16
- Skąd o tym wiesz? - zapytał zdziwiony, otwierając bidon z wodą, którą polał sobie zmęczoną twarz.
- Słyszałam waszą rozmowę - odwróciła się, siadając okrakiem na ławce, by lepiej widzieć bramkarza. - Nie żebym była zazdrosna, ale wydaje mi się to nie fair, że mi o tym nie powiedział, jeszcze chcąc to ukryć. Jesteśmy przyjaciółmi, a on zachowuje się tak, jakby mi nie ufał.
- Też się zdziwiłem, Errie - zaczął. - Ale nie powiedział mi, czemu nie chce o tym pomówić z tobą.
- Próbowałeś coś zrobić, żeby zmienił decyzję i porozmawiał z ojcem?
Tak. Starał się, jednak rozumiał, że Axel był w trudnej sytuacji. Skoro już została podjęta taka decyzja, to musieli się z nią niestety liczyć. Mieli ostatnią okazję, by z nim zagrać. To będzie ich ostatnie wspólne wspomnienie, które pozostanie w sercach ich wszystkich.
- Wiesz... Może powinnaś powiedzieć mu o tym, że wiesz? Szczera rozmowa to dobry pomysł - zaśmiał się, podrzucając trzymaną w rękach piłkę do góry. - a jeszcze jakbyście podczas rozmowy wymieniali między sobą podania! To by sprawiło, że Wasze słowa byłyby bardziej szczere.
- Dzięki Mark - powiedziała. - Ale poczekam na inny moment, by z nim porozmawiać.
Wstała z ławki, przejeżdżając dłońmi po swoich ramionach, czując zimno. Skierowała się w stronę ośrodka, a gdy tylko znalazła się u siebie, zasnęła, w głowie wyobrażając sobie, co może się stać na rozgrywkach.
I oto rozpoczynamy finały!
Ludzie od rana biegli po ulicach, wykrzykując radośnie i licząc na to, że ich faworyci zdołają wzbić się na sam szczyt. Blaze zdążył jeszcze wrócić do domu i zabrać swoje rzeczy. Rozglądnął się po pokoju, przyglądając się uważnie każdej rzeczy. Z każdą z nich wiązała się jakaś historia. Już dosłownie za moment będzie musiał pożegnać się z nimi, odstawiając na bok wspomnienia i starając się zacząć nowe życie z dala od domu.
Szczerze powiedziawszy, czasami zastanawiał się, jak jest w Niemczech i czy zdoła się odnaleźć wśród ludzi innej narodowości. To nie było to samo, co spotkanie kogoś w czasie turnieju. Tam od razu stawali się ze sobą związani, razem trzymając się za nić, którą do rąk podała im piłka. Rozpoczęcie nauki w nowej szkole wiązało się z odnalezieniem się w sytuacji, zawarciem znajomości i zapamiętaniem wszystkich twarzy i imion osób, które teraz staną się znajomymi z klasy. Chłopak nie chciał zostawiać swoich przyjaciół, zwłaszcza, że to dzięki nim czuł się dobrze, z każdym dniem stawał się lepszy, a do tego wiedział, że może zawsze na nich liczyć. Uśmiechnął się delikatnie, gdy do jego głowy przyszła myśl, że na pewno w kraju, do którego nie długo się uda, będzie jakaś młodzieżowa drużyna piłki nożnej. Uśmiech zbladł jednak, a dłoń zacisnęła się na bluzie, gdy poczuł delikatne ukłucie w sercu. To nie będzie to samo. Nikt nie zastąpi tego świra Marka, który myśli tylko o grze i zawsze, nawet w najgorszej sytuacji potrafi przywrócić przyjaciołom wiarę w ich możliwości i potrzebną determinację. Gdzie znalazłby takiego przyjaciela jak Kevin, który we wszystkim stara się być najlepszy, jest wybuchowy, ale w środku jest wspaniałym człowiekiem, który troszczy się o najbliższym. W żadnym kraju nie spotka kogoś takiego jak Jude, kto potrafi rozgryźć taktykę przeciwnika w bardzo szybkim czasie, w strategiach wykorzystuje mocne i słabe strony swoich kolegów, a także jest w stanie poświęcić się i uniżyć dla dobra najbliższych. Była też Ereina... Jego dobra przyjaciółka, która pokazała mu inne spojrzenie na świat. Mimo wielu nieporozumień i sporów, udało im się odnaleźć wspólny język, który zapoczątkował piękną przyjaźń. Drugiej takiej nie odnajdzie nawet na krańcu świata.
Złapał w dłoń naszyjnik, który kiedyś dała mu nastolatka i zamykając oczy, powiedział do siebie.
- Przepraszam... Teraz to ja muszę cię zostawić - schował wisiorek za koszulkę, słysząc, że ktoś puka o ramę drzwi.
- Spakowany? - usłyszała głos ojca. Już miał mu odpowiedzieć, jednak chwila namysłu sprawiła, że nie odpowiedział na jego pytanie.
- Przyjdziesz na mecz? - w jego głosie dało się wyczuć nutkę nadziei, chociaż był praktycznie pewny, jaką odpowiedź otrzyma.
- Jak tak bardzo Ci zależy, to jeśli znajdę chwilę, to przyjdę to zobaczyć, ale nie oczekuj wiele. Mam bardzo dużo pracy i wątpię, że skończę wcześniej - lekko go zaskoczył. Nie spodziewał się, że powie coś takiego. Niestety znał swojego ojca zbyt dobrze, by mógł w jakikolwiek sposób wyobrazić sobie, jak przychodzi na mecz. W końcu jego ostatnie słowa świadczyły o tym, że praca jest ważniejsza.
Zapiął torbę i przełożył przez ramię, już kierując się na stadion.
Cieszył się, że chociaż Julia i gosposia przyjdą obejrzeć finały. Od tego meczu zależało wiele. To rozgrywka, w której musi zagrać najlepiej, jak potrafi.
- Drużyno - powiedział, obserwując przyjaciół, którzy jeszcze podekscytowani spoglądali na trybuny. - wyniose was na sam szczyt. Nie pozwolę, by wasze zaangażowanie i godziny męczący h treningów poszły na marne.
Travis ustalił już skład, kazać im ustawić się na pozycjach. Ereina niestety usiadła zrezygnowana na ławce rezerwowych, czując, że jej szansę na wejście na boisko coraz bardziej się zmniejszają.
- Jesteś rozgrzana? - usłyszała nagle. Swoją opartą na dłoniach głowę zadała lekko do góry, dostrzegając trenera, który spoglądał w stronę boiska, jakby czegoś oczekiwał.
- Tak - odpowiedziała mu po krótkiej chwili.
- Szykuj się - nie zdradził nic więcej, pozostawiając ją zdezorientowaną. Musiała jednak szybko odrzucić to na bok, gdyż na murawie pojawiła się drużyna reprezentująca Koree. Nikt, kto brał udział w finale Japonii nie spodziewał się, że Byron Love, kapitan drużyny Zeusa pojawi się właśnie tutaj, a wraz z nim Bryce i Claude.
Zapowiadało się naprawdę niesamowite starcie... Zwłaszcza, że to Japonia miała rozpocząć ta rozgrywkę. Austin podał do Axela, który lekko niezgrabnie przyjął piłkę, jakby zupełnie się nie spodziewał, że młodszy kolega do niego poda. Ruszył przed siebie, zaciskając pięści, w głowie myśląc tylko o jednym.
- Musze trafić. Muszę ich wynieść na szczyt.
Wykonał Ogniste Tornado, a piłka, która leciała w stronę bramki, została bez trudu zatrzymana przez bramkarza.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro