Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Brunetka obudziła się, czując ból przeszywający całe jej ciało. Uniosła rękę do góry, kładąc dłoń na gorącym, pobolewającym czole. Zauważyła, że od ramion aż do palców ciągnęły się lekko szarawe bandaże, które w niektórych miejscach miały jasno czerwone plamy. Podsunęła nogi pod siebie, unosząc się do góry, by oprzeć plecy o oparcie drewnianego łóżka.

Wtedy napotkała na wzrok ciemnowłosego. Siedział jak gdyby nigdy nic na drugim krańcu łóżka i z uwagą przypatrywał się brunetce. Rzeczy, które się za nim znajdowały wyglądały teraz zupełnie inaczej... jakby ktoś zrobił przemoblowanie w jej pokoju, nie informując o tym osoby w nim mieszkającej.
- Co tu robisz? - pamiętała wszystko, co stało się na boisku. Jak Kyousuke wszedł na salę, bez słowa stanął przed nią i użył mocy avatara, by zrobić jej krzywdę... czego mógł chcieć teraz? Dobić ją?
- Przyszedłem sprawdzić, jak się czujesz. - wstał przy tych słowach na nogi, tym razem kątem oka patrząc na zielonooką.
- To ty sprowadziłeś pomoc, tak? - widziała, jak Tsurugi powoli oddalał się, by wyjść z pokoju dziewczyny, chcąc zostawić ją samą ze swoimi myślami i bez odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Skinął głową, zgodnie z prawdą ujawniając, że to dzięki niemu zawodniczka może jeszcze podnieść się z łóżka. Nagai czuła nieprzyjemną energię, która tworzyła się między nimi, jednak postanowiła zaryzykować i zadać chłopakowi parę pytań. W końcu...

Bez ryzyka nie ma zabawy...

Ale teraz nie robiła tego dla własnej przyjemności. Sprawa zatartej przyjaźni z przeszłości ciążyła na sercu brunetki, odciskając piętno w postaci smutku, złości, a czasem nawet nieprzespanych nocy, które źle oddziaływały na napastniczke.
- Po co to zrobiłeś? Przecież mnie nienawidzisz. Mogłeś mnie tam zostawić. - jej głos zadrżał przy zetknięciu z ostrym powietrzem, zwracając uwagę ciemnowłosego. To, co mówiła, to były przecież jego słowa... ale prawdziwe. Ona kiedyś powiedziała to samo, jednak pozostawało pytanie, czy czuła to tak samo jak Kyousuke, czy po prostu emocje tak na nią wpłynęły.
- Odpowiedz mi w końcu! - Zrzuciła kołdrę na ziemię, szybko wstając na równe nogi. Gdyby nie to, że jej złość była bardzo łatwo widoczna, po jej białej koszulce i spodniach w tym sam kolorze możnaby było stwierdzić, iż jest tylko zwykłym dzieckiem, które za chwile sprawiłoby komuś radość swoim uśmiechem.

Zauważył, jak kolana dziewczyny uginają się, a jej ciało odchyla się lekko w prawo. Stał na tyle blisko, że złapał ją, lewą jej rękę przekładając sobie przez ramię. Od razu spotkał się ze słowami sprzeciwu. Mimo słabego samopoczucia, zjechała na, czując zimno bijące od podłogi i miękki materac w okolicach szyji.
- Jesteś nierozsądna... I kłamliwa. - syknął granatowłosy, spoglądając na zawodniczke z góry.
- A ty okropny. Mścisz się na mnie, a ja nawet nie wiem za co! - złotooki kucnął przy niej. Zimny wzrok dziewczyny przeszywał go od środka... gdyby był młodszy, to zapewne poczułby dreszcze, widząc to wrogie spojrzenie, jednak teraz było mu ono obojętne...
- Chcesz wiedzieć? - zapytał, nie oczekując, mimo to, odpowiedzi na swoje pytanie. - Zniszczyłaś mi życie! Mój przyjaciel... to przez ciebie... on wtedy chciał mnie zniszczyć.
- Człowieku uspokój się! O czym ty mówisz?! - pochyliła się do przodu z furią w oczach, jednak dłoń Tsurugiego zatrzymała ją i przysunęła znów do krańca materaca.
- A pamiętasz nasz ostatni mecz? I to, co zrobił Osamu? Przypomnij sobie! - Nagai szybko odwróciła głowę w drugą stronę...

Musiał przywołać aż tak bolesne wspomnienie... gdy jej brat z niewiadomych przyczyn zaatakował go. Nigdy nie zdołała pojąć powodu, który tlił się gdzieś w umyśle blondyna i nakazał mu zrobienie tak okropnej rzeczy.
- Ja nie mam z tym nic wspólnego! - próbowała zaprzeczyć.
- Doprawdy? - Kyousuke wyciągnął telefon z kieszeni, wciskając parę przycisków, które wydały z siebie melodyczne dźwięki. Po chwili przystawił go bliżej ucha brunetki. Było to nagranie, na którym słychać było jakąś dziewczynę, która rozmawiała z chłopakiem o niskim głosie.

Kyousuke jest bezużyteczny

Mówiła postać z nagrania.

Musisz coś z nim zrobić Osamu. Zniszcz go. Nienawidzę go.

- Osamu? - powtórzyła, słuchając dalej całej rozmowy. - On nie ma takiego głosu. Skąd ty niby masz to nagranie?!
- To nie twoja sprawa. - odpowiedział, zamykając klapke telefonu i chowając go do kieszeni. - Właśnie dlatego już Ci nie ufam. - wstał na równe nogi, chcąc juz wyjść z tego pokoju, jednak głos dziewczyny go powtrzymał.
- To nie ja! Jak możesz mi nie wierzyć?! - krzyknęła, a jej głos odbił się od ścian pomieszczenia. - Myśl racjonalnie Kyousuke! Jeśli to ja bym to mówiła, to po co bym cie wtedy osłaniała, poświęcając się właśnie dla ciebie, co?! - złotooki położył dłoń na klatce piersiowej. Pamiętał...

Atak Osamu i brunetka, która rzuciła się, by go obronić. Chiał jej wtedy pomóc, jednak koledzy zabrali go z boiska... i to był ostatni raz, kiedy ją widział. Wszystko zaczęło teraz mieszać w głowie chłopaka. Czyżby Isozaki kłamał i podał mu fałszywe nagranie? A jeśli tak, to jaki miał w tym cel?

Drzwi otwarły się i uderzyły z hukiem o ścianę. Do pokoju wbiegł doktor, na którego twarzy malował się przestrach...
- Słyszałem krzyki! - jego wzrok skupił się na brązowowłosej, do której podszedł z pośpiechem i położył spowrotem na łóżko. - Wyjdź stąd. Za dużo już zrobiłeś dzisiaj... - złapał za rękę Usami, słysząc jak napastnik oddala się.
- Radze ci to przemyśleć Kyousuke. Komu ufasz? Przyjaciółce, czy nędznemu nagraniu?.. - Jeszcze przed wyjściem usłyszał słowa brunetki.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro