13
Zawodniczka odkręciła butelkę i wzięła łyk wody. Była zimna i gazowana, czyli taka, jaką lubiła. Otarła dłonią mokre usta i wzięła głęboki wdech. Minęło dopiero parę minut treningu, a ona już czuła się tak, jakby rozegrała przed chwilą pierwszą połowę meczu.
- Dajesz rade? - białowłosy poprawił granatową bluzkę, a ręce położył na kolana, którymi zaczął poruszać w przód i w tył.
- Jakoś się jeszcze trzymam.
- Będziesz się musiała do tego przyzwyczaić... - treningi w Piątym Sektorze nie należały do przyjemnych, ale na pewno były skuteczne.
Czerwonooki odwrócił się do tyłu, wzrokiem natrafiając na jednego z trenerów. Mężczyzna wezwał do siebie Tsurugiego i jak widać, chciał też, aby podeszła do niego zielonooka napastniczka.
- Usami. - Hakuryuu pokazał kciukiem na ciemnowłosego. Gdy dziewczyna spojrzała w tamtą stronę, zobaczyła, jak trener gestem dłoni pokazał jej, by podeszła. Podbiegła do niego, czując na sobie nieprzyjemny wzrok złotookiego.
- Ktoś chce się z wami zobaczyć... - oboje ruszyli za nim, w głowie zastanawiając się, o kogo może chodzić. Znaleźli się za drzwiami, szukając potencjalnego rozmówcy. Nie musieli czekać długo.
Jasnowłosy uśmiechnął się lekko, a ręce dał za siebie. Spojrzał wpierw na ciemnowłosego, a potem na jego niższą koleżankę.
- Tsurugi... Usami... miło was znowu widzieć. - wyciągnął dłonie szeroko do przodu, jakby chciał nimi objąć cały świat.
- Taiyou?
- Amemiya? - zawodnicy przemówili w tym samym momencie, spoglądając na siebie tylko ukradkiem. Niebieskooki zaśmiał się, widząc ich miny i podszedł do napastnika, przybijając sobie z nim piątkę, a chwilę potem uściskując go tak, jakby się z nim żegnał.... długo i emocjonalnie. Ognistowłosy nie zapomniał o swojej starej przyjaciółce. Ją też czule wyściskał, palcami w miedzy czasie, przeczesując jej włosy. Poczuł jej dłoń z tyłu głowy, a chwilę potem zielonooka stanęła na palcach i delikatnie cmoknęła chłopaka w policzek. Pomarańczowowłosy uśmiechnął się, ręką przejeżdżając po plecach zawodniczki.
- Nawet nie wiecie, jak bardzo się ciesze, że mogę was znowu zobaczyć. Mam nadzieje, że wszystko będzie tak, jak kiedyś. - Kyousuke i Nagai spojrzeli na siebie ukradkiem. Zielonooka czuła dyskomfort w zaistniałej sytuacji... Przecież złotooki robił wszystko, by tylko nie mieć styczności z brązowowłosą. Jego zachowanie zaczęło powoli ją irytować, jednak brązowowłosa postanowiła zachować zimną krew... niech wie, że nie tak łatwo wyprowadzić ją z równowagi.
- S-słyszałam chyba... jak wołał mnie trener. - dziewczyna z lekkim trudem sklepiła jakieś sensowne zdanie, a jej wskazujące palce pokazały na wejście na boisko. Szybko weszła tam, zamykając za sobą drzwi.
- Nie przejmuj się nią. - odparł ciemnowłosy.
Chłopcy rozmawiali niedługo, wspominając stare lata i akcję, po których śmiechu nie było zadość. Oboje zauważyli, że brakowało im tych beztroskich dni w otoczeniu najbliższych. Oczywiście pojawił się też temat Nagai, której dziwne zachowanie nie umknęło przyjaciołom, lecz doszli do wniosku, a raczej Kyousuke zapewniał ognistowłosego, że to na pewno nie z jego powodu. Jednakże Taiyou zauważył tą duszącą, wręcz odpychającą atmosferę, która panowała między brunetką, a Tsurugim. To chyba najbardziej go zdziwiło... zawsze byli tak blisko... nawet bliżej niż Usami była ze swoim bratem.
- Może ona mi powie, co tu się dzieje... - pomyślał.
Zauważył, jak w jego stronę zbliża się znana mu brunetka. Przeszedł z nią parę korytarzu, rozmawiając o tym samym, o czym rozmawiał z Kyousuke.
- A co sie stało kiedy tobą, a Tsurugim? - zielonooka zatrzymała się, gdy Taiyou poruszył ten temat. Czyżby ciemnowłosy mu nie powiedział? Jak widać nie zrobił tego.
- Nie mam pojęcia... ale póki jeszcze mam chęci, to będę próbować przywrócić stary ład.
Po skończonej wędrówce wrócili na salę. Amemiya usiadł na ławce, a Usami ustawiła się na swojej pozycji, widząc, jak reszta zawodników zajmuje swoje miejsca, by w końcu rozpocząć mecz.
Piłka trafiła do Tsurugiego. Chłopak ani myślał, by podać komuś innemu ze swojej drużyny. Sam chciał rozprawić się z przeciwnikami, ukazując im zalążek jego prawdziwej siły.
Zadufany w sobie solista...
Tak jak na poprzednich ćwiczeniach, Nagai ustawiła się przed złotookim, chcąc przeszkodzić mu w dotarciu do bramki. Poczuła tylko jego rękę z tyłu głowy i jak mocno pcha ją do przodu. Zrobiła parę chaotycznych kroków do przodu, łapiąc równowagę.
- Nic ci nie jest? - uniosła głowę, patrząc na Hakuryuu, a później na atakującego napastnika
- Nie... ale Tsurugi zaczyna grać nie czysto. - Wystrzeliła w drugą stronę. Wbiegła przed obrońców, podstawiając nogę ciemnowłosemu. Ten potknął się o nią i uderzył o ziemię. Poczuł ból w okolicach głowy, a także usłyszał, jak strzeliły mu palce.
Gra została wstrzymana, a koledzy zawodnika podeszli do niego, co chwile pytając, czy nic mu nie jest. Dwaj z nich postanowili nawet pomóc mu wstać, jednak on odtrącił ich ręce i wstał z ziemi. Był poobijany, a najlepiej było ty widać na pozdzieranych kolanach. Zgromił brunetkę wzrokiem i szybko podszedł do niej, łapiąc za jej rękę. Szarpnął ją, sprawiając, że brązowowłosa wpadła na niego.
- Puszczaj... mnie. - pociągnął ją jeszcze raz, zmuszając tym samym Nagai, by spojrzała na niego.
- Grabisz sobie Usami. - mruknął, marszcząc przy tym brwi. Jego wyraz twarzy był na tyle poważny, że nie jedna osoba by zmiękła na jej widok.
- To ty tu grasz nie czysto Kyousuke... Puszczaj mnie! - szarpnęła się, wyrywając się z uścisku dawnego przyjaciela. - Takimi tanimi zagraniami się mnie nie pozbędziesz, rozumiesz?! - wtedy poczuła ręce pod swoimi pachami, które mocno złapały ją w okolicy brzucha. Chłopak, który ją złapał, przyciągnął ją do siebie, by lepiej przypilnować koleżanki. Wystarczyło zobaczyć jego biało-szarą kitke i już można się było domyślić, kto ją trzymał.
Całe zajście obserwował Taiyou... smutek nie znikał z jego twarzy.
Przyjaciele się kłócą... przecież to może się źle skończyć.
Kto wie, co mogą jeszcze wymyślić... miejmy tylko nadzieje, że nikomu nic się nie stanie.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro