Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4*

Wykonała krok w tył, oczekując, aż w końcu piłka w nią uderzy, jednak ten moment nie nadszedł. Poczuła chłodny podmuch wiatru, który objął jej ciało. Ostrożnie opuściła rękę, otwierając oczy, chcąc zobaczyć, co się stało. Dostrzegła stojącego przed nią chłopaka o białych włosach, który bez większego trudu przyjął uderzenie lecące w jej stronę. Gdy piłka odbiła się od jego klatki, pozwolił jej zlecieć na ziemie, by posłać ją z powrotem w głąb boiska. Podanie przyjął jeden z napastników, przez dłuższy moment zastanawiając się, czy powinien wznowić grę, jednak jego ciekawość i niezrozumienie sytuacji zmusiło go do przyjrzenia się tajemniczej blondynce, która nagle pojawiła się na murawie.
Ereina dostrzegła, że Axel spojrzał na nią przez ramię, jakby upewniając się, że rzeczywiście nic jej się nie stało, a potem skupiając swój wzrok na zespole, do którego rzekł.
— To wszystko na dzisiaj - zaczął. — Widzimy się jutro - dodał.
Chłopcy zgodnie pokiwali głowami, jednak dosyć niechętnie opuszczali szkołę, czasami wymieniając się znaczącymi spojrzeniami lub szepcząc coś na boku, licząc na to, że ktoś wiedział, kim była blondynka, która niespodziewanie do nich zawitała. Być może tylko Eren nie odczuwał zbytniej ekscytacji, bojąc się, że jej obecność w gimnazjum Kirkwooda przyniesie im wiele problemów. Mimo to sam popędzał resztę piłkarzy, zmuszając ich, by tym samym zostawili kapitana samego z nastolatką. Jeszcze, przechodząc przez bramkę wyjściową, spoglądali za siebie, chcąc dostrzec coś ciekawego. Nic jednak się nie wydarzyło. Gimnazjalistka wciąż stała w tym samym miejscu, nie wiedząc zbytnio, co ze sobą zrobić, a Blaze po prostu usiadł na ławce, biorąc leżącą na ziemi butelkę z wodą i upijając łyka. Ten spokój, który miał w sobie, był rzeczą niezrozumiałą dla młodej tancerki i właśnie to budziło w niej nieprzyjemne uczucia. Z trudem przychodziło stwierdzić, czy specjalnie się tak zachowywał, by ją zestresować, czy może taki był jego sposób bycia. Tego nie wiedziała, ale nie podobało jej się to.
Podniosła z ziemi torbę, która wcześniej zsunęła się z jej ramienia, otrzepując ją z pyłu i zdobywając się na powiedzenie paru słów.
— To - zaczęła, obserwując zawodnika, który spoglądał przed siebie, nie skupiając ani na chwilę swojego wzroku na niej. — Co to za powody, dla których miałam tu przyjść? - on nie spieszył się z odpowiedzią, biorąc kolejnego łyka wody i powoli rozprowadzając ją w ustach. Zapewne nie widział, iż stojąca obok dziewczyna nerwowo przebierała palcami, irytując się gdzieś w środku przez jego zachowanie. — Zawsze tak mało mówisz? - spytała nagle, biorąc głęboki wdech. Schowała dłonie do kieszeni od bluzy, przez dłuższy moment zastanawiając się nawet, czy po prostu nie opuścić murawy. Wtedy jednak chłopak podniósł się z ławki, podchodząc do piłki, która znajdowała się gdzieś na środku boiska. Położył na niej stopę, przyciągając ją do siebie w taki sposób, by mógł podbić ją do góry czubkiem buta. Złapał ją bez trudu, przyglądając się przez jakiś czas przedmiotowi, który parę razy obrócił w rękach, odzywając się.
— Zagramy? - spytał niespodziewanie, kolejny raz ignorując wcześniejsze słowa Errie.
— Ja nie... - nie dokończyła, gdyż rzucił piłkę w jej stronę, wykonując skinienie głową, które miało znaczyć, by poszła z nim na murawę, by zaczęli grę. Ona jednak odrzuciła do niego przedmiot, dokańczając to, co zaczęła wcześniej mówić. — Ja nie gram w piłkę.
Przez parę sekund przyglądała się jego reakcji, stwierdzając, że chyba nie do końca był przekonany co do jej słów. Kolejny raz rzucił piłkę w jej stronę, kierując się na sam środek boiska, a gdy przystanął, posłał jej krótkie i znaczące spojrzenie. Dalsza rozmowa z nim nie miała sensu. Stawiał na swoim i wszelkie próby wykręcenia się od gry zakończyłyby się niepowodzeniem. Dziwne, że Axel był aż tak pewny swego, gdyż wyraz jego twarzy ani razu nie ukazał zawahania. Nie wiedziała, czemu tak było, ale może po prostu była na tyle przewidywalna, iż mógł rozgryźć jej możliwe postępowania w ułamku sekundy.
Westchnęła, powtarzając sobie w głowie, że nie będzie tak źle, odkładając torbę obok ławki i powolnym krokiem podchodząc do napastnika, przed którym stanęła, kładąc piłkę na ziemi. On tylko czekał, aż nastolatka rozpocznie grę. Przed tym związała włosy w luźnego koczka, by te nie przeszkadzały jej podczas biegu. Wtedy delikatnie kopnęła piłkę, a gdy ta poruszyła się do przodu, uderzyła w nią kolejny raz, przyspieszając kroku. Chociaż nie szczególnie przykładała się do tego, co robiła, w jej umyśle pojawiła się chęć wyminięcia Blaze'a i zaskoczenie go tym. To było dość niespodziewane, gdyż sama nie mogła stwierdzić, dlaczego myślała właśnie o czymś takim. Może jakaś jej cząstka chciała udowodnić dziewczynie coś, o czym nigdy nie była przekonana?
Zanim zdołała jeszcze na chwilę skupić się na tej myśli, piłkarz bez trudu odebrał jej piłkę, lustrując ją przy tym wzrokiem. Zrobił to bardzo zwinnie i nawet się przy tym nie męcząc. To wywołało niewyjaśnioną frustrację u Ereiny, która ruszyła na niego, wykonując dość dziwne i niepewne ruchy, czasami śmiesznie podskakując, by odebrać napastnikowi piłkę. Ten obracał się tylko wokół własnej osi, unikając przy każdej próbie przejęcia jej nieskoordynowanych i nieprzemyślanych akcji, w którymś momencie zdobywając się na drybling, dostrzegając tylko, że dziewczyna nawet nie zdążyła zareagować.
Położył stopę na piłce, kiwając głową i mówiąc.
— Za wolno - spojrzał w niebo, widząc powoli zachodzące słońce, przez które nieboskłon zmieniał swoją barwę na lekko pomarańczową. Mimo późnej godziny wciąż panowało przyjemne ciepło, przez które chciało się spędzić na dworze jeszcze więcej czasu, nie myśląc nawet o powrocie do domu. To zawsze dawało Blaze'owi większą motywację, gdy powoli opadał z sił. Tamtego dnia jednak jeszcze coś zachęcało go do dłuższej gry, przez co wykorzystał ostatnie pokłady swojej energii, by skupić się na rozgrywce w stu procentach. Ani na chwilę nie spojrzał na Errie, którą wyraźnie zdenerwował jego krótki komentarz, dlatego następne próby przechwycenia piłki były wręcz chaotyczne i niemające w sobie choćby najmniejszego uzasadnienia. Nie mówił nic więcej, czując gdzieś w powietrzu narastającą złość ogarniającą tancerkę. Wykonał kolejny unik, gdy wręcz zaszarżowała na niego, potykając się i upadając na ziemię. W ostatnim momencie postawiła dłonie na murawie, broniąc tym samym jej twarz przed bliskim zetknięciem z gruntem. Odwróciła się, siadając na ziemi, dopiero teraz mogąc odczuć ogromne zmęczenie, które ją ogarnęło. Wzięła parę głębokich wdechów, czując się po tym nieco lepiej. Wtedy dostrzegła rękę wyciągniętą w jej stronę. Axel wydawał się taki spokojny i nawet niewzruszony tym, że przez parę długich minut wykonywał uniki i drybling. Po nim nie dało się poznać, iż był zmęczony, chociaż gimnazjalistka mogła pokusić się nawet o stwierdzenie, że dla niego to nie było męczące. Odtrąciła jego dłoń, prychając pod nosem i samodzielnie podnosząc się z ziemi. Ruszyła przed siebie, nagle zauważając piłkę obok swoich stóp, która powoli toczyła się w jej stronę. Zatrzymała się, przez ramię spoglądając na chłopaka. Wyglądał tak, jakby czekał na to, aż znów spróbuje go wyminąć. Ona jednak ruszyła dalej przed siebie, mówiąc tylko.
— Daj mi spokój. Znajdź kogoś, kto dorówna twoim umiejętnościom - już miała podnieść z ziemi swoją torbę, jednak jego głos ją zatrzymał.
— Poddajesz się?
Przez dłuższą chwilę myślała o jego słowach i choć chciała zaprzeczyć, to niestety trafił w samo sedno. Długo wstrzymywała się z odpowiedzią, dokładnie myśląc nad tym, co powinna była powiedzieć, a gdy zebrała myśli, rzekła.
— Tak, bo po co mam grać z kimś, kto chce mnie tylko ośmieszyć? - zwróciła wzrok w jego stronę, starając się też dostrzec i stwierdzić, co mówił jego wyraz twarzy. Z tej odległości jednak nie była w stanie czegokolwiek dostrzec. Znów spojrzała przed siebie, słysząc za sobą kroki, a potem znów zauważając piłkę obok swoich stóp. Przypuszczała, że zapewne miał zamiar coś powiedzieć, dlatego to ona po raz kolejny zabrała głos. — To był twój powód? Ośmieszenie mnie? - w jej tonie wyczuwalna była nuta pogardy. — Nic ci przecież nie zrobiłam.
Momentalnie odwróciła się do niego, nie przejmując się tym spokojnym i jednocześnie zamyślonym spojrzeniem, chcąc tylko otrzymać swoją odpowiedź. Blaze znów pokiwał parokrotnie głową, kwitując.
— To twoja wersja - uciął krótko, chowając dłonie do kieszeni od spodenek.
— Więc jaka jest niby twoja wersja? - na to pytanie już jej nie odpowiedział. Wciąż jeszcze nie przywykła do jego temperamentu i zamkniętej w sobie natury, która najwyraźniej była jego znakiem rozpoznawczym. Z trudnością przychodziło rozszyfrowanie jego zamiarów, ale czy mogły one dążyć tylko i wyłącznie do ośmieszenia nastolatki? — Słuchaj, jak będziesz milczał, to my się nie dogadamy, rozumiesz? Ja chce tylko i wyłącznie wiedzieć, dlaczego chciałeś ze mną zagrać, a przy okazji mógłbyś się wytłumaczyć ze szpiegowania Królewskich. Tak trudno jest po prostu odpowiedzieć? - wzruszyła ramionami, robiąc dość dziwną minę, gdy patrzyła na niewzruszonego całą sytuacją piłkarza. Na szczęście w jakimś stopniu udało jej się do niego dotrzeć, dzięki czemu znów usłyszała jego głos.
— Słyszałem już wiele, ale próbuję dotrzeć do własnych wniosków.
— Wniosków? Jakich wniosków? - miała mętlik w głowie, a próby zawodnika, by podczas rozmowy nie zdradzić zbyt wiele, tylko powodowały u niej większy szał.
Nie była w stanie połączyć żadnych wątków, dzięki którym otrzymałaby jasną odpowiedź na to, co ją dręczyło. Nie potrafiła mimo to odejść, zostawiając gimnazjalistę samego. Gdyby to uczyniła, z pewnością miałaby więcej pytań, które zadręczałyby ją przez najbliższy tydzień.
Jedynym sposobem, by dowiedzieć się czegoś więcej od Axela, było granie w jego grę. Dość niechętnie kopnęła piłkę w jego stronę, dając mu znak skinieniem głowy, że zabawa została wznowiona. Przez cały ten czas, gdy próbowała przeprowadzić skuteczną akcję, przyglądała się mu, będąc zaciekawioną jego dziwną, a zarazem zaskakującą powagą, która świadczyła o tym, iż był skupiony na tym, co robił. Nie rozumiała, czemu tak się zachowywał. Przecież nie umiała nawet dobrze kopać piłki, a on traktował ją niemalże jak najlepszego zawodnika na ziemi.
Gdy po raz kolejny wywróciła się na ziemię, on tak jak poprzednio wyciągnął rękę w jej stronę, którą ona tym razem złapała, stając potem na równych nogach. W tamtym momencie w części pozbyła się swoich negatywnych emocji, licząc na to, że w ten sposób chłopak się przed nią otworzy, ale miała z tyłu głowy, iż to nie będzie należało do najłatwiejszych rzeczy.
Gdy zrobili sobie przerwę i on właśnie upijał łyk wody ze swojej butelki, Ereina zdobyła się na dość odważny krok.
— Skoro próbujesz dotrzeć do swoich własnych wniosków - zaczęła. — I z niewiadomych przyczyn jest to związane ze mną - wzięła głęboki wdech, ręce trzymając za sobą i krzyżując palce, licząc na to, że się uda. — To pokażesz mi jakiś ruch, który będę mogła powtórzyć? Jak widzisz, nie idzie mi gra na żywioł, a lata treningów pozwoliły mi na łatwiejsze odwzorowywanie ruchów innych.
Dostrzegła wyraz zamyślenia na jego twarzy. Zapewne analizował, o jakich treningach mówiła i z jakim sportem się one wiązały. W jego umyśle pojawiły się też pewne wątpliwości, gdyż w tamtej chwili nie rozmawiał z kimś, kogo dobrze znał. Prowadził konwersację z osobą, którą nie tylko widział trzeci raz w życiu na oczy, ale ona już wcześniej miała także okazję, by zapoznać się z jego specjalnym ruchem. Gdzieś jednak pojawiła się ta ogromna chęć ryzyka, dlatego właśnie odpowiedział.
— Co takiego chcesz zobaczyć? - uniósł jedną z brwi, czekając na jej słowa.
— Ten twój ruch, który widziałam dwa dni temu - jej ton głosu był niebywale pewny. Blaze zacisnął pięści, znów mając mętlik w głowie. Jako kapitan zespołu musiał być rozważny, dbając przy tym o to, by tajemnice jego i jego przyjaciół pozostawały bezpieczne. Mimo to postawił wszystko na jedną kartę. Pokiwał twierdząco głową, ustawiając się na pozycji i bez większego namysłu wykonując swój atak.
Ereina obserwowała go z uwagą, nie spodziewając się, że będzie on dla niej aż tak zaskakujący, jak wtedy, gdy ujrzała go po raz pierwszy. Ten wyskok i obrót, a wszystko zwieńczone ognistymi wstęgami, które na sam koniec zmieniły piłkę w ognistą kulę. Jej serce zadrżało, przepełniając się dziwnym ciepłem, którego powodu pojawienia się nie znała.
Axel pobiegł po piłkę, delikatnie kopiąc ją w jej stronę, skinieniem głowy dając jej znak, iż nadeszła jej pora. Przez dłuższą chwilę skakała w miejscu, rozmyślając o tym, jak powinna była się za to zabrać. Wiele razy podczas zajęć tanecznych używała piłki gimnastycznej, z którą wykonywała naprawdę dużo sztuczek i gdzieś pojawił się pomysł, by potraktować to wyzwanie jak fragment układy tanecznego ze sprzętem. Chociaż ta myśl wydawała się dosyć głupia, postanowiła właśnie tak podejść do tego zadania. Podciągnęła piłkę, z lekkim trudem wprowadzając ją na jej zewnętrzną część stopy, balansując przez parę sekund, a gdy złapała równowagę, wyrzuciła ją dość wysoko w górę, samej przy tym wyskakując w stronę nieba. Parę szybkich obrotów, aby na sam koniec znaleźć się równolegle do ziemi. Wykonała zamach nogą i uderzyła w piłkę, która z dość dużą prędkością leciała w stronę bramki, zatrzymując się, dopiero gdy zetknęła się z siatką.
Gdy wylądowała, czuła się dziwnie po tym wszystkim, nie tylko dlatego, iż jej wyskok był co najmniej dwa razy wyższy niż zazwyczaj, a do tego przez jakiś czas jej ciało ogarnął dziwny, mrożący chłód. Na sam koniec spojrzała na Axela, nie rozumiejąc jego zdziwionej miny. Nie spodziewała się, iż jego oczy zarejestrowały krótki moment, gdy na zaledwie ułamek sekundy obok piłki ukazały się płatki śniegu.

~~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro