32
Tsurugi sprawdził jeszcze raz, czy wszystko spakował do torby. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk stukania o ramę drzwi. Od razu odwrócił się w tamtą stronę, zauważając kogoś, kto opierał się o ścianę. Znów minęło trochę dni. Przez swoje zadanie, które zlecił mu Cesarz, miał o wiele mniej czasu na widywanie się ze znajomymi. Zdążył zauważyć, że Usami nie była już taka blada jak ostatnim razem, w jej oczach tkwił radosny blask, a włosy wydały się jakby trochę krótsze.
- Ostatnio często cie nie ma - zaczęła, wchodząc głębiej do jego pokoju i siadając na łóżku obok jego rzeczy.
- Mam ważne zadanie. Jako Seed mam swoje obowiązki.
- Już myślałam, że mnie unikasz - stwierdziła, na co on usiadł obok niej, delikatnie klepiąc ją w ramie. - Co niby jest tak ważnego, że codziennie znikasz na parę godzin?
- Muszę pilnować zespołu z gimnazjum Raimona - dostrzegł, że brwi koleżanki uniosły się do góry. Widocznie nie bardzo zrozumiała, o co mu chodzi. - Nie udało nam się zlikwidować ich drużyny, dlatego muszę dopilnować, by wypełniali wszystko, co powie im Piąty Sektor.
Dopiero teraz wyraz twarzy Nagai zbladł, a ona sama zaczęła ostrożnie wstawać, chcąc wyjść z pokoju chłopaka. Kyousuke zatrzymał ją jednak w porę, spoglądając na nią znaczącym spojrzeniem.
- To, co powiedziałeś... To nie są żarty? - pomyślał przez chwilę, a dopiero potem pokiwał przecząco głową. - Dlaczego?
- Nie znasz zasad? - powiedział. - Przecież powinnaś wiedzieć, że bez Piątego Sektora świat piłki nożnej byłby zbyt okrutny dla wielu ludzi, którym zależy na godnej przyszłości.
- Kyosuke, nie mówisz poważnie.
- Usami...
- Nie. Nic nie mów - minęła go, wychodząc z jego pokoju, szybko znajdując się w swoim pokoju.
Dopiero teraz zaczęło do niej docierać, w jakim miejscu się znalazła. Ci, którzy mieli sprawić, że stanie się silniejsza, niszczyli piłkę nożną. Dlaczego? Czy ten sport nie miał polegać na tym, że zawodnicy przekazywali między sobą pozytywną energię i dzielili się radością z gry?
To głupie, zwłaszcza że robienie z niej narzędzia do kontrolowania innych szkół i ich wyników było nie tylko dziwne, ale i potrafiło bardzo zranić człowieka.
Nastolatka nie rozumiała też, czemu po takim czasie dowiaduje się o tak istotnej sprawie? Gdyby powiedzieli jej to wcześniej, z pewnością uciekłaby jak najdalej od tego miejsca.
Biła się też z myślami, czy pogodzenie się z Tsurugim i ponowne spotkanie napastnika ze swojego starego zespołu mogła zaliczyć do dobrych rzeczy. Chyba nie, skoro żaden z nich nie próbował jakoś zaradzić tej okropnej niesprawiedliwości.
- Zostawcie mnie wszyscy - mruknęła, zaciskając palce na materiale kołdry, gdy tylko usłyszała pukanie do drzwi. Mimo jej słów, drzwi uchyliły się, a zawodniczka szybko łapiąc za poduszkę, od razu rzuciła nią w przybysza. Dopiero gdy okrągłe okulary spadły na ziemie, zerwała się z łóżka i ukłoniła.
- Bardzo przepraszam, doktorze - zamknęła oczy, bojąc się reakcji mężczyzny. Była jednak niebywale zdziwiona, gdy poklepał ją po ramieniu, zaśmiał się i obdarzył ją serdecznym uśmiechem.
- Widzę, że nie jesteś w nastroju.
Usiadł na skraju łóżka, kładąc obok swoją przenośną apteczkę, po kolei wyciągając zawarte w niej rzeczy, każdej poświęcając chwilę uwagi, cały czas czując, że zielonkawe oczy cały czas mu się przyglądają.
- Z tego co wiem, dzisiaj nie muszę brać leków - Suguwara doskonale wiedział, że tymi słowami chciała dać mu do zrozumienia, by wyszedł, jednak gdyby to zrobił, mógłby całkowicie stracić jej zaufanie, a do tego musiał naprawić to, co zepsuł ciemnowłosy napastnik.
- Masz racje - zaczął. - Ale przyszedłem w innej sprawie. Słyszałem, że pokłóciłaś się z Tsurugim.
- To chyba nie jest pana sprawa.
- I tu się mylisz, bo cała sprawa dotyczy Piątego Sektora. W tym także i mnie - wskazał jej krzesło, dając tym znak, by usiadła. Gdy miał już zacząć mówić, usłyszał głos nastolatki.
- Wie pan, gdzie jest teraz Hakuryuu? - mężczyzna zaśmiał się na jej słowa, drapiąc się po ramieniu. Nie znał jej jakoś długo, ale bez problemu domyślał się, jaka intencja znajdowała się w jej słowach.
- Nie rób problemu kolejnym osobom. Hakuryuu to dobry chłopak, nawet jeśli nie powiedział ci czegoś, o czym sama powinnaś wiedzieć.
Doktor doskonale wiedział, że ta rozmowa zaważy o wszystkim. Jeśli nie przeciągnie Usami na swoją stronę, straci podopieczną, a co najważniejsze szansę na zdobycie niesamowitej siły, dzięki której będzie w stanie spełnić swoje najskrytsze pragnienia.
- Rozumiem, że może się to wydawać dziwne, ale gdyby nie postanowienia Piątego Sektora, piłka nożna zaczęłaby dzielić ludzi na lepszych i gorszych, sprawiając, że ci trochę słabsi nie mogliby spełniać swoich marzeń, a ich świetlana przyszłość stanęłaby pod znakiem zapytania.
- Co ma pan na myśli?
- Przecież wiesz - wstał, nachylając się do jej ucha. - Ci, którzy doprowadzają do porażki, zostaliby straceni na wieki, a wraz z nimi ci, którzy za nimi idą.
Po ciele zawodniczki przeszedł nieprzyjemny dreszcz, a wraz z nim ostatni mecz, który rozegrała przeciwko Rapido. Wtedy przecież przegrali, a biorąc pod uwagę słowa mężczyzny, gdyby nie Piąty Sektor, już dawno zostaliby wykluczeni ze społeczeństwa, a ich przyszłe marzenia spłonęłyby jak feniks, ale już nie byłoby szans, żeby się odrodziły.
- Chyba zrozumiałaś - dodał na koniec. - Obejrzyj sobie tych zawodników z gimnazjum Raimona. Mówię ci. Zabawna z nich drużyna. Dziwne, że Ishido jeszcze się ich nie pozbył, to przecież tylko banda niepotrzebnych pasożytów - to mówiąc, wyszedł z pokoju nastolatki, zostawiając ją z gąszczem myśli, których nie zagłuszył nawet odgłos nadchodzącej burzy.
***
Ojej troszeczkę zaniedbałam historię Usami. Przepraszam i mam nadzieję, że ten krótki rozdział jakoś zrekompensuje ten długi czas :v
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro