poświęcając chwilę uwagi, by potem zamknąć oczy i skinąć głową do przyjaciółki.
- Tak postanowiłem - stwierdził, nie dając jasnej odpowiedzi.
- Axel, ale ja zupełnie nie rozumiem, dlaczego? - uniosła ręce, chcąc pokazać, że jest trochę zakłopotana i jednocześnie nie wie, co powinna powiedzieć.
- Tutaj właśnie zaczyna się ta sprawa, o której chcę z tobą porozmawiać - zamilkł na chwilę. Nie myślał raczej, jak powinien to powiedzieć. W końcu już wcześniej ubrał to w słowa, ale zastanawiał się, czy nie powinien wtrącić jeszcze czegoś przed całym wytłumaczeniem. - Ereina - znów przemówił, łapiąc za jej jedną dłoń i kładąc ją sobie na ramieniu. - Ufasz mi? - oczy nastolatki stały się większe, a ręką o mało nie zsunęła się z barku chłopaka.
- Ja przecież... Nie wiem - odpowiedziała, odgarniając niezdarnie włosy za ucho, biorąc szybko głęboki wdech, a potem ze światem wypuszczając powietrze. - Tak. Ufam ci - Blaze kiwnął głową, mówiąc dalej.
- A obiecasz, że coś dla mnie zrobisz? - nawet za szkiełkami okularów w jej oczach dostrzegał drobne zszokowanie, niepewność i zamyślenie. Dlatego starał się utrzymać powagę i pewność w swoim spojrzeniu, by może w ten sposób rozluźnić gimnazjalistkę.
- Axel, wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi i jestem gotowa zrobić wiele, ale musisz mi wpierw powiedzieć, o co chodzi?
- Sęk w tym, że jeśli ci to powiem, to się nie zgodzisz?
W głowie zawodniczki pojawiło się pytanie, o ci mogło chodzić. Skoro mówił, że ona może się na to nie zgodzić, to czy było to aż tak straszne i niemoralne? Znała jednak Blaze'a na tyle dobrze, iż wiedziała, że nie mógł prosić ja o coś złego. Palcami pogładziła jego ramię, a potem spokojnie powiedziała.
- No dobrze. Zgadzam się - chłopak uśmiechnął się na jej słowa. Uśmiech zbladł jednak po paru sekundach, a on zaczął tłumaczyć powód, dla którego nie weźmie udziału w następnym meczu.
W głowie się nie mieści to, co powiedział. Postanowił, że podczas następnego starcia to Ereina zajmie jego miejsce na pozycji asowego napastnika, a trener już zatwierdził całą zmianę.
- Co ty powiedziałeś? - poczuła nagły przypływ stresu, a jej opanowanie zupełnie zniknęło, uwalniając drzemiące w niej uczucia. - Axel, mówię kategorycznie nie! Nie zgadzam się na to! Przecież ja nawet nie jestem napastnikiem!
- Uznałem, że dasz sobie radę i jestem pewny moich słów.
- To z pewnością nie był twój pomysł - przeszła obok niego, uderzając się z nim ramieniem i ruszając w stronę gabinetu trenera. On wydawał się niewzruszony całym zajściem, potwierdzając wszystko, co powiedział jej wcześniej napastnik. Nie mogła uwierzyć, że oboje wpadli na tak głupi pomysł, by najważniejszą rolę w meczu powierzyć właśnie jej. Przecież zupełnie nie nadawała się do ataku. Ona traciła energię po paru chwilach, a co najważniejsze jej strzały nie mogły równać się z tymi, które wykonywał plomienny napastnik.
Wróciła do siebie, do końca dnia nie mając ochoty na jakąkolwiek grę, czy wychodzenie z pokoju. Cała radość prysnęła jak mydlana bańka, a chęć stworzenia nowego hissatsu odleciała gdzieś daleko.
Oprócz tego, że nie znała powodu tej dziwnej zamiany, męczyła ją jeszcze jedna rzecz.
Po wyjściu ze szpitala uważała, że w końcu udało jej się zapanować nad emocjami, a jednak taka z pozoru nieistotna rzecz doprowadziła ją do zdenerwowania.
- Nie mogę grać jako napastnik - biadoliła, wtulając się w poduszkę i co chwilę odwracając się na drugi bok. - Nie dam rady. Przecież się tylko ośmieszę - naciągnęła kołdrę, przykrywając się nią i powoli czując, jak jej złość zamienia się w smutek, który ze sobą przyniósł niewielkie łzy. - Przecież doskonale wiedział, że gram na obronie tylko dlatego, iż nie radzę sobie w ataku.
Wszystkiemu towarzyszyło jeszcze dziwne uczucie zdrady. Czyżby została zdradzona przez najlepszego przyjaciela, na którym zawsze mogła polegać?
Axel nie mógł mieć złych intencji - Tak to sobie tłumaczyła, szukając odpowiedzi do całej sprawy.
Od jakiegoś czasu miała mętlik w głowie i już zupełnie nie wiedziała, czy chce grać w piłkę, czy zająć się czymś zupełnie innym. Czuła się zupełnie niepotrzebna, gdy jej przyjaciele wybiegali kolejny raz na murawę walczyć z całym światem, a ona mogła tylko patrzeć i trzymać za nich kciuki.
- Czy to przez to? - zadała sobie to pytanie, dochodząc do wniosku, że płomienny napastnik i trener chcieli jej pokazać, że pełni ważną rolę w ich zespole. Jednak takie wytłumaczenie zupełnie jej nie pocieszało. Jeśli ktoś jest ważny, to jest potrzebny na tej pozycji, która jest najbliższa jego sercu, a zmienianie jej mijało się z celem. Chciała czuć się potrzebna jako obrońca a nie napastnik, który i tak nie trafi żadnej bramki.
Znów wtuliła się w poduszkę, zamykając oczy i próbując zasnąć. Podniosła się jednak, gdy poczuła wibracje niedaleko swojego brzucha. Ostrożnie wyciągnęła rękę, biorąc swój telefon w dłoń i odczytując imię osoby, która właśnie do niej dzwoniła.

Co to za zbieg okoliczności?

***

Właśnie wybił pierwszy tysiąc gwiazdek w tym opowiadaniu. Dziękuję serdecznie. Jesteście wielcy!
JQ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro