Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•7

/w tym samym czasie/

P.O.V Miyu
Moja zmiana prawie dobiega końca. Podczas tej godziny w której byłam sama mieliśmy naprawdę dużo klientów. Jestem naprawdę zmęczona, a w drodze do domu muszę zrobić jeszcze zakupy. Ehh... dlaczego zgodziłam się aby Rye i Sato akurat dzisiaj kiedy mamy tyle rzeczy na głowie gdzieś sobie poszli. Mam nadzieję, że mają jakiś dobry powód,bo mam zamiar się dowiedzieć co tu jest grane.
-Miyu, pozwolisz do mnie na chwilę?-słysząc swoje imię odwróciłam się w stronę skąd dobiegał głos. To był pan Toshi. Wychylał się zza drzwi i patrzył w moją stronę. Szybko odłożyłam ścierkę, którą przecierałam ekspres i poszłam za moim pracodawcą. Lepiej żeby nie przebywał w części restauracyjnej,jeszcze by przyszło jakieś dziecko drugiego etapu i coś mogłoby mu się stać. Oni kochają dręczyć zwykłych ludzi,a już w szczególności dorosłych.
Ale skoro tak bardzo nas nienawidzą, to dlaczego ten chłopak tak bardzo się mną interesuje? Dlaczego jest dla mnie taki miły i dlaczego pomógł mi i to aż dwa razy? -Wiesz...wiem, że już i tak dużo pracujesz...ale chciałbym cię o coś prosić...-z myśli wyrwał mnie ciepły głos pana Toshiego. Skup się Miyu,jesteś w pracy.
-Chętnie panu pomogę. Przynajmniej tak mogę się panu odwdzięczyć za to co dla nas pan zrobił.- odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-To nic takiego. Cieszę się,że was mam.-odpowiedział również się uśmiechając.- Wiesz...odkąd cię znam widzę jak bardzo chcesz pomagać ludziom...jak dobre masz serce. Mimo, że nastały ciężkie czasy,ty starasz się utrzymać dobrą atmosferę, chociażby w tym miejscu. Dbasz o każdy najmniejszy detal,co sprawia, że to miejsce jest tak ciepłe jak najprawdziwszy dom i to sprawia, że na ustach ludzi pojawia się uśmiech. Bardzo martwi mnie sytuacja wszystkich dzieci...coraz bardziej słyszę o tym jak popadają w depresje i odbierają sobie życie. Łamie mi to serce. Chciałbym im jakoś pomóc i pomyślałem sobie, że może moglibyśmy zorganizować takie spotkania,na których spędzalibyśmy miło czas z dziećmi i dawali im chociaż odrobinę radości w tych strasznych czasach.-to co powiedział pan Toshi wzruszyło mnie. To naprawdę bardzo dobry człowiek.
-Kiedy to by się odbyło?-zapytałem.
-Pomyślałem sobie,że najlepiej byłby to zrobić w następną Sobotę. Mielibyśmy czas,aby wszystko zorganizować.-odpowiedział.
-Ja jak najbardziej chciałabym panu w tym pomóc, jednak co zrobimy z zakazem Saru? Dzieci nie zdąrzyłyby wrócić do domów przed godziną policyjną. Zostałyby złapane i cierpiałyby jeszcze bardziej niż teraz.-nawet kiedy to powiedziałam z ust pana Toshiego nie znikł uśmiech.
-Pomyślałem też o tym. Jeśli by zostały na noc, to nie zostaliby aresztowani.-cóż naprawdę wszystko sobie przemyślał. Słysząc to uśmiechnęłam się.
-W takim razie chętnie pomogę. Niech mi pan tylko powie co mam robić. -słysząc moją odpowiedź na twarzy pana Toshiego pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. Wszedliśmy do jego gabinetu, a on podał mi gruby stos papierów, a raczej jak się przyjrzałam bliżej ~ulotek.
-Pierwsze co,to chciałbym abyś rozwiesiła te ulotki w naszym sektorze*. Wiem, że to dość duży rejon,dlatego pragnę ci to dać.-wyjął z pod biurka jakieś pudło, które mi podał.
Kiedy zdjęłam z niego pokrzywkę, moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
W pudełku znajdowały się piękne czarne rolki z miętowymi elementami.

[Rolki , które dostała Miyu]

-Chciałem ci je dać na urodziny, ale pomyślałem , że teraz bardziej ci się przydadzą. Wiem,że swoje poprzednie rolki oddałaś jakiemuś dziecku, któremu się zepsuły podczas ucieczki przed jednym z Dzieci Drugiego Etapu. Teraz znowu możesz cieszyć się jazdą. Mam nadzieję, że ci się one podobają.- kiedy tylko to powiedział,w końcu udało mi się otrząsnąć z szoku.
-Ja... naprawdę bardzo Ci dziękuję dziadku...-powiedziałam przytulając się do siwowłosego.- Są wspaniałe.- pan Toshi odwzajemnił uścisk. Różnie go nazywam. Czasami wolę nie wychodzić za granicę profesjonalizmu jednak w takich chwilach jak ta nie mogę powstrzymać się od nazywania go swoim dziadkiem.
-Nie ma za co Miyu. Ty , Sato i Rye ,jesteście dla mnie jak rodzina,ten prezent to nic wielkiego. -chciałam już mu coś na to odpowiedzieć,kiedy ten szybko zakrył mi usta.- Nic nie mów kochana. Załóż te nowe rolki i leć porozwieszać te ulotki.
-Rozkaz szefie.-powiedziałam salutując mu z szerokim uśmiechem na twarzy. Usiadłam na pobliskim krześle i zdjęłam moje buty, zakładając w ich miejsce  moje nowe rolki. Były bardzo wygodny. Zatrzymałam się przed drzwiami i odwróciłam się w stronę pana Toshiego.-A co będzie z klientami? Sato i Rye wyszli dzisiaj wcześniej,nie ma kto mnie zastąpić.-powiedziałam ze zmartwieniem w głosie. Pan Toshi nie może pracować w części restauracyjnej,to zbyt ryzykowne.
-Po prostu zamkniemy lokal na chwilę.-odpowiedział.- Niczym się nie martw,tylko jedź rozwiesić te ulotki.-kiedy to powiedział tylko skinęłam głową na znak, że się zgadzam, po czym wyjechałam z zaplecza. Zmieniłam tabliczkę na drzwiach na „zamknięte" ,po czym wyjechałam z lokalu. Przejechałam na drugą stronę ulicy i przykleiłam do ściany ulotkę.

P.O.V Fei
Leżę już tak na tym łóżku i wpatruje się w ten dysk od kilku godzin. Naprawdę nie wiem co mam robić. Tyle myśli krąży w mojej głowie,że aż dostaje od tego migreny. Odkąd przypomniałem sobie kim jestem i po tym jak wykorzystałem swoje umiejętności na Tenmie, nie mogę przestać o tym myśleć. Saru i inni twierdzą , że dobrze zrobiłem,ale ja...nie jestem tego pewien. Walczyliśmy o to ,żeby nas zaakceptowano...to właśnie dlatego dążyliśmy do przejęcia władzy...ale teraz... widzę to zupełnie inaczej. Nie cieszy mnie to,kiedy widzę jak małe dzieci kulą się ze strachu na mój widok. „Może teraz ci się wydaje, że Miyu jest chłodną dziewczyną, która nienawidzi wszystkich dzieci drugiego etapu, jednak kiedyś kochała wszystkich ludzi,nawet was.” W głowie ciągle rozbrzmiewało mi to co powiedział ten chłopak... wygląda na to, że Miyu kiedyś była zupełnie inną osobą...a może po prostu ten cały Shiro próbuje mnie oszukać....Ehh...nie wiem co mam robić!
-Fei, mogę wejść?-z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Uniosłem głowę i spostrzegłem jak otwierają się,a zza framugi wychyla się mój przyjaciel.
-Yokka...-wyszeptałem ze zdziwieniem.
Niebieskowłosy wziął to za „tak" i zamknął za sobą drzwi. - Słyszałem od Harumi ,że wyszedłeś wkońcu z tej swojej ciemnicy. Przyszedłem się dowiedzieć czy te plotki to prawda.-powiedział siadając obok mnie na łóżku.  Cicho westchnąłem i przeszedłem do siadu skrzyżnego chowając w dłoni tajemniczy dysk.
-Tak..wyszedłem z jakieś dwa razy na spacer,brakowało mi trochę powietrza.-powiedziałem kierując wzrok na okno.
-Aż się dziwię, że dopiero teraz. Nie wychodziłeś stąd od czasu naszego meczu. A to już sześć miesięcy!-wykrzyknął na co ja przewróciłem oczami.-  Nawet nie wiesz jak trudno jest wytrzymać z Roko. Ciągle mi tylko gada nad uchem, jak to nie lubi naszego nowego nauczyciela.-to co mi powiedział zaciekawiło mnie.
-Zaraz! Jakiego nowego nauczyciela? Co z Pomocnikiem X?-zapytałem ,nagle nabierając energii. Yokka posłał mi zdziwione spojrzenie.
-Aż tak bardzo nie zwracałeś uwagi na swoje otoczenie?!-zapytał zszokowany.- Pomocnik X nas zdradził. Poinformował jakąśtam Miyu o tym, że Harumi jest szpiegiem, przez co El Dorado ją schwytało.-wyjaśnił
-Miyu?-powtórzyłem ze zdziwieniem. Czyżby to była ta sama Miyu, którą poznałem dwa dni temu?!
-Tak. Ponoć w ostatniej chwili wbiegła do komnaty ze szczepionkami i powstrzymała Kimiko przed zniszczeniem ich. Cóż...uratowała też drugą drużynę El Dorado,ale na nie wiele jej się to zdało,skoro i tak to my wygraliśmy.- już miał zacząć mówić dalej,kiedy znowu wtrąciłem się mu w zdanie.
-Co masz na myśli przez „uratowała drugą drużynę El Dorado" ?-zapytałem,kierując na niego swój wzrok, nie rozumiejąc o co w tym dokładnie chodzi.
-Harumi miała sabotować ich mecz, dosypując ich zawodniką coś do picia. Byliby odurzeni i nie mogli by
grać.- zszokowało mnie to
co powiedział. Saru posunął się aż do czegoś takiego?
-No ale wracając do tematu. Podczas naszego meczu Pomocnik X chciał chyba coś zrobić aby cię powstrzymać,ale Rodeo i Garo schwytali go i na polecenie Saru,umieścili go w specjalnym więzieniu.-powiedział, odwracając ode mnie wzrok.
-Gdzie jest to więzienie?- zapytałem.
-Tylko Saru to wie.-powiedział spuszczając głowę. -Ehh...czasami tęsknię za tym staruszkiem,nawet mimo tego, że wtedy pomógł El Dorado. Potrafił nas rozśmieszyć, oraz dużo nas nauczył. Traktował nas jak zwyczajne dzieci,a nie jak kogoś kogo trzeba potępić.- Yokka założył ręce za głowę i opadł na moje łóżko.- Nasz obecny nauczyciel trzęsie na sam nasz widok portkami. Ciągle się jąka, a jak tylko któreś z nas chce zgłosić się do odpowiedzi, to aż podskakuje. -w jego głosie słychać było znużenie. To musi być dla niego naprawdę ciężkie. Yokka to dobry chłopak. Między innymi dlatego się z nim przyjaźnię. Nie ma żadnych obiekcji co do wyrażenia swojego zdanie, zawsze powie to o czym naprawdę myśli. Ehh...ja też powinienem chodzić na te lekcje...opuszczałem je już dość długo...no ale co ja mam poradzić na to, że jakoś nie mam na nic ochoty od czasu naszego ostatniego meczu. Jedyne co ostatnio chciałem zrobić to dowiedzieć się czegoś o tej dziewczynie i zagrać z nią w piłkę. Ale najwyraźniej jest to trudniejsze niż możnaby się spodziewać.
Wyprostowałem dłoń aby móc ponownie spojrzeć na dysk zawierający dane o Miyu,chwilowo zapominając o obecności Yokki.
-Co to jest?-słysząc głos niebieskowłosego aż podskoczyłem. Szybko schowałem dysk do kieszeni spodni.
-Nic.-odpowiedziałem spuszczając wzrok.
-Oj,no weź Fei! Pokaż co tam masz! Jestem przecież twoimrzyjacielem.-głos Yokki stał się dziecinny. To trochę tak jakbym słyszał Betę. Przewróciłem oczami i skierowałem swój wzrok na rękę w której trzymałem dysk. Czy mu powiedzieć? Nie jestem tego do końca pewien...chce w końcu zdobyć jej zaufanie...a nie zrobię tego jeśli zacznę wszystkim o niej gadać...a co jeśli Yokka by sobie pomyślał, że ich zdradzam, czy coś podobnego? Co mam
robić- Ehh...wiesz co Fei? Jesteś za bardzo spięty! Musisz się jakoś rozluźnić!- nastrój Yokki diametralnie się zmienił. Posłałem mu zdziwione spojrzenie.

[Fei jest zdziwiony]

-Znam taką super kawiarnię! Jest tylko kawałek stąd.-powiedział wstając z mojego łóżka i podbiegając do mojej szafy.
-Co robisz?-zapytałem kiedy niebieskowłosy zaczął grzebać w moich rzeczach.
-Szukam jakiejś fajnej bluzy , która ukryje emblemat Dziecka Drugiego Etapu oraz twoją twarz.-powiedział nie przerywając poszukiwań.
-A nie lepiej coś zamówić?-zapytałem podchodząc do niego.
-Coś ty! Nareszcie przytrafiła mi się okazja,aby wyrwać cię z tego pokoju i nie odpuszczę!-wykrzyknął. Chciałem już coś na to odpowiedzieć,kiedy znów zaczął mówić.- Też na początku byłem sceptycznie nastawiony do chodzenia do tego miejsca,ale już po pierwszym razie pokochałem to miejsce. Wcześniej tylko zamawiałem z tamtąd kawę,ale pewnego razu podsłuchałem rozmowę takiego chłopaka , który to przywozi i usłyszałem jakąś dziewczynę, która się z nim wykłócała o coś, na co ten skomentował,że jak tylko wróci to się jej odpłaci, na co ona powiedziała, że jest bardzo ciekawa jak przy klientach uda jej się grać świętego. Mówię ci, ta dwójka była komiczna! Akurat wtedy miałem dość ponury humor a im udało się mnie rozśmieszyć. Co prawda zrobili to nieświadomie,ale to zawsze coś. Pomyślałem sobie wtedy,że skoro panuje tam taka atmosfera to warto zobaczyć jak to miejsce naprawdę wygląda. Postanowiłem , że tam pójdę,ale żeby nie było,że jak tylko wejdę do lokalu,to wszyscy padną na kolana,albo zaczną uciekać ,to założyłem bluzę,aby ukryć swój emblemat. Długo się zastanawiałam nad tym czy to słuszne aby tam iść,a kiedy się na to zdecydowałem było już późno,dlatego biegłem tak szybko jak tylko mogłem.  Kiedy dotarłem na miejsce okazało się, że już tam nikogo nie ma. Zrobiło mi się trochę smutno z tego powodu. Kiedy miałem już iść, w środku lokalu pojawił się jakiś starszy mężczyzna. Zauważył mnie i otworzył drzwi. Trochę się spiąłem,ale pamiętałem,że nie mogę dać po sobie poznać ,że jestem Dzieckiem Drugiego Etapu. Do tamtej pory miałem nieco chłodne podejście do zwykłych ludzi,ale ten mężczyzna miał taki ciepły uśmiech i oczy. Położył na moim ramieniu rękę i się zapytał co tu robię. Zacząłem się wtedy jąkać nie wiedząc co odpowiedzieć. Na szczęście pan Toshi ,bo właśnie tak się nazywa, ulżył mojemu cierpieniu i się zaśmiał. Okazało się, że jest szefem tej kawiarni. Zaprosił mnie do środka i zrobił mi pyszną kawę. Mówię ci Fei! To najlepsza jaką kiedykolwiek piłem. Trochę porozmawialiśmy. Jest bardzo zabawny. Jest jedną z niewielu osób z którymi tak dobrze mi się rozmawiało. Musisz go poznać!- wysłuchałem jego historii z lekkim uśmiechem na twarzy. Yokka ma bardzo pogodny charakter i potrafi udzielić swój wesoły nastrój innym. Nagle jednak jego twarz spoważniała co trochę mnie zdziwiło.-Fei, proszę nie mów o tym innym.-teraz rozumiem dlaczego tak spoważniał.- Nie zrozum mnie źle... cieszę się, że jestem jednym z was...ale naprawdę nie mogę nic poradzić na to, że polubiłem tego człowieka.- położyłem mu rękę na ramieniu i posłałem mu lekki uśmiech.
-Nie martw się ,nikomu o tym nie powiem. A teraz pośpieszmy się i chodźmy do tej kawiarni. Chętni poznam tego twojego przyjaciela.-powiedziałem sięgając po czarną bluzę z kapturem.
-Dzięki Fei.-powiedział uśmiechając się szeroko.

                    *            *            *
Po jakiś 10 minutach dotarliśmy na miejsce. Kawiarnia znajdowała się blisko  tego miejsca w którym poznałem Miyu. Odruchowo rozejrzałem się po okolicy w poszukiwaniu znajomej brunetki.
-Fei, zanim tam wejdziemy,obiecaj mi ,że nie powiesz mu o tym kim jesteśmy.-w oczach Yokki widziałem powagę. Najwyraźniej naprawdę mu zależy na tym całym panu Toshi.
-Spokojnie Yokka, nie pisnę mu o tym ani słowa.-powiedziałem machając uspokajająco dłońmi.
Widząc to Yokka odetchnął z ulgą i się uśmiechnął, po czym zdjął kaptur swojej bluzy i zapukał kilka razy wybijając jakiś dziwny rytm. Wtedy rzuciła mi się w oczy czerwona tabliczka.- Yokka,tu pisze , że jest to zamknięte.
-Dobrze o tym wiem Fei. Inaczej bym po prostu wszedł.-powiedział dalej stukając w drzwi kawiarni. Już miałem mu powiedzieć , że jego postępowanie jest głupie i powinniśmy stąd iść zanim ktoś nas zauważy,kiedy kątem oka zauważyłem w lokalu jakiś ruch. Po chwili drzwi się otworzyły,a przed nami stanął średniego wzrostu starszy mężczyzna z siwymi włosami i ciemnoszarymi oczami ukrytymi za okularami. Tak jak powiedział mi Yokka, od tego mężczyzny biło wielkie ciepło. Na widok mojego przyjaciela uśmiechnął się szeroko i ku mojemu zdziwieniu, przytulił go.
-Yokka! Jak miło cię widzieć! Wpadłeś pogadać z starym dziadkiem?-zapytał ciepłym głosem.
Yokka słysząc to zaśmiał się i ku mojemu zdziwieniu odwzajemnił uścisk.
-No pewnie! Już nie mogłem się doczekać aby napić się twojej kawy i poplotkować niczym te starsze babcie z pod sklepu
obok.- odpowiedział żartobliwym tonem, na co siwowłosy się zaśmiał.
-Wchodź mój drogi , wchodź. Nie stój tak na dworze. -powiedział otwierając szerzej drzwi. Właśnie wtedy mnie zauważył. - A ty to?-zapytał odwracając się w moją stronę i posyłając mi swój ciepły uśmiech.  Kątem oka zauważyłem, że Yokka chce już odpowiedzieć za mnie ,jednak go wyprzedziłem.
-Dobry wieczór. Jestem Fei Rune, przyjaciel Yokki.-powiedziałem ukłaniając się na znak szacunku.
-Fei mówisz...-powiedział z uśmiechem patrząc się na Yokkę.- Yokka dużo mi o tobie opowiadał. Wejdź proszę. Przyjaciele Yokki są moimi przyjaciółmi.-powiedział przepuszczając nas w drzwiach.
Kiedy przechodziłem obok Yokki usłyszałem jak wzdycha z ulgą i zamyka za sobą drzwi.- Siadajcie chłopcy, ja zaraz do was przyjdę,tylko muszę coś wziąć z zaplecza.
-Pomóc panu?-zapytał Yokka. Pan Toshi odwrócił się i posłał mu pobłażliwy uśmiech.
-Yokka, już wystarczy mi to, że Miyu ciągle monitoruje co robię i we wszystkim mnie wyręcza, ty i Fei macie tylko jedno zadanie. Usiąść sobie wygodnie i zrelaksować się. - kiedy zobaczyłem jaką minę zrobił Yokka ledwo powstrzymałem śmiech. Wyglądał jak małe dziecko, któremu zabrano lizaka.- A i przecież umawialiśmy się, że nie będziesz do mnie mówił per „pan". Nie znamy się od dziś.-powiedział podchodząc do drzwi. -A teraz proszę usiądźcie,to naprawdę zajmie mi tylko sekundę.
-Ehh...dobrze dziadku Toshi.-powiedział Yokka z westchnieniem, siadając przy ladzie. Podeszłem do niego z szerokim uśmiechem na twarzy.
-A więc widzę , że doczekałeś się własnego dziadka.-powiedziałem dosiadając się do niego.
-Fei!-wykrzyknął dźgając mnie łokciem w żebra. Zaśmiałem się tylko podnosząc ręce w geście poddania. -Śmiej się śmiej. Niedługo ty też będziesz go nazywał swoim dziadkiem. -powiedział z przekonaniem w głosie.
Cóż...kto wie...jak na razie nie dam mu takiej satysfakcji i nie potwierdzę jego tezy.
-No dobra dzieciaki, mam już wszystko.-powiedział pan Toshi wchodząc do pomieszczenia. W rękach trzymał ogromne pudło. Wstałem z siedzenia aby mu pomóc,bo wyglądało na to, że jest ono ciężkie.- Jesteś bardzo uprzejmy Fei, ale poradzę sobie. Tak jak już mówiłem, mam dość tego, że wszyscy mnie wyręczają.-powiedział kładąc pudło na blacie.
Właśnie teraz sobie przypomniałem, że wcześniej wspominał coś o jakiejś Miyu...czy to może być ta sama o której myślę?
-Emm...wspominał pan coś o jakiejś Miyu...-zacząłem niepewnie zwracając na siebie uwagę siwowłosego.- Kim ona jest?
Pan Toshi zaśmiał się widząc moją niepewność.
-Fei to nie żaden kłopot zadać mi jakieś pytanie! Nie musisz się tak denerwować. Zaraz odpowiem ci na każde pytanie jakie mi zadasz ,tylko najpierw to ja muszę wam zadać bardzo ale to naprawdę bardzo ważne pytanie.-słysząc to spoważnieliśmy i zaczęliśmy wpatrywać się w niego z wyczekiwaniem. - Co byście chcieli zamówić?- ja i Yokka niemal spadliśmy na ziemię słysząc tak błahe pytanie. Pan Toshi zaśmiał się a my po chwili dołączyliśmy do niego.
-Ja poproszę to co zwykle.-powiedział Yokka.
-A ty Fei?-zapytał kierując swój wzrok na mnie. Spojrzałem w kartę i oczy mi się rozszerzyły. Był tu taki duży wybór! O co mam poprosić?
-Emm....ja zdam się na pana.-powiedziałem drapiąc się po głowie. Mężczyzna tylko przewrócił oczami po czym zaczął wyjmować rzeczy z pudła ,co jak się okazało były różne składniki.
-No dobrze Yokka, opowiadaj co u ciebie?-powiedział zaczynając robić napój.
-Roko znowu mi się naprzykrza. Już nie wiem co mam robić.-powiedział opierając policzek na ręce.
-Wiesz, myślę, że robi to dlatego, że widzi, że to ciebie denerwuje. Widzę tu dwa rozwiązania. Albo bądź niewzruszony niczym skała, albo sam zacznij się jej naprzykrzać. Gwarantuję ci, że szybko zaprzestanie prób zwrócenia na siebie twojej uwagi.-powiedział uruchamiając sprzęt.
-Wiesz Yokka, myślę , że pan Toshi ma rację. Warto spróbować.-powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
-Ehh...no dobrze.-powiedział niebieskooki.- Swoją drogą, dlaczego tym razem nie ma tu ani Miyu ani jej brata,czy tej całej Sato?-zapytał.
-Cóż...Sato i Rye musieli pomóc jakiemuś swojemu nowemu przyjacielowi i musieli wyjść wcześniej. Miyu się zgodziła ich zastąpić, ale jakieś 15 minut temu dałem jej zadanie bojowe.-powiedział odchodząc na chwilę od ekspresu i wyciągając jaką kartkę z pudełka. -Dużo się ostatnio dzieje i wpadłem na pewien pomysł. -powiedział kładąc ogłoszenie na ladzie przed nami. Oboje zaczęliśmy czytać i szybko zorientowaliśmy co to jest. Nasz nastrój pogorszył się, ale staraliśmy się tego po sobie nie poznać. - Ostanio coraz więcej słyszę o tym jak dzieci targają się na swoje życie i coraz trudniej mi to wytrzymać. Mam już swoje lata i nie jestem w stanie zmienić rzeczywistości w jakiej wszyscy żyjemy,ale warto spróbować choć polepszyć nastroje tych dzieciaków,na tyle aby wyperswadować im myśli samobójcze. Chciałbym aby zaznały chociaż trochę szczęścia.- powiedział wzdychając ciężko i siadając naprzeciwko nas.- Wysłałem Miyu aby rozwiesiła plakaty po naszym sektorze. Postępując według prawa ustawionego przez cesarza, raz w miesiącu możemy zorganizować jakąś zabawę czy coś podobnego. Żal by było nie skorzystać z takiej okazji, szczególnie, że ten miesiąc się już kończy. Planujemy zorganizować takie coś w następną Sobotę, może przyjdziecie?-zapytał.
Ja i Yokka wymieniliśmy między sobą pytające spojrzenia. Sam nie wiem jak do końca na to odpowiedzieć. Cóż....w końcu jestem Dzieckiem Drugiego Etapu...nie czułbym się za dobrze widząc jak ci ludzie starają się wypchnąć te dzieci z depresji w którą wpędzili w nich tacy jak ja czy Yokka.
-My...przemyślimy to.-powiedział Yokka z wachaniem w głosie.
-Cóż mam nadzieję, że przyjdziecie. Chciałbym wreszcie przedstawić cię Sato. Jesteście do siebie bardzo podobni.-powiedział kierując swoje szare oczy na mojego przyjaciela. - A co do ciebie Fei, to myślę, że dogadałbyś się z Miyu.- zdziwiło mnie to co powiedział.-Wiesz ,nie odpowiedziałem ci jeszcze na twoje wcześniejsze pytanie. Miyu to córka moich dawnych znajomych. Od czasu upadku El Dorado,przejęła rolę prawnego opiekuna Rye i Sato. Co prawda jej brat jest od niej starszy, ale to właśnie Miyu jest najbardziej odpowiedzialna z całej ich trójki. Zawsze ma na uwadze ich dobro i jest jedyną osobą, która potrafi zapanować nad Sato i Rye. Kiedy spotkałem ją po tej reformie szukała pracy, aby móc utrzymać siebie i swoich bliskich. Natychmiastowo zaproponowałem jej,że przyjmę ich do siebie. Od tamtej pory to miejsce stało się  jeszcze cieplejsze niż było kiedyś. Panuje tu taka atmosfera,jakby zawsze były święta. Miyu swoją dobrocią potrafi wpłynąć na wszystkich i polepszyć ich nastrój. Ona, Rye i Sato są dla mnie jak rodzina. Nie wyobrażam sobie co by się stało jakby ich mnie zabrakło.-powiedział kierując swoje kroki do ekspresu i nalewając kawę do szklanek. Czy to możliwe,że to właśnie Miyu , którą poznałem przedwczoraj jest tą o której mówił? Ehh...za dużo już razy pojawiło mi się dzisiaj to pytanie w głowie. -Miyu ma tylko jeden problem. Można by powiedzieć, że od czasu meczu między El Dorado Team 03 a Garu stała się straszną pesymistką. Razem z Sato i Rye staramy się to z niej wykorzenić,ale nie przynosi to stałego efektu. Najwyraźniej nie mamy w sobie tego czegoś co pomoże jej stać się tym kim była dawniej. - kiedy tylko usłyszałem nazwę mojego zespołu w moim sercu poczułem ukłucie poczucia winy. Wysłuchałem jednak cierpliwie tego co miał mi do powiedzenia pan Toshi.
-Nie mów tak dziadku!-wykrzyknął Yokka wstając z krzesła. - Jesteś wspaniałą osobą i jestem pewien, że w końcu uda ci się do niej dotrzeć.-szarooki uśmiechnął się słysząc co powiedział Yokka, jednak nie oderwał wzroku od składników, które dodawał do kubków.
-To co mówisz bardzo mi schlebia Yokka,ale Miyu to naprawdę bardzo trudny przypadek. Jest strasznie uparta,podobnie jak twój przyjaciel.-kiedy wymawiał ostanie zdanie posłał mi znaczące spojrzenie, dając mi do zrozumienia, że mowa tu o mnie.
-Ehh...no to faktycznie jest z nią ciężko.-powiedział niebieskowłosy opadając na krzesło.
-Ej! Możecie mi wytłumaczyć dlaczego twierdzicie iż jestem uparty?-zapytałem zwracając na siebie ich uwagę.
-Umm...wybacz jeśli cię uraziłem Fei.-powiedział pan Toshi posyłając mi przepraszające spojrzenie.- Yokka po prostu opowiadał mi trochę o twojej sytuacji i z jego opowieści wynikało, że uparcie trzymasz się z daleko od innych.  Miyu również niechętnie spędza czas z kimkolwiek innym z poza grona obejmującego mnie, jej brata i Sato.
-Ehh...nic się nie stało. Nie uraził mnie pan.- powiedziałem posyłając mu lekki uśmiech, jednak kątem oka posłałem Yocce spojrzenie mówiące „zapłacisz mi za to".
-No dobra chłopcy,koniec z tą ponurą atmosferą,bo czuję jakby Miyu stała nade mną i prawiła mi kazania o bezpieczeństwie. Rozluźnijcie się i wypijcie mój specjał.- powiedział stawiając przed nami dwie szklanki z parującą kawą.  Pachniała ona wspaniale. Na sam jej widok oczy Yokki aż zaświeciły się.
-Dziękujemy.-powiedziałem chwytając szklankę.
-To drobiazg.-odpowiedział siwowłosy machając lekceważąco ręką.- A tak wogóle Fei...może opowiesz mi coś o sobie. Wiem od Yokki , że miałeś dość spory dołek emocjonalny. Jak się teraz czujesz?- w głosie mężczyzny słychać było troskę.
-Emm....czuję się już trochę lepiej.-odpowiedziałem nieco niepewnie.
-Cóż... widzę, że nie chcesz mówić za bardzo o swojej sytuacji,dlatego nie będę cię zmuszał. Już ja wiem jak się kończy zmuszanie do tego Miyu,nie będę ryzykował z tobą.- najwyraźniej naprawdę bardzo przypominam tą dziewczynę. Tak na ogół,to jest pewnie bardzo dużo osób o tym imieniu,jednak coś mi mówi, że już znam tą osobę o której tak dużo mówi...-Pamiętaj jednak , że dziadzio Toshi jest zawsze do twoich usług. -powiedział puszczając mi oczko,na co się zaśmiałem.
Wziąłem łyk kawy, a czując jej smak w ustach,moje oczy aż rozszerzyły się.
-To jest pyszne!-wykrzyknąłem biorąc kolejny spory łyk.
-A widzisz Fei! Mówiłem ci, że ta kawiarnia jest najlepsza!-wykrzyknął Yokka,dumny z tego, że okazało się iż ma rację.
-No to co mi opowiesz o sobie Fei?- pan Toshi ponownie zadał mi to pytanie.
-Emm....z tego co wnioskuje po pana wypowiedzi,to Yokka już dużo o mnie panu powiedział.- wymamrotałem spuszczając głowę.
-Co innego usłyszeć coś o kimś, a zobaczyć to na własne oczy. Pozory często mylą.-kiedy to usłyszałem początkowo się zdziwiłem jednak chwilę potem na mojej twarzy zawitał mimowolny uśmiech. On naprawdę jest dobrym człowiekiem.- Na przykład taki Rye. Z pozoru może się wydawać , że jest strasznym egocentrykiem, jednak tak naprawdę ma złote serce. Strasznie rywalizuje z Sato dosłownie o wszystko, nawet jeśli chodzi o pomaganie innym,ale w gruncie rzeczy dzięki ,temu jego praca jest bardziej efektywna. Dlatego właśnie teraz się ciebie pytam Fei'u Rune, co mi powiesz o sobie?-słysząc to pytanie poraz kolejny tego dnia,zacząłem się bawić rękawem mojej bluzy zastanawiając się co mam mu odpowiedzieć.
-Cóż...lubię grać w piłkę i...-nawet nie zdążyłem dokończyć zdania ,gdy poczułem na swoich ramionach ręce pana Toshiego. Był tak podekscytowany ,że aż świeciły mu oczy.
-Naprawdę?! To wspaniale! Na jakiej pozycji grasz?! Od jak dawna grasz? Czy grasz w jakiejś drużynie?!-wszystkie te pytania wykrzyczał tak szybko,że miałem pewne trudności z wyłapaniem wszystkiego.
-Wolniej dziadku,bo Fei jeszcze nie jest bardzo rozbudzony i nie rozumie.-powiedział Yokka roześmianym  głosem.
Słysząc to szturchnąłem go.
-Ja jestem zaspany?! A kto rano wstaje i wygląda jak żywy trup? Mam pokazać zdjęcie?-zapytałem ze złośliwym uśmieszkiem pokazując mój telefon.
Reakcja Yokki była niemal natychmiastowa. Jego ręka wystrzeliła jak z pracy w celu dosięgnęcia urządzenia, które trzymałem w ręku. Natychmiast odskoczyłem i pomachałem mu nim przed oczami aby go jeszcze bardziej sprowokować. Yokka podniósł się z ziemii i zaczął mnie gonić, natomiast ja zręcznie unikałem go, czasami nawet wykonując pewne ruchu akrobatyczne aby mnie nie dosięgnął.
-Wracaj tu Fei!-wykrzyknął nieco zdyszany, na co ja się roześmiałem.
-Ani mi się śni!-odkrzyknąłem.- I kto tu jest teraz zmęczony, co?
Naszą małą bitwę przerwał śmiech pana Toshiego. Natychmiast się zatrzymaliśmy i rzuciliśmy mu pytające spojrzenie.
-Zachowujecie się dokładnie jak Sato i Rye. Chociaż oni to czasami potrafią rozpętać prawdziwe piekło. Ehh...siadajcie zanim kawa wam wystygnie,a ty Fei miałeś mi odpowiedzieć na moje pytanie.- jego głos miał w sobie coś takiego,co sprawiło, że się uspokoiliśmy i zrobiliśmy to o co prosił. Kiedy tylko usiadłem schowałem telefon i skierowałem wzrok na siwowłosego.
-Cóż...szczerze mówiąc to dawno nie grałem...no i jest też ten zakaz piłki...no ale kiedy jeszcze można było to robić,to grałem w pomocy a czasami w ataku.-cóż...to jest częściowo prawda. Z tym, że jako Dziecko Drugiego Etapu nie obowiązuje mnie ten zakaz,ale granie w piłkę z resztą drugiego sektora nie jest takie jak wtedy kiedy grałem z Tenmą. Nie przynosi mi to tej wewnętrznej radości spokoju. Ehh...a poza tym nie możemy mu powiedzieć kim jesteśmy.- A jeśli chodzi o to od kiedy gram,to szczerze mówiąc nie pamiętam. Wiem tylko, że zacząłem kiedy byłem jeszcze bardzo mały.
-No a uczęszczałeś do jakiejś drużyny?-zapytał z podekscytowaniem szarooki.
-Był nawet kapitanem!-wykrzyknął Yokka z dumą w głosie,jednak po chwili zorientował się co palnął. No pięknie,teraz trzeba będzie się bardzo dobrze zastanowić,jak wybrnąć z tego. No bo jakby to wyglądało gdybym powiedział: „Nazywam się Fei Rune,jestem kapitanem trzeciej drużyny Feidy~ Garu. Tak to ta drużyna,przez którą straciliście wolność i to ja użyłem na waszych reprezentantach swoich uprawnień". Pan Toshi dostałby ataku serca. A poza tym to nie jest coś czym chciałbym się chwalić.
-To naprawdę super! Musisz być świetnym piłkarzem! Ile bym dał aby zobaczyć jak ty, Yokka, Miyu, Sato i Rye razem gracie! Jestem pewien, że to byłby fantastyczny mecz.-kiedy to mówił jego czy aż świeciły z podekscytowania. Już miałem nadzieję, że nie zada tego feralnego pytania, jednak moje nadzieje szybko się rozwiały.-No a jak się nazywała ta wasza drużyna?- kiedy tylko to usłyszeliśmy oboje się spieliśmy.
-Emm....no...tak właściwie to byliśmy bardzo mało znaną drużyną...-wyjąkał Yokka.
-Tak....no i nie graliśmy za wiele meczów więc pan pewnie o nas nawet nie słyszał... -dopowiedziałem.
-Oh dajcie spokój! Powiedzcie chociaż jak się nazywała!-powiedział chowając składniki do pudeł.
-Emm... nazywała się...-szybko w głowie przeglądałem warianty jakby tu móc nazwać drużynę. Myśl Fei ,myśl! Przecież wymyśliłem Tenmas,to nie może być coś trudnego. Chwila! Już wiem.- Nazywała się Tenmas!-cóż,to nie była znana drużyna. Razem z Arionem wystąpiliśmy pod tą nazwą tylko dwa razy i to nie były żadne zawody ligowe więc nie ma jej w bazie danych. No a poza tym, można by było pomyśleć,że byliśmy tylko grupą fanów Matsukaze Tenmy i nazwaliśmy zespół na jego cześć.
-Tenmas powiadasz...-przez chwilę byłem spięty, gdyż nie byłem pewny czy mi uwierzył ,jednak po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który mnie rozluźnił.- Oh chłopcze! Ty to masz wyobraźnię! Musisz być naprawdę wielkim fanem Tenmy skoro nazwałeś zespół na jego cześć. Naprawdę dogadałbyś się z Miyu! Ona też go uwielbiała. Kiedyś nawet go spotkała a ten dał jej piłkę z autografami członków Raimona.-kiedy tylko to usłyszałem nie miałem już żadnych wątpliwości co do tego o którą Miyu chodzi. Jest tylko jedna osoba, która ma taką piłkę i jest nią dziewczyna którą poznałem dwa dni temu.
Nagle drzwi otworzyły się z głośnym trzaskiem.
-Panie Tasukete Toshi!-słysząc swoje imię, szarooki cały zeszytwniał. Zresztą nie tylko on. Akurat tak się złożyło, że głos, który nam przerwał należy do nikogo innego jak do Miyu Mayumi.  A już zaczynałem lubić pana Toshi. Teraz pewnie powie mi o tym kim jesteśmy i staruszek już nigdy nie będzie rozmawiał z nami tak przyjaźnie jak teraz,a nawet będzie się nas bał. Yokka mnie zabije! Przecież ten człowiek jest dla niego jak dziadek. I przeze mnie zaraz go straci.
Kątem oka spojrzałem na niebieskowłosego i spostrzegłem,że nic sobie nie robi z pojawienia się brunetki ,tylko z uśmiechem i ciekawością wpatruje się w nią.
-Oh...Miyu....tak szybko wróciłaś?-w głosie pana Toshiego słychać było lekkie poddenerwowanie.
-Dziadku,przecież tyle razy cię prosiłam.-jej głos nagle złagodniał. Podjechała do siwowłosego nawet nie zauważając naszej obecności,co chyba jest dobre.- Nie możesz wychodzić do tej części lokalu. Co by było gdyby zobaczył cię ktoś z Feidy? Nie było by mnie tu abym mogła ci pomóc! Nawet kiedy byłam tu ja, Sato i Rye, nie mogliśmy cię ochronić przed atakiem Garo i omało co abyśmy cię stracili! Ten drań uwielbia się pastwić nad starszymi! Nie wiem czy udałoby mi się ponownie ustabilizować twój stan,zawał serca to nie jest coś co można bagatelizować!- cała jej przemowa mną wstrząsnęła. Zresztą nie tylko mną. Yokka aż musiał się powstrzymać ,żeby nie ujawniać jak bardzo jest wściekły. Zakładam , że pan Toshi nie powiedział mu o tym, że został zaatakowany przez jednego z członków Feidy i ,że dostał przez to zawału. Teraz rozumiem dlaczego Miyu jest taka zdenerwowana i zabrania panu Toshiemu wychodzić do tej części lokalu gdzie każdy może go zobaczyć. Sam jestem zły na Garo,za to co zrobił. Znam pana Toshiego niecałą godzinę,a już zacząłem go traktować jakby był moim dziadkiem. Jest mi wstyd za Garo i dziwnie się teraz czuję, siedząc tutaj i słuchając ich rozmowy.
-Miyu...doceniam to ,że tak się o mnie troszczysz,masz złoto serce...jednak ja wierzę , że wszystko się ułoży. Nie chcę cały czas siedzieć w tym małym biurze bez okien niczym jakiś więzień. Chcę zobaczyć trochę słońca oraz innych ludzi. Gdybym się ciebie tak pilnie słuchał to nigdy nie poznałabym Yokki.- niebieskowłosy słysząc swoje imię uniósł głowę. Kątem oka zobaczyłem zdziwiony wyraz twarzy Miyu.
-Kto to Yokka?-zapytała.
Siwowłosy odwrócił się w naszą stronę z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Chłopcy, to właśnie moja kochana Miyu. Jest dla mnie jak wnuczka.-powiedział zakładając jej rękę za ramie i odwracając ją w naszą stronę. No pięknie,zaraz się zacznie nasz koszmar.-Miyu, to jest Yokka, jest dla mnie jak wnuk.-powiedział wskazując na niebieskowłosego.-A to jest jego przyjaciel, Fei.- jej oczy zsunęły się z niebieskookiego,po czym stanęły na mnie. Właśnie wtedy cała zesztywniała, a z jej oczu zniknęły te iskierki, które wcześniej można było u niej zobaczyć. Już miała coś powiedzieć,jednak szybko zareagowałem.
-Cześć! Jestem Fei Rune! Bardzo się cieszę, że mogę cię poznać! Pan Toshi wiele nam o tobie opowiadał!-wykrzyknąłem podbiegając do niej. Starałam się nie wyglądać na zdenerwowanego,jednak było to bardzo trudne. Nie chcę aby Yokka,był na mnie zły. Brunetka zmarszczyła brwi, widząc scenę którą próbowałem odegrać,jednak widząc moje błagalne spojrzenie cicho westchnąła po czym z lekkim uśmiechem wyciągnęła w moją stronę rękę.
-Nazywam się Kamiyu Mayumi,ale przyjaciele mówią na mnie Miyu. Miło mi cię poznać Fei.- uścisnąłem jej dłoń , starając się nie dać po sobie poznać, że jestem zdziwiony. Już nie tylko chodzi o to, że nie zdradziła nas przed panem Toshim,ale to,że powiedziała iż nazywa się Kamiyu. Wcześniej myślałem, że Miyu to jej pełne imię,ale najwyraźniej się myliłem. Ciekaw jestem dlaczego teraz mi je powiedziała. Może jednak zaczyna mi trochę ufać...bardzo by mnie to cieszyło...- A ty to jak rozumiem Yokka?-zapytała kierując wzrok na uśmiechniętego niebieskookiego.
-Zgadza się! Dziadek Toshi naprawdę wiele mi o tobie powiedział,bardzo się cieszę, że nareszcie mogę cię poznać.-powiedział ciesząc się niczym małe dziecko , które dostało lizaka.
-Mi też jest miło cię poznać Yokka.- odpowiedziała po czym skierowała wzrok na pana Toshiego.
-Pewnie chcecie spędzić ze sobą trochę czasu we dwójkę. Może zabiorę Fei'a na dach , a wy zostaniecie sami?-zapytała,co trochę mnie zdziwiło.
-Pewnie,bawcie się dobrze.-powiedział posyłając nam szeroki uśmiech.
-Chodź za mną.-powiedziała kierując się do drzwi na zaplecze. Pomachałem Yoce na porzegnanie,po czy wszedłem za brunetką na zaplecze. Właśnie zdejmowała rolki i zamieniała je na buty. Nie odzywałaś się,co oznacza, że nie chcę aby pan Toshi nas usłyszał. W co ja się wpakowałem? Kiedy już miała na nogach buty zaczęła iść przez kuchnię aż doszła do drzwi. Zanim je otworzyła, odwróciła się w moją stronę aby zobaczyć czy za nią podążam. Kiedy zobaczyła , że tak jest zaczęła wchodzić po schodach,a ja ruszyłem za nią. Kiedy udało mi się nareszcie wspiąć na szczyt ona już tam była. Stała przy balustradzie i wpatrywała się w zachód słońca.
-Co ty tu robisz?-zapytała odwracając się w moją stronę.
Stanąłem w połowie drogi do niej i spóściłem głowę nie wiedząc co mam jej odpowiedzieć.
-Ja.... przepraszam...-wyszeptałem nie mogąc znaleźć żadnego usprawiedliwienia. Miyu zdziwiła moja odpowiedź.- Słuchaj...wiem, że mnie nie lubisz...i wiem też, że starasz się tylko chronić swoich bliskich, jednak ja....to znaczy my... naprawdę lubimy twojego szefa. Pan Toshi jest wyjątkowym człowiekiem i sprawia , że czujemy się jak w domu.- kiedy to powiedziałem z ust Miyu wydobyło się westchnienie.
-Dlaczego?-słysząc to pytanie skierowałem na nią pytający wzrok.-Ty i jak zakładam twój przyjaciel,jesteście Dziećmi Drugiego Etapu...-powiedziała siadając na ławce przy barierce.-Nie rozumiem dlaczego chcecie utrzymywać kontakt z ludźmi "niższego rzędu".-powiedziała biorąc ostatnie słowa w cudzysłów.- Co to za gra, Fei? Jesteście kolejnymi Dziećmi Drugiego Etapu, które chcą się zabawić naszym kosztem?-jej słowa nie wiedzieć czemu,raniły mnie.
-Nie! To wcale nie tak!-wykrzyknąłem przerywając jej.
-A więc jak?! Wytłumacz mi to!-wykrzyknęła tracąc powoli nad sobą panowanie. Sekundę potem znowu się opanowała i spuściła głowę.- Wybacz. Nie powinnam podnosić głosu.
Cicho westchnąłem po czym usiadłem koło niej.
-Ehh...nic nie szkodzi. Rozumiem Cię...wiem czemu mi nie ufasz i dlaczego masz do mnie takie podejście. Szczerze mówiąc...sam do niedawne nie wiedziałem do końca, dlaczego tak bardzo mi zależy na tym aby cię poznać,jednak...dzisiaj sobie to uświadomiłem. Ja.... miałem kiedyś przyjaciela...-wyszeptałem przywołując w pamięci twarz Tenmy.- Był taki jak wy.
Zawsze chętnie pomagał i potrafił wesprzeć mnie na duchu. Kochał grać w piłkę ponad wszystko. Nasze uczucia do tego sportu połączyły nas. Niestety jednak,jakiś czas temu...straciłem go...i to bezpowrotnie. Przez to całe zamieszanie z tą całą wojną z El Dorado,przez chwile zapomniałem o tym co najważniejsze. On starał się mi to pokazać,ale ja nie słuchałem i dlatego odszedł.-w moim głosie pobrzmiewał smutek. Teraz już nie ma odwrotu,nie cofnę tego co zrobiłem. Skierowałem moje oczy na brunetkę, która przypatrywała mi się uważnie. Tym razem jednak w jej oczach nie widziałem złości,czy chłodu...jednak współczucie.- Ostatnio często zadawałaś mi to pytanie... dlaczego staram się cię poznać...cóż...myślę, że dlatego, że bardzo mi go przypominasz. Wiem,to trochę głupie...ale nic na to nie poradzę...-przez chwilę trwaliśmy tak w milczeniu i wpatrywaliśmy się w siebie. W pewnym momencie Miyu odwróciła wzrok i skierowała go spowrotem na zachód Słońca.
-Ja również straciłam przyjaciela.-wyszeptała.- Był dla mnie bardzo ważny. Nas również połączyła piłka. Oboje mieliśmy na jej punkcie fioła, więc nie trudno się było dogadać. Łączyło nas wiele wspólnych cech. Oboje byliśmy niepoprawnymi optymistami z mnóstwem planów i marzeń....no ale jak to w życiu bywa ,bajka się skończyła. Wy wygraliście, ja zrozumiałam, że optymizm do niczego człowieka nie zaprowadzi, a mój przyjaciel musiał odejść na zawsze. - pod koniec w jej wypowiedzi mogłem usłyszeć w jej głosie trochę złości wymieszanej ze smutkiem. Czy ten jej przyjaciel to Tenma? Przez chwilę wpatrywałem się w nią ze smutkiem w oczach,aż nagle odwróciła się spowrotem w moją stronę.-Posłuchaj mnie uważnie Fei. Jestem pewna, że słyszeliście jak mówiłam o tym, że pan Toshi miał zawał, więc myślę, że zrozumiesz o co mi chodzi. Jak narazie nie powiem mu o tym kim jesteście,ze względu na troskę o jego zdrowie...jednak mam dwa warunki.-trochę mnie zdziwiło to, że tak łatwo się zgodziła nie mówić o tym... chociaż szczerze mówiąc,nie wiem jeszcze co to za warunki.
-Jakie?-zapytałem.
-Po pierwsze...przy każdym takim spotkaniu muszę być w pobliżu,nie możecie dopuścić do tego aby dowiedział się kim jesteście co oznacza, że nie możecie używać swoich uprawnień.-skinąłem głową na znak, że zrozumiałem.-A po drugie, Saru ani żaden inny członek Feidy,nie może się o tym dowiedzieć.
-Zgoda.-powiedziałem wyciągając w jej stronę rękę. Niebieskooka kierowała swoje spojrzenie to na moją twarz to na moją rękę. Ehh...no tak... zapewne nie poda mi nawet ręki. Chciałbym aby mogła choć na chwilę zapomnieć kim jestem...tak jak ja kiedyś sam zapomniałem...Nagle jednak wydarzyło się coś co mnie bardzo zdziwiło. Już miałem cofać dłoń kiedy poczułem na niej rękę Miyu. Rzuciłem jej zszokowane spojrzenie, ona zauważyła to i odsunęła dłoń.
-Wybacz,ale na więcej mnie nie stać. Przykro mi,ale na ten czas nie jestem w stanie ci całkowicie zaufać. Już kiedyś zostałam zdradzona,dlatego zdobyć moje zaufanie jest bardzo trudno. Pozory często mylą, dlatego jak narazie będę cię obserwować. -jej słowa co do zaufania,zabolały mnie trochę,ale w pełni ją rozumiem.- Wracajmy już. Nie ufam twojemu przyjacielowi na tyle aby zostawić z nim dziadka Toshiego na tak długo.
-Poczekaj.- chwyciłem jej ramię kiedy tylko chciała otworzyć drzwi.
Brunetka natychmiast zesztywniała. Powoli odsunąłem rękę od niej,nie chcąc ją jeszcze bardziej denerwować.-Wybacz...nie chciałam cię zdenerwować. Ja tylko chcę ci coś przekazać.- brunetka rzuciła mi zdziwione spojrzenie. Sięgnąłem ręką do kieszeni spodni i wyjąłem mały dysk,po czym umieściłem go w jej dłoni.- Nie martw się ,nie patrzyłem. Twój przyjaciel chciał abym to zrobił,ale ja nie lubię dowiadywać się czegoś o kimś w ten sposób, dlatego właśnie ci go oddaję.-widząc jej zdezorientowaną minę uśmiechnąłem się.- Zobaczymy się na dole!-wykrzyknąłem wymijając ją i zbiegając po schodach.

___________________________________________
Mam nadzieję, że podobał wam się ten rozdział. Z góry przepraszam jeśli występują w tekście jakieś błędy. Napiszcie mi w komentarzu czy podobał wam się ten rozdział? Co sądzicie o pomyśle pana Toshi z tym spotkaniem? Podobają wam się rolki , które otrzymała Miyu? Co sądzicie o Yocce i o jego zachowaniu, oraz jego przyjaznych relacjach z panem Toshim? Co sądzicie o zachowaniu Fei'a i o jego rozterkach? Co sądzicie o rozmowie Fei'a z Nyą na dachu? Czy uważacie, że Miyu będzie żałować opowiedzenia Fei'owi o swoim przyjacielu? Czy dobrze zrobiła zgadzając się na to aby odwiedzali oni pana Toshiego? Jak tak to dlaczego?
Do zobaczenia w następnym rozdziale :)

*sektor - to odpowiednik osiedla w naszych czasach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro