Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

68

- Patrz teraz. - Poczuła jakąś dziwną pewność siebie. Robiła to już tyle razy, że nawet kontuzja jej nie przeszkodzi w wykonaniu tego poprawnie. Chociaż teraz miała drobne utrudnienie, czuła, że musi się udać. Piłka zawisła na chwilę w górze, przysłaniając światło słoneczne, by potem ruszyć w strone ziemi. Errie przygotowała się, unosząc ręce do góry. Zerknęła jeszcze na swoje nogi, a potem zrobiła szybki przysiad i przy wyskoku wykonała salto w tył, trafiając w piłkę. Nie było to jakieś idealne uderzenie, ale jak na pierwszy raz... Było bardzo dobre.
- Nieźle. - zagadnął zafascynowany całą akcją białowłosy. - zawsze zastanawiałem się, jak ludzie robią to z taką łatwością.
- Kwestia wprawy... - uśmiechnęła się. - ważna jest koncentracja, szybki obrót, przyciągnięcie brody do klatki i godziny spędzone na praktyce. Dla mnie to jest tak proste... Jak dla ciebie strzelanie celnych bramek.
- Nauczysz mnie tego kiedyś, prawda? - powoli ruszył w strone bramki po piłkę.
- Po mistrzostwach krajowych.

Dlaczego wtedy? Wtedy wszystko się zmieni... Ta chwila nadchodziła już coraz większymi krokami. Jeszcze teraz stała w szeregach Darka, a już za rok będzie mierzyć się z nim... i Judem. Nikt i nic zapewne nie zmieni jej decyzji o dołączeniu do Kirkwood. Jej przeciwnicy staną się jej kolegami z drużyny, a chłopak, którego już spokojnie nazywała przyjacielem, stanie się kapitanem.
- Nie masz w planach zmiany zespołu? - wzięła łyk wody, oczekując odpowiedzi.
- Nie... Spoczywa na mnie duża odpowiedzialność... I gdybym miał już to zrobić, musiałoby się stać coś naprawdę poważnego. Czemu pytasz?
- Upewniam się, kto będzie kapitanem, gdy dołączę do drużyny.
- Nie żartuj... Ereina... - spojrzała na niego trochę z ukosy, jak pił wodę. Gdy otworzył oczy, od razu zapytał. - myślisz o powrocie do tańca?

- Czasem. - ucięła krótko. - nie przyszliśmy tu chyba żeby rozmawiać. - Gdy chłopak wstał, zauważył, że koleżanka odwraca się na chwile, by potem odchylić się do tyłu, wyskakując przy tym. Trzy szybkie flik flaki i jedno salto proste. Wylądowała w lekkim rozkroku i spojrzała od razu na nogę, która była bardziej z przodu. - z moim kolanem jest już wszystko dobrze.

- Będę pewny twoich słów, gdy po następnym meczu wyjdziesz bez szwanku. - Zabawne... robiła takie trudne rzeczy bez obrażeń, a kopanie piłki już drugi raz wywołało u niej kontuzje. Może to kwestia wprawy, o której tak mówiła?

Dzisiaj miał dobrą okazję, by zobaczyć inne umiejętności jasnowłosej. Mówi się, że każdy miał jakiś talent... a ona ewidentnie miała zdolność do robienia tych wszystkich akrobatycznych sztuczek. Próbowała wpleść je nawet do piłki, ale to nie było takie proste. Tu trzeba było na prawdę dobrze opanować strzały z różnych pozycji, by nie tylko były precyzyjne... ale i silne. Z pewnością pomoże jej to opanować... w końcu każdy styl gry w football był słuszny... oczywiście jeśli czerpało się z niego przyjemność.

- Ostatnio często trenujesz sama. - zaczął, przejmując z lekkim trudem piłkę. Poprawiła się... od ostatniego razu. - opuszczasz swoje treningi, że masz tyle czasu?
- Coś ty... masz jeszcze dodatkowe ćwiczenia, bo mój kuzyn chce stworzyć nowy atak. - ani ona... ani Dave nie znali nawet jego nazwy. To było dość zabawne... przecież... gdyby więcej o nim wiedzieli, łatwiej byłoby go stworzyć, ale Jude wolał zachować wszystko dla siebie. - ja uważam, że na razie nie jest nam potrzebne nowe grupowe hissatsu. - uśmiechnęła się i zaczęła bawić się palcami.

- Chcesz stworzyć coś własnego, dobrze myślę? - miał rację. Z każdym kolejnym meczem i kolejnymi technikami napastników z przeciwnych drużyn miała coraz większą chęć, by stworzyć swój własny atak, który pokaże jeszcze w tych mistrzostwach. Lodowe Tornado zostawia na przyszły rok... ale teraz chciała coś własnego... jak Lodową Pułapkę. To był niesamowity ruch i każde jego wykonanie przepełniało Ereine dumą. Nie był idealny... ale rozwinie go. - pewnie łatwiej byłoby ci, gdybyś widziała jakiś ruch.

- Co masz na myśli?
- Wystarczyło, że dwa razy zobaczyłaś Ogniste Tornado i udało ci się je powtórzyć na swój własny sposób.
- Może dlatego było takie silne... - odparła, zamyślając się na chwile. - ale masz racje... bardzo szybko zapamiętuje jakieś sekwencje.
- Ale to dobrze. Przecież wszystkiego uczymy się poprzez zapamiętywanie.

Postanowione.

Będzie trenować jeszcze ciężej, by stworzyć nowy atak. Po swojej stronie ma chłopaka, którego zwą Płomiennym Napastnikiem. W całej Strefie było już głośno o nim i jego drużynie. Coraz więcej ludzi interesowało się ich siłą i chęcią do gry. Niektórzy mówili nawet, że są zdolni pokonać Akademie Królewską. Raz przegrali... ale to nie oznacza, że następny mecz skończy się tak samo. Wszystko rozstrzygnie walka na murawie. Z pewnością ich zaskoczą... ale nie śpieszmy się tak. Jeszcze jeden mecz dzieli ich od całkowitego finału. Teraz każdy zespół dawał z siebie wszystko na ćwiczeniach, przygotowując się do półfinałowej walki. 

Następny przeciwnik Akademii? Dzikie Gimnazjum... 

Będzie się działo... mówię wam.
Ale na razie musimy poczekać. 

Jeszcze zbierają informacje na ich temat i przygotowują kolejną strategię. Każdy zawodnik dawał z siebie sto dziesięć procent, w krótkim czasie stając się o wiele lepszym. To pewnie zadowoliło trenera, który bacznie przyglądał się statystykom. Ale nie skończył tylko na swojej drużynie. Interesował się innymi, biorącymi udział w Strefie, skupiając szczególną uwagę na jednej. Być może dlatego, by mieć spokój w zagłębianiu się w ich tajemnicę, postanowił jeszcze raz zabrać się za trening kuzynki Juda. Robił to dla swojego zespołu? Zapewne... ale może miał w tym jeszcze inny plan? Na przykład wyciągnięcie jakiejś ważnej dla niego informacji?

Kto wie...

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro