Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

46

Kobieta przecież obiecała... obiecała, że przekaże, iż Errie chce się spotkać z Axelem... Nastolatka nie liczyła na to, że wiadomość trafi do samego napastnika, ale gdyby otrzymał ją jego ojciec, byłaby o wiele spokojniejsza.
- Jak ja o czymś zapomnę, to zawsze jest problem... To było dla mnie bardzo ważne! - ucichła na chwilę. Do kuchni wbiegł jej młodszy brat i ciemnowłosa zajęła się nim. To była aż za częsta sytuacja, gdy tak po prostu rozmawiała z kobietą, a ona albo po prostu zmieniała temat... albo zajmowała się czymś innym. - Możesz wyjść Ethan? - chłopiec zmierzył ją nieprzyjemnym spojrzeniem, ale spełnił jej prośbę, gdy mama powiedziała, żeby jej posłuchał.
- Nie przesadzasz trochę?
- Nie. - oparła dłonie na stole i spuściła głowę. - mamo ja musze się z nim jak najszybciej spotkać... A jutro nie masz pracy... Co utrudnia całą sprawę.
- A może ty... - zaczęła i odsunęła się wraz z krzesłem do tyłu. Nieprzyjemne skrzypnięcie połączone z zapachem świeżej kawy, którą właśnie piła lekarka. - zakochałaś się, co? - odstawiła biały kubeczek na bok. Łatwo można było dostrzec dwa japońskie znaki, które razem układały się w wyraz

Lekarz.

Miała szeroki uśmiech na twarzy. Zawsze interesowały ją takie sprawy... Nawet aż za bardzo, co z czasem stało się strasznie irytujące.
- Skąd ci to przyszło do głowy?!? - szarooka była strasznie oburzona... Miała problem, który dla niej był poważny... Gdyby chodziło o taką głupotę, nie zajęłaby się nią... A z pewnością nie tak szybko.
- To bardzo miły chłopak... Jego ojciec jest lekarzem.
- Jak ja go ledwo znam.
- Za moich czasów takie sprawy nie były ważne. - widziała już obojętny wzrok córki. Może na prawdę nie o to chodziło, a ona uparcie ciągnęła ten temat? - Słuchaj skarbie... Jutro wybieram się do doktora Blaze'a, bo muszę przekazać mu ważne papiery. Jeśli chcesz, to możesz iść ze mną i przy okazji spotkasz się z Axelem, jeśli dalej ci na tym zależy. - w jej jaśniutkich oczach zabłysło małe światełko.

Czyli nie wszystko było stracone...

- Mamo... dziękuję! - szybko znalazła się obok ciemnowłosej i mocno ją uściskała. - Jesteś najlepsza.

~

Doktor mieszkał wraz z dziećmi w samym centrum miasta. Dość głośna dzielnica i według niektórych niezbyt bezpieczna. Mimo to... były tu bardzo ładne bloki mieszkalne. Trzeba przyznać, że w środku też wyglądały ciekawie - nowocześnie i widać było, że włożono sporą pracę w ich wykończenie. Errie nie rozumiała, czemu pan doktor chciał znaleźć inne miejsce zamieszkania... To było wręcz idelane miejsce i dało się nawet znieść dźwięki, które wydawali niezadowoleni kierowcy, czy starsze panie, które głównie zamieszkiwały to osiedle.
- Miło cię widzieć. - kobieta uśmiechnęła się szeroko, gdy w drzwiach stanął znany jej lekarz.

Mocno opalona twarz... Czarne włosy z dwoma białymi paskami po obu bokach i ciemne okulary.
Gdyby nie wiedziała, że ten mężczyzna jest ojcem Axela, nigdy by do tego sama nie doszła. Kompletnie nie byli do siebie podobni... Nastolatek był jego przeciwieństwem... Jasna karnacja i bardzo jasne włosy... może tylko charakter odziedziczył po ojcu.
Spokojny... zamyślony i na pewno tajemniczy.
- Może wejdziecie? - gestem dłoni zaprosił je do środka.

Bardo ładne mieszkanie...

Delikatne odcienie szarości w korytarzu i drzwi do każdego pokoju w kolorze bieli. Salon za to miał delikatny odcień błękitu, a przy ścianach stały drobne komody i mała, szklana ława z malowanymi wzorami. Najciekawsze dla szarookiej okazały się jednak zdjęcia, których było dość sporo w tym pokoju. Na każdym był on wraz z rodziną... jego córka, syn... i najwyraźniej jego żona. Trudno było uwierzyć, że ten człowiek mógł się kiedykolwiek uśmiechać. Na każdej fotografii widoczne były uniesione koniki ust. Znalazły się też takie wspomnienia, gdzie mały Axel grał w piłkę.
Errie nie wiedziała czemu, ale poczuła drobne uczucie zazdrości... Może dlatego, że sama jeszcze szukała sensu footballu... A on jak widać znał go już od dzieciństwa.
- Zaparze nam kawy. - rzekła kobieta, widząc, że jej kolega z pracy zagłębił się w czytanie przyniesionych papierów.
- Powiedz mi... - zwrócił się do blondynki, nie unosząc ani na chwilę wzroku. - z pewnością też masz zamiar iść na medycynę, prawda? - to było dość trudne pytanie.
- Jeszcze o tym nie myślałam... - odparła niepewnie. - mam jeszcze sporo czasu, żeby to wszystko przemyśleć... A poza tym nie bardzo interesują mnie te tematy.
- Mówisz zupełnie jak mój syn. - w jego głosie dało się usłyszeć nutkę niezadowolenia. Czyżby podobną rozmowę poprowadził z białowłosym? Nastolatek musiał odpowiedzieć podobnie... Po jego temperamencie zauważyła, że nie jest zbytnio zainteresowany medycyną. Jego marzenia były związane ze sportem i raczej nikt go od tego nie odwiedzie.
- Skoro już o nim mówimy... Jest w domu? - dopiero teraz lekarz uniósł wzrok znad papierów.
- Wyszedł... Znowu pewnie gra. - odparł. - mogę wiedzieć, czemu pytasz?
- Mam mu do przekazania pewną książkę naukową... A trudno mi się z nim skontaktować, mając jedynie mamę. - skłamała. Ale może tak uda jej się zdobyć jakieś konkretniejsze namiary na zawodnika.

I udało jej się... Mężczyzna podał jej numer telefonu Axela. Dziewczyna momentalnie wybiegła z budynku, zostawiając pracowników samych w domu, ze świeżą, dopiero zaparzoną kawą.

Pozostawała tylko kwestia rozpoczęcia rozmowy... Co mu powie, by go przekonać?
Sporo czasu biła się z myślami, aż w końcu wystukała jego numer.

Abonent nie dostępny...

- Axel... - mocno zamknęła oczy i zacisnęła zęby. Jakby to miało w czym pomóc i sprawić, że chłopak podniesie telefon i do niej zadzwoni. Jeszcze raz wcisnęła odpowiednie przyciski na plastikowej klawiaturze i przyłożyła komórkę do ucha. Parę dźwięków, oznaczających, że trzeba czekać tylko na odpowiedź drugiej osoby. Po trzecim sygnale straciła już zupełnie nadzieję, że chłopak odbierze... W końcu był to nieznany numer.

Cale jeszcze, że nie wcisnęła czerwonej słuchawki... Sekundę później dało się usłyszeć ciche proszę w telefonie.
- Axel? - powiedziała od razu.
- Zaraz... Ereina? - musiał być na prawdę bardzo zdziwiony. Nie słyszał jej głosu przez tyle czasu, ale i tak go rozpoznał. - skąd masz mój numer?
- To teraz nie ważne... - nie pytał dalej... Czekał tylko na inne wytłumaczenie... - pilnie potrzebuję twojej pomocy. Możemy się spotkać? Proszę...

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro