Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Zawodniczka odkręciła butelkę i wzięła łyk wody. Była zimna i gazowana, czyli taka, jaką lubiła. Otarła dłonią mokre usta i wzięła głęboki wdech. Minęło dopiero parę minut treningu, a ona już czuła się tak, jakby rozegrała przed chwilą pierwszą połowę meczu.
- Dajesz rade? - białowłosy poprawił granatową bluzkę, a ręce położył na kolana, którymi zaczął poruszać w przód i w tył.
- Jakoś się jeszcze trzymam.
- Będziesz się musiała do tego przyzwyczaić... - treningi w Piątym Sektorze nie należały do przyjemnych, ale na pewno były skuteczne.

Czerwonooki odwrócił się do tyłu, wzrokiem natrafiając na jednego z trenerów. Mężczyzna wezwał do siebie Tsurugiego i jak widać, chciał też, aby podeszła do niego zielonooka napastniczka.
- Usami. - Hakuryuu pokazał kciukiem na ciemnowłosego. Gdy dziewczyna spojrzała w tamtą stronę, zobaczyła, jak trener gestem dłoni pokazał jej, by podeszła. Podbiegła do niego, czując na sobie nieprzyjemny wzrok złotookiego.
- Ktoś chce się z wami zobaczyć... - oboje ruszyli za nim, w głowie zastanawiając się, o kogo może chodzić. Znaleźli się za drzwiami, szukając potencjalnego rozmówcy. Nie musieli czekać długo.

Jasnowłosy uśmiechnął się lekko, a ręce dał za siebie. Spojrzał wpierw na ciemnowłosego, a potem na jego niższą koleżankę.
- Tsurugi... Usami... miło was znowu widzieć. - wyciągnął dłonie szeroko do przodu, jakby chciał nimi objąć cały świat.
- Taiyou?
- Amemiya? - zawodnicy przemówili w tym samym momencie, spoglądając na siebie tylko ukradkiem. Niebieskooki zaśmiał się, widząc ich miny i podszedł do napastnika, przybijając sobie z nim piątkę, a chwilę potem uściskując go tak, jakby się z nim żegnał.... długo i emocjonalnie. Ognistowłosy nie zapomniał o swojej starej przyjaciółce. Ją też czule wyściskał, palcami w miedzy czasie, przeczesując jej włosy. Poczuł jej dłoń z tyłu głowy, a chwilę potem zielonooka stanęła na palcach i delikatnie cmoknęła chłopaka w policzek. Pomarańczowowłosy uśmiechnął się, ręką przejeżdżając po plecach zawodniczki.

- Nawet nie wiecie, jak bardzo się ciesze, że mogę was znowu zobaczyć. Mam nadzieje, że wszystko będzie tak, jak kiedyś. - Kyousuke i Nagai spojrzeli na siebie ukradkiem. Zielonooka czuła dyskomfort w zaistniałej sytuacji... Przecież złotooki robił wszystko, by tylko nie mieć styczności z brązowowłosą. Jego zachowanie zaczęło powoli ją irytować, jednak brązowowłosa postanowiła zachować zimną krew... niech wie, że nie tak łatwo wyprowadzić ją z równowagi.
- S-słyszałam chyba... jak wołał mnie trener. - dziewczyna z lekkim trudem sklepiła jakieś sensowne zdanie, a jej wskazujące palce pokazały na wejście na boisko. Szybko weszła tam, zamykając za sobą drzwi.
- Nie przejmuj się nią. - odparł ciemnowłosy.

Chłopcy rozmawiali niedługo, wspominając stare lata i akcję, po których śmiechu nie było zadość. Oboje zauważyli, że brakowało im tych beztroskich dni w otoczeniu najbliższych. Oczywiście pojawił się też temat Nagai, której dziwne zachowanie nie umknęło przyjaciołom, lecz doszli do wniosku, a raczej Kyousuke zapewniał ognistowłosego, że to na pewno nie z jego powodu. Jednakże Taiyou zauważył tą duszącą, wręcz odpychającą atmosferę, która panowała między brunetką, a Tsurugim. To chyba najbardziej go zdziwiło... zawsze byli tak blisko... nawet bliżej niż Usami była ze swoim bratem.
- Może ona mi powie, co tu się dzieje... - pomyślał.

Zauważył, jak w jego stronę zbliża się znana mu brunetka. Przeszedł z nią parę korytarzu, rozmawiając o tym samym, o czym rozmawiał z Kyousuke.
- A co sie stało kiedy tobą, a Tsurugim? - zielonooka zatrzymała się, gdy Taiyou poruszył ten temat. Czyżby ciemnowłosy mu nie powiedział? Jak widać nie zrobił tego.
- Nie mam pojęcia... ale póki jeszcze mam chęci, to będę próbować przywrócić stary ład.

Po skończonej wędrówce wrócili na salę. Amemiya usiadł na ławce, a Usami ustawiła się na swojej pozycji, widząc, jak reszta zawodników zajmuje swoje miejsca, by w końcu rozpocząć mecz.
Piłka trafiła do Tsurugiego. Chłopak ani myślał, by podać komuś innemu ze swojej drużyny. Sam chciał rozprawić się z przeciwnikami, ukazując im zalążek jego prawdziwej siły.

Zadufany w sobie solista...

Tak jak na poprzednich ćwiczeniach, Nagai ustawiła się przed złotookim, chcąc przeszkodzić mu w dotarciu do bramki. Poczuła tylko jego rękę z tyłu głowy i jak mocno pcha ją do przodu. Zrobiła parę chaotycznych kroków do przodu, łapiąc równowagę.
- Nic ci nie jest? - uniosła głowę, patrząc na Hakuryuu, a później na atakującego napastnika
- Nie... ale Tsurugi zaczyna grać nie czysto. - Wystrzeliła w drugą stronę. Wbiegła przed obrońców, podstawiając nogę ciemnowłosemu. Ten potknął się o nią i uderzył o ziemię. Poczuł ból w okolicach głowy, a także usłyszał, jak strzeliły mu palce.

Gra została wstrzymana, a koledzy zawodnika podeszli do niego, co chwile pytając, czy nic mu nie jest. Dwaj z nich postanowili nawet pomóc mu wstać, jednak on odtrącił ich ręce i wstał z ziemi. Był poobijany, a najlepiej było ty widać na pozdzieranych kolanach. Zgromił brunetkę wzrokiem i szybko podszedł do niej, łapiąc za jej rękę. Szarpnął ją, sprawiając, że brązowowłosa wpadła na niego.
- Puszczaj... mnie. - pociągnął ją jeszcze raz, zmuszając tym samym Nagai, by spojrzała na niego.
- Grabisz sobie Usami. - mruknął, marszcząc przy tym brwi. Jego wyraz twarzy był na tyle poważny, że nie jedna osoba by zmiękła na jej widok.
- To ty tu grasz nie czysto Kyousuke... Puszczaj mnie! - szarpnęła się, wyrywając się z uścisku dawnego przyjaciela. - Takimi tanimi zagraniami się mnie nie pozbędziesz, rozumiesz?! - wtedy poczuła ręce pod swoimi pachami, które mocno złapały ją w okolicy brzucha. Chłopak, który ją złapał, przyciągnął ją do siebie, by lepiej przypilnować koleżanki. Wystarczyło zobaczyć jego biało-szarą kitke i już można się było domyślić, kto ją trzymał.

Całe zajście obserwował Taiyou... smutek nie znikał z jego twarzy.
Przyjaciele się kłócą... przecież to może się źle skończyć.

Kto wie, co mogą jeszcze wymyślić... miejmy tylko nadzieje, że nikomu nic się nie stanie.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro