Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•9

P.O.V Miyu
Nie podoba mi się to ,że muszę grać w grę z Dziećmi Drugiego Etapu. Ale jeszcze bardziej nie podoba mi się myśl , że mogłabym z nimi przegrać. Yokka rzucając mi wyzwanie uderzył w moje ego. Dopiero teraz , po prawie godzinnej rozgrywce, kiedy dostrzegam ,że faktycznie wygrywam zorientowałam się,że w tym przypadku,wygrana znaczy to samo co porażka. Zresztą przegrana też nie jest dla mnie korzystna. Bez mojej wygranej jest duża szansa na to, że nie przyjdą na to spotkanie, a dzieci będą bezpieczne. Ale jeśli też przegram będę zmuszona do grania z nimi w te beznadziejne gry, za każdym razem jak tutaj przyjdą. Przecież to będzie koszmar! Już i tak ledwo kontroluje moje emocje. Ehh...ale najważniejsze jest przecież dobro dzieci, to dla nich ma być to spotkanie. Muszę przełknąć dumę i się podłożyć. Stracę tytuł, a Yokka będzie miał się czym przechwalać, ale tylko takie mam wyjście. Nie mogą się jednak zorientować, że daje im wygrywać. Muszę dokładnie przemyśleć każdy mój ruch. Jeśli się dowiedzą co chcę zrobić, wściekną się, a każdy inteligenty człowiek wie, że denerwowanie Dziecka Drugiego Etapu jest czystym szaleństwem.
Po uważnie przemyślanej taktyce doszłam do bardzo ciężkiego dla mnie momentu...mojej ostatecznej przegranej.
-No Miyu.... najwyraźniej tytuł mistrza należy teraz do kogoś innego.-powiedział Yokka krzyżując ręce.
-Tak, ale z tego co mi wiadomo nie jesteś nim ty.-powiedziałam zmuszając się do lekkiego uśmiechu.- Gratuluję wygranej Fei. Dobrze grałeś.
-Dz... dziękuję.-wymamrotał ze zmieszaniem w głosie.
-A ja to co?-zapytał Yokka z oburzeniem w głosie.
-Cóż...mój komplement jest jedną z form nagrody dla zwycięzców. Następnym razem postaraj się bardziej, to może i tobie powiem coś miłego.
-Czyli będziesz z nami grała?-zapytał Fei z podekscytowaniem w głosie. Zmarszczyłam lekko brwi,ale po chwili się uśmiechnęłam.
-Umowa to umowa. Jeśli nie masz zamiaru zmienić życzenia, to muszę się z tego wywiązać.-powiedziałam krzyżując ręce.
-Przyznaj Miyu, dobrze się bawiłaś.-powiedział pan Toshi poklepując mnie po ramieniu.
-Jak narazie przyznaję,że są dobrzy w tej grze dziadku.-powiedziałam posyłając mu pobłażliwy uśmiech.
-Oj Miyu , Miyu...jeszcze dzisiaj razem z Sato i Rye organizowaliście bitwę na pianę, a teraz nie umiesz się przyznać do tego, że się dobrze bawisz.- powiedział przykładając rękę do czoła w zażenowaniu. Zirytowało mnie to, że mówił o tym przy dzieciach drugiego etapu, no ale skąd on mógłby wiedzieć o takich rzeczach?
-Ehhh....to się nazywa kreatywne sprzątanie.-powiedziałam ponownie krzyżując ręce.-Poza tym to Sato zaczęła.
-Tak, a ja to święty Mikołaj.-odpowiedział sarkastycznie.
-Naprawde?!-wykrzyknęłam udając podekscytowanie.- W takim razie panie Mikołaju na gwiazdkę poproszę o aerodeske taką jak ma Skipper!
-Ho ho, a czy mała Miyu była grzeczna?-zapytał pocierając swoją brodę.
-Wcale nie taka mała, ale tak byłam grzeczna.-powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem. Pewnie bym się tak przedrzeźniała dalej, gdyby nie to,że dobiegł nas zduszony śmiech. Natychmiast spoważniałam i odwróciłam się w stronę naszych "gości". Całkowicie o nich zapomniałam. Ehh.... przeklęty dziadek Toshi! Za dobrze odwraca moją uwagę.
-Kto by pomyślał , że potrafisz żartować.-powiedział uśmiechnięty Yokka.-Na pierwszy rzut oka nie wydajesz się osobą z takim poczuciem humoru.
-Tiaa...negatywne cechy należy zduszać w zarodku.-odparłam przykładajc rękę do czoła z zażenowaniem.
-Dziewczyno o czym ty mówisz?!-wykrzyknął z oburzeniem.-Poczucie humoru jest jedną z najważniejszych rzeczy jakie powinien mieć człowiek.
-Pewnie.-odparłam z sarkazmem w głosie.-Bo poczucie humoru sprawia, że świat staje się piękniejszy a ja jestem bardziej odpowiedzialna. Życie to nużąca konieczność bytu , spowodowana chęcią ochrony tych których się kocha. Poczucie humoru oraz zabawa tylko wszystko utrudnia.
-Nie no kolejny Fei się znalazł.-powiedział z irytacją.
-Ej!-wykrzyknął z oburzeniem miętowooki.
-Nie rozumiem.-powiedziałam z dezorientacją w głosie.-Niby w czym przypominam Fei'a?
-No cóż tak samo jak nasz Fei, jesteś trochę ponura , wolisz spędzać czas sama i wykonujesz tylko swoje obowiązki. A no i nie chcesz się już bawić, mimo , że kiedyś to lubiłaś.-zamrugałam z zaskoczeniem. Nie pasuje mi to trochę do obrazu jaki już sobie stworzyłam o miętowookim chłopaku. Skierowałam na niego wzrok aby mu się uważnie przyjrzeć. Nie wiem , czy to było tylko udawanie, aby zdobyć moje zaufanie, jednak mimo wszystko Fei wydawał mi się osobą energiczną i gotową do zabawy...gdyby tak nie było, nie sądzę aby nawet pomyślał o zagraniu ze mną w piłkę...
-Yokka!-wykrzyknął z oburzeniem miętowooki, na co właściciel imienia tylko lekceważąco się uśmiechnął.
-No co?  Przecież ja tylko prawdę mówię. - powiedział niebieskowłosy krzyżując ramiona.
-Miyu, co ty powiesz na małą zemstę? - zapytał Fei z błyskiem w oku.
Chciałam już odpowiedzieć „nie" jednak właśnie wtedy usłyszałam w mojej głowie dobrze mi znany głos.
No weź!  Chodź raz zapomnij o tym kim jesteśmy i pomóż mi utrzeć mu nosa! Proszę!  Obiecuję, że nie poniesiesz żadnych konsekwencji.  Ten jeden raz.
Byłam zaskoczona słysząc w głowie głos Fei'a. Szybko zorienotwałam się, że korzysta ze swoich uprawnień.  Zrobił to jednak tak dyskretnie, że ani dziadek Toshi,  ani Yokka się nie zorientowali.  Przez chwilę byłam zirytowana naruszeniem mojej prywatności i naprawdę zamierzałam mu odmówić chociażby przez to, że użył swoich zdolności...jednak po chwili zorienotwałam się, że to naprawdę może być jedyna okazja aby utrzeć nosa jakiemukolwiek dziecku drugiego etapu. Yokka nawet nie wie, że ja wiem.... Więc gdy się zgodzę, może faktycznie nie poniosę, żadnej kary.... Mam tylko nadzieję, że to nie żadna pułapka Rune.
-Cóż, po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw, sąd uznaje tego oto tu Yokkę, za winnego wykroczenia jakim jest obrażenie nowego Mistrza Monopoly oraz weterana tej oto gry. Skazuje go na lanie poduszką aż będzie błagał o litość. Wyrok ma być wykonany w trybie natychmiastowym. - powiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.
-W imieniu ławy przysięgłych, zgadzam się z wyrokiem sądu.-dodał Fei chwytając dwie poduszki leżące na kanapie i rzucając mi jedną z nich.
-Dziadku? - Yokka szukał wyraźnego wsparcia u dziadka Toshiego, jednak ten tylko lekko się uśmiechnął i napił się kawy. Widząc to, Yokka opuścił ręce z rezygnacją. -  Jak mogłeś mi to zrobić?
-Wybacz Yokka, ale może nie trzeba było ich prowokować.-odpowiedział siwowłosy.
-Od kiedy mówienie prawdy stało się prowokacją? -zapytał piskliwym głosem.
-Nie wiem, może tak od teraz.-powiedziałam ironicznym głosem. Po czym razem z Fei'em ruszyliśmy na Yokkę uzbrojenii w firmowe poduszki.

                        *          *          *
P.O.V Sato
-Ha! Wygrałam!-wykrzyknęłam obwieszczając swoje zwycięstwo nad brunetem, co spotkało się z jego zirytowanym spojrzeniem.
-Śmiej się śmiej! Następny zakład to ja wygram!-odkrzyknął krzyżując ręce.
-Sato! Rye!-nagle od drzwi dobiegł nas wesoły chłopiecy głos, a po chwili mój wzrok napotkał blondwłosego chłopczyka tulącego się do mojej nogi.
-Miło cię widzieć Kaito.-powiedziałam czochrając jego włosy. Na co chłopiec szeroko się usmiechnął po czym odsunął się ode mnie i rzucił się na Rye, który obrucił chłopca w powietrzu po czym umieścił go na ramionach.
-Siema młody, jak leci?-zapytał spoglądając na roześmianego blondyna.
-Chyba dobrze....-odpowiedział po czym skierował swój wzrok w kierunku wejścia do pomieszczenia w którym stanęła Kaori.
-Muszę przyznać , że poszło wam naorawdę świetnie.-powiedziała krzyżując ręce.- Chyba częściej będę was prosiła o pomoc.
-Potraktuj to jako miłą sąsziedzką przysługę.-powuedziałam zakładając ręcr za ramiona.
-Sato ,a gdzie jest Miyu?-zapytał Kaito zwracając na siebie naszą uwagę.-Nie została złapana, prawda?-zapytał ze skutkiem w głosie.
-Z moją siostrą wszystko dobrze. Pewnie teraz czeka na nas w domu złoszcząc się za spóźnienie.-powiedział Rye z nonszalancją w głosie,jakby wizja gniewu Miyu, ani trochę go nie przerażała.
-To dobrze....martwiłem się,że ten facet jej nie pościł...-wymamrotał zielonooki zwracając na siebie naszą uwagę.
-O jakim facecie mówisz?-zapytał Rye, zdejmując chłopca z ramion i przytrzymując go na wysokości swoich oczu. Chłpoiec lekko się zdenerwował i starał się unikać wzroku każdego obecnego w pokoju. Nagle podeszła do niego Kao i położyła mu rękę na ramieniu.
-Kai ,powiedz o co chodzi.-powiedziała stanowczym lecz miłym głosem. Chłopiec spóścił głowę jeszcze bardziej jednak zdecydował się mówić.
-Wczoraj wieczorem kiedy Mi-chan uratowała mnie przed spadającymi belkami.... przyłapał nas chłopak...który należy do Feidy....
-Że co ?!-wykrzyknął Rye, opuszczając chłopce. Brunet niemal zaczął hiperwentylować. Musiałam mu położyć rękę na ramieniu i go przycisnąć aby przestał, bo straszy dziecko. Mniej więcej wiem o czym mówi,dlatego też nie reaguje tak jak Rye.
-Mów dalej Kaito.-powiedziała Kaori sadzając go sobie na kolanach i nakazując nam usiąść.
-Bałem się,że ten pan zabierze nas oboje...ale on był dla nas miły....i powiedział, że mogę odejść...pomyślałem więc,że Miyu też póści... przepraszam, że was zdenerwowałem. Nie chciałem....po prostu...zawsze kiedy was widzę jest z wami Mi-chan i pomyślałem,że ten chłopak jednak jej nie póścił...-powiedział jeszcze bardziej się kuląc.
-Ehh...pogadamy o tym później Kaito. Idź się pobawić w swoim nowym pokoju.-powiedziała zsuwając pięciolatka ze swoich kolan. Zanim jednak zniknął w wejściu do swojego pokoju chłopiec odwrócił się do nas ze smutnym wzrokiem.
-Sato, Rye...czy...jesteście na mnie źli?-zapytał ze zmartwieniem w głosie.
-Nie Kaito.-powiedziałam z uspokającym uśmiechem. - A co do tego pacana, to jest tylko lekko zszokowany ale przejdzie mu.-powiedziałam chcąc uspokoić blondyna, który z nadzieją wyczekiwał odpowiedzi od tego imbecyla którego z nieznanych powodów tak bardzo lubi.
Kiedy chłopiec wszedł do swojego pokoju,Rye odwrócił się w moją stronę posyłając mi oskarżające spojrzenie.
-Ty coś wiesz!-warknął piorunując mnie wzrokiem, co oczywiście nie zrobiło na mnie wrażenia.
-Może i tak, ale nie muszę się ci z niczego tłumaczyć.-odpowiedziałam krzyżując ręce.
-Co to,to nie moja droga!Miyu jest moją siostrą,mam prawo wiedzieć o niej wszystko,a szczególnie a takich sytuacjach w których jej życie jest zagrożone!-wykrzyknął.
-Pomijasz tylko fakt, że jak dobrze wiesz Miyu żyje i ma się dobrze i to ona sama powinna Cię o tym poinformować a nie ja.-odpowiedziałam żucając mu pobłażliwe spojrzenie.
-Mitsuki nie denerwuj mnie.-odwarknął.
-Mayumi skup się może na tym, że z twoją siostrą jest wszystko w porządku i odczep się ode mnie, bo to z Miyu powinieneś gadać na ten temat. Pewnie gdybyś to ty wczoraj do niej zadzwonił martwiąc się o jej spóźnienie to pewnie to ja byłabym tą która nic nie wie na ten temat. No ale cóż, nie moja wina , że w tym czasie wolałeś przechwalać się przed Alexem na temat swoich "niezwykłych" umiejętności jazdy na motorze.-odpowiedziałam rzucając mu wyzywające spojrzenie.  Rye już miał coś na to odpowiedzieć jednak właśnie wtedy do naszej rozmowy wtrąciła się Kaori.
-Czy wiesz kim było to Dziecko Drugiego Etapu?-zapytała przybierając służbowy ton głosu.
-Do dzisiaj nie.... szczerze mówiąc chciałam to wczoraj sprawdzić jednak mój program nadal nad tym pracuje...jednak po dzisiejszej odprawie wiem , że tym który wypuścił Miyu był Fei Rune, kapitan Garu.-powiedziałam przybierając poważny ton głosu.
-Że co?-wykrzyknął Rye irytując mnie.
-Mógłbyś się nie powtarzać cymbale?-zapytałam ,na co ten ponownie spiorunował mnie wzrokiem.
-Jesteś pewna , że to był właśnie on?-zapytała Kao, ponownie wyświetlając mi obraz miętowookiego.
-Nie mam żadnych wątpliwości. To był on.-powiedziałam patrząc Kao prosto w oczy.
-To naprawdę dziwne. Jest jednym z najwyżej postawionych Dzieci Drugiego Etapu, dlaczego ktoś taki jak Fei Rune,miałby złamać zasady i wypuścić Miyu mimo złamania przez nią prawa?-wymamrotała nie mogác się temu nadziwić.
-Nie mam bladego pojęcia,ale nie pozwolę na to aby moja siostra ponownie spotkała tego gościa!-wykrzyknął Rye piorunując wzorkiem obraz miętowookiego.
-Zdajesz sobie sprawę, że tego typu spotkania mogą być niespodziewane i czasami nie da się ich uniknąć?-zapytałam unosząc jedną brew.
-Jeśli go spotka, to nie pozwolę aby zamienił z nią nawet pół słowa.-odpowiedział krzyżując ręce.
-A może to co trzeba zrobić jest całkiem odwrotne.-wtrąciła Kaori zaskakując nas oboje.
-Co masz na myśli?-zapytałam zwracając na siebie uwagę różowoookiej.
-Może lepiej by było gdyby Miyu się z nim zaprzyjaźniła.-powiedziała szokując nas. Już Rye miał zamiar zacząć na nią krzyczeć jednak ta uciszyła go zanim zdążył otworzyć usta.-Zanim którekolwiek z was zacznie rzucać w moją stronę obelgi dajcie mi się wypowiedzieć.-widząc ,że nic nie odpowiedzieliśmy zaczęła wyjaśniać nam swój plan.-Miyu nie zgodziła się dołączyć do Pierwszego Sektora, dlatego właśnie jest idealną osobą na bycie szpiegiem, którego Feida nie będzie w stanie wykryć. Ze względu na brak powiązania z naszą organizacją może bezpieczniej zdobyć jego zaufanie, a przez to my możemy zdobyć o nim informacje.
-Ale niby jak Miyu miałaby zostać szpiegiem ,bez narażania jej na ryzyko?-zapytałam szczerze martwiąc się o moją przyjaciółkę.
-Miyu nie mogłaby nic wiedzieć o swoim zadaniu.-odpowiedziała krzyżując ręce.-Gdyby kiedykolwiek przyszło Runowi sprawdzać jej myśli, nigdy by się nie dowiedział o jej szpiegowskiej myśli ,bo ona sama by o tym nie wiedziała. To zapewniłoby jej bezpieczeństwo ,a nam informacje na jego temat.
-Cóż....ten plan ma pewne poważne wady Kao...-powiedziałam zwracając na siebie jej uwagę.-Po pierwsze Miyu musiałaby wogóle chcieć nawiązać z nim jakikolwiek kontakt, po drugie nawet gdyby chciała , w co mocno wątpię,to niby jak , Pierwszy Sektor miałby dowiedzieć się potem od niej czegokolwiek? No a tak poza tym...pozostają też kwestie moralne...Miyu jest przecież....-i właśnie wtedy Rye postanowił wtrącić się do naszej rozmowy kończąc moją myśl na swój sposób.
-...moją siostrą!-wykrzyknął stając z kanapy.-Ta misją jest zbyt ryzykowna! Nawet jeśli moglibyśmy mieć z tego jakież korzyści,to nie mogę pozwolić na to,aby Miyu zbliżyła się do Dziecka Drugiego Etapu choćby na milimetr,a już nie wspomnę o zawieraniu jakiegoś typu przyjacielskiej relacji!
-Musicie chyba zrozumieć pewne fakty Rye.-powiedziała Kaori posyłając mu chłodne spojrzenie , które natychmiast ostudziło jego temperametr.-Od dzisiaj jesteście członkami Pierwszego Sektora. Organizacji walczącej o naszą wolność. Walczymy z trudnym przeciwnikiem, który w łapach trzyma władzę nad światem. Cała ludzkość jest zagrożona, więc czasami nie ma miejsca na sentymenty. Przede wszystkim jesteście teraz rebeliantami. -powiedziała wstając ze swojego miejsca.- Rozumiem wasze wzburzenie. Oboje kochacie Miyu i ja również ją uwielbiam. Jest wspaniałą osobą, silną i godną zaufania. I właśnie dlatego myślę, że powinna to zrobić. Wierzę w nią i myślę, że jeśli nam pomoże, nawet jeśli o tym nie będzie wiedzieć, to nasza rebelia rozkwitnie i zdobędziemy szansę na odebranie władzy Saryuu Evanowi. Pomyślcie ,co Miyu by zrobiła na waszym miejscu,gdyby wiedziała, że w grę wchodzi tyle istnień? -kiedy to powiedział oboje z Rye wymieniliśmy między sobą pytające spojrzenia , chcąc poznać nawzajem swoje zdanie.
-Ehh....pewnie by powiedziała, że gdy w grę wchodzi ludzkie życie,czasami należy podjąć działanie nawet jeśli dużo się tym ryzykuje.-wymamrotał Rye, na co ja mu tylko przytaknęłam.
-Nawet jeśli na to pójdziemy, to nadal nie wyjaśniłaś nam ,w jaki sposób Pierwszy Sektor miałby otrzymywać te informacje od Miyu?-zapytałam opierając dłoń o policzek.
-Cóż...myślę , że to by było idealna zadanie dla ciebie Sato.-powiedziała lekko uśmiechając na co ja rzuciłam jej zaskoczone spojrzenie.
-Ale jak to?! Czemu to ona miałaby się tym zająć?!-zapytał Rye z oburzeniem w głosie.-Przecież to ja jestem jej bratem!
-Zgadza się Rye, tyle , że patrząc na to z analitycznego punktu widzenia, bardzo żadko się zdaża sytuacja w której brat rozmowa z siostrą na temat relacji z jakimkolwiek chłopakiem. No chyba , że jest to akurat jego przyjaciel, albo skrzywdził jego siostrę.  Gdybyś to ty podjął etej roli byłoby to zbyt nienaturalne. Jak narazie musisz udawać, że nic o tym nie wiesz. Miyu nie jest głupia,wie, że Sato nigdy by nie powiedziała Ci o tym od tak. Poza tym są najlepszymi przyjaciółkami, a te mają tendencję to plotkowania o wszystkim, także o chłopakach. Tylko Sato jest w stanie nakłonić Miyu do nawiązania relacji z Runem i przekonać ją do zwierzeń.
-To może być trudne...-wymamrotałam już sobie wyobrażając w głowie skrzywione spojrzenie Miyu po tym jak usłyszałaby "mój genialny pomysł o zawarciu przyjaźni między nią a Dzieckiem Drugiego Etapu". Błagam ,przecież ona pomyśli , że zwariowałam!
-Będąc w Rebelii nic nie jest już proste Sato. Każdego dnia musimy stawiać sobie poprzeczkę wyżej...bo wróg nie będzie traktował nas ulgowo. Wierzę, że masz w sobie na tyle siły by sobie z tym poradzić...że oboje macie.-powiedziała spoglądając na Rye, który wyraźnie był niezadowolony z biegu zdarzeń, ale słysząc przemowę Kaori zdecydował się odpuścić.
-Zgoda. Podejmę się tego.-powiedziałam poważnym głosem.
-Cieszę się, że się zgodziłaś. Przekażę dane tej misji Alexowi,jak tylko wrócę do bazy.-powiedziała lekko się uśmiechając.-A teraz przejdźmy do innej sprawy. Wiecie już jakimi pseudonimami chcecie się posługiwać? -zapytała wyjmując z torebki holopada (aut.nasz odpowiednik tableta).
-Myślałam nad tym....i chciałabym mieć ksywę Biały Meteor.-powiedziałam szeroko się uśmiechając.
-Biały Mentor? A skąd ci się to wzięło?-zapytał Rye prześmiewczym głosem.
-Cóż....jeśli zdążyłeś już zapomnieć, moje techniki hissatsu były oparte na kosmosie. Ta ksywka mi je przypomina. Poza tym jestem szybka jak metor, a biały to jeden z moich ulubionych kolorów.
-A myślałaś może nad tym aby skorzystać z odmiany inno językowej ?-zapytała Kao, zwracając na siebie moją uwagę.
-Nie....ale nie miałabym też nic przeciwko. W końcu to i tak znaczyłoby to samo.-powiedziałam wzruszając ramionami.
-A takim razie co powiesz na White Meteor [czyt. Łait Miti-or]?
-Ale przecież to brzmi praktycznie tak samo.-powiedział Rye, jak zwykle mnie irytując.
-A mi się podoba.-powiedziałam ,dając tym samym znak,że się zgadzam. Fajniej to brzmi.
-Dobrze,w takim razie od dzisiaj widniejesz w systemie jako White Meteor.-powiedziała aktualizując moje dane w systemie.-No a co z tobą Rye?
-Mój pseudonim to „Czad"-powiedział krzyżując ręce.
-Jak ten trujący gaz?-zapytałam starając się mu dogryźć, co najwyraźniej mi się udało.
-Nie... jakbyś nie wiedziała to w języku potocznym znaczy, że jest coś super.-odpowiedział z irytacją w głosie.
-Ahhh....więc chcesz się posługiwać archaizmami....staczasz się Rye.-powiedziałam złośliwie się uśmiechając.
-Najważniejsze ,że mi się podoba.-powiedział odwracając ode mnie głowę.
-No dobrze,w takim razie od dzisiaj będziesz znany jako Czad.-powiedziała Kao wpisując dane na swoim holopadzie.- Na terenie bazy, bardzo żadko się zdarza aby ktoś znał nasze prawdziwe imiona. Dlatego właśnie musicie się przyzwyczaić do tych pseudonimów,bo od dzisiaj musicie na nie reagować jak na własne imię.
-Dlaczego na terenie Pierwszego Sektora nie znają swoich prawdziwych nazwisk?-zapytał Rye z ciekawością w głosie.
-Gdyby ktoś z Pierwszego Sektora został schwytany, Dzieci Drugiego Etapu nie dowiedziałyby się kim są pozostali członkowie, bo znaliby tylko ich pseudonimy.-wyjaśniła chowając swojego holopada. - Tak możemy uniknąć zniszczenia naszej organizacji,nawet jeśli ktoś z naszych by trafił w ręce wroga.
-Ale co z nami? My przecież znamy swoje imiona.-powiedziałam spoglądając na Rye.
-Właśnie dlatego musicie być ostrożniejsi niż inni i więcej ćwiczyć niż inni. Nigdy nie możecie zostać schwytani dlatego zawsze musicie się trzymać planu, czy to jasne?-zapytała służbowym głosem na co oboje z Rye spoważnieliśmy.
-Tak jest!-wykrzyknęliśmy zgadzając się na jej ustalenia.
-No dobrze to tak na koniec kwestia obiecanych wam androidów.-powiedziała sięgając po coś do swojej dorebki. Oboje z Rye ledwo mogliśmy się doczekać. Oboje byliśmy bardzo podekscytowani...do czasu aż po otwarciu naszych pudełek zobaczyliśmy...jakiś proszek...
-Czy to ma być jakiś żart?-zapytał Rye, wysypując zawartość swojego pudełka prosto na dywan.
-Rye! Dopiero co tu odkrzyłam!-wykrzyknęłam ze złością w głosie.
-Spokojnie Sato, nic się nie stało.-powiedziała Kao posyłając mi uspokajający uśmiech.-A co do twojego pytania Rye, to odpowiedź brzmi nie. To nie jest żart. A to co teraz widzicie to nanodroidy. Za pomocą waszych bransoletek które zaraz zsynchronizuje będą one zdolne do zmiany kształtu tak jak tego zażądacie,a także do naśladowania waszego zachowania kiedy będą was zastępować.
-Super! Chcę to zobaczyć!-powiedziałam podając Kao moją bransoletkę. Po krótkiej chwili dziewczyna oddała mi ją ,a ja wprowadziłam komendę aby zmieniły się w rolki. Kiedy to zadziała aż zaczęłam skakać z radości.
-Ja też tak chcę!-wykrzyknął Rye podając różowookiej swoją bransoletkę. Chwilę później Rye również wyprowadził swoją pierwszą komendę, z tym , że on zamienił swoje nanodroidy w aerodeskę, podobną do tej którą kiedyś miał mój były chłopak ~Skate Zipper.
-Ale odlot!-wykrzyknął biorąc do ręki nowouformowany przedmiot.
-Cieszę się,że wam się podoba.-powiedziała Kao szeroko się uśmiechając.-Muszę się już zbierać. Praca mnie wzywa. -powiedziała Kaori wstając ze swojego fotela i wyjmując z torebki jakieś słuchawki, które tuż po tym jak kliknęła jakiś przycisk na bransoletce,rozpadły się, a w ich miejscu pojawiła się druga Kaori.
-Robi wrażenie.-powiedziałam przyglądając kopi mojej przyjaciółki. Są identyczne!
-Wasze też tak potrafią.-powiedziała lekko się uśmiechając - Widzimy się jutro,o 7 rano.-powiedziała, co oznacza ,że na nas już czas. Kiedy spojrzałam na zegarek niemal wybałuszyłam oczy. Już ta godzina?! Miyu napewno będzie wkurzona. Szybko chwyciłam ręke Rye i pociągnęłam go za sobą.
-Do zobaczenia jutro Kao.-powiedziałam podbiegając do drzwi wyjściowych.
-Pa Kaito!-wykrzyknęliśmy z Rye na odchodnym po czym wyszliśmy na klatkę schodową.
-Pośpiesz się ośle, bo Miyu napewno ma już wiele pytań.-powiedziałam z irytacją w głosie,coraz bardziej poganiając Rye. Miyu na bank będzie chciała wiedzieć o co chodziło....cholera... najgorsze jest to, że tak naprawdę nie możemy jej nic powiedzieć. Alex wyraził się jasno...nikt z zewnątrz nie może wiedzieć co tu się dzieje. Ehh...a więc pośpiech z powrotem nie jest może najrozsądniejszy... musimy mieć czas aby wymyślić dobrą wymówkę. Jakąś barwną historyjkę która zamydli Miyu oczy...kurcze, to przecież praktycznie niemożliwe...ona jest zbyt spostrzegawcza! No cóż, przynajmniej jeśli chodzi o mnie i o Rye. Zresztą i tak będzie wściekła ,że się spóźniliśmy. Chociaż i tak mamy bardzo dobra wymówkę.
-Wyluzuj Sato, Miyu nie będzie nam sprawiała problemów.-powiedział z pewnością w głosie.
-A tytuł na największego idiotę roku wygrywa Rye Mayumi! Gratuluję!-powiedziałam z sarkazmem w głosie.-A co zrobisz kiedy zacznie zadawać pytania geniuszu?! Przecież wiesz, że nie możemy jej nic powiedzieć. To sprawa życia i śmierci!
-Po prostu jej nic nie odpowiem.-powiedział krzyżując ręcę.
Słysząc to uderzyłam się w czoło.
-Czyli innymi słowy chcesz ją sprowokować do wszczęcia śledztwa. To naprawdę genialny pomysł Rye.-powiedziałam z wyraźnie wyczuwalnym sarkazmem.
-Cieszę się,że nareszcie zaczynasz doceniać mój geniusz Mitsuki.-powiedział ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.
-To był sarkazm pajacu.-powiedziałam uderzając go w ramię.
-Wiesz, cos ostatnio mi słuch szwankuje. Czy mogłabyś powtórzyć?-zapytał z wyższością w głosie. Nie no, ja go chyba zabije! Jak on może być bratem kogoś takiego jak Miyu?! Ten gość dobrze wie co powiedziałam ale wyraźnie to ignoruje. Jak on i jego ego mieści się razem z nami w mieszkaniu?!
-Ty....-wysapałam zaciskając ręce w pięści. Zaraz na serio go uderzę.
-Uspokój się Sato i daj mi wyjaśnić.-powiedział przeczesując ręką grzywkę.-Pierwszy Sektor zabrania nam udzielania jakichkolwiek informacji osobom postronnym ,to oczywiste. Dla bezpieczeństwa Miyu, nie możemy jej nic powiedzieć. Zdaję sobie też sprawę z tego , że będzie zadawać pytania, ale co z tego. I tak wie o istnieniu tej organizacji, przecież Alex sam jej proponował dołączenie do nas. Jeśli nie kupi naszych wymówek to powiemy jej, że to po prostu ściśle tajne. Myślę, że zdaje sobie sprawę z tego co to znaczy.-powiedział przeczesując ręką włosy.
-Nie wierzę, że to mówię,ale punkt dla ciebie Rye.-powiedziałam odwracając od niego wzrok,tak aby nie widzieć tego jego kretyńskiego uśmieszku. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami do naszego mieszkania, oboje wzięliśmy głęboki oddech aby się uspokoić i być gotowym do werbalnego starcia z Miyu. W głębi ducha przygotowywałam się na to, że zastanę ją już w drzwiach,jednak jak się okazało w domu nie ma nikogo.
-Dziwne...powinna już tu być.-wymamrotałam ponownie sprawdzając zegarek.
-Na pewno nic jej nie jest. Pewnie po prostu dziadek Toshi, zatrzymał ją nieco dłużej.-powiedział Rye rzucając się na kanapę. 
-Być może....pójdę jednak do niej zadzwonić.-powiedziałam udając się do pokoju który dzielę z burnetką. Natychmiast wybrałam jej numer. Dziewczyna odebrałam chwilę potem.
~Cześć Sato o co chodzi?-zapytała tuż po tym jak wyświetlił się jej mój obraz.
~Dziewczyno ja się tu o ciebie martwię ! Zaraz godzina policyjna a ciebie znowu w domu nie ma!-powiedziałam ze wzburzeniem w głosie.
~Spokojnie, będę za dwie minuty. Już jestem niedaleko.-powiedziała posyłając mi uspokajający uśmiech. Coś mi tu nie gra....Miyu jest....w dziwnie dobrym humorze....
~Co ty tak zadowolona jesteś?-zapytałam z wścibskim uśmieszkiem.-Czy to,że tym razem się spóźniłaś oznacza, że poznałas jakiegoś faceta o którym ja jeszcze nie wiem?-zapytałam sugestywnie poruszając brwiami, na co brunetka wściekle się zarumieniła , co oznacza, że albo ją zawstydziłam albo wkurzyłam.
~Zamknij się Sato!-wykrzyknęła z zażenowaniem.
~Nie ma sprawy, pogadamy jak wrócisz.-powiedziałam zakączając połączenie. Kiedy to zrobiłam opadłam na łóżko,z zadowoleniem wyobrażając sobie Miyu w związku z chłopakiem który codziennie wprawiałby ją w taki dobry nastrój....ale właśnie wtedy przyszła mi do głowy jedna myśl....a co jeżeli chłopakiem który ją dziś zatrzymał ,jeśli wogóle tak było a ja sobie czegoś nie wmawiam, jest ten cały Fei Rune?! Ehh...co ja gadam....Miyu nie byłaby w takim dobrym humorze gdyby to był on....jedyne co mi pozostaje to czekać na jej powrót,a informacje wyciśnie się od niej później.

___________________________________________
Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział. Z góry przepraszam za błędy ortograficzne. Napiszcie mi w komentarzu jak wam się podobał ten rozdział? Co sądzicie o zachowaniu Miyu i Fei'a i poglądach Miyu na temat zabawy i poczucia humoru? Czy są one waszym zdaniem uzasadnione? Jak myślicie kto wygrał bitwę na poduszki? Miyu i Fei, czy może Yokka? Co sądzicie o reakcji Rye kiedy dowiedział się, że Miyu natknęła się na Dziecko Drugiego Etapu? I co myślicie o planie który wymyśliła Kaori (zaprzyjaźnienie Miyu z Fei'em w celu pozyskania informacji)? Czy jest to waszym zdaniem właściwe? I czy Sato uda się przekonać Miyu do zawarcie przyjaźni z Fei'em?
Do zobaczenia w następnym rozdziale :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro