•1
P.O.V. Miyu
Minęło już pół roku od wielkiego turnieju Ragnarok. Czasy stały się strasznie trudne. Każdy dzień spowija szarość. W moim życiu nie ma już słońca, które ogrzewałoby moje serce. Jako,że moi rodzice byli członkami El Dorado, jako jedni z pierwszych zostali aresztowani i osadzeni w więzieniu. Saru jak na razie szuka członków organizacji, które popierały El Dorado,aby ich również osadzić za kratami. Kiedy ich znajdą wszystkich tych ludzi czeka egzekucja. Osoby które są w moim wieku,starają się zaopiekować małymi dziećmi,których rodzice zostali zabrani. Należę do tej grupy. Ze smutkiem obserwuję jak świat się zmienił. Staram się być silna,bo wiem ,że Tenma nie chciałby abym się poddała. Ehh... Matsukaze Tenma był moim przyjacielem i kapitanem trzeciej drużyny El Dorado. Mieli szansę na wygraną,jednak wtedy.....Saru zmusił kapitana Garu aby wykorzystał swoje uprawnienia. Spowodował ogromne bóle głowy moim przyjaciołom i przez to przegraliśmy. Saru dopuścił się oszustwa,jednak nikt z nas , zwykłych dzieci nie odważyłby się powiedzieć tego na głos. Tenma i reszta jego zespołu,zostali odesłani do ich czasów, z brakiem możliwości powrotu do nas. Zawodnicy którzy pochodzili z tego okresu,zostali wtrąceni do więzienia. Nie zostaną oni straceni ,jednak cierpią ogromne kartusze,za to ,że w przeszłości sprzeciwiali się Feidzie. Saru, który został cesarzem ludzkości, surowo zabronił podróży w czasie i zadbał o to aby wszystkie urządzenia umożliwiające to, zostały zniszczone. Zwykłe dzieci, nie wtrącają do więzienia, jednak musimy się kłaniać każdemu Dziecku Drugiego Etapu i trzymać się zasad ustanowionych przez Saru. Zostały nałożone na nas godziny policyjne. Jeśli będziemy poza domem, kiedy czas się nam skończy, a ktoś z Feidy nas zauważy, również zostajemy wtrąceni do więzienia,tyle ,że nie do takiego jak tego dla dorosłych. Mój nowy znajomy- Ichiro Kazuto , twierdzi,że jak już dojdzie do egzekucji, dorosłych którzy pracowali w jakichś organizacjach , przyjdzie kolej na innych. Jak na razie,zwykli dorośli,muszą im usługiwać. Życie jest teraz jak jakiś koszmar. Z jednej strony,to nawet cieszę , się ,że Tenma tego nie widzi. Załamałby się,podobnie jak ja. Wolę pamiętać go takim jaki był. To jedyny promień światła jaki jest w moim życiu....no może nie jedyny....mam jeszcze Sato i Rye...ale tak poza tym to nic. Piłka nożna również została zakazana....a przynajmniej nam, zwykłym ludziom. Dzieci Drugiego Etapu mogą robić co chcą. Nic i nikt nie może ich powstrzymać. To wszystko jest moja wina....gdybym się nie spotkała z Asureiem ,albo byłabym punktualnie ,to może nikt z Feidy nie zorientował by się,że Asurei nam pomaga. Po mojej twarzy spłynęły łzy. Tak bardzo jest mi przykro z tego powodu. Wyjęłam piłkę z mojego plecaka i spojrzałam na podpisy moich przyjaciół z Raimona. Moją uwagę przykuł ten, który był w jaskrawo żółtym kolorze. To był podpis Tenmy. Patrząc na niego poczułam odrobinę ciepła w mym sercu. Szybko otarłam łzy i schowałam piłkę do plecaka. Spojrzałam w górę na niebo i spostrzegłam,że robi się ciemno. Kątem oka, zauważyłam,że przechodzę obok boiska. Moje oczy zatrzymały się na bramce. Przed moimi oczami ukazał się moment w którym zmierzyłam się z Shinsuke. Strzeliłam wtedy mu gola, a Tenma zaczął wiwatować i wychwalać mój strzał. Poczułam jakieś dziwne ciepło dobiegające z mojego plecaka. Byłam świadoma tego,że tak naprawdę nic takiego w rzeczywistości nie ma miejsca,jednak to moje uczucia spowodowały taki wybuch ciepła. Nie myśląc za wiele zszedłam ze schodów i mimo,że to dla mnie zakazane, wszedłam na boisko z piłką w ręku. Może nie zostanę złapana,jeżeli skończę przed godziną policyjną. Mam jeszcze półtorej godziny, przy czym z tąd do mojego nowego domu,w którym mieszkam z Sato i Rye,dzieli mnie pół godziny drogi. Nastawiłam sobie zegarek na czas który mogę tu zostać i zaczęłam grać. Wraz z każdą minutą na boisku,na mojej twarzy pojawiał się drobny uśmiech. Cieszyło mnie to,że jestem na boisku, bardzo za nim tęskniłam. Po długim czasem ganiania za piłką,postanowiłam oddać strzał. Trochę dziwnie się czułam z tym,że nie stoi naprzeciwko mnie bramkarz, który byłby gotów,spróbować mnie zatrzymać,jednak musiałam się z tym pogodzić. Wiem,że Sato i Rye napewno chętnie by do mnie dołączyli,jednak nie chcę aby ryzykowali. Za bardzo ich kocham....chociaż często się wkurzam na nich za to jakie mają podejście do obecnego świata,to są teraz moją jedyną rodziną. Mimo,że Sato nie należy tak naprawdę to mojej rodziny,to jednak oboje z Rye traktujemy ją jak siostrę. My po utracie naszych rodziców mieliśmy jeszcze siebie,ale Sato,nie ma rodzeństwa. Chcieliśmy jej pomóc dlatego zaproponowaliśmy jej,abyśmy zamieszkali razem. W końcu my zwykli ludzie musimy się trzymać razem w takich trudnych dla nas czasach. Stanęłam przed bramką i przyszykowałam się do oddania strzału.
Kopnęłam piłkę do tyłu, podobnie jak to robił Einamu,wykonują Shoot Command 06. W przypadku Einamu, piłka nabierała energii o jasno fioletowym kolorze...w moim przypadku piłka nabrała energii która w niektórych miejscach była granatowa,a w innych jaskrawo żółta. Odczekałam chwilę, a kiedy poczułam ,że piłka nabrała odpowiednią ilość energii wystrzliłam ją w górę. Krajobraz chwilowo się zmienił, a moim oczom ukazało się słońce, które powoli zaczął zasłaniać księżyc. Upewniłam się,że moje stopy są mocno postawione na ziemi,po czym przykucnęłam i zamknęłam oczy. Odczekałam trzy sekundy i z całej siły odetchnęłam się od ziemii i wyskoczyłam na wysokość piłki, która powoli stawała się ciemniejsza. Zrobiłam salto i z całej siły kopnęłam piłkę, która natychmiast poleciała w kierunku bramki.
-Zaćmienie Słońca !-wykrzyknęłam nazwę mojej techniki akurat wtedy kiedy księżyc zasłonił słońce. W chwili kiedy opadłam na ziemię krajobraz , który pojawiał się przy tej technice zniknął. Widok piłki kręcącej się w siatce, sprawił ,że na mojej twarzy pojawił się uśmiech , a w sercu poczułam ciepło. Chwilę potem usłyszałam jak dzwoni mi zegarek. Okazało,się,że to Sato próbuje się do mnie dodzwonić. Nie chciałam aby ktokolwiek mnie widział w tym miejscu,dlatego odeszłam kawałek dalej i schował się za małym budynkiem obok boiska. Odebrałam połączenie, a z słuchawki dobiegł mnie głoś Sato.
~Gdzie ty jesteś Miyu?!-zdziwiło mnie to,że jest taka zdenerwowana.
~Przy boisku nad rzekom....podziwiam zachód słońca...-cóż... powiedziałam jej tylko pół prawdy,ale zawsze to coś.
~Pośpiesz się dziewczyno,za 15 minut zaczyna się godzina policyjna!-z mojej twarzy znikł uśmiech, a pojawiła się panika. Spojrzałam na zegarek i okazało się,że źle go nastawiłam! Zaczęłam panikować.
~Wybacz Sato ,już do was biegnę !
/W tym samym czasie/
P.O.V Fei
Szedłem powoli ulicami miasta i rozglądałem się po okolicy. Saru od czasu meczu stara się coś przede mną ukryć...ja to czuję...nie mówił mi o wszystkim. Obserwowałem jak ludzie w podobnym do mnie wieku,na mój widok,kłaniają się mi do pasa, albo starają się jak najszybciej wycofać. W głębi ducha nie podobało mi się to,że małe dzieci i osoby w moim wieku mi się kłaniały lub z przerażenia niemal mdlały. Ehh...było mi trochę głupio z tego powodu. Nienawidzę dorosłych,a nie dzieci. Szedłem tak i rozmyślałem nad tym wszystkim, gdy nagle usłyszałem coś czegoś nie słyszałem od dawna. Skierowałem moje kroki w stronę boiska,a moim oczom ukazała się średniego wzrostu brunetka, która była chyba w moim wieku. Nie widziałem jej twarzy jednak kogoś mi ona przypominała. Usiadłem sobie na schodach i przyglądałem się jej grze. Była całkiem dobra. Z jej postawy wynikało,że nie myśli o tym co się dzieje dookoła tylko cieszy się grą. Ten widok sprawił,że na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Chwilę potem brunetka stanęła przed bramką. Chwilę się jej przypatrywała, będąc nadal pogrążoną w myślach. Zastanawiało mnie to,nad czym tak duma, jednak nie wykorzystałem moich uprawnień aby się tego dowiedzieć. Jakoś się dziwnie czułem wykorzystując je. Chwilę później brunetka zaczęła wykonywać swój strzał. Początek był nieco podobny do strzału Einamu, jednak końcówka przypominała nieco mój strzał. Nie chodzi mi tu o wykonanie,tylko to,że w pewnym momencie ,krajobraz się zmienił ,a naszym oczom ukazał się księżyc, który wyglądał identycznie jak ten w Bouncer Rabbit. Jedynym innym elementem tej grafiki było słońce , które powoli przysłaniał księżyc. Chwilę potem dziewczyna wyskoczyła do góry, zrobiła salto i kopnęła piłkę.
-Zaćmienie Słońca!- w chwili w której to wykrzyknęła księżyc całkowicie zakrył słońce. Chwilę potem piłka wpadła do bramki a ona wylądowała na ziemi. Na mojej twarzy pojawił się szok. W momencie w którym usłyszałem jej głos, zrozumiałem dlaczego jej postać wydaje mi się znajoma.
»»Retrospekcja
Kątem oka przyglądałem się jak Tenma schodzi z boiska. Był przygnębiony naszą przewagą. Trochę dziwnie się czuję widząc go bez uśmiechu na twarzy. Podczas naszej podróży bardzo żadko widywałem go bez uśmiechu. Ehh....ale cóż się dziwić...pewnie nareszcie zaczął rozumieć,że nie może się z nami mierzyć i to go właśnie tak dobija. Kątem oka spojrzałem się na moją drużynę. Chwilę potem z trybun dobiegł krzyk jakiejś dziewczyny.
-Tenma! Matsukaze Tenma!-kasztanowłosy wyglądał tak jakby znał ten głos. Chwilę po tym jak usłyszał jak ktoś wołał jego imię,podbiegł do trybun. Niezauważalnie zbliżyłem się trochę do nich tak ,że mogłem wszystko widzieć. Moim oczom ukazała się średniego wzrostu brunetka, która miała na głowie ciemne okulary. Nie widziałem jej twarzy,gdyż zasłaniały ją jej włosy.
-...ja przepraszam...-nie dosłyszałem imienia tej dziewczyny,gdyż Tenma mówił tak naprawdę bardzo cicho. Musiałem się bardzo skupić aby usłyszeć cokolwiek z tego co powiedział. Dziewczyna nawet nie dała mu dokończyć zdanie.
-Siedź cicho teraz ja mówię!- Odziwo Tenma posłuchał jej prośby. Chwilę potem dziewczyna wskazała palcem na tablicę wyników.- Co ma znaczyć ten wynik?!-na twarzy Tenmy pojawiło się zmieszanie.-Wiem ,że jest wam trudno,ale to nie usprawiedliwia was,że tracicie ducha walki,tylko dlatego,że przegrywacie dwoma punktami! Ty i większość zawodników twojej drużyny jesteście z Raimona, w którym duch walki jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Ten duch sprawia ,że nigdy się nie poddajecie, nawet jeśli jesteście przypierani do muru, walczycie do końca,bo to jest wasza powinność.-słysząc jej wypowiedź na temat Raimona,cofnąłem się pamięcią do czasu,w którym sam należałem do ich drużyny. Kiedy byłem wśród nich,ja również odczuwałem tego ducha walki,o którym mówi tą dziewczyna.-Twoim idolem jest Endou Mamoru...powiedz mi,czy byłby on zadowolony widząc,że się poddajesz?! -na twarzy Tenmy pojawiła się determinacji a to nie wróży nic dobrego. Nie powinienem wracać do tamtych wspomnień. Muszę się skupić na tym co jest tu i teraz. Niezauważalnie cofnąłem się na moje poprzednie miejsce. Mogłem jednak jeszcze usłyszeć z tąd odpowiedź Tenmy.
-Nie ma sprawy szefowo ,zaraz zdobędziemy dla ciebie punkty.- ze sposobu w jaki się do siebie odnosili można było zauważyć, że są przyjaciółmi. Ciekawi mnie jednak, kiedy nimi zostali. Nigdy jej nie widziałem, a Tenma przedstawił mi wszystkie swoje przyjaciółki. Ehh...skup się Fei! To nie powinno mnie wogóle obchodzić! Jestem Dzieckiem Drugiego Etapu, muszę się skupić na mojej misji.
««Koniec retrospekcji
Wróciłem na ziemię i spojrzałem się ponownie w kierunku boiska. Okazało się,że dziewczyny już tam nie było. Została tylko jej piłka, a skoro ją tu zostawiła,to oznacza ,że albo jej zapomniała ,albo odeszła gdzieś zadzwonić i zaraz po nią wróci. Przyjrzałem się jej piłce dokładniej i spostrzgłem na niej coś nietypowego. Wstałem z mojego miejsca i zszedłem na boisko. Powoli podeszłam do bramki w której znajdowała się piłka i podniosłem ją. Na jej widok moje serce niemal stanęło. Różnymi kolorami były na niej napisane imiona moich przyjaciół. Moja największą uwagę przyciągnął podpis Tenmy. Był jaskrawożółty ,podobny odcieniem do słońca, które tak właściwie przypominał ,ze względu na swój charakter. Otaczał wszystkich ciepłem i radością. Patrząc na jego podpis , poczułem jakieś dziwne ukłucie w sercu.
Wspomnieniami cofnąłem się do momentu w którym zszedłem z boiska.
»»Retrospekcja
Razem z resztą drużyny zeszliśmy ze stadionu. Tłum na trybunach rozpoczał z powodu naszego zwycięstwa. Cała moja drużyna wiwatowała, jednak ja jakoś nie mogłem znaleźć w sobie powodów do radości.
-Ale nasz kapitan dokopał temu głupiemu kapitanowi Raimona!-wykrzyknął Deck.
[Deck]
-Od samego początku ten cały Tenma naprzykrzał się Fei'owi więc nic dziwnego, że tak go potraktował. Irytował mnie ten koleś , zasłużył sobie na takie traktowanie-powiedział Chet.
[Chet]
-Ja tam żałuję,że nie skopałem ich bardziej. Szkoda ,że nie możemy tego powtórzyć.-powiedział Yuuichi zakładając ręce za głowę.
[Yuuichi]
Jakoś nie czułem się dobrze wysłuchując tego co mówią.
-Hej chłopaki! A może pójdziemy to uczcić ?- zapytała Roko, która również popierała to co zrobiłem.
[Roko]
Wszyscy oprócz mnie się zgodzili. Mój zły nastrój jako pierwszy zobaczył Yokka.
-Co z tobą Fei?-zapytał zakładając rękę za moje ramie.- Nie wyglądasz za dobrze.-w jego głosie słychać było zmartwienie.
[Yokka]
-Jestem po prostu zmęczony.-powiedziałem posyłając mu słaby uśmiech.
-Ohh...stary...to pewnie przez to,że wykorzystałeś swoją moc.Nie powinieneś wykorzystywać jej na taką skalę.-tak naprawdę, to to,że Yokka skrytykował w pewien sposób to co zrobiłem, ucieszyło mnie. Mam dość wysłuchiwania pochwal tego czynu. Nie czuję się z tym dobrze.
-Nie gadaj bzdur Yokka!- wykrzyknęła Roko uderzając Yokke w głowę- Kapitan zrobił to aby pokazać tym paskudnym ludziom potęgę Dzieci Drugiego Etapu. To ,że wygramy wiedzieliśmy od początku,jednak lepiej było zwiększyć nasze szanse na poziom wyższy niż sto procent. Zaznali prawdziwego bólu. Cieszy mnie to. -skrzywiłem się w duchu słysząc co powiedziała- Nie powinieneś krytykować naszego kapitana Yokka ,bo zrobił tylko to co było konieczne.-Yokka poddał się naciską Roko i przeprosił mnie chodź wcale tego nie chciałem.
* * *
Leżałem sobie w moim pokoju i myślałem o tym co wydarzyło się podczas meczu. Prawda jest taka,że chciałem odnieść zwycięstwo ale nie w ten sposób. Saru dał słowo,że nie wykorzystamy naszych umiejętności przeciwko zawodnikom El Dorado. Wiem to,bo byłem przy tym. Nigdy nie pomyślałem sobie,że Saru mógłby złamać obietnicę...jest mi wstyd ,że wykorzystałem moje moce przeciwko Tenmie. Jestem pewien ,że poradzilibyśmy sobie,bez tego. Gdybyśmy grali w taką piłkę jak oni, napewno byśmy wygrali. Nie odczuwam satysfakcji z tego zwycięstwa, bo zdobyliśmy je dzięki oszustwu. Cofnąłem się wspomnieniami do wszystkich momentów w których Tenma starał się ze mną porozmawiać. W których starał się obudzić we mnie wspomnienia z chwil które spędziliśmy razem jako przyjaciele. W głębi ducha tęskniłem za tymi chwilami.
««Koniec retrospekcji
-Tenma...-wyszeptałem imię mojego byłego przyjaciela ze smutkiem.
P.O.V Miyu
Rozłączyłam się i cicho westchnęłam. Już miałam iść do domu,gdy spostrzegłam,że nie mam przy sobie piłki. Zaczęłam panikować. Mam niecałe 15 minut na dotarcie do domu przed godziną policyjną, ale jeśli wrócę się po piłkę to będę miała tylko 10 minut. Ehh...tą piłka jest dla mnie zbyt ważna,muszę ją odzyskać. Wyszłam zza małego budynku i ruszyłam powoli w stronę boiska rozglądając się na boki. Kiedy moim oczom ukazało się boisko, zamarłam. Stał na nim chłopak o miętowych włosach, które ułożeniem upadabniały go do królika. Stał do mnie tyłem,więc nie widziałam jego twarzy, ale wydawał mi się skądś znajomy. Zaczęłam się powoli do niego zbliżać uwarzając na każdy mój krok. Wraz z malejącą odległością spostrzegłam,że chłopak trzyma w rękach moją piłkę. Gwałtownie przystanęłam gdy zauważyłam,że nosi on pasek,charakterystyczny dla Dzieci Drugiego Etapu. No pięknie! I co ja mam teraz zrobić? Tą piłka jest dla mnie bardzo ważną,jednak jeśli podejdę i poproszę o zwrot mojej własności,to napewno zostanę aresztowana! Co prawda mogłabym jeszcze poczekać ,aż chłopakowi znudzi się przyglądanie mojej piłce i ją zostawi i sobie pójdzie,ale po pierwsze, są na to bardzo małe szanse, a po drugie, nawet jeśli by się tak stało,to byłoby to pewnie już po godzinie policyjnej , a wtedy jakieś inne Dziecko Drugiego Etapu by mnie aresztowało. Zostało mi tylko jedno rozwiązanie...zostawić tą piłkę w rękach tego chłopaka i odejść z tąd jak najszybciej....Na samą myśl o tym zabolało mnie serce. Mimo,że mam jeszcze zdjęcie, to jednak najcenniejszą rzeczą jaką dał mi Tenma jest ta piłka! W moich oczach stanęły łzy,w momencie w którym odwróciłam się plecami do boiska. Już miałam iść ,kiedy do moich uszu dobiegł mnie krzyk małego dziecka. Odwróciłam się w tamtą stronę i spostrzegłam,że po drugiej stronie boiska jest mały chłopiec na którego zaraz spadną ogromne deski. Rozpoznałam tego chłopca. Jest on bratem mojej znajomej- Kaori Kazue. Jeśli te belki spadną na Kaito, to jestem pewna ,że zginie. Nie mogę na to pozwolić.Zamknęłam oczy i sięgnęłam pamięcią do momentu w którym Tenma i Tsurugi pokazali mi dwie techniki , które były mi teraz potrzebne. Kiedy otworzyłam oczy ruszyłam w kierunku miętowłosego chłopaka, najszybciej jak mogłam. Usłyszał moje kroki dopiero kiedy zaczęłam już wykonywać technikę Tenmy.
-Cudowna pułapka !-przez chwilę dało się zauważyć szok na twarzy miętowłosego. Nie zwróciłam jednak na niego większej uwagi,gdyż byłam skupiona na moim zadaniu. Kopnęłam piłkę wysoko w powietrze i wyskoczyłam w górę obracając się przy tym. Wokół mnie pojawiły się wtedy płomienie. Kiedy znalazłam się na odpowiedniej wysokości kopnęłam piłkę z całej siły.
-Ogniste Tornado!-wykrzyknęłam nazwę techniki w momencie w którym kopnęłam piłkę. -Kaito padnij!-krzyknęłam to na tyle głośno,żeby chłopiec mnie usłyszał. Nie odwrócił się w moją stronę,tylko zrobił to o co go poprosiłam. Właśnie w tym momencie piłka uderzyła o belki i zniszczyła je,ochraniając przy tym małego Kaito. Kiedy opadłam na ziemię natychmiast ruszyłam w stronę pięciolatka,aby sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Podbiegłam do chłopca i zauważyłam ,że płacze.
-Kaito,nic ci nie jest?-zapytałam ze zmartwieniem. Chłopiec nie odpowiedział mi na pytanie,tylko żucił się na mnie. Byłam przez chwilę zdziwiona ,jednak odwzajemniłam uśmiech.
-Przepraszam cię Miyu!-wykrzyknął mi do ucha z rozpaczą.
-Ale za co?-zapytałam najłagodniej jak umiałam.
-Mówiłaś mi,żebym tędy nie przechodził,jednak ja się wystraszyłem i nie myślałem o tym.-zaczęłam głaskać blondyna po plecach starając się go uspokoić.
-Czego się tak wystraszyłeś?-zapytałam. Chłopiec odsunął się ode mnie na tyle aby móc spojrzeć mi w oczy.
-Szłem do domu od Shichiru i nagle zauważyłem jednego z Dzieci Drugiego Etapu. Pomyślałem,że jest już po godzinie policyjnej i zabierze mnie tak samo jak mamę i tatę.-powiedział ze smutkiem. Cicho westchnęłam i wysiliłam się na delikatny uśmiech.
-Nie martw się Kaito, nie pozwolę im cię zabrać. Wszystko będzie dobrze.- chłopiec ponownie przytulił się do mnie.
-Dziękuję ci Miyu!-wykrzyknął, już odrobinę spokojniej.
Nagle zesztywniał i się ode mnie odsunął. Na jego twarzy pojawiło się przerażenie. Powoli odwróciłam się w stronę w którą patrzył Kaito i sama zesztywniałam.
/w tym samym czasie/
P.O.V Fei
Nagle usłyszałem czyjeś kroki. Odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem tą samą dziewczynę. Tym razem mogłem zobaczyć jej twarz. Nie mogłem jednak jej się przyjrzeć dłużej ,gdyż wykonała technikę hissatsu,której nie spodziewałbym się zobaczyć.
-Cudowna pułapka!-chwilę potem brunetka była za mną z piłką którą przed chwilą trzymałem. Odwróciłem się w tamtą stronę i znowu czekało mnie zaskoczenie. Brunetka kopnęła piłkę wysoko w górę i wyskoczyła obracając się niczym tornado które otacza płomienie. To technika Axela Blaze'a !
-Ogniste Tornado!-wykrzyknęła z chwilą w której kopnęła piłkę. Zdziwiło mnie to,że nie wycelowała w bramkę. -Padnij Kaito!- skierowałem oczy w kierunku w którym zmierzał strzał. Był tam mały ,około pięcioletni chłopiec o bląd włosach. Za chwilę miały go przygnieść ciężkie belki. Blondyn słysząc głos dziewczyny,zrobił to co kazała, a piłka uderzyła w belki ,niszcząc je. Brunetka opadła na ziemię i nie patrząc w moją stronę pobiegła do chłopca. Nie wiem dlaczego,ale zacząłem powoli iść w tamtą stronę.
-Przepraszam cię Miyu!-chłopiec wykrzyknął imię, które najwyraźniej należało do tej dziewczyny i się do niej przytulił.
-Ale za co?-zapytała
-Mówiłaś mi,żebym tędy nie przechodził,jednak ja się wystraszyłem i nie myślałem o tym.-brunetka zaczęła głaskać blondyna po plecach,starając się go uspokoić.
-Czego się tak wystraszyłeś?-zapytała. Blondyn odsunął się od niej na tyle aby mógł spojrzeć jej w oczy.
-Szedłem do domu od Shichiru i nagle zauważyłem jednego z Dzieci Drugiego Etapu. Pomyślałem,że jest już po godzinie policyjnej i zabierze mnie tak samo jak mamę i tatę. -kiedy usłyszałem co powiedział ten chłopiec,poczułem drobne ukłucie w sercu. Większość Dzieci Drugiego Etapu nienawidzi wszystkich ludzi...też kiedyś taki byłem....tyle,że moje życie zmieniło się odkąd poznałem Tenme...i teraz nie mogę zapomnieć o tamtych odczuciach. Podniosłem piłkę należącą do brunetki i otrzepałem ją z kurzu. Na widok podpisu Tenmy,znowu odpłynąłem do czasów kiedy byłem w Raimonie. Ocknąłem się dopiero wtedy kiedy usłyszałem,jak chłopiec dziękuje za coś brunetce. Chwilę potem zauważył mnie. Przyglądał mi się przez chwilę, a potem zesztywniał. Na jego twarzy pojawił się strach, podobnie jak na twarzy każdego dziecka które spotkałem. Dziewczyna zauważyła zmianę w zachowaniu blondyna i sama też się odwróciła. Chwilę potem, podobnie jak on, zesztywniała. Jedyną różnicą w jej zachowaniu było,to ,że starała się nie okazać strachu.
-Stań za mną Kaito.-wyszeptała. Tym razem chłopiec się jej nie posłuchał. Stanął przed nią w rozkroku i rozłożył ręce starając się ją przede mną zasłonić.
-Nie pozwolę panu skrzywdzić Mi-chan!-wykrzyknął starając się pochamować swój strach.
-Kaito! Powiedziałam,że masz stanąć za mną!-powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu. -To w tamtą stronę-powiedziała wskazując palcem za siebie.
-Ale Miyu...-dziewczyna nie dała mu dokończyć.
-Kaito ,za mnie ,albo twoja siostra się o wszystkim dowie.- Kaito westchnął i zrobił to co kazała brunetka. Po chwili jej granatowe oczy skierowały się na mnie.
-Błagam pana o wybaczenia!-wykrzyknęła ,kłaniając mi się do pasa- Kaito jest jeszcze mały i nie rozumie wielu rzeczy. On nie chciał pana urazić!- uśmiechnąłem się lekko i zacząłem drapać się po głowie
-Nic nie szkodzi. Rozumiem to.-Miyu była zaskoczona sposobem w jaki się do nich odniosłem .- To chyba twoje.-podałem jej piłkę ,a ona wzięła ją,choć wachała się przy tym.
-Emm... dziękuję.-wyszeptała.
-Nazywam się Fei Rune, a ty?-zapytałem wyciągając dłoń. Dziewczyna przyglądała mi się nie wiedząc co ma zrobić. Dziewczyna miała mi już odpowiedzieć gdy nagle zadzwonił jej zegarek. Odebrała połączenie , a kiedy to zrobiła dobiegł nas krzyk jakiejś dziewczyny.
~Miyu gdzie ty jesteś?! Jest jeszcze dwie minuty do godziny policyjnej! Jeśli zaraz nie będziesz w domu a jakieś Dziecko Drugiego Etapu cię zauważy to pójdziesz siedzieć! A ja nie wytrzymam z twoim bratem za długo!
~Ż..że za ile ta godzina policyjna?-zapytała niepewnie.
~Dwie minuty!-wykrzyknęła dziewczyna z którą rozmawiała brunetka.
~No to chyba mam problem.-powiedziała po czym pokazała mnie dziewczynie z zegarka, która na mój widok zamarła.
~Emm...dzień dobry panu...czy jest taka możliwość aby zamknął pan oczy i pozwolił mojej przyjaciółce uciec?-zapytała mnie.
~Sato, zwariowałaś?! -wykrzyknęła brunetka.- Nie możesz się pytać o takie rzeczy członka Feidy!-brunetka nie dała szansy aby jej przyjaciółka zdążyła coś odpowiedzieć,bo się rozłączyła.
- Miyu czy teraz zostawisz mnie tak jak mama i tata?-zapytał Kaito. Dziewczyna przykucnęła przy chłopcu i położyła mu rękę na ramieniu.
-Nie martw się Kaito,nie zostawię cię. Nawet jeśli nie będzie mnie przy tobie,to będę obecna w twoim sercu. Nigdy nie będziesz sam, masz swoją siostrę i przyjaciół wokół siebie , którzy napewno ci pomogą. -głos dziewczyny był teraz smutny,ale też i słychać było po nim,że wierzy w to co mówi. Po chwili dziewczyna wyprostowała się i odwróciła z powrotem w moją stronę.
- Ehh...czy jeśli powiem panu jak się nazywam ,to puści pan tego chłopca?-zapytała
-Emm...tak właściwie to nie jestem nawet na patrolu. Chciałem się po prostu przejść i....tak jakoś wyszło,że zobaczyłem jak grasz i zatrzymałem się aby popatrzeć.-powiedziałem drapiąc się po głowie.- Jak chcecie to możecie iść,mi to nie przeszkadza.-zeszłem na bok umożliwiając im przejście. Chciałbym zadać tej dziewczynie kilka pytań,ale nie chcę też jej do niczego zmuszać.
-Miyu,czy ten chłopak napewno jest Dzieckiem Drugiego Etapu?-zapytał Kaito. Poczułem dziwne ciepło w sercu. Cieszyło mnie,to,że ten mały chłopiec zaczyna wątpić w to,że jestem zły.
-Może porozmawiamy o tym później Kaito. Teraz muszę odprowadzić cię do domu.-chlopiec na burmuszył się .
-Dzięki Miyu,ale jestem już duży i sam sobie poradzę.-dziewczyna uśmiechnęła się do chłopca i chciała mu coś powiedzieć ale ten ją wyprzedził.- Ja mam jeszcze tylko kilka metrów do przejścia i sobie poradzę. Ty mieszkasz znacznie dalej i nie powinnaś zbaczać z trasy.-dziewczyna cicho westchnęła. Chyba zaczyna się łamać.
-Niech ci będzie Kaito. Ale masz mi wysłać wiadomość kiedy tylko dotrzesz do domu.-chłopiec ucieszył się,że brunetka pozwoliła mu iść samemu. Przytulił się do niej i pobiegł przed siebie. Zostaliśmy tylko sami. Dziewczyna odwróciła się spowrotem w moją stronę.
-Przepraszam,że nie odpowiedziałam panu wcześniej na pytanie. Nazywam się Miyu Mayumi.-wyciągnęła niepewnie rękę do przodu. Uścisnąłem ją i posłałem jej szeroki uśmiech.
-Miło cię poznać.- dziewczyna była zdziwiona moim zachowaniem , jednak nie skomentowała tego.
-Ehh... dziękuję panu...-nie podobało mi się,że ciągle stosuje do mnie ten zwrot .
-Możesz mi mówić po imieniu. Nie jestem aż taki stary,aby mówić do mnie pan.-starałem się trochę rozluźnić atmosferę. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła,a więc mi się udało.
-Dzięki...Fei,za to,że puściłeś nas wolno. Ciekawi mnie tylko, dlaczego?-zacząłem znowu drapać się nerwowo po głowie. Nabyłem to chyba po Tenmie.
-Emm....sam nie wiem....chyba chciałem po prostu z tobą porozmawiać...a podejrzewam,że jeśli bym tak nie postąpił, to zachowałabyś się podobnie jak reszta ludzi.- spóściłem głowę i zacząłem bawić się butem. Nie jestem pewny czy dobrze zrobiłem mówiąc to.
-Nie rozumiem cię. Dlaczego ktoś taki jak ty chce rozmawiać z kimś takim jak ja?
Widziałeś jak gram,a mimo to,chcesz mnie puścić wolno. Dlaczego?-trochę zdziwiło mnie to co powiedziała. A raczej ta ostatnia część jej wypowiedzi.
-Teraz to ja nie rozumiem. Dlaczego miałbym cię "aresztować" za grę w piłkę?-brunetka posłała mi spojrzenie typu „czy ty napewno dobrze się czujesz?"
-Emm....no sama nie wiem...może dlatego ,że jesteś Dzieckiem Drugiego Etapu, członkiem Feidy i zapewne przyjacielem Saryuu Evana, który zabronił tego robić takim zwykłym dzieciom jak ja!-zszokowało mnie to co powiedziała. Mimo,że sądziła,że ja o tym wiem, prawda była nieco inna. Dlaczego Saru, zabronił im grać w piłkę?
-Nie wierzę aby Saru to zrobił.-wyszeptałem sam do siebie,jednak ona to usłyszała.
- Wiesz co Fei? Przez chwilę myślałam,że jesteś nieco inny niż reszta Dzieci Drugiego Etapu....ale się myliłam. Ty tylko się ze mnie zgrywasz. Chcesz po prostu zobaczyć jak tacy zwykli ludzie jak ja,zwierzają się ze swoich problemów,aby potem się z tego naśmiewać ze swoimi kolegami! Dzięki,za pomoc Fei, ale nie licz na to,że dam się nabrać na piękne oczy.-kiedy to powiedziała, przeszła obok mnie i wyszła z uliczki. Kiedy dotarło do mnie co powiedziała,wybiegłem za nią.
-Czekaj! Miyu to nie tak....-niestety jej już tam nie było. Spuściłem głowę i kopnąłem najbliższy kamień. Cicho westchnąłem. Wiedziałem,że nie ma sensu jej teraz szukać. Jest szybka, co pokazała na boisku. Mam nadzieję,że jeszcze kiedyś uda mi się z nią spotkać i wyjaśnić to nieporozumienie.
___________________________________________
Przepraszam za błędy ortograficzne,jeśli takowe występują. Napiszcie mi w komentarzu czy podobał wam się rozdział. Informuję tylko,że może on ulec pewnym poprawką.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro