Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•4

P.O.V Miyu
Rano obudził mnie budzik. Przetarłam oczy i spojrzałam się na zegarek, który wskazywał mi,że jest 6:00. Kawiarnie otwieramy o 9:00 jednak musimy być tam na 8:00 aby przygotować wszystko na przybycie klientów. Pewnie ktoś z zewnątrz pomyślałby sobie, że zwariowałam wstając trzy godziny przed pracą,jednak z tą dwójką z którą mieszkam naprawdę trudno wyjść z domu. Mimo, że to Rye jest najstarszy,to jednak ja mam wszystko na głowie. Wstaję z samego rana,aby przygotować wszystkim śniadanie, sporządzić listę zakupów, pozmywać naczynia , oraz dopilnować aby Sato i Rye nigdy się nie spóźnili do pracy. Oprócz tych czynności mam jeszcze wiele rzeczy na głowie, których teraz nie wymienię. Wstałam po cichu z łóżka i podeszłam do szafy aby ubrać na siebie swój standardowy strój. Odwróciłam się w stronę śpiącej Sato i spostrzegłam,że zasnęła ze swoim laptopem. Ostrożnie wyjęłam go z jej rąk,tak aby jej nie obudzić. Przypadkowo uruchomiłam ekran i spostrzegłam, że Sato szukała informacji na temat tego chłopaka, którego wczoraj poznałam. Nie zdążyła jednak zrobić za wiele gdyż pewnie zasnęła. Zaczęłam się jednak zastanawiać nad tym kim jest ten chłopak. Mam wrażenie, że skądś go znam,jednak nie mogę sobie przypomnieć skąd. Teraz jak tak myślę,to chyba źle zrobiłam podając mu swoje prawdziwe imię i nazwisko... przecież mogłam sobie wymyślić jakieś fałszywe...ehh... jeśli spotkam jeszcze tego chłopaka,to muszę zrobić wszystko co w mojej mocy,aby, uwierzył,że wtedy podałam mu fałszywe dane osobowe. Wyłączyłam komputer i odłożyłam go na jego miejsce,po czym chwyciłam ubrania i poszłam do łazienki aby się przebrać. Kiedy byłam już gotowa, poszłam do kuchni aby zacząć przygotowywać śniadanie. Przez chwilę się zastanawiałam nad tym co mam zrobić aż w końcu postawiłam na gofry. Wyjęłam wszystkie potrzebne produkty i zaczęłam przygotowywać masę. Kiedy była już gotowa, zaczęłam odlewać ją do gofrownicy. Tą czynność wykonałam kilka razy,aż w końcu skończyła się cała masa. Wyjęłam z lodówki bitą śmietaną, a potem poszłam do spirzarni po owoce. Kiedy wróciłam do kuchni, udekorowałam nimi gofry, po czym polałam je czekoladą. Następną rzeczą którą zrobiłam to przygotowałam każdemu z nas po naszej ulubionej kawie. Kiedy już wszystko było gotowe, nadeszła pora aby obudzić naszych śpiochów. Najpierw skierowałam się do pokoju który dzielę z Sato. Niełatwo jest ją obudzić...przekonałam się o tym na samym początku kiedy zaczęliśmy razem mieszkać. Znalazłam jednak genialny sposób aby ją obudzić. Wystarczy trochę pomyśleć.
-Sato! Rye postanowił przemalować twoje rolki!- Sato uwielbia jeździć na rolkach. Ma nawet jakąś limitowaną edycję, którą wywalczyła w jakimś konkursie. Jej reakcja była natychmiastowa. Wyprostowała się jak struna i wyskoczyła z łóżka.
-Niech no ja go dorwę! Jeśli zobaczę choć jedną zmianę na tych rolkach nawet ty go nie obronisz! -Sato miała już wypaść z pokoju,kiedy stanęłam na jej drodze.
-Spokojnie Sato! Żartowałam.-na twarzy Sato pojawił się wyraz ulgi,ale też i lekkiego zirytowania.- Śniadanie jest już gotowe. Dzisiaj zrobiłam twoje ulubione gofry.-kiedy to powiedziałam,jej wyraz twarzy złagodniał. Natychmiast wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni. Ja natomiast poszłam do pokoju Rye. Kiedy otworzyłam drzwi, moim oczom ukazał się nieziemski bałagan. W sobotę będę musiała zmusić go do zrobienia porządków. Jak można żyć w takim chlewie?! Podeszłam do mojego brata i użyłam podobnego sposobu co na Sato.
-Rye! Sato powiedziała, że dzisiaj jedzie do pracy twoim motorem! -Rye natychmiast się wyprostował.
-Przecież ona nawet nie ma prawa jazdy! Niech się nie zbliża do mojego motoru!-kiedy zobaczył mój wyraz twarzy uspokoił się trochę ,domyślając się ,że to była podpucha.-Ehh...siostra...weź wymyśl coś lepszego,a nie straszysz mnie z samego rana! -zignorowałam jego uwagę i przeszłam do tego co miałam powiedzieć.
-Nie marudź, tylko wstawaj. Śniadanie już czeka. Pośpiesz się jeśli nie chcesz aby Sato zjadła wszystkie gofry.
-Czy ty powiedziałaś „gofry"?-niemal mogłam zobaczyć jego błysk w oczach. Natychmiast wyskoczył z łóżka i pobiegł w stronę kuchni. Cicho westchnęłam,po czym sama ruszyłam zjeść śniadanie. Kiedy byliśmy już po, kazałam im pójść się ubrać a potem umyć zęby. Sama zrobiłam to jak tylko wyszli z pomieszczenia. Kiedy oni myli zęby, ja przygotowałam naszej trójce drugie śniadanie i spakowałam je do naszych plecaków. Chwilę potem wszyscy byliśmy gotowi i ruszyliśmy do pracy. Dojście do kawiarni zajęło nam 30 minut. Na miejscu, przywitaliśmy się z panem Toshi i założyliśmy nasze słóżbowe fartuchy. Ja i Sato czyściliśmy stoliki i ustawiałyśmy krzesła, podczas gdy Rye sprawdzał wszystkie urządzenia i uzupełniał gablotę z ciastami. Kiedy wykonałyśmy już te czynności zaczęłyśmy myć podłogę. W pewnym momencie przypadkowo ochlapałam Sato pianą.
-To wojna!-wykrzyknęła, po czym żuciła we mnie tym samym.
Mimo, że początkowo nie zrobiłam tego specjalnie,to jednak oddałam jej tym samym i tak właśnie rozpoczęła się wojna na pianę. W pewnym momencie dołączył do nas Rye. Bawiliśmy się tak,aż nie przerwał nam pan Toshi. 
-Dzieciaki, proszę was... przestańcie...-przed nami pojawił się starszy mężczyzna, który już tyle dla nas zrobił.

[Tasukete Toshi]

Natychmiast zaprzestaliśmy naszą zabawę i ukłoniliśmy się.
-Przepraszamy panie Toshi.-powiedzieliśmy jednocześnie.
-Nie gniewam się na was kochani, ale proszę żebyście wrócili do swoich obowiązków. Nasza kawiarnia musi jak najlepiej funkcjonować,abym mógł wam dalej pomagać.-Pan Toshi od samego początku nam pomagał. Jest dla nas jak ojciec. Praca tutaj to nie tylko sposób na zarobienie pieniędzy, ale też i radość, z pomocy komuś kto tyle dla nas zrobił.
-Już wracamy do pracy panie Toshi. Za chwilę wszystko będzie gotowe.-powiedziałam z lekkim uśmiechem. Mężczyzna poklepał mnie po ramieniu, po czym wrócił na zaplecze. Jednym z powodów dla których nas zatrudnił jest to,że naszą kawiarnię odwiedzają też Dzieci Drugiego Etapu, a one nie tolerują dorosłych. Pan Toshi jest już starszym człowiekiem,najmniejsza konfrontacja z jednym z nich,może spowodować u niego atak serca, którego mógłby nie przeżyć. Zwykłe dzieci są lepiej traktowane niż dorośli...Co prawda, traktują nas jak śmieci,jednak to i tak lepiej niż to,co przeżywają oni. Czasy które nastały są straszne...czuję się za to odpowiedzialna. Kątem oka spojrzałam się na Sato i Rye, którzy zaciekle dyskutowali na jakiś temat. Oboje są dla mnie wszystkim. Nie przeżyłabym gdyby coś im się stało. Martwię się o nich. Oboje chcą dołączyć do Pierwszego Sektora i walczyć z Feidą. To niebezpieczne. Wiem jednak, że ich nie przekonam. Sato i Rye chcą pomagać ludziom...też bym chciała,jednak wiem,że jeśli dołączyłabym do tego szaleństwa,to prędzej czy później wszystko bym zniszczyła. Najlepszym rozwiązaniem jest nie wtrącanie się w tę sprawę...a przynajmniej nie teraz.
Nagle do naszych uszu dobiegł dźwięk dzwonka,obwieszczający przybycie klienta. Kątem oka spojrzałam na zegarek i zauważyłam,że jest jeszcze za wcześnie na otwarcie kawiarni. Powoli odwróciłam się w stronę przybysza,przybierająć firmowy uśmiech i powiedziałam:
-Przykro mi ale,otwieramy dopiero za...-i właśnie wtedy zobaczyłam naszego „klienta". Na jego widok zacisnęłam zęby.- Czego tu szukasz, Shiro?-zapytałam chłodno.

[Shiro Tsuyoshi]

Właśnie wtedy Sato zauważyła naszego „klienta". Jej twarz wykrzywiła wściekłość. Natychmiast do nas podskoczyła i stanęła pomiędzy mną a chłopakiem.
-Ty?! Jak śmiesz przychodzić do Miyu,po tym co jej zrobiłeś?!-wykrzyczała.
Wtedy podszedł do nas mój brat, który również był wściekły na nowo przybyłego.
-Ty mały?!-mój brat już chciał uderzyć chłopaka,jednak zatrzymałam jego rękę.-Masz się trzymać od mojej siostry z daleko,rozumiesz?! Nie masz prawa nawet na nią patrzeć!
-Wynoś się z tąd zanim stracimy cierpliwość!-wykrzyczała Sato.
-Spokojnie Mitsuki,nie przyszedłem tutaj do ciebie. Chcę tylko pogadać z moją dziewczyną.-Sato i Rye byli coraz bardziej wkurzeni. Wzięłam głęboki oddech i pomimo bólu serca podeszłam do Shiro, z obojętnym wyrazem twarzy. Podniosłam rękę i zamychnęłam się aby moja dłoń sekundę potem znalazła się na jego policzku zostawiając na nim duży czerwony ślad.
-Wynoś się z tąd Shiro. Nie chcę cię znać po tym co mi zrobiłeś. I zapamiętaj to sobie,bo powtórzę to ostatni raz:Nie jestem twoją dziewczyną! Miałeś szansę ale ją zmarnowałeś. Teraz odejdź.-wskazałam palcem na drzwi,dając mu dodatkowo do zrozumienia aby wyszedł.
-Heee....Miyu od kiedy ty taka ostra się zrobiłaś?-zapytał.
-Od kiedy zdradziłeś mnie z tą idiotką~Ayą, która nie dość ,że starała się mi uprzykrzyć życie, to w rzeczywistości jest Dzieckiem Drugiego Etapu! Zdradziłeś nie tylko mnie ale i wszystkich ludzi! To twoja wina, że Harumi się dowiedziała o tym gdzie się znajduje komnata w której przechowuje się szczepionki. Zwykli pracownicy El Dorado tego nie wiedzieli. Gdybyś nie postanowił sobie zrobić „małej przygody" z najlepszą przyjaciółką osoby która była szpiegiem to Chie Etsu nadal by żyła!- cofnęłam się pamięciom do tamtego miejsca. Kiedy jeszcze istniało El Dorado~tamta komnata była pod specjalną ochroną. Moim rodzicom udało się opracować prototyp tłumika uprawnień Dzieci Drugiego Etapu. Dodatkowo był tam skomplikowany system ochronny który od razu się uaktywniał ,kiedy do skrzydła w którym znajdowała się ta komnata,wejdzie ktoś nieuprawniony. Harumi nie poznałaby kodu dostępu,gdyby nie to co zrobił Shiro. W przypadku kiedy ktoś nieuprawniony przejdzie przez zabezpieczenia,komnata automatycznie ulega autodestrukcji. Niestety przez to,że Shiro podał kod tej swojej Ayi,to Dzieci Drugiego Etapu wiedziały jak tam się dostać,a przez to moja przyjaciółka, która była kiedyś również moją opiekunką, wbiegła do tamtej komnaty i ręcznie obeszła system,aby pomieszczenie w którym się znajdywała uległo natychmiastowej autodestrukcji.-To przez ciebie zginęła Chie! Miała przed sobą całe życie, niedługo miała wyjść za mąż a do tego spodziewała się dziecka! Przez ciebie to wszystko straciła! Gdyby nie ty ,nie musiałaby wtedy wbiegać do tamtego pokoju,aby nas ratować! Nienawidzę cię Shiro! Wynoś się z tąd i leć do tej swojej Ayi! Nie chcę cię tu więcej widzieć!- w moich oczach stanęły łzy. Ja i Chie byłyśmy bardzo blisko. Tęsknię za nią. Nadal się nie pogodziłam z tym ,że odeszła. Shiro chciał już coś powiedzieć,jednak wtrącił się Rye. Chwycił Shiro za jego bluzę i wyciągnął go za drzwi.
-Słyszałeś co powiedziała moja siostra! Wynoś się z tąd!-kiedy to powiedział zatrzasnął drzwi kawiarni tuż przed nosem tego zdrajcy. Nie chciałam,żeby widzieli mnie w tym stanie,dlatego wybiegłam na zaplecze, a z tamtąd wyszłam przez tyle wyjście, nie zważając na pytające spojrzenie pana Toshi. Moje nogi skierowały się nad boisko nad rzeką. Miejsce gdzie spotkałam Fei'a~ Dziecko Drugiego Etapu, które próbowało zdobyć moje zaufanie. Potrafił nawet tak mną omotać,że wyjawiłam mu swoje prawdziwe imię,a przez to mogę mieć kłopoty. Jedyna nadzieja w tym,że tak jak reszta Dzieci Drugiego Etapu potraktuje mnie jak nic nie wartą rzecz, która nie ma imienia. Usiadłam sobie na schodach i wyjęłam z plecaka piłkę którą kiedyś dał mi Tenma.
Cofnęłam się pamięcią do Chie.

/Retrospekcja ~ rok wcześniej/
Dostałam pilną wiadomość od Chie. Nie za wiele się z niej dowiedziałam,jednak z tego co tam pisało to bardzo ważne. Wbiegłam do jej pokoju jak burza, nawet nie pukając.
-Co się stało Chie?! Czyżby Dzieci Drugiego Etapu znowu zaatakowały?! A może między tobą a doktorem Aruno coś jest nie tak?! Powiedz mi co się stało,ja zaraz ci pomogę!-wykrzyczałam na jednym wydechu. Brunetka podniosła na mnie wzrok i posłała mi delikatny uśmiech, który sprawił, że się trochę uspokoiłam.

[Chie Etsu]

-Usiądź Miyu,mam ci coś ważnego do powiedzenia.- natychmiast zrobiłam to o co mnie poprosiła.-Widzisz...opiekowałam się tobą i Rye od małego i bardzo podobała mi się ta praca. Kocham zajmować się dziećmi i patrzeć na ich radosne twarze. Niestety wy już dorośliście i nie potrzebujecie już mojej opieki...a inni ludzie nie chcą zatrudniać opiekunki,ze względu na to co się teraz dzieje. Byłam smutna z tego powodu,ale wkrótce dowiedziałam się coś ,co sprawiło,że znowu zaczęłam się uśmiechać.
-Co to takiego?-zapytałam. Kobieta położyła swoją dłoń na brzuchu i pogładziła go z czułością. Właśnie wtedy zaczęło do mnie docierać to co próbuje mi przekazać.
-Jestem w ciąży Miyu!-wykrzyknęła ze łzami szczęścia w oczach. W moich oczach również stanęły łzy radości. Wiem jak Chie kocha dzieci i, że zawsze marzyła o tym aby mieć własne. Podskoczyłam do niej i objęłam ją ramionami.
-To wspaniała wiadomość Chie! Kto to będzie? Dziewczynka czy chłopiec?-zapytałam z podekscytowaniem.
-Jestem dopiero w trzecim miesiącu,jednak ze wstępnych badań wynika, że to będzie dziewczynka. (aut. wiem, że w trzecim miesiącu nie da się jeszcze określić płci dziecka,jednak wydarzenia rozgrywają się w przyszłości a tam wszystko jest możliwe) -słysząc to niemal podskoczyłam z radości.
-Super! Będę ją traktować jak rodzoną siostrzyczkę!-wykrzyknęłam z podekscytowaniem wyobrażając sobie siebie i córkę Chie, razem bawiące się na placu zabaw. -Jak jej dasz na imię?
-Myślałam nad imieniem Mire.-przekrzywiłam głowę ze zdziwieniem. Myślałam,że Chie wybierze jakieś bardziej wyszukane imię, takie jak np.Ai ~oznaczające miłość, lub jakieś inne, które ma podobne znaczenie. Widząc moją minę, Chie pośpieszyła z wyjaśnieniem. -Wiem, że spodziewałaś się ode mnie czegoś bardziej wyszukanego jednak to imię to połączenie dwóch osób które są dla mnie jak moje dzieci.-posłała mi wtedy znaczące spojrzenie dając mi do zrozumienia o kim mówi. Imię Mire, wzięło się od połączenia imienia Miyu i Rye...czyli ode mnie i mojego brata! W moich oczach pojawiły się ponownie łzy szczęścia. Przytuliłam się ponownie do brunetki.
-Dziękuję Chie! Jestem pewna,że będziesz wspaniałą mamą. Jakby co to pamiętaj,że zawsze możesz liczyć na moją pomoc.-niebieskooka posłała mi kolejny uśmiech.
-Dziękuję Miyu. Jesteś prawdziwym aniołem. - powiedziała z czułością w głosie.
-A właśnie...w wiadomości napisałaś mi,że masz mi do powiedzenia dwie rzeczy. Domyślam się, że ta pierwsza ,to ciąża...a co z tą drugą? - na twarzy Chie zawitał jeszcze szerszy uśmiech. Podniosła do góry prawą dłoń, a mym oczom ukazał się piękny pierścionek,leżący na serdecznym palcu. Pierścionek po środku miał osadzony duży biały szafir, a po jego bokach były dwa mniejsze. Obręcz była wykonana ze złota i wysadzana małymi białymi szafirami.

[Pierścionek Chie]

Dobrze wiedziałam co ten pierścionek oznacza. W moich oczach znowu pojawiły się łzy radości.
-Ja i Crossword pobieramy się!-kiedy nareszcie to powiedziała ,podskoczyłam z radości, jak małe dziecko kiedy zostanie za coś nagrodzone.
-Tak! Nareszcie ci się oświadczył!-wykrzyknęłam -Już myślałam, że się nie doczekam a tu proszę! Gratuluję ci z całego serca, wiem ,że będziecie szczęśliwym małżeństwem.
-Dziękuję ci Miyu.-powiedziała z czułością.-Mam do ciebie jeszcze tylko jedną prośbę. -posłałam jej zaciekawione spojrzenie i dałam jej znak aby kontynuowała. -Czy zostaniesz moją świadkową? (Aut.wiem ,że w rzeczywistości świadkiem może być tylko osoba pełnoletnia,jednak zmieniam to na potrzeby książki)
-Tak! Jeszcze się pytasz?!-wyciągnęłam z plecaka mój podręczny notes w którym mam już wszystko opracowane.-Zaczęłam planować wasz ślub, zanim jeszcze wogóle zostaliście parą!-podałam jej mój notes , a ona zaczęła przeglądać wszystkie moje pomysły. Z każdą chwilą na jej twarzy malował się coraz większy podziw. Kiedy już wszystko przejrzała,bez żadnego słowa przytuliłam mnie do siebie.
-Dziękuję Miyu.-wyszeptała.
-Dosyć gadania,czas się brać do roboty!-wykrzyknęłam po czym dodałam-To kiedy ten ślub?

/Koniec retrospekcji/

Chie zginęła dzień przed swoim ślubem. Była wtedy taka szczęśliwa. Miała wyjść za mężczyznę którego kochała ponad wszystko, a do tego była już wtedy w szóstym miesiącu ciąży. Mała Mire nigdy nie zobaczyła swojej mamy, ani nigdy nie zaznała życia. A to wszystko przez mojego byłego! Chie nie zasłużyła na taki koniec! W moich oczach ponownie stanęły łzy. Skierowałam oczy na piłkę po czym wyszeptałam.
-A co ty byś zrobił Tenma?-chciałabym móc z nim porozmawiać. On zawsze umiał znaleźć wyjście i pocieszyć człowieka. Chciałabym aby teraz tu ze mną był.
Nagle poczułam za sobą czyjąś obecność. Już raz to czułam...i to dość niedawno. Cała się spięłam jednak podobnie jak wczoraj nie okazałam strachu. To by go tylko zadowoliło.
-Widzę,że znów się spotykamy. Cóż za przypadek,że to akurat w tym miejscu co się poznaliśmy.-Nie odwróciłam się w jego stronę, słysząc jak do mnie mówi, tylko uparcie wpatrywałam się w piłkę. Chłopak usiadł obok mnie. Poczułam jak jego miętowe oczy wypalają we mnie dziurę. Zacisnęłam mocniej palce na piłce. Bardzo trudno jest usiedzieć spokojnie czując na sobie spojrzenie Dziecka Drugiego Etapu. Niech Tenma da mi swoją siłę abym mogła sobie teraz poradzić. -Znałaś Tenme,prawda?-zapytał. Zaczęło mnie zastanawiać czy urzywa teraz na mnie swoich uprawnień i czyta w moich myślach, dlatego aby to sprawdzić skierowałam moje oczy w stronę chłopaka, rzucając mu podejrzliwe spojrzenie. Jego oczy miały naturalny miętowy kolor a to oznacza,że nie używa obecnie swoich uprawnień. Nasze spojrzenia skrzyżowały się a ja natychmiast odwróciłam wzrok i skierowałam go na piłkę. Przycisnęłam ją do klatki piersiowej, traktując ją tak jakby była Tenmą lub innymi moimi przyjaciółmi z Raimona i starając się chronić ją przed spojrzeniem Fei'a,tak jakby była nimi. Fei zauważył moje zachowanie.
-Nie denerwuj się tak Miyu. -słysząc jak wymawia moje imię jeszcze bardziej się spięłam.Nadal je pamięta...kto by pomyślał, że Dziecko Drugiego Etapu zapamięta imię kogoś kogo uważa za nic nie wartego robaka, którego trzeba zgnieść butem. - Widziałem wcześniej twoją piłkę, wiem,że go znałaś.
Skierowałam oczy w jego stronę. Faktycznie,miał okazję przyjrzeć się jej...ale mógł to zrobić tylko wczoraj...a to oznacza, że już wtedy domyślił się prawdy...Tylko dlaczego pyta mnie o to dopiero teraz a nie wtedy? Ehh... lepiej będzie jeśli mu coś odpowiem...ale nie mam zamiaru mówić prawdy. To by było zbyt ryzykowne.
-Ehh...nie znałam go za dobrze. Tak właściwie to zamieniliśmy kilka słów i tyle. Jestem jego wielką fanką i kiedy nadarzyła się okazja poprosiłam go o autograf, a,że oboje nie mieliśmy przy sobie żadnej kartki to podpisał się na piłce. -skłamałam to tak gładko,że gdyby nie to,że wiem jaka jest prawda,sama bym w to uwierzyła. Niestety Fei nie był przekonany co do mojej wersji.
-A co z resztą?-dobrze wiedziałam, że pyta się o innych członków Raimona.
-Cóż...zgubiłam się po pierwszym meczu Turnieju Ragnarok i w pewnym momencie skręciłam w złą stronę. Wtedy zderzyłam się z Tenmą i właśnie wtedy nawiązałam z nim tą krótką rozmowę dotyczącą jego autografu. Zapytał się mnie czy lubię grać w piłkę,a kiedy potwierdziłam niemalże siłą zaciągnął mnie na boisko. Powiedział mi, że jeśli z nimi zagram to otrzymam autografy reszty Raimona. I to jest właśnie koniec tej historii. -powiedziałam. Chłopak nadal nie był przekonany do mojej wersji. Widać to było po jego oczach...ale skąd on mógł wiedzieć co jest prawdą a co nie,skoro nie używał obecnie swoich uprawnień.
-Ja już będę szła.-powiedziałam powoli wstając. Uważałam na każdy swój ruch. Dobrze pamiętam jak Harumi mną żuciła za pomocą swoich uprawnień. Nie chcę mieć z tego powtórki.
-Zaczekaj.-słysząc jego głos zatrzymałam się. Odwróciłam powoli głowę w jego stronę. Mimo tego, że po jego oczach widziałam,że nie uwierzył w moją historyjkę,to i tak się uśmiechał. Czyżby coś planował. Na samą myśl o tym co może mi zrobić przeszły mnie ciarki. Nie dałam jednak tego po sobie poznać.
-O co chodzi ?-zapytałam.
-A może zechciałabyś ze mną zagrać?-W jego oczach zauważyłam iskierki radości. Zdziwiło mnie jego pytanie. Dlaczego Dziecko Drugiego Etapu miałoby chcieć zagrać z kimś takim jak ja? Przecież złamałby tym zakaz Saru. To jest trochę podejrzane. Zaczęłam się rozglądać po okolicy w poszukiwaniu jeszcze innego Dziecka Drugiego Etapu. Możliwe, że Fei domyślił się,że byłam członkiem El Dorado i teraz chce aby podwinęła mi się noga,aby mógł mnie aresztować. A ,że wczoraj udało mi się uciec,to mógł wziąć ze sobą wsparcie.
-Emm...przykro mi ale nie mogę.-wyszeptałam, mimo,że coś w głębi mojego serca podpowiadało mi,że to nie jest żaden podstęp i , że mogłabym z nim zagrać.  Oczy chłopaka straciły ten blask, który widziałam w nich przed chwilą.
-Dlaczego?-zapytał. W jego głosie usłyszałam trochę smutku. Zdziwiło mnie to. Czyżby naprawdę chciał tylko ze mną zagrać? Nie wiedziałam czy mam mu powiedzieć prawdę czy też znowu skłamać.
-Ehh...po pierwsze to obowiązuje mnie zakaz grania w piłkę,o czym dobrze wiesz. A po drugie zaraz zaczynam pracę, więc muszę już iść, zanim mój brat da mi ostro popalić.-nie wiem dlaczego powiedziałam mu prawdę. Pominęłam tylko fakt, że jest Dzieckiem Drugiego Etapu,a jego zmutowane DNA wzięło się od utalentowanych piłkarzy, przez co tak jak każde Dziecko Drugiego Etapu jest niesamowicie utalentowany w tej grze,przez co może być niebezpieczny. A co jeśli tak jak kapitan Garu, urzyłby na mnie swoich uprawnień. Tamten chłopak był naprawdę bardzo silny. Na samą myśl o tym jak bardzo wtedy cierpiał Tenma,przeszywa mnie ogromny smutek.
-Po pierwsze to już wcześniej widziałem jak grasz mimo zakazu, a po drugie to....-w jego oczach zobaczyłam wachanie-ehh...nie mogę ciebie powstrzymać przed pójściem do pracy.-dodał ze smutkiem w głosie. Z niewiadomych powodów zrobiło mi się przykro. Na chwilę zrzuciłam z siebie maskę bezgranicznego opanowania i posłałam mu lekki uśmiech, który miał go podeprzeć na duchu.Już miałam mu zaproponować,że możemy się spotkać później i wtedy zagrać,jednak w ostatniej chwili przypomniałam sobie kim on tak naprawdę jest i ugryzłam się w język . Może i wygląda na miłego ale to Dziecko Drugiego Etapu, nie mogę o tym zapominać.Z mojej twarzy znikł uśmiech i powróciła maska , którą przy nim zawsze zakładam. Wstałam i ukłoniłam się mu po czym zaczęłam się kierować w stronę kawiarni.
-Miyu zaczekaj!-usłyszałam za sobą krzyk Fei'a. Powoli odwróciłam się w jego stronę.
-O co chodzi?-zapytałam.
-A mogę chociaż cię odprowadzić?-zapytał.
Ten chłopak jest strasznie dziwny. Dlaczego zwraca na mnie aż taką uwagę.
-Nie rozumiem...-wyszeptałam. Fei posłał mi zdziwione spojrzenie.-Jesteś Dzieckiem Drugiego Etapu... dlaczego ktoś taki jak ty tak interesuje się kimś takim jak ja. Nie jestem Dzieckiem Drugiego Etapu Fei! Więc dlaczego tak bardzo się mną interesujesz?!-chwilowo straciłam panowanie nad emocjami. Fei był zszokowany moją odpowiedzią. Wzięłam głęboki oddech aby się uspokoić po czym znowu się odezwałam.-Przepraszam za mój wybuch ,postaram się aby to już nigdy się nie powtórzyło.-kiedy to powiedziałam odwróciłam się na pięcie i pobiegłam w stronę kawiarni. Niestety ale kiedy tylko skręciłam w uliczkę zderzyłam się z kimś. Podniosłam wzrok i ku mojemu niezadowoleniu okazało się, że to Shiro.
-Zejdź mi z drogi.-powiedziałam chłodno, po czym ruszyłam do przodu próbując go wyminąć. Kiedy już myślałam, że uda mi się przejść poczułam jak mocno ściska moją rękę a potem rzuca mną o ścianę.
-Powiedziałem ci już Miyu,że musimy pogadać. Nigdzie nie pójdziesz dopuki nie wysłuchasz tego co mam ci do powiedzenia.
-Łapy precz Tsuyoshi! Nie mam zamiaru słychać twojej paplaniny.-powiedziałam próbując się wyrwać z jego silnego uścisku. Kiedy usłyszał to co powiedziałam tylko wzmocnił uścisk,uniemożliwiając mi tym poruszanie się.
-A właśnie,że mnie wysłuchasz. Nie masz innego wyboru Mayumi.-zacisnęłam zęby starając się powstrzymać mój gniew.
-Nie będę gadała z mordercą.-wysyczałam przez zęby.
Kiedy usłyszał co powiedziałam wściekł się. Już podniósł rękę aby mnie uderzyć gdy nagle otoczyła go fioletowa poświata i został odrzucony na pobliską ścianę.
-Zostaw ją!-spojrzałam się w stronę dobiegającego mnie głosu z szokiem wymalowanym na twarzy. Przede mną stał nie kto inny jak Fei Rune ~ Dziecko Drugiego Etapu, które właśnie mnie uratowało.
-Puść mnie!-wykrzyknął rozwścieczony Shiro. Co za idiota! Dyskutuje z Dzieckiem Drugiego Etapu, które jeśli tylko zechce to może wysłać go nawet na Księżyc, jak nie dalej. Fei zmarszczył brwi i ruszył powolnym krokiem w naszą stronę. Jego oczy pod wpływem jego mocy zmieniły barwę na fiolet. Aura która teraz się z niego wydobywała ,przytłaczała mnie i napełniała mnie strachem. Przypominało mi to kogoś, tylko nie pamiętam niestety kogo. Fei podszedł już do Shiro i spojrzał mu prosto w oczy.
-Niby dlaczego miałbym cię posłuchać?-zapytał głosem, który przepełniał nienaturalny spokój. To sprawiało, że aż przechodziły mnie dreszcze i z tego co zobaczyłam Shiro też. Wystarczało to, że Fei był tak blisko niego i patrzył mu w oczy by nieustraszony Shiro zamienił się w małą płochliwą myszkę.-Jesteś tylko zwykłym, nic nie wartym nastolatkiem.-w jego głosie słychać było pogardę- Twoje słowo nie jest nic dla mnie warte.-Kątem oka spojrzała się w moją stronę. Widok jego oczu sprawił , że zesztywniałam.  Nie pozwoliłam jednak aby strach, który odczuwałam stał się widoczny. Nie wiem jaki jest powód tego, że mnie uratował , jednak wiem,że mój strach napawał by go radością,a tego nie chcę.
-P...prze...przepraszam mój panie... proszę cię daruj mi.-dziwnie było mi patrzeć na Shiro błagającego o litość. Fei opuścił go na ziemię jednak nadal pozostawił go pod swoją kontrolą.
-Jesteś naprawdę żałosny. Mimo, że jesteś tylko zwykłym dzieciakiem,to upadłeś niżej niż pozostali. Żeby tak podnosić rękę na dziewczynę....-Fei zacisnął ręce w pięści , a to nie wróżyło nie dobrego. Mimo strachu jaki odczuwałam przysunęłam się bliżej miętowowłosego i skierowałam swój wzrok na Shiro.
-Nie mam zamiaru wysłuchiwać tego co chciałeś mi powiedzieć Shiro. Nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy i nawet nie waż się próbować ze mną kontaktować. Ona tyle dla ciebie zrobiła a ty swoim bezmyślnym zachowaniem wpędziłeś ją do grobu. Jesteś zdrajcą całej ludzkości. Nigdy ci nie wybaczę,że pozbawiłeś tego świata tak dobrej osoby jak ona!-w moim głosie coraz bardziej słychać było gniew. Już nawet nie zważałam na to, że obok mnie stało Dziecko Drugiego Etapu. -Powtórzę ci to jeszcze raz na wszelki wypadek jakby to do ciebie jeszcze nie dotarło : Trzymaj się ode mnie z daleka!
-A co jeśli tego nie zrobię, kochanie.-powiedział głosem przepełnionym drwiną, chwilowo zapominając o tym, że tuż obok nas stoi Dziecko Drugiego Etapu. Ja jednak,znowu zdołałam na tyle nad sobą zapanować,że zwracałam uwagę na to iż stoi obok mnie Fei. Kątem oka spojrzałam się w jego stronę. Na jego twarzy mogłam dostrzec ledwie widoczne oznaki zdziwienia, które jak się domyślam były spowodowane,że Shiro zwrócił się do mnie per „kochanie".  Fei chciał już coś powiedzieć,jednak wyprzedziłam go.
-Cóż....nie sądzę aby mój kochany braciszek potraktował cię tak łagodnie jak dzisiaj. A w duecie z Sato to twoje szanse na przetrwanie wynoszą mniej niż zero. Znasz mojego brata i znasz moją przyjaciółką, więc dobrze wiesz, że zadzieranie z nimi to najgorszy błąd jaki mogłeś popełnić. Gdyby nie ja już dawno zniszczyli by ci życie. Przy następnym spotkaniu nie będę ich powstrzymać.
-Nie tylko oni mogą sprawić, że twoje życie zamieni się w piekło.-nasze oczy spowrotem skierowały się na miętowłosego. Moje wyrażały zdziwienie, natomiast Shiro ~strach.-Jeśli się dowiem, że zbliżyłeś się do niej to nigdzie się przede mną nie ukryjesz i nawet Aya ci nie pomorze. -zdziwiło mnie to, że wie o tym, że to właśnie
Shiro jest tym który związał się z jedną z nich. Czyżby Shiro czuł się na tyle pewnie,aby afiszować się z ich związkiem przed innymi Dziećmi Drugiego Etapu? Fei uwolnił Shiro spod swojej władzy. Jego oczy na powrót stały się miętowe,a ta demoniczna aura, która się z niego wydobywała,znikła.
Shiro wziął głęboki wdech po czym znowu skierował na mnie swoje oczy.
-Mówisz,że to ja zdradziłem was ,wiążąc się z jednym z członków Feidy,ale czy ty przypadkiem nie postępujesz teraz tak samo ?
-My nie jesteśmy parą.-powiedziałam przez zaciśnięte zęby.  Coś jednak ukłuło mnie w sercu,co spowodowało, że chwilowo straciłam maskę , która ukrywała wszystkie moje emocje. W moich oczach stanęły łzy.- Czy ty wogóle masz jakieś uczucia Shiro? Masz serce?! A może już dawno wymieniłeś je na kamień ?! Ludzie cierpią, dzieci tracą swoich rodziców, giną z głodu,lub przez swoją nierozwagę, spowodowaną przez brak opieki. Niektórzy idą do więzienia a inni zostają zmuszeni do pracy dla nich.
Wielu popadło w depresję i nie wytrzymując tego co się tu dzieje popełniło samobójstwo. Wszyscy żyjemy w strachu o życie...nie wiemy czy doczekamy następnego dnia. A to wszystko dlatego, że ty zdradziłeś nas! Jak dla mnie to jesteś potworem!-wykrzyknęłam po czym póściłam się biegiem w stronę kawiarni, pozostawiając tę dwójkę w osłupieniu.

___________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Wybaczcie jeśli w tekście występują jakieś błędy. Napiszcie mi w komentarzu co sądzicie o codziennych zmaganiach Miyu, związanych z opieką nad starszym bratem i swoją przyjaciółką? Co sądzicie o ich wojnie w kawiarni i o panu Toshi? Co sądzicie o Shiro i o Chie? Co sądzicie o jej ponownym spotkaniu z Fei'em oraz o ich konfrontacji z Shiro? Czy po tym co dla niej zrobił, Miyu zmieni zdanie o Fei'u?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro