Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

- Dobranoc Usami. - doktor Suguwara zachichotał cicho, machając jak dziecko ręką w stronę brunetki. Jeszcze parę minut temu normalnie z nim rozmawiała. Teraz leżała na łóżku, a jej bezwładna ręka zsunęła się z brzegu łoża, teraz zwisając tak, że końce palców prawie dotykały podłogi. Gdyby jakimś jasnym materiałem przykryć jej twarz, wyglądałaby może jak jasnoskóra lalka, którą ktoś zostawił, zapominając, że była dla niego kiedyś ważna... Albo bardziej przypominałaby kogoś, kto parę chwil temu oddał ostatni oddech.
Nie było tak na szczęście. Jej brzuch delikatnie, w równych odstępach unosił się do góry, a powieki drgały jakby przy zetknięciu z silniejszym powiewem wiatru. Martwiące były tylko sine ślady pod jej oczami i kolor skóry, który stał się jaśniejszy, przechodzący w niektórych miejscach w kolor bladego fioletu.
- Co się tak gapicie? - rzucił mężczyzna, mijając dwóch chłopców, którzy spokojnie spacerowali po korytarzu i spoglądali na niego podejrzliwym wzrokiem. - już na trening... albo załatwię wam ćwiczenia, których nie zapomnicie, nawet leżąc w szpitalu.

Wariat...

Usłyszał tylko szept jednego z zawodników, który tak skomentował postawę doktora. Brunet uśmiechnął się tylko i poprawił swoje okulary. Te dzieci nie są w stanie zniszczyć mu dnia takimi odzywkami. To tylko małe nic nieznaczące elementy, bez których cała układanka i tak mogłaby istnieć. Zwykli ludzie... Nie tak fascynujący jak dzieci drugiej rangi...
- Usami... - zaczął, gdy minął drzwi do skrzydła szpitalnego. Zatrzymał się i zrobił parę kroków w tył, by przez szparę dostrzec dwóch chłopców, którzy właśnie zawijali na rękach bandaże. Uśmiechnął się z lekka cynicznie, mówiąc dalej... Tym razem ciszej. - mam nadzieję, że nikt mi nie przeszkodzi w zmienieniu cię w normalnego człowieka. - jego uwagę zajmował głównie jeden z chłopców.

Tsurugi Kyousuke.

Wydawał się takim spokojnym nastolatkiem, zupełnie niezainteresowanym innymi, a tak na prawdę potrafił pokazać... na co go stać.
Suguwara odsunął się szybko do tyłu, gdy obok niego przebiegła rudowłosa nastolatka. Zauważył, że od razu z zapałem staje przy każdym z łóżek, przytulając każdego z chłopców. Czy byli zadowoleni z tego zajścia? Trudno stwierdzić. A kim była ta dziewczyna? Asami Nande... Była jedną z niewielu noszących miano

Menadżerki.

Ale na pewno była największą niewiadomą wśród nich. Zawsze pogodna i pomocna... I niebywale wygadana. Chociaż zdarzały się dni, gdy zachowywała się zupełnie inaczej... Cicha... I dość wrogo nastawiona do świata, wyglądająca jak ktoś, kto tylko czeka, by zrobić komuś krzywdę. Chociaż teraz... Yamato musiał stwierdzić, że polubił ją, gdy zauważył, że bardzo interesuje się złotookim.
- Panno Nande... Wygląda na to, że się dogadamy... - zaśmiał się cicho, odchodząc, gdy wspomniana dziewczyna usiadła na skraju łóżka ciemnowłosego i zaczęła z ekscytacją coś do niego mówić... Szybko się od niego nie odklei... - spadłaś mi z nieba.

Doktor ostatnio martwił się, że Tsurugi i jego podopieczna spędzają zbyt wiele czasu razem. To mogłoby poskutkować tym, że straciłby szansę na dalsze badania i wcielenie swojego planu w życie. Kyousuke po ostatnim razie nie patrzył przychylnie na postać lekarza i za każdym razem starał się trzymać przyjaciółkę z daleka od mężczyzny. Widział ten jego wzrok, gdy przyszedł do skrzydła szpitalnego po Nagai. Taki...

Mrożący krew w żyłach.

A Hakuryuu? On na razie nie sprawiał problemów. Siedział cichutko jak myszka, nie mówiąc, co chodzi mu po głowie. Yamato uznawał jasnowłosego za chłopca, którego... można było w jakiś sposób zmanipulować. Wystarczyło tylko pstryknięcie palcami, a temat już mógł się urwać... dlatego on był kimś, kim nie trzeba było się przejmować.
- Panie doktorze. - mężczyzna zatrzymał się, kolejny raz poprawił okulary i naciągnął swój kubrak, zwracając wzrok na niższego chłopca... a zarazem jego imiennika.
- Yamato... miło cie widzieć. - zdobył się na uśmiech, starając się tylko, żeby nie wyglądał zbyt sztucznie. - masz do mnie jakąś sprawę?
- Mój ojciec mówił, że Usami jest z panem. - brew lekarza uniosła się delikatnie do góry, a ręce powędrowały do kieszeni.
- Dziewczyna śpi. - odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę. - daj jej odpocząć. - Lekarz pożegnał chłopaka i ruszył przed siebie. Dziś w końcu będzie mógł odpocząć o zgiełku, pracy, natrętnych dzieciaków. W spokoju usiądzie przy filiżance ciepłej kawy... albo herbaty i spokojnie rozmyślając, czy wszystko idzie po jego myśli. Gdy skręcił w jeden z bocznych korytarzy, na swojej drodze napotkał dobrze mu znaną asystentkę Cesarza. Różowe włosy, nie za wysoka, dziecięca uroda... ktoś, kto jej nie znał, z pewnością pomyliłby ją z menadżerką... czy też zawodniczką Piątego Sektora. Zmierzała powoli w jego kierunku, a gdy doktor przystanął, dziewczyna zwróciła się do niego bezpośrednio.
- Pan Ishido prosi cię do swojego gabinetu. Proszę, udaj się tam niezwłocznie. - Mężczyzna skinął bez słów głową i skierował się w stronę wskazanego pomieszczenia.

Czego tym razem ode mnie chce?

Nie chętnie wszedł do środka, licząc tylko na to, by mężczyzna go nie przejrzał. W tym dość słabym świetle niewiele widział, więc nie mógł wywnioskować po jego minie, o co mogło chodzić. Całe szczęście, że nie musiał długo czekać.
- Kojarzysz zespół z gimnazjum Raimona?
- No oczywiście... kto by nie znał zeszłorocznych wicemistrzów? - kolejna banda dzieciaków. Co tym razem białowłosy miał w głowie? Znowu znalazł jakiegoś nastolatka, którego chciał wcielić do Piątego Sektora?
- Czuje, że coś się tam szykuje. Musimy wysłać tam któregoś z Seedów, by miał wszystko na oku. - Yamato zapaliła się czerwona lampka nad głową.

To idealny moment, by pozbyć się Tsurugiego.

Tak... świetny pomysł. Będzie tu o wiele rzadziej, więc zielonooka brunetka znajdzie więcej czasu na przyjmowanie leków i treningi. Musiał tylko jakoś zgrabnie przekonać Cesarza, by wybrał właśnie chłopaka o ciemnych włosach.

- Myślę, że mam idealnego kandydata. - przemówił, a potem machnięcie ręki Shuuji zatrzymało go.

Sam już podjąłem decyzję... 
Do Raimon uda się...

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro