Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

P.O.V Miyu
Biegłam korytarzami El Dorado starając się zdążyć na umówione spotkanie. Dostałam poufne informacje,że ktoś z El Dorado jest zdrajcą i pracuje dla Feidy. Siedziałam wczoraj do późna starając się odkryć kto jest szpiegiem. Nie poszłam nawet na pierwszy mecz turnieju Ragnarok,bo byłam tak zapracowana. Kiedy już zaczęłam tracić pewność,że znajdę kreta, zadzwonił mój telefon. Kiedy go odebrałam,usłyszałam głos osoby której bym się nie spodziewała. Przekazała mi,że wie kto jest szpiegiem i ,że ma na to dowody, z którymi się ze mną podzieli. To właśnie dlatego biegłam teraz korytarzami El Dorado, a raczej stadionu stworzonego z jego szczątek. Będąc w laboratorium moich rodziców, zasnęłam, a teraz grozi mi spóźnienie! Ta osobą,na prawdę wiele ryzykuje spotykając się ze mną. Nie mogę jej wpędzić w kłopoty! Byłam tak zajęta myśleniem o tym aby się nie spóźnić,że nawet nie zauważyłam jak drzwi jednego z pokoi otwierają się a z nich wychodzi jakiś chłopak. Wpadłam na niego,przez co oboje upadliśmy na ziemię. Kiedy otworzyłam oczy , zobaczyłam,że to nie kto inny jak Matsukaze Tenma, kapitan jedenastki Raimona z przed 200 lat! Osoba, która zdecydowała się wraz z przyjaciółmi przybyć do przyszłości,aby nam pomóc. Szybko wstałam z ziemi i się otrzepałam po czym podałam mu rękę.
-Naimocniej cię przepraszam, bardzo się spieszyłam i nie zauważyłam jak wychodzisz. -chłopak posłał mi lekki uśmiech, po czym przyjął moją dłoń i wstał z ziemi.
-Nic nie szkodzi, ja też powinienem bardziej uważać.-powiedział drapiąc się przy tym po głowie.
-Mam nadzieje ,że nic ci się nie stało. To dla nas bardzo ważne abyś był w dobrej formie,jako kapitan trzeciej drużyny.-chłopak przestał drapać się po głowie i posłał mi lekki uśmiech.
-Nie martw się. Nic mi nie jest.-słysząc to trochę się uspokoiłam.- Emm...jeśli mogę się spytać,to jak się nazywasz? -slysząc to pytanie na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Nazywam się Miyu Mayumi. Miło cię poznać.- wyciągnęłam rękę w jego stronę a on ją uścisnął.
-A ja jestem Matsukaze Tenma. Chociaż to już chyba wiesz. -zaśmiałam się słysząc jego ostatnie zdanie.
-Jesteś zabawny Tenma.- słysząc to co powiedziałam , niebieskooki znowu zaczął drapać się nerwowo po głowie.
-Nie ty jedna mi to mówisz.- słysząc to uśmiechnęłam się. Chciałam kontynuować z nim rozmowę jednak kątem oka spojrzałam na zegarek i spostrzegłam ,że do mojego spotkania zostało 2 minuty!
-Wybacz Tenma, naprawdę miło mi się z tobą rozmawiało,ale jestem już spóźniona.- miałam już ruszyć dalej, kiedy zatrzymał mnie jego głos
-Może spotkamy się później?-zapytał na co ja się uśmiechnęłam.
-Widzimy się za godzinę, pod twoim pokojem.- kiedy to powiedziałam odwróciłam się do niego plecami i puściłam się biegiem w kierunku schodów prowadzących na zewnątrz budynku.

* * *
Nareszcie udało mi się wyjść z budynku. Spotkanie z Tenmą było bardzo miłym zdarzeniem,jednak mam też swoje zobowiązania. To bardzo źle ,że kazałam tej osobie na siebie czekać. W oddali dostrzegłam staruszka, w białej szacie zakrywającej całe jego ciało. Spod kaptura wystawała długa siwa broda. Od razu się zorientowałam, że to właśnie z nim mam się spotkać. Kiedy byłam już blisko tej osoby, mężczyzna odwrócił się do mnie przodem.
-Nareszcie jesteś Miyu.- podeszłam jeszcze kilka kroków bliżej i przystanęłam .
-Ty to pewnie Pomocnik X -mężczyzna tylko skinął głową. -Może usiądźmy.-wskazałam ręką na ławkę znajdującą się kilka metrów od nas. Bez żadnego słowa, ruszył w kierunku ławki, a ja poszłam za nim. Kiedy usiedliśmy mężczyzna ponownie się odezwał.
-Wiem,że jesteś zdziwiona faktem,że chce wam pomóc Miyu, jednak prawda jest taka,że jestem po waszej stronie.-to co mi powiedział trochę mnie zdziwiło. Wcześniej pomyślałam sobie,że Saru jakoś go źle potraktował,przez co starszy mężczyzna się zdenerwował i postanowił mu zrobić na złość, zwracając się do jego wroga, a tu nagle wyskakuje z tym,że jest po naszej stronie.
-Chyba nie do końca rozumiem.-mężczyzna słysząc to co powiedziałam, cicho westchnął,po czym zdjął kaptur. To co zobaczyłam , zszokowało mnie. Ten facet nie jest wcale taki stary !

-Nazywam się Asurei. Byłem kiedyś pod oficerem El Dorado, jednak z powodu mojego syna opóściłem moje stanowisko i stałem się Pomocnikiem X. Jako ojciec, najważniejsze jest dla mnie dobro mojego dziecka, jednak nie mogę też odwrócić się od was,kiedy dowiedziałem się o czymś tak ważnym. -powoli docierało do mnie to co powiedział.
-Niech pan lepiej założy ten kaptur, zanim ktoś pana zauważy.-to było pierwsze zdanie jakie udało mi się z siebie wydusić, po takim szoku jakiego zaznałam. Asurei założył spowrotem kaptur i wrócił do udawania staruszka. Chwilę potem dotarła do mnie inna część jego wypowiedzi, która również mnie zszokowała.
-Pański syn jest Dzieckiem Drugiego Etapu, prawda?-zapytałam,na co mężczyzna skinął głową. Chciałam z nim o tym porozmawiać,jednak on odezwał się pierwszy.
-Ale to nie czas i miejsce na rozmowy o mnie i o moim synu. Muszę ci to przekazać.-wyjął z rękawa mini dysk.-Masz tu dowód na to ,że to Harumi Kimiko was zdradziła.
-Mówisz o tej Harumi?! Menagerce drugiego zespołu El Dorado?!- Asurei tylko skinął głową.- Ale jak to wogóle możliwe? Przecież ona tak dużo nam pomogła.
-Zrobiła to aby zdobyć wasze zaufanie. Prawda jest taka,że Harumi jest Dzieckiem Drugiego Etapu, które otrzymało zadanie, mające na celu sabotowanie działań El Dorado. Wczoraj przez przypadek podsłuchałem ich rozmowę i z tego co się dowiedziałem ,Harumi ma zamiar zniszczyć wszystkie szczepionki dla Dzieci Drugiego Etapu, oraz sabotować mecz, dosypując jakiś proszek do napojów waszych zawodników.
-To straszne.-wyszeptałam.
-Musisz się pośpieszyć Miyu. Podejrzewam,że Harumi już jest w drodze do głównego laboratorium.-skinęłam tylko głową, po czym wstałam z ławki i puściłam się biegiem w stronę budynku El Dorado, a raczej do stadionu, który został z niego stworzony. Mam nadzieję,że nie jest jeszcze za późno.

* * *
Kiedy biegłam korytarzami budynku, aktywowałam mój zegarek i wybrałam numer Sato. Po chwili usłyszałam jej głos w słuchawce.
~Cześć Miyu,co u ciebie?
~Nie mam czasu teraz na pogaduszki Sato. Są przy tobie twoi rodzice?
~Emm...tak. A coś się stało?
~Później ci wyjaśnię, daj mi ich do telefonu.
~Witaj Miyu, coś się stało?-zapytała mama Sato
~Mamy szpiega! To Harumi Kimiko! Potrzebuję waszej pomocy, Kimiko chce zniszczyć szczepionki dla Dzieci Drugiego Etapu. Przyślijcie ochronę do głównego laboratorium!
~Ochrona będzie tam za niecałe 5 minut.
Rozłączyłam się nie przerywając biegu. Zadzwoniłam do Sato ,ponieważ jej rodzice są szefami ochrony El Dorado. Ich pomoc jest mi niezbędna. Wbiegłam do głównego laboratorium i spostrzegłam białowłosą dziewczynę,nieco wyższą ode mnie.

[Harumi Kimiko]

Ładowała właśnie mały pistolet na ampułki, które posiadają tylko Dzieci Drugiego Etapu. Ten widok nie pozostawiał mi wątpliwości,że to właśnie ona jest szpiegiem.
-Harumi Kimiko jesteś aresztowana!-wykrzyknęłam. Fioletowooka z początku była zdziwiona,jednak po chwili na jej twarzy pojawił się mały kpiący uśmiech.
-A co ty możesz mi zrobić?- kiedy zadała to pytanie uniosła dłoń ,a jej oczy nabrały odcieniu ciemniejszego fioletu. Nagle poczułam ,że się unoszę. Zaczęłam panikować. W pomieszczeniu rozległ się jej śmiech. Po chwili żuciła mną o ścianę. Jedną ręką utrzymywała mnie w powietrzu natomiast drugą wycelowała w fiolki w których są szczepionki. Już miała strzelać gdy do pomieszczenia wpadła ochrona El Dorado i zanim Kimiko zdążyła użyć swojej mocy też na nich,została ogłuszona. Z chwilą w której Harumi straciła przytomność, ja zaczęłam spadać na podłogę. Coś czuję ,że to nie będzie miłe spotkanie. Kiedy już myślałam,że pocałuję się z posadzką,ktoś mnie złapał. Uniosłam wzrok do góry i spostrzegłam ,że to mój brat z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem.
-Hej piękna,wiem,że jestem wspaniały i wogóle,ale jestem twoim braciszkiem i nie powinnaś na mnie lecieć.- powiedział to jak zwykle wywyższając się swoją głupotą. Wydostałam się z jego uścisku i pstryknęłam go w nos.
-Nie wywyższaj się tak Rye,bo upadek będzie bardzo bolesny.-słysząc moją odpowiedź na twarzy Rye pojawił się zarozumiały uśmieszek.
-A gdzie „dziękuję mój najdroższy braciszku za ratunek. Jesteś najwspanialszy we wszechświecie" ?-udałam ,że się zastanawiam.
-Hmmm..... dziękuję za ratunek, mój ty głupkowaty braciszku. Sato jest najwspanialsza we wszechświecie.-widząc jego zszokowaną minę wybuchłam śmiechem. Szybko zrobiłam mu zdjęcia ,po czym puściłam się biegiem. Chwilę potem usłyszałam krzyki Rye. Jestem pewna ,że już zaczął mnie gonić. Szybko wysłałam to zdjęcie Sato, wiedząc,że prędzej czy później Rye zmusi mnie do tego abym usunęła to zdjęcie. Biegłam tak i biegłam, starając się go zgubić, a i tak mi się to nie udawało. Kiedy przebiegałam obok pokoju Tenmy ,ktoś mnie złapał za ramię. W pierwszej chwili pomyślałam,że to Rye,w końcu mnie dopadł,jednak po chwili zostałam wciągnięta do pokoju i spostrzegłam,że to nie kto inny jak Tenma.
-Schowaj się do szafy i poczekaj aż dam ci znać.- nic nie mówiąc zrobiłam to co mi kazał i weszłam do jego szafy zatykając sobie usta aby nie wydać z siebie żadnego dźwięku. Po chwili usłyszałam jak ktoś wali w drzwi. Wyjrzałam przez szparę w szafie i spostrzegłam jak Tenma otwiera drzwi. Po chwili w pokoju znalazł się mój brat.
-Gdzie ona jest?!-wykrzyknął rozglądając się po pomieszczeniu.
-Ale kto?-Tenma udał ,że nie wie o co chodzi.
-Nie udawaj , że nie wiesz. Dobrze wiem,że Miyu tu jest!- Tenma,mimo ,że mój brat był wkurzony,zachował spokój i dalej idealnie odgrywał swoją rolę.
-Bardzo mi przykro,ale nie znam ,żadnej Miyu. Myślałem,że to mój przyjaciel Nishizono Shinsuke, przyszedł zabrać mnie na trening,to dlatego cię tu wpóściłem.- Tenma był tak przekonujący,że nawet ja w to uwierzyłam. Mimo,że wiedziałam jak naprawdę było. Na twarzy mojego brata pojawiło się zakłopotanie.
-Emm...aha.... przepraszam za takie nagłe najście...głupio wyszło...-mój brat zaczął się wycofywać z pokoju. Nie znosi takich sytuacji. Tenma posłał mu lekki uśmiech i powiedział,że nic się nie stało, po czym zamknął drzwi.
-Możesz już wyjść Miyu.- odetchnęłam z ulgą ,po czym wyszłam z jego szafy.
-Dzięki za pomoc ,Tenma.-chłopak posłał mi lekki uśmiech.
-Nie ma sprawy. A tak wogóle co to był za chłopak?
-To mój drogi był mój "wspaniały" braciszek.- mówiąc wspaniały zrobiłam palcami cudzysłów.
-O co się tak zdenerwował? -słysząc jego pytanie uśmiechnęłam się z dumą i pokazałam mu zdjęcie , które zrobiłam mojemu bratu. Usiedliśmy na jego łóżku i zaczęłam mu opowiadać o wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Kiedy wysłuchał historyjki z moim bratem Tenma śmiał się w niebo głosy,jednak kiedy wspomniałam mu ,że tym szpiegiem była Harumi ,spóścił głowę i posmutniał.
-Kolejna osoba nas zostawiła -widząc jego smutek, położyłam rękę na jego ramieniu chcąc okazać mu trochę wsparcie. Tenma spojrzał się na mnie i mimo,że go o to nie prosiłam,opowiedział mi o swoim przyjacielu. Powiedział mi o tym jak go uratował, jak wspólnie walczyli aby odzyskać piłkę nożną i o momentach w których się wspólnie wygłupiali. W jego głosie słychać było radość, ale też i smutek. Ten chłopak o którym mi opowiadał, musiał być dla niego bardzo ważny. W końcu doszedł do momentu ,w którym jego przyjaciel z niewiadomych powodów odwrócił się od nich i odszedł z drużyny. Tenma pominął fakt o tym jak się nazywa ten jego przyjaciel i w jakich okolicznościach odszedł,jednak powiedział mi ,że stało się to wczoraj, podczas meczu. To oznacza,że rana w jego sercu jest świerza. Dowodem na to były jego łzy. Nie mogłam pozostać obojętna jego smutkowi. Nie myśląc za wiele , przytuliłam go do siebie,a ten odwzajemnił uścisk. Siedzieliśmy tak przez kilka minut,aż w końcu Tenma uspokoił się.
-Już ci lepiej?-zapytałam z troską w głosie.
-Tak...dzięki Miyu, potrzebowałem tego.-posłałam mu lekki uśmiech,oznaczający nie ma za co.Niebieskooki wziął głęboki oddech po czym znowu się odezwał.- Miyu co lubisz robić?-zapytał ,zapewne starając się odwrócić swoją uwagę od swojego przyjaciela. Posłałam mu szeroki uśmiech.
-Grać w piłkę nożną!-wykrzyknęłam z ekscytacją w głosie. Słysząc moją wypowiedź, Tenmie również polepszył się nastrój. Chwycił piłkę i wstał z łóżka
-Zagramy?-zapytał z typową dla niego ekscytacją. Uśmiechnęłam się szeroko i wstałam z łóżka.
-Jeszcze się pytasz?! Oczywiście,że zagramy.- na twarzy Tenmy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech, co graniczyło z cudem. Ja już osiągnęłam swój limit,a ten to ma banana zajmującego mu większość twarzy.
-Poczekaj chwilę,zadzwonię tylko po Shinsuke, Shindou i Tsurugiego. Musisz ich poznać. -ucieszyło mnie to co powiedział. To będzie jak spełnienie mych marzeń. Nagle wpadłam na pewien pomysł. Zaczęłam grzebać w mojej torebce szukając pewnego przedmioty. Kiedy to w końcu znalazłam wręczyłam mu to do ręki. Na twarzy Tenmy pojawiło się zdziwienie.
-Spójrz.-chłopak zrobił to o co go poprosiłam ,a wtedy jego oczom ukazała się ręcznie strugany bryloczek przedstawiający piłkę do nogi.- W wolnym czasie lubię majsterkować...pomyślałam sobie,że fajnie by było gdybyś miał coś przedstawiającego mnie. -na twarzy Tenmy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech.
-Dziekuję Miyu.-kiedy to powiedział,znowu się do mnie przytulił. Nie trwało to jednak długo, bo chłopak odsunął się ode mnie i zaczął się nerwowo drapać po głowie.
-Niestety...ja nie mam nic co mógłbym ci dać....-posłałam mu lekki uśmiech i położyłam mu dłoń na ramieniu.
-Nic nie szkodzi Tenma. Ja i tak cię zapamiętam. W końcu,kto by zapomniał o takiej legendzie jak ty. - na twarzy Tenmy ,nagle pojawił się jakiś przebłysk. Po chwili znowu stał wyprostowany z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Już wiem co ci dam! -Tenma podszedł do biurka i wyjął z niego kilka flamastrów które schował po chwili do torby. Przypatrywałam się ze zdziwieniem, wszystkim czynnością które wykonywał. Po chwili usłyszałam jak przychodzi do mnie połączenie. Spojrzałam na zegarek i spostrzegłam,że to Sato.
-Poczekam na ciebie na korytarzu Tenma.-niebieskooki tylko skinął głową,po czym dopadł swoją komórkę i zaczął wydzwaniać do swoich przyjaciół. Wyszłam na korytarz i odebrałam połączenie. Sato wypytywała się mnie o to co się stało i o zdjęcie które jej przesłałam. Opowiedziałam jej o wszystkim co się stało, gdy drzwi do pokoju Tenmy otworzyły się ,a z nich wyszedł uśmiechnięty kasztanowłosy.
Pożegnałam się szybko z Sato i razem z Tenmą ruszyliśmy na jedno z dodatkowych boisk,gdzie już czekali na nas jego przyjaciele. Wszyscy się bardzo zaprzyjaźniliśmy. Piłka ma niesamowity dar łączenia ludzi. Wszyscy byli pod wrażeniem moich umiejętności, co stawiało mnie nieco w zakłopotaniu. Podczas przerwy w grze,opowiedziałam im o Harumi, co bardzo zaniepokoiło Shindou. Martwił się,że bez niej sobie nie poradzą. Postanowiłam wyciągnąć pomocną dłoń i zaproponowałam,że mogę chwilowo zastąpić jej miejsce. To poprawiło nastrój Shindou. Kiedy skończyliśmy grać ,Tenma wyjął z torby flamastry i zaczął coś bargrać po piłce, po czym każdy z pozostałych zrobił to samo, wybierając inny kolor flamastra. Po chwili podali mi tą piłkę i okazało się,że są na niej ich podpisy. W moich oczach pojawiły się łzy radości.
-Dziękuję wam chłopaki. To najwspanialszy prezent jaki dostałam.- po chwili zrobiło mi się głupio,że nie dałam pozostałej trójce jakiegoś podarku. Zaczęłam znowu grzebać w mojej torebce i wyjęłam kolejne bryloczki. Można by powiedzieć,że to moja kolekcja...trochę mi żal się z nimi rozstawać jednak ,zrobię sobie inne.
Zaczęłam podchodzić do każdego po kolei i wręczyłam im bryloczki. Shindou dostał klucz wiolinowy, Tsurugi miecz, natomiast Shinsuke otrzymał ode mnie podobiznę Pikachu .
-Wybacz Nishizono, nie mam innego.-Shinsuke przez chwilę się przypatrywał bryloczkowi, po czym posłał mi szeroki uśmiech.
-Żartujesz?! Uwielbiam go!-kiedy to wykrzyknął przytulił się do mnie, krzycząc przy tym dziękuję. Shindou również mi podziękował, przy czym pochwalił detale mojej pracy. Kyousuke nic nie powiedział,jednak posłał mi lekki uśmiech, a to mi w zupełności wystarczyło. Na sam koniec naszego spotkania, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie, abyśmy mieli kolejną pamiątkę. Po południu odbył się mecz pomiędzy El Dorado Team 02 a Giru. Starałam się jak najlepiej wykonywać obowiązki menagera przy czym donośnie dopingowałam naszych zawodników. Mimo pewnych trudności udało nam się wygrać. Razem z innymi członkami Raimona oraz z kapitanami Protokołu Omega 1:0, 2:0 i 3:0. , spotkaliśmy się aby uczcić zwycięstwo naszej drugiej drużyny. Podczas naszego spotkania,reszta zawodników Raimona zgodziła się podpisać moją piłkę. Trochę mi było,głupio,bo nie miałam już bryloczków które mogłabym im podarować,jednak w głębi ducha obiecałam sobie,że po trzecim meczu, zarobię kolejne i wtedy je im dam. Już jutro odbędzie się najważniejszy mecz turnieju,od którego zależy wszystko. Życzyłam Tenmie i jego drużynie powodzenia i obiecałam,że będę jutro na trybunach aby go dopingować. Następnego dnia byłaby na stadionie na czas gdyby nie zatrzymali mnie moi rodzice. Potrzebowali mojej pomocy , w przeniesieniu pewnej rzeczy , która jest bardzo delikatna i trzeba na nią uwarzać. Oczywiście,jako przykładna córka,zgodziłam się im pomóc. Kiedy dotarłam na stadion mecz już się zaczął. Musiałam zająć miejsce w przed ostatnim rzędzie,bo wszystkie były zajęte. Niestyty wynik meczu jak na razie wynosił 1:0 dla Feidy. Co jakiś czas widziałam jak Tenma starał się rozmawiać z kapitanem Garu,jednak nie rozumiałam po co. Może i nie słyszałam tego co działo się na boisku, jednak gołym okiem można było zauważyć,że ta rozmowa nie jest za miła, a przynajmniej nie ze strony kapitana Garu. Patrzyłam jak gracze trzeciego zespołu Feidy,zaczynali grać nieco agresywnie i ranili moich przyjaciół. Serce mi się ściskało na ten widok. Chciałabym im jakoś pomóc jednak nie wiem jak.  Kiedy skończyła się druga połowa wynik wynosił 2:0 na korzyść Feidy. Nie załamałam się jednak ,bo wierzyłam w siłę Tenmy i jego zespołu. Zeszłam na dół po schodach i zaczęłam krzyczeć.
-Tenma! Matsukaze Tenma!-chłopak słysząc mój głos odwrócił się w stronę trybun i widząc mnie podbiegł do nich.
-Miyu ,ja przepraszam.....-wyszeptał tak cicho ,że nikt poza mną tego nie usłyszał.
-Siedź cicho ,teraz ja mówię! Co ma znaczyć ten wynik?!-wykrzyknęłam wskazując na tablice wyników. -Wiem ,że jest wam trudno,ale to nie usprawiedliwia was,że tracicie ducha walki,tylko dlatego,że przegrywacie dwoma punktami! Ty i większość zawodników twojej drużyny jesteście z Raimona, w którym duch walki jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Ten duch sprawia ,że nigdy się nie poddajecie, nawet jeśli jesteście przypierani do muru, walczycie do końca,bo to jest wasza powinność. Twoim idolem jest Endou Mamoru...powiedz mi,czy byłby on zadowolony widząc,że się poddajesz?!-Tenma wysłuchał całej mojej przemowy ,a na jego twarzy pojawiła się determinacja. Nawet nie zauważyłam,że ktoś mi się przygląda.
-Nie ma sprawy szefowo, zaraz zdobędziemy dla ciebie punkty.-mówiąc to zasalutował mi ,co spowodowało,że się zaśmiałam. Wróciłam na swoje miejsce z szerokim uśmiechem na twarzy. Kiedy usiadłam,zaczęłam ponownie obserwować przebieg zdarzeń. Pod koniec przerwy pojawił się Zanark Avalonic, Dziecko Drugiego Etapu, które pomogło nam wygrać wczorajszy mecz,chociaż nie grał w taki sposób w jaki się powinno. Nie za bardzo przepadam za tym gościem,jednak jeśli pomoże nam wygrać,to nie mam nic przeciwko aby dołączył do drużyny.  Podczas drugiej połowy nasza drużyna,a konkretnie Zanark, strzelił Garu dwa gole,czym wyrównaliśmy wynik. Po mojej przemowie,Tenma grał o wiele pewniej, podobnie jak i reszta drużyny. Nareszcie udawało im się odpierać ataki Garu. W międzyczasie, widziałam jak Tenma ponownie starał się porozmawiać z kapitanem Garu. Zastanawiało mnie to,jednak postanowiłam wrócić do tego po meczu. Chwilę po tym jak nasza drużyna wyrównała, spostrzegłam,że kapitan trzeciego zespołu Feidy jakoś dziwnie się zachowuje. Spojrzałam się w stronę, w którą się patrzył i spostrzegłam,że Saru daje mu jakieś dziwne znaki. Po chwili usłyszałam krzyki wszystkich zawodników trzeciej drużyny El Dorado. Natychmiast odwróciłam się w tamtą stronę. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Boisko otaczała jakaś fioletowa poświata, a wszyscy zawodnicy El Dorado Team 03 leżeli na ziemi łapiąc się za głowę i krzycząc z bólu. Zbiegłam ze schodów i wykrzyknęłam z przerażeniem imię Tenmy. Nie zaeragował na moje wołanie. Kapitan Garu, który powodował te bóle szedł powoli z piłkę,przez boisko zmierzając do naszej bramki. Po drodze zatrzymał się przy Tenmie, który mimo bólu znowu spróbował porozmawiać z kapitanem Garu.Z każdym słowem jakie wypowiedział Tenma,to Dziecko Drugiego Etapu wkładało większy nacisk na niego,powodójąc jeszcze większy ból. Byłam skupiona na Tenmie,jednak kątem oka spojrzałam się na chłopaka w pomarańczowej kurtce. Nie widziałam jego twarzy,jednak przez jego postawę, wydawało mi się jakby cierpiał i walczył sam ze sobą. Po chwili, ruszył na bramkę naszego zespołu ,jednak zatrzymał go Rei Rukh,na którego nie działały uprawnienia kapitana Garu,gdyż był Androidem, a one nie odczuwają bólów głowy. Chwilę potem Rei starał się powstrzymać Garu a nawet oddał strzał,jednak sam nie dał rady przeciwko jedenastu zawodnikom. Chwilę potem Dzieci Drugiego Etapu zaczęły oddawać silne strzały wycelowane w niego,czym sprawili,że nasz dzielny android nie wytrzymał i padł. Jeśli ten chłopak nie przestanie powodować bólów głowy naszym zawodnikom,to możemy przegrać! Powoli docierał do mnie ten fakt. Chciałam coś zrobić,jednak nie wiem co! Co jedna, zwykła dziewczyna,mogłaby zrobić przeciwko jedenastu zawodnikom, które na dodatek są Dziećmi Drugiego Etapu, a jeden z nich wykorzystywał właśnie na nich swoje uprawnienia?! Przyglądałam się temu zdarzeniu ze łzami w oczach,zastanawiąc się co mogłabym zrobić aby im pomóc. Kątem oka zauważyłam jak kilkanaście metrów ode mnie,schodzi Asurei,przebrany za Pomocnika X. Jego wzrok był utkwiony w chłopaku, który powodował Tenmie i jego drużynie potworne bóle głowy. Czyżby to był jego syn?! W moim sercu narodziła się nadzieja. Jeśli Asurei jest ojcem tego chłopaka,to może jest szansa ,że uda mu się go powstrzymać. Chwilę potem moja nadzieja zgasła. Za Pomocnikiem X pojawiła się dwójka Dzieci Drugiego Etapu, które chwyciły Asureia i zabrały go niewiadomo gdzie. Mój wzrok skierował się na loże w której znajdował się Saru. Białowłosy przyglądał się temu z uśmiechem. W moim sercu nagle pojawiła się obawa,że to przez moje wczorajsze spotkanie z Pomocnikiem X, został on teraz złapany. Gdybym się wtedy nie spóźniła, Asurei może by powstrzymał kapitana Garu. Chwilę potem usłyszałam jak komentator ogłosił,że Garu zdobywa trzeci punkt,a tuż potem zabrzmiały trzy gwiazdki oznaczające koniec meczu. Upadłam na kolana i żuciłam ostatnie spojrzenie na boisko. Wszyscy zawodnicy El Dorado Team 03 leżeli nieprzytomni, natomiast zawodnicy Garu zaczęli schodzić z boiska. Chwilę potem Saryuu wyszedł na balkon i wygłosił wielkie przemówienie, które w przyszłości będzie powodem wielu cierpień.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro