👼22👼 - „Czy my-„
Czułam się niczym w worku, który był wieziony helikopterem, a ja obijałam się o każda możliwą ścianę środku transportu. Nie byłam jednak zdziwiona, bo sama na ten stan sobie zapracowałam. Wczoraj definitywnie przesadziłam z alkoholem, a z wieczora wspólnie spędzonego z Byronem pamiętałam krótkie urywki. Wiedziałam jednak, że coś między nami zaszło. W mojej głowie migały przebłyski blondwłosego chłopaka górującego nade mną. Zrobiłam się cała czerwona na twarzy, otworzyłam oczy i szybko podniosłam się do siadu. Bardzo tego pożałowałam, bo helikopter w mojej głowie przybrał na sile. Złapałam się za głowę. Wtedy dopiero spostrzegłam, że znajduję się nie w salonie, a w pokoju chłopaka. Czułam niemałe zakłopotanie i teraz naprawdę zastanawiało mnie co takiego zaszło zeszłego wieczoru. Wstydziłam się zapytać o to chłopaka, ale moja ciekawość przeważała nad wszystkim innym. Wcześniej wspomniany blondyn wszedł po chwili do pomieszczenia ze szklanką wody i tabletką przeciwbólową.
– Przyda się? – uniósł jedną brew w uśmiechem.
– Nawet nie wiesz jak. – uniosłam ręce, aby przyjąć od niego dar. Wsadziłam tabletkę do ust i szybko popiłam wodą. Odstawiłam do połowy pustą szklankę na stoliku obok łóżka. Love przysiadł na rogu łóżka, mierząc mnie rozbawionym spojrzeniem. Mi jednak wcale nie było do śmiechu, a mimo to czułam jak zalewa mnie rumieniec. Z jego spojrzenia można było wyczytać również „nieźle wczoraj zabalowałaś"
Spuściłam tylko głowę z zażenowaniem. Czyli było aż tak źle jak sądziłam i prawdopodobnie moje obawy się potwierdziły. Teraz jednak nie miałam powodu, aby obwiniać za to wszystko Byrona. To ja przesadziłam.
– Czy my- – zaczęłam niepewnie, dalej patrząc w dół.
– Byłbym zaszczycony. – zaczął, zmuszając mnie, abym spojrzała mu w oczy. Zrobiłam to – Ale nie mam w zwyczaju wykorzystywania bezbronnych pijanych dziewczyn. Niedługo potem urwał Ci się film, więc zaniosłem Cię do łóżka.
Z jednej strony poczułam ulgę, a z drugiej smutek. Sama nie wiedziałam czemu.
– A ty gdzie spałeś?
Blondyn zaczął się znacząco wpatrywać w łóżko, na którym leżałam i uśmiechał się głupkowato. Znowu zrobiłam się czerwona, chwyciłam poduszkę spod mojej głowy i cisnęłam ją w niego.
– Zbok! – krzyknęłam z oburzeniem.
– I kto to mówi? – zaśmiał się, a ja już się nie odezwałam. Czyli to faktycznie ja zainicjowałam tamtą sytuację. To było takie zawstydzające. Chłopakowi wciąż uśmiech nie schodził z twarzy, aż miałam ochotę mu go zerwać. Pewnie myślał teraz, że w mojej głowie postanowiłam już sobie, że to ostatni raz kiedy piję alkohol. No i w sumie trafił w samo sedno.
Przez mój stan leżałam w łóżku do południa. Dopiero wtedy tak naprawdę postanowiłam chwycić po telefon, który leżał na szafce obok. Na pasku powiadomień widniała masa nieodebranych połączeń od brata i ojca.
Przeklnęłam pod nosem i wykręciłam numer do Michaela. Odebrał prawie od razu. Spodziewałam się tego, pewnie najadł się stresu przeze mnie i dodatkowo ojciec mógł być bardzo niezadowolony, że nie wróciłam na noc do domu. Miałam to w planach, blondyn miał mnie odprowadzić, ale plany się nieco pokrzyżowały. Wyjaśniłam sytuację bratu, pomijając oczywiście pikantne szczegóły. Gdybym postąpiła inaczej nieuniknionym byłoby opowiedzenie mu co zaszło między mną a Byronem ze wszystkimi szczegółami. Nie żebym te szczegóły pamietała, ale sam fakt poruszenia takiego tematu sprawiał, że ziemia się pode mną zapadała.
W końcu blondwłosy gospodarz wywlókł mnie z łóżka. Nie miałam mu tego za złe, bo tabletki już zadziałały i czułam się znacznie lepiej. Zjedliśmy szybkie śniadanie, a raczej ja zjadłam, bo chłopak już dawno jadł śniadanie, a ja dopiero miałam swój pierwszy posiłek. Ten oczywiście proponował mi jakieś kanapki, ale jakoś niedobrze mi się robiło na myśl o jedzeniu. Dopiero teraz byłam na siłach coś spożyć. Mało powiedziane, dosłownie po chwili talerz, na którym chwile temu leżały kanapki, był pusty.
Love najwyraźniej był ucieszony faktem, że mi smakowało. Niedługo później oznajmiłam, że muszę się zbierać do domu, a blondyn zaproponował, że mnie odprowadzi. Wzruszyłam ramionami, zostawiajac decyzje jemu. Nie przepuścił okazji i już chwile później wychodziliśmy z jego domu. Szliśmy powoli jako, że dalej lekko kręciło mi się w głowie i miałam cichą nadzieje, że ojciec nie dostrzeże, że źle się czuję.
Stanęliśmy przed wejściem do mojego domu. Chłopak początkowo spojrzał na mnie ukradkiem, a kiedy złapałam jego wzrok to odwrócił się całkowicie w moją stronę. Schylił się i złożył krótki pocałunek na moich ustach w ramach pożegnania. Moje policzki znowu zrobiły się czerwone.
– Wejdziesz do środka? – zapytałam, odwracając głowę w inna stronę, chociaż i tak było widać moje zawstydzenie.
– Chciałbym, ale za chwilę idę na trening. Został tydzień.
Przez te wszystkie wydarzenia i czas spędzony z chłopakiem, całkowicie zapomniałam o tym ważnym meczu. Skinęłam głową, nie zatrzymując go już dłużej. Ten jednak nie poszedł, cały czas stał w miejscu i wpatrywał się we mnie. Popatrzyłam na niego zdezorientowana, w końcu mówił, że się spieszy. Nie naciskałam jednak, żeby mówił o co chodzi. W końcu sam z siebie zaczął.
– Słuchaj, jest coś co bardzo chciałbym Ci powiedzieć. Wczoraj trochę za dużo wypiliśmy i nie było okazji, a rano źle się czułaś, więc odpuściłem. – chłopak krążył wzrokiem po całym otoczeniu, a mnie jakoś wymijał.
– Zamieniam się w słuch. – powiedziałam pewna siebie z nadzieją, że ten też poczuje się pewniej.
Blondyn wziął głęboki wdech.
– Zależy mi na tobie, bardziej niż na przyjaciółce. – zaczął, a ja poczułam jak robi mi się gorąco, wręcz upalnie – Zastanawiam się czy może czujesz podobnie?
Popatrzył na mnie teraz z nadzieją w oczach. Oddech mi przyspieszył i nie mogłam wydusić z siebie nawet słowa.
– Sama nie wiem. – powiedziałam w końcu niepewnie i łamiącym się głosem. Byron spuścił głowę z takim zawiedzeniem jakiego nigdy w życiu nie widziałam.
– Rozumiem, głupie pytanie, przepraszam. – mruknął cicho i poszedł w drugą stronę.
Poczułam się źle z faktem, że nie umiałam mu jednoznacznie powiedzieć czy faktycznie czuje to co on. Moje uczucia były po prostu zbyt skomplikowane. Chciałam pobiec za nim i mu to wyjaśnić, ale czułam, ale aktualnie nic by to nie dało.
Z wielkim żalem więc chwyciłam za klamkę drzwi wejściowych i weszłam do swojego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro