Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

👼3👼 "Już nie jest bogini zimno?".

Zatrzymaliśmy się tuż przed drzwiami frontowymi. Włożyłam rękę do kieszeni i znów z nią walczyłam, aby znaleźć klucze. Tym razem jednak to było coś innego. Nie chciałam ich znaleźć. Aphrodi zaczął się już niecierpliwić. W końcu je wyciągnęłam i z trzęsącą się ręką wycelowałam nimi w zamek. Przekręciłam i otworzyłam drzwi. Bardzo nie chciałam tam wchodzić, ale postawiłam jedną nogę we wnętrzu domu.
Miałam świadomość, że ojciec nie będzie miał litości za ten wybryk.
- Możesz już sobie iść - rzuciłam obojętnie, nawet się nie odwracając.
- Ja mam o tym inne zdanie - analizował moje nerwowe ruchy - Trzęsiesz się jak galareta.
Nie dało się tego nie zauważyć, ale czy on zawsze musi wtrącać się w nie swoje sprawy?
- Poprostu mi zimno. Idź już sobie - nakazałam. Chłopak wzruszył ramionami. Odwrócił się na pięcie i jak gdyby nigdy nic sobie poszedł.
Odetchnęłam z ulgą, że w końcu się go pozbyłam.
Weszłam do środka, zdejmując buty i bezszelestnie pognałam do pokoju.
To wszystko było takie dziwne. Moje usta mówiły mu takie niemiłe rzeczy, mimo, że otrzymałam od niego tyle pomocy. Powiedziały, żeby sobie poszedł, a tak naprawdę nie chciałam, żeby mnie zostawiał. Bałam się.
Nie powinien on jednak ingerować w moje sprawy rodzinne, dlatego mu to pewnie powiedziałam.
Wciąganie go w moje problemy byłoby nawet jak na mnie zbyt okrutne.
Opadłam na łóżko i zaczęłam rozplątywać niesforne już warkocze.
Po rozwiązaniu zrobiły mi się spore fale, a przez to, że miałam grube włosy to będą się tak trzymać przez co najmniej tydzień (mam tak samo 👌).
Postanowiłam jak najszybciej zgasić światło w pokoju, aby nie dawać ojcu oznak, że wróciłam.
Miałam wielką nadzieję, że nie przyjdzie tu dopóki nie wytrzeźwieje.
Na szczęście osoba pijana, kiedy już zaśnie to śpi bez pobudek.
Każdego ranka, przeważnie siedzi i ogląda telewizję. Nie odzywa się do mnie, a co najlepsze nie podnosi na mnie ręki. Wtedy kontaktuje ze światem.
Schody zaczynają się pod wieczór.
Sięga on wtedy po alkohol.
Powinien on jednak zapomnieć co działo się dzisiaj.
W końcu zgodnie z postanowieniem wyłączyłam światło i położyłam się do łóżka, aby po chwili zasnąć z wyczerpania.
Sen nie trwał jednak długo. Poczułam, że cały mój pokój wypełnia chłód. Jak dla mnie przyjemny, ale nie pamiętam, abym otwierała okno.
Podniosłam się i przetarłam oczy.
Ku mojemu zdziwieniu, wcale nie było otwarte.
Rozejrzałam się zmieszana po pomieszczeniu, po czym mój wzrok zatrzymał się na drzwiach.
Pomyślałam, że mógł to poprostu być przeciąg.
Wzdrygnęłam się na myśl, że tata mógł jeszcze nie spać. Po cichu wstałam z łóżka i na palcach podeszłam do drzwi. Chciałam je zamknąć, ale usłyszałam jakiś dźwięk.
Brzmiał jakby coś się stłukło.
Nie chciałam tam iść, bo bałam się, że ojciec mógłby się zdenerwować.
Nie wiedział nawet, że wróciłam, co wcale mi nie przeszkadzało.
Jak wytrzeźwieje to zapomni, dlatego tak bardzo martwił mnie fakt, że jeszcze był na nogach.
Po długiej walce rozumu z ciekawością, wreszcie zrobiłam pierwszy krok w stronę źródła dźwięku.
Niepostrzeżenie wyjrzałam zza framugi.
Tak jak podejrzewałam, ojciec zbił butelkę po piwie. Stał teraz nad nią, klnąc i to dosyć głośno.
Zasłoniłam uszy. Miałam wrażenie jakby te słowa były skierowane do mnie. W tym momencie przypomniały mi się wszystkie nie miłe słowa, które kierował do mnie pod wpływem odurzenia alkoholowego. Wyzywanie mnie od "bachorów", "gówniar" oraz o wiele gorszych określeń.
Najbardziej jednak bolało mnie jak obwiniał mnie o zaginięcie mojego brata, odejście matki.
Co do zniknięcia matki to każdy wie kto w tej sprawie zawinił. Mama odeszła, bo miała dosyć ojca.
A jeśli chodzi o Miki'ego to mam wyrzuty sumienia.
Tamtego dnia, tak jakby nigdy nic poprostu zamknęłam oczy, a kiedy się obudziłam ujrzałam jedynie piłkę, bezwładnie opadającą na trawę.
Od razu pobiegłam do domu, a mogłam spróbować go znaleźć. Wtedy była jeszcze szansa, aby go odszukać.
Ja jak ten tchórz poleciałam z płaczem do rodziców.
Może, gdyby nie moje zamiłowanie do piłki to to by się nie stało.

Nie chciałam zostać zauważona, więc bezszelestnie skierowałam się w stronę swojego pokoju. Oczywiście nie obyło się bez potknięcia o dywan, na skutek czego się przewróciłam i narobiłam niezłego hałasu. Przeklnęłam pod nosem swojego zakichanego pecha, uderzając tym samym pięścią w podłogę. Tym właśnie sposobem robiłam jeszcze większy hałas. Uderzyłam się w czoło wewnętrzną częścią dłoni.
Z salonu dało się usłyszeć, że wiadomo kto wypowiadał moje imię.
Splątało się to z pogróżkami. Na nic nie czekając, wstałam i tym razem już pobiegłam do siebie, niezdarnie potykając się o każdy stopień na schodach. Skończyło się na tym, że wspomagałam się rękami.
Mężczyzna wyszedł z dużego pokoju i chwiejnym krokiem pobiegł za mną. Jego podróż skończyła się jednak przy początku schodów, ze względu na to, że był bardzo pijany. Na początku próbował się jakoś wdrapać, ale sprawiło mu to większy problem niż psu chodzenie na dwóch łapach.
W końcu stwierdził, że jest to jak Syzyfowa praca i odpuścił.
Zamknęłam drzwi od swojego pokoju, po czym oparłam się na nich plecami, zsuwając się na podłogę.
Podciągnęłam nogi pod brodę, chowając twarz tym samym.
I tyle właśnie było ze spania.
Dopiero późną nocą zdecydowałam się przenieść do łóżka, wiedząc jednak, że już nie będę spać.

***

Byłam już w szkole. Trwała właśnie lekcja, ale ja byłam na niej obecna tylko fizycznie. Czułam się jakbym umierała w środku, a może raczej tak było (WAKE ME UP! WAKE ME UP INSIDE!  CAN'T WAKE UP! WAKE ME UP INSIDE! SAVE MEE! - czyli piosenka opisująca nie tylko życie Belli, ale i moje :3).
Za mną siedział Apollo, który spoglądał na mnie zmartwiony (stwierdzam, że ten oto pan lubi jej plecy, hihi).
Opierałam głowę o zewnętrzną część dłoni, patrząc na tablicę, na której inni widzieli jakieś równania matematyczne. Ja nie spostrzegałam tam nic. Kompletnie nic.
Nauczycielka zdążyła mi już pewnie  kilkakrotnie zwrócić uwagę, a wtedy to na mnie skupiały się spojrzenia wszystkich obecnych w klasie.
Wzrok Afuro był bardziej pełen ciekawości niż przeszywające spojrzenia moich rówieśników.
-Bello, jeśli źle się czujesz to idź do pielęgniarki - poradziła mi nauczycielka.
- Nie, nie. Zamyśliłam się poprostu...
- Całą lekcję? - pokręciła głową z dezaprobatą, wzdychając - No dobrze, tylko słuchaj, a nie się zamyślaj. No chyba, że myślałaś o rozwiązaniu tego zadania. Zapraszam do tablicy - rozpromieniła się.
- Wspaniale - mruknęłam pod nosem.
Kolejny już raz wszystko potoczyło się nie po mojej myśli.
Wstałam i poszłam jak na skazanie do tablicy.
Orłem z matematyki może i nie byłam, ale jakimś cudem rozwiązałam zadanie. Z małą pomocą matematyczki oczywiście.
Akurat skończyła się lekcja.
Widziałam przy okazji zadowolone miny uczniów, z tego względu, że robienie zadania zajęło mi znaczną część czasu.
Założyłam torbę na ramię i także opuściłam salę, kierując się do szafki, w celu schowania, nie potrzebnych mi już książek.
Zamykając ją usłyszałam znajomy głos:
- Już nie jest bogini zimno?
Odwróciłam się i zobaczyłam blondyna z założonymi rękoma.
- N-no już nie. Dlaczego pytasz? - zaczęłam niepewnie.
- Serio myślisz, że Ci uwierzyłem w te "bajeczkę" - zrobił palcami cudzysłów.
Mina mi zrzedła. Nie miałam pojęcia, że jestem, aż tak słabo przekonująca.
- A teraz wszystko mi pięknie wyśpiewasz - nakazał - podać Ci harfę? - uśmiechnął się zadziornie na co ja tylko przewróciłam oczami.
Westchnęłam głośno.
- Chyba nie myślisz, że będę z tobą rozmawiać o takich rzeczach w szkole...
- Ha! Czyli potwierdzasz, że coś jest u ciebie nie tak - powiedział z miną zwycięzcy.
I tu musiałam się z nim zgodzić.
W końcu zrezygnowana umówiłam się z nim, aby przyszedł do mnie po lekcjach. Miałam mu wszystko wyjaśnić.

Sama nie wierzyłam w to co robiłam...

_______________________________________
Tak, tak wiem...obijałam się z rozdziałem, ale niestety teraz koniec majówki, a poza tym fangerle Sans'a doprowadziły do tego, że moje myśli samobójcze zamieniły się w realne plany :))))

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro