11
Usami odstawiła długopis na bok i uniosła zapisaną kartkę do góry. Powoli zaczęła czytać to, co napisała.
- Mimo upływu lat, ona i jej stary przyjaciel zawsze trzymali się... - z dłoni wyleciało jej opowiadanie, powoli opadając na biały, drewniany blat. - razem... - wypowiedziała ciszej ostatni wyraz znajdujący się na stronę. Położyła rękę na pracy i szybko zgniotła ją, rzucając ją za siebie. Położyła głowę na stole, czując bezradność. Czy na prawdę nie może napisać o czymś innym? - Tsurugi Kyousuke... - powiedziała do siebie, palce wplatając między kosmyki włosów. - wyjdź z mojej głowy! - pociągnęła za brązowe pasma, szybko wyplątując dłonie z włosów. Wstała z krzesła i usiadła na białej pościeli, podkurczając kolana pod brodę i obejmując je rękoma.
Jak to było kiedyś? Może opowiem?..
Usami, będąc małą dziewczynką, oprócz spędzania czasu ze starszym bratem Osamu, poświęcała go też na wspólne zabawy z trójką najlepszych przyjaciół. Jednym z nich był ognistowłosy chłopak... niestety zachorował na dość dziwną i groźną chorobę, przez co Nagai nie miała kolejnej okazji, by znów go spotkać.
Dwaj pozostali to byli bracia. Starszy z nich, Yuuichi, był najstarszy z całej gromadki. Trzeba przyznać, że grał też najlepiej... to on motywował resztę do dalszych ćwiczeń i gry. Jego młodszy brat Kyousuke od zawsze rywalizował z młodszą od niego, zaledwie o pięć miesięcy, brunetką. Z tej grupy to właśnie oni mieli najlepsze relacje... po tylu latach spędzonych na wspólnej grze, byli nierozłączni... tacy najlepsi przyjaciele, co nie bardzo podobało się Osamu, który był zazdrosny o to, iż jego kolega miał z jego młodszą siostrzyczką o wiele lepsze relacje niż on sam...
Niestety, po jakimś czasie, zdarzył się nieszczęśliwy wypadek, po którym Yuuichi musiał trafić do szpitala, tam spędzając kolejne lata. Wszyscy zostali pochłonięci przez szkolne obowiązki. Mimo iż mieszkali zaledwie parę metrów od siebie, praktycznie się nie widywali. Jedyną okazją do ponownego spotkania były mecze między szkołami, do których uczęszczali Usami z Osamu i Tsurugi.
Zapewne jesteście ciekawi sytuacji, po której kontakt bohaterów się urwał...
Był to dzień, w którym miał odbyć się mecz rozstrzygający o losach dwóch znanych szkół. Nagai od samego rana nie mogła usiedzieć w miejscu. Cieszyła się nie tylko z tego, iż znów będzie mogła porywalizować z innymi zawodnikami, ale także dlatego, że będzie małą okazję, by spotkać swojego przyjaciela.
Od razu wyszła z sali, zostawiając koleżanki same. Szybko ruszyła przed siebie, skręcając przy pierwszym zakręcie w prawo. Jak zwykle z szatni przeciwników słychać było głosy znanych już brunetce zawodników. Niektórych z nich minęła po drodze na korytarzu, wymieniając z nimi radosne uśmiechy. Zatrzymała się, zauważając przed sobą ciemnowłosego chłopaka, który odwrócony był tyłem do niej. Rozmawiał z jednym z kolegów z drużyny, poprawiając przy tym fioletową opaske na ramieniu.
Wykorzystując moment jego nieuwagi, zielonooka zakryła mu oczy dłońmi, stając przy tym na palcach, by lepiej jej się to udało. Rozmówca Tsurugiego zaśmiał się cicho, widząc minę kapitana. Podszedł do brunetki i odezwał się.
- Miło Cię widzieć Usami. - jego śmiech stał się głośniejszy, a zielonooka zgromiła obrońcę wzrokiem, zabierając dłonie z oczu złotookiego. Ten, słysząc słowa zawodnika, odwrócił się w stronę brubetki i od razu ją przytulił.
- Co to za ciepłe powitanie? - odwzajemniła uścisk.
Kyousuke odsunął się do tyłu i uśmiechnął się lekko.
- Powodzenia.
- Wam się bardziej przyda, bo to my wygramy.
Nagai... jak zwykle pewna siebie. Ciemnowłosy już wiedział, że wygrana z nimi wcale nie będzie taka łatwa, ale najważniejsza była dobra zabawa. Uścisnęli sobie dłonie, obiecując sprawiedliwą grę. Zielonooka ruszyła w stronę swojej szatni, napotykając przy okazji na brata.
- Kyousuke jest za rogiem... może się z nim przywitasz? - blondwłosy zgromił ją wzrokiem i mruknął coś niezrozumiałego pod nosem.
- Powinnaś zająć się meczem, a nie jakimiś... głupotami.
Osamu nigdy się tak dziwnie nie zachowywał. Jego młodsza siostra stwierdziła, że ma dzisiaj gorszy dzień, jednak to, co stało się na meczu, o mały włos nie doprowadziło do katastrofy...
Niespodziewanie, w środku meczu, za brązowookim ukazała się mroczna aura. Po całym ciele napastnika rozchodził się czarny dym, aż w końcu ukazał się zmaterializowany avatar.
- Aresie... władco wojny. - zaczął niezwykle spokojnie jasnowłosy. Otworzył swe oczy i spojrzał na granatowowłosego, który nie mógł uwierzyć w to, co widzi. - Tsurugi Kyousuke. - jego brązowe tęczówki zaczęły w zastraszającym tempie zmieniać kolor, aż w końcu stały się krwiście czerwone, a do tego zaświeciły się. - teraz... zostaniesz ukarany za wszystko, co zrobiłeś.
Na ruch jego dłoni, piłka uniosła się i otoczyła szkarłatnym dymem. Blondwłosy zakręcił się wokół własnej osi, unosząc się przy tym do góry. Wyciągnął wtedy swoje ręce w bok, a jego stopy opadły na dłonie avatara. Ten wyrzucił go w górę. Osamu jak spadająca gwiazda leciał z zawrotną prędkością w stronę piłki. Gdy jego stopa zetknęła się z nią, poleciała wprost na jego dawnego przyjaciela. Złotooki zakrył twarz dłońmi, wiedząc, iż nie ma szans na zwycięstwo. Nagle usłyszał, jak piłka o coś uderza. Szybko otworzył oczy, widząc przed sobą przyjaciółkę otoczoną piorunami. Mroczna siła zaczęła znikać, aż w końcu piłka spadła na ziemie, nie zostawiając żadnej rany na ciele brunetki.
- Usami... - powiedział cicho jasnowłosy. Jego tęczówki znów stały się brązowe. On sam wglądał tak, jakby to on przyjmował ten zabójczy strzał.
Opadł na ziemie... zemdlał... obok niego znalazła się jego siostra, a Tsurugiego zabrali koledzy z drużyny, którzy nawet nie myśleli o tym, by pomóc.
Po tym wydarzeniu rodzice Nagai postanowili przeprowadzić się do centrum Tokyo. Co się stało z jej bratem? Zabrali go i od tego czasu zielonooka go nie widziała. To wydarzenie było ostatnim, które brunetka wspominała jako to, kiedy jeszcze miała dobre relacje z ciemnowłosym...
Usami odgarnęła włosy do tyłu i cicho ziewnęła.
- Potrzebujesz specjalnego zaproszenia na trening? - usłyszała, gdy drzwi do jej pokoju się otwarły.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro