2*
Przez chwilę przyglądali się sobie nawzajem w ciszy. Ereina starała się opanować swoje emocje, nie wiedząc już, czy powinna była coś odpowiedzieć chłopakowi, czy po prostu stać w milczeniu, licząc na to, że to wszystko szybko się zakończy. On jednak zmarszczył swoje brwi, domyślając się zapewne, że nie bardzo chciała się odezwać, dlatego zadał jej kolejne pytanie.
— Po co oglądałaś nasz trening? - ton jego głosu był niebywale spokojny, a z wyrazu twarzy nie dało się odczytać żadnych emocji. Wpatrywał się w jeden, wybrany przez siebie punkt, zapewne analizując cechy wyglądu dziewczyny. Od razu w oczy rzucały się jej jasne włosy, sięgające nieco za ramiona, a także szare tęczówki, których z pewnością nie można było pomylić z żadnymi innymi.
— Ja - usłyszał w końcu jej delikatny głos, który brzmiał dość niepewnie. — Po prostu przechodziłam - odparła na jednym wdechu, próbując powstrzymać dreszcz, który przeszył jej ciało. Opuściła głowę, kątem oka patrząc na nieznajomego i licząc na to, że w końcu sobie pójdzie. On jednak dalej dokładnie wszystko analizował, a gdy upewnił się, że tancerka na niego patrzyła, złapał za skrawek swojej koszulki, poruszając nim. Spoglądnął wpierw na materiał ubranej bluzki, a potem znów skupił wzrok na dziewczynie, która szybko spojrzała w dół na bluzę, którą miała na sobie. Chociaż z początku nie zupełnie rozumiała, o co mu chodziło, wszystko stało się jasne, gdy natrafiła dłonią na haft znajdujący się na klatce, który był herbem samej Akademii Królewskiej. Poczuła, że jej serce stanęło na chwilę, a brwi piłkarza, które zmarszczyły się, wywołały w niej jeszcze większą burzę emocji.
— Ja - zaczęła znów, jąkając się. — Ty - wzięła szybki wdech. — Czy ty myślisz, że ja was szpiegowałam?
Nie musiał odpowiadać, by mogła wywnioskować, że właśnie o to mu chodziło. Nie wiedziała, kiedy zaczęła wymachiwać rękami na wszystkie strony, próbując się w jakiś sposób wybronić.
— To - zamrugała parę razy oczami. — To nie tak, jak myślisz!
— Więc jak? - znów odezwał się do niej, chowając ręce do kieszeni spodni. Nie był zbyt rozmowny, co tym bardziej uniemożliwiało jej złożenie jakiegoś sensownego zdania i wyjście z całej sytuacji z twarzą.
— To fakt, że należę do Akademii, ale nie do samego zespołu - pokiwała szybko głową, robiąc zrezygnowaną minę. — Albo jednak jestem w drużynie, ale tak nie do końca - widziała, że wyraz jego twarzy zmienił się na zdziwiony, co znaczyło, że zupełnie nie rozumiał tego, o czym mówiła, a nawet ona sama powoli gubiła się w swoich słowach. W końcu wzięła głęboki wdech i odpowiedziała szybko. — Uczęszczam do Akademii, ale do drużyny nie należę, tylko kapitan chce, żebym do nich dołączyła, a ja nie chcę, bo piłka nożna to nie moja bajka, a to wszystko, o czym teraz mówię, nie świadczy o tym, że was szpiegowałam! - wzięła głęboki wdech, wydając z siebie cichy jęk na sam koniec, jakby to, co właśnie powiedziała, było najtrudniejszą rzeczą w jej życiu. Nie wiedziała, czy udało jej się go przekonać, dlatego jednym okiem spojrzała na niego, zauważając, że spoglądał za siebie, jakby coś tam zauważył. Również zerknęła w tamtą stronę, dostrzegając jedynie jakąś nieznajomą sylwetkę, która machała w ich stronę. Nie była w stanie dokładnie zobaczyć, kto to był, ale jej rozmówca wyraźnie domyślił się, kto tam stał. Ostatni raz spojrzał na dziewczynę, potem bez słowa zostawiając Ereine samą. Ona podrapała się po głowie, już zupełnie nie wiedząc, co miało znaczyć jego zachowanie. Musiała jednak zignorować to wszystko, słysząc dźwięk dzwonka w telefonie, a gdy go wyciągnęła, od razu przyłożyła do ucha, słysząc niezadowolony głos jej mamy. Nie czekając, biegiem udała się na najbliższy przystanek, licząc na to, że po powrocie do domu nie spotka jej żadna kara. Autobus przyjechał po paru minutach, a gdy nastolatka znalazła się już na ostatniej stacji, wręcz wybiegła z pojazdu, kierując się do siebie. Zadzwoniła, a drzwi otworzyła jej sama mama. Na szczęście kobieta zrozumiała powód późniejszego powrotu córki, nie prowadząc zbędnych rozmów na ten temat i resztę czasu pozwalając jej spędzić na śnie.
W tamtym momencie bardzo tego potrzebowała - nie dlatego, iż miała wycieńczający dzień w szkole, czy może zmęczyła się na ćwiczeniach. Po prostu czuła, że następnego dnia będzie musiała włożyć wiele starań, by wytrzymać natłok nie zbyt przyjemnych spraw. Uścisnęła swoją poduszkę, jeszcze przez długi czas nie mogąc oddać się w objęcia snu. Wciąż nie mogła zapomnieć o tym, co się wydarzyło, a myśl o tym, że jutrzejszy poranek musiała spędzić na ponownym oglądaniu treningu piłkarskiego, tylko dodatkowo ją dobijała.
Zgasiła lampkę, jeszcze długo nie mogąc zasnąć. Rankiem nie potrafiła stwierdzić, kiedy dokładnie poszła spać, ale sądząc po tym, iż wciąż czuła zmęczenie, musiała przespać niewiele czasu. Zegarek wskazywał późną godzinę, dając znak, że jeśli dziewczyna się nie pospieszy, to spóźni się na ćwiczenia. Zerwała się z łóżka, przez co na chwilę oparła się o ścianę, mając dziwne mroczki przed oczami. Dopiero potem zbiegła na dół po schodach, w kuchni zastając mamę, która właśnie myła ostatnie naczynia. Kobieta jedynie zerknęła, jak Ereina szybko wyciągnęła płatki z górnej szafki, wsypując je do miski, którą akurat miała pod ręką, na koniec zalewając je chłodnym mlekiem z lodówki. Zjadła niesamowicie szybko, a gdy już chciała podejść do zlewu, by zmyć za sobą, jej matka wzięła od niej miseczkę, posyłając tylko delikatny uśmiech w jej stronę.
Ta kobieta zawsze ukazywała dziewczynie ogromne wsparcie. Nie musiała nic mówić, by zostać zrozumianą, czego ostatnio potrzebowała coraz częściej. Nie mówiąc już nic, pobiegła na górę do swojego pokoju, by spakować torbę, myjąc w pośpiechu twarz i zęby, a na koniec ubierając się w luźny strój. Znów zbiegła na dół, zakładając tenisówki, przed wyjściem mówiąc tylko.
— Cześć!
Do samej Akademii miała około dwudziestu minut drogi autobusem. Chociaż zwykle nie przejmowała się tym, czy musiała spędzić więcej czasu w pojeździe, tamtego dnia bardzo chciała, by kierowca jechał o wiele szybciej, niż było to ustalone w rozkładzie. Gdzieś w środku czuła, iż spóźnienie sprawi, że będzie musiała odczuwać na sobie te niepochlebne i często wrogie spojrzenia zawodników drużyny Królewskich, które czasami czuła nawet podczas szkolnych przerw. To bardzo ją stresowało, gdyż mogła poczuć, że w ten sposób chcieli jej pokazać niechęć do jej osoby. Co mogła jednak zrobić, skoro jej kuzyn wciąż na nią naciskał?
Wysiadła z autobusu, a gdy ten odjechał, przebiegła przez ulicę, w ułamku sekundy znajdując się przed pokaźnym budynkiem. Przekroczyła bramę wejściową, mijając recepcję, by później skręcić w korytarz, który prowadził w stronę bocznych schodów. Zeszła na dół, przez chwilę zerkając na stopnie znajdujące się obok, które prowadziły do szatni. Chwilę wahała się, czy tam nie pójść, jednak stwierdziła, że uda się bezpośrednio na boisko. Musiała przejść do końca korytarza, by wyjść na zewnątrz, dostrzegając murawę, na której właśnie ćwiczyli piłkarze. Schowała ręce do kieszeni od bluzy, przygarbiając się i kierując się dalej przed siebie, dopóki nie zatrzymała się przy ławce rezerwowych. Na ziemi postawiła swoją torbę, samej siadając na drewnianym siedzeniu.
Przez chwilę przyglądała się wszystkim, nie zauważając jednak, by ktokolwiek dostrzegł jej przybycie. Odetchnęła z ulgą, delikatnie się uśmiechając i czując wewnętrzny spokój. Ten momentalnie zniknął, gdy zauważyła parę ciemnych butów, które zatrzymały się przed nią. Nie musiała unosić głowy, by dowiedzieć się, do kogo należały, gdyż głos ich właściciela, który usłyszała po krótce, był jej zbyt dobrze znany.
— Ereina, czy ty sobie żartujesz? - chociaż wahała się przez parę sekund, ostatecznie podniosła wzrok na chłopaka, którego dredy spięte były w kucyka, a pod tym kątem mogła bez trudu dostrzec jego lekko przymrużone, czerwone oczy, kryjące się za szkiełkami gogli. - Wiesz, że spóźniłaś się prawie trzydzieści minut? - co okazało się zaskakujące dla młodej tancerki, to fakt, iż w jego głosie nie dało się wyczuć złości, tylko dziwną i ledwo wytłumaczalną bezsilność.
— I co z tego? - odpowiedziała, będąc widocznie niezadowoloną z faktu, że ktoś zauważył jej późniejsze zjawienie się na ćwiczeniach. Nie miała siły, by dłużej ukrywać swoje niezadowolenie z całej sytuacji, dlatego też nie zważała na słowa, które wypowiadała. - Miałam zamiar się dziś wyspać, a zamiast tego musiałam przyjść na trening. Przecież nawet nie jestem w zespole, to po co mam się tu pokazywać? - skrzyżowała ręce na klatce, obracając głowę w bok. Wiedziała, iż w tamtym momencie zachowywała się jak małe dziecko, ale nie potrafiła zbytnio opanować emocji, a niedobór snu tylko potęgował jej niezadowolenie.
— To fakt, że nie jesteś w drużynie - odparł. — Ale jest taka możliwość, że będziesz - cały czas ją obserwował, licząc na to, że spojrzy na niego, chociażby na chwilę, czego niestety nie zrobiła. Mógł tylko wziąć głęboki wdech, cicho wzdychając i starając się mówić dalej. — Jest szansa, że weszłabyś na boisko przynajmniej dzisiaj? Chciałbym, żebyś zapoznała się z murawą, zanim trener sprawdzi twoje umiejętności - zamilkł. Errie w tamtym momencie głęboko myślała nad jego słowami, nie wiedząc, czy powinna była się zgodzić, czy brnąć w zaparte, w dalszym ciągu zostając na ławce. Spojrzała na leżącą obok ławki torbę, przypominając sobie, co do niej spakowała. Dość niechętnie wstała z miejsca, łapiąc za jej pasek i zwracając się do kuzyna.
— Skoro już tu jestem, to niech będzie - skierowała się w stronę korytarza, później idąc na dół schodami. Weszła do damskiej szatni, której drzwi o dziwo były otwarte. Nie śpiesząc się, usiadła na ławce, otwierając swoją torbę, wyciągając z niej bordową, sportową koszulkę z numer dwadzieścia sześć na plecach. Ścisnęła w dłoniach jej materiał, później już dość żwawo zmieniając ubrania, na koniec związując włosy w wysokiego kucyka. Przed wyjściem spojrzała jeszcze w lustro, a jej odbicie w nim wydawało jej się niebywale obce. Pierwszy raz miała okazję widzieć samą siebie w piłkarskim stroju, co wywołało w niej wiele emocji, które nie do końca rozumiała. Kolejny raz zacisnęła palce na materiale bluzki, mówiąc do samej siebie. — Tak właśnie sobie mnie wyobrażałeś, tato? - o dziwo uśmiechnęła się, bez większego namysłu kierując się na murawę. Spojrzenia wszystkich piłkarzy skierowane były na nią.
Pewnie nikt nie wierzył, iż sceptyczna nastolatka w końcu zdecydowała się z nimi zagrać. Zapewne każdy z nich miał inne myśli. Pewnie tylko David i może Jude cieszyli się z tego faktu.
Ten pierwszy od razu zaciągnął blondynkę na środek boiska, swoim krzykiem motywując resztę do gry. Trening rozpoczął się szybko, a na dodatek nikt pewnie nie był świadom, iż od samego początku byli bacznie obserwowani przez tajemniczego gościa.
Chłopak stał w jednym z bocznych korytarzy, przyglądając się całemu zajściu w ciszy. Słyszał już wiele tamtego dnia, ale co o tym myślał, wiedział jedynie on sam. Przyglądał się tylko zawodniczce, która zaraz po wejściu na murawę nie wykazywała zbytnich chęci do gry. Spodziewał się takiej reakcji z jej strony, mając okazję zapoznać się z tym, co mówiła około dziesięciu minut temu. Gdzieś w głębi miał jednak przeczucie, że wkrótce wydarzy się coś nieoczekiwanego. Nie mylił się.
Wśród wielu podań, które Królewscy wymieniali między sobą, dostrzegł jedno, posłane od zapewne głównego napastnika, którego z tłumu wyróżniały jego długie, białe włosy. On właśnie skierował piłkę w stronę nastolatki, krzycząc jedynie, by zwrócić jej uwagę.
— Errie! - w tamtym momencie obserwator zmarszczył brwi, czekając na jakiś nieoczekiwany zwrot akcji.
Zawodniczka zorientowała się w sytuacji dość późno, jednak jej reakcja była wystarczająco szybka. Schyliła się, unosząc jedną z nóg do góry, wykonując przy tym szpagat, a gdy uniesiona stopa zakreśliła w powietrzu półkole, miała opaść na ziemię. Przed tym uderzyła w piłkę, która zupełnie przypadkowo została posłana do samego kapitana Akademii. Przyjął ją bez większego trudu, oddając celny strzał na bramkę chronioną przez zdezorientowanego Joego.
Wtedy inni zawodnicy zaczęli podchodzić do Ereiny, by poklepać ją po plecach, gratulując jej wykonania udanego przekierowania. Jude posłał w jej stronę krótki i promienisty uśmiech, a David objął ją bez większego namysłu, mierzwiąc jej włosy ręką.
Chłopak, który przyglądał się całemu zajściu, cofnął się tylko, by stać bardziej w cieniu, próbując odpowiedzieć samemu sobie, czy taki ruch była w stanie wykonać osoba, która określała siebie jako osobę, nieznającą się na piłce nożnej. Na to pytanie nie otrzymał odpowiedzi, tak samo, jak nie miał już okazji, by do końca treningu dostrzec jeszcze jakiś niespodziewany ruch w wykonaniu młodej piłkarki.
~~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro