Prolog
Luke🥰: Dlaczego nie odbierasz telefonu i ignorujesz mnie od kilku tygodni? Co się stało? Dzisiaj byłem u ciebie, ale twoja mama powiedziała, że nie ma cię w domu i nie chciała mnie nawet wpuścić do środka, żebym poczekał.
Aria😻: Luke, przepraszam, ale nie mogę już tak dłużej. Zrozumiałam, że nie jestem gotowa na związki, po tym wszystkim, co ostatnio stało się w moim życiu. Dla mnie to za dużo, czuję się przytłoczona.
Luke🥰: Aria, o czym ty mówisz? Chciałaś ze mną porozmawiać przed bankietem, spotkajmy się i wtedy wszystko sobie wytłumaczymy. Czuję się zakłopotany, nie wiem dlaczego tak mnie traktujesz. Jeszcze tydzień temu wydawało mi się, że wszystko jest okej, chyba byłaś przy mnie szczęśliwa. Czy chodzi ci o ten bankiet? Przepraszam, spieprzyłem sprawę, nie powinienem tyle pić i palić, wiem, że tego nie lubisz.
Aria😻: Chodzi o bankiet, ale nie tylko. Wszystko w ostatnim czasie się skumulowało i po prostu nie daję już sobie rady. Chyba najlepiej będzie jak się rozstaniemy.
Luke🥰: Słońce, proszę cię... Spotkajmy się i pogadajmy. Nie zrywaj ze mną przez smsa, nie mamy po trzynaście lat.
Aria😻: Nie dam rady się z tobą spotkać, przepraszam. Po prostu zakończmy naszą relację i zapomnijmy o wszystkim. Uwierz, tak będzie dla nas najlepiej.
Luke🥰: Nie dasz rady, ponieważ mnie kochasz i nie byłabyś w stanie powiedzieć mi tego w twarz. Aria, kocham cię ponad wszystko i nie chcę się z tobą rozstawać. Moja mama zawsze powtarzała, że przez wszystko da się przejść, pod warunkiem, że będziemy razem rozwiązywać problemy i się nawzajem wspierać. Tak też chcę zrobić. Nie po to szukałem cię przez pół internetu, żeby teraz tak po prostu cię wypuścić ze swojego życia. Kocham cię. Będę dzisiaj u ciebie o dwudziestej. Porozmawiamy.
Pani recepcjonistka cały czas mi się bacznie przygląda, ale udaję, że tego nie widzę. Dziwi mnie to, ponieważ jestem niemal pewna, że codziennie przewija się tutaj masa młodych dziewczyn. Spoglądam na biały sufit, gdzie wiszą ozdobne żyrandole. Cała klinika jest bardzo ładnie i elegancko urządzona. Jest tu tak sterylnie i czysto. Jenny obserwuje mnie z boku z nietęgą miną.
– Dziwnie się czuję – mówię do Jenny i mam wrażenie, że zaraz zwymiotuję.
– Będzie dobrze, jestem przy Tobie – przyjaciółka próbuje mnie pocieszyć, ale na marne.
Doceniam to, że Jenny jest przy mnie i mnie wspiera, ale nie zmienia to faktu, że nadal czuję w sobie wielki niepokój. Nie wiem, czy robię dobrze. Aborcja może mieć różne skutki uboczne. W najgorszym przypadku nigdy nie będę miała dzieci.
Szybko wyrzucam tę myśl z głowy. Wszystko będzie dobrze, musi być.
– Aria Clark – pielęgniarka mnie wyczytuje, więc wstaję i na chwiejnych nogach podążam do gabinetu.
– Dzień dobry – mówię do młodej pani ginekolog, która grzebie w moich papierach.
Kobieta mi odpowiada, na chwilę unosząc wzrok znad dokumentów, a ja w tym samym czasie siadam na krześle przed jej biurkiem. Rozglądam się po pomieszczeniu. Pierwsze co rzuca mi się w oczy to krzesło, na które się siada i kładzie nogi na dwóch podpórkach. Obok, na stojaku w metalowej misce, leżą różne metalowe urządzenia, przez które robi mi się niedobrze. Oni tym mają wyjąć dziecko? Obok stoi także jakiś przyrząd z długą, przezroczystą rurką. Po mojej prawej stronie stoi także leżanka i maszyna do robienia USG. Na ścianach wiszą różne plakaty oraz zdjęcia.
– Więc ma pani osiemnaście lat? – pyta, przyglądając mi się uważnie.
– Tak – odpowiadam, patrząc na nią niespokojnie.
– A jak z pani zdrowiem? – zakłada gumowe rękawiczki. – Czy choruje pani na jakąś przewlekłą chorobę? Ma pani problemy z sercem lub jakieś inne schorzenia?
– Nie, nie mam.
– Dobrze – odpowiada, wstając w tym samym czasie. – Najpierw musimy zrobić USG, żeby zapoznać się ze stanem ciąży. Proszę się położyć na kozetce, podwinąć bluzkę i ściągnąć odrobinę spodnie, tak abym miała dostęp do pani podbrzusza – mówi, a ja przytakuję.
Kładę się na leżance i drżącymi rękami odwijam swoją koszulkę oraz osuwam spodnie z bioder. Leżę tak przez krótką chwilę, aż pani ginekolog podchodzi do mnie i smaruje mi podbrzusze żelem. Po chwili przykłada do mojego brzucha głowicę, którą zaczyna poruszać.
– Chce pani posłuchać bicia serca swojego dziecka? – pyta, a ja głośno przełykam ślinę.
Zamieram na chwilę. Czy chcę? Nie wiem. Nie wiem, czy jestem na to gotowa, ale jakiś głosik w głowie podpowiada mi, abym się zgodziła.
– Tak – mówię po dłuższej chwili.
Kobieta klika coś na urządzeniu, a po chwili po całym gabinecie roznosi się mocny odgłos bicia serca. Kobieta przekręca ekran w moją stronę i pokazuje mi dziecko. Małe, poruszające się dziecko. Moje dziecko. Pokazuje mi, gdzie ma nóżki, rączki, główkę.
Zaczynam płakać. Wzruszenie przejmuje nade mną kontrolę. Patrzę na ekran maszyny i dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę, że ono naprawdę we mnie jest i żyje. Zaczyna się poruszać. Bije mu serduszko.
– Widzi pani? – zagaduje mnie kobieta. – Już zaczyna się poruszać, za jakiś czas będzie pani mogła poczuć jak kopie – mówi.
Uśmiecham się przez własne łzy. Widzę jak maluszek porusza leciutko swoimi chudziutkimi nóżkami. Ma takie małe rączki.
– Jest takie malutkie – mówię, patrząc z radością na swoje dziecko.
– Prawda? – kobieta również się uśmiecha. – W 3 miesiącu kształtuje się także zmysł słuchu, pewnie teraz nas podsłuchuje.
Znowu zaczynam się śmiać. Wycieram łzy z policzków i patrzę na ledwo zaokrąglony brzuch, po którym kobieta jeździ głowicą.
– Nie mogę tego zrobić – głośno myślę. – Chcę zrezygnować z tego zabiegu - oznajmiam w przypływie emocji, a kobieta się do mnie uśmiecha.
– To pani decyzja, ale myślę, że nie będzie pani tego żałować.
Po skończonym badaniu, kobieta tłumaczy mi, że jak najszybciej powinnam zapisać się do ginekologa, który założy mi kartę i poprowadzi ciążę. Na koniec mocno mnie przytula i przesyła słowa wsparcia.
– Co tak szybko? – pyta Jenny, kiedy wychodzę z gabinetu.
– Nie mogę tego zrobić – oznajmiam, a ona robi zszokowaną minę.
– Co?
– Pani zrobiła mi USG, widziałam je, jest takie malutkie – pokazuję jego wielkość palcami. – Słyszałam bicie jego serduszka – uśmiecham się, a w oczach stają mi łzy. – Podobno już zaczyna słyszeć pierwsze dźwięki. Będzie słyszało jak coś do niego będę mówiła. Zapamiętywało mój głos. Ruszało się. Kiedy tak popatrzyłam na nie, stwierdziłam, że wolę swoje dziecko od robienia kariery – mówię, kiedy zmierzamy w stronę drzwi. – Że nie jestem w stanie się go pozbyć. Jest moje. Moje i Luke'a. I gdybym to zrobiła, nie darowałabym sobie tego do końca życia.
– Aria – Jenny patrzy na mnie totalnie rozczulona, po czym rzuca mi się na szyję i mocno przytula. – Będziecie dobrymi rodzicami – stwierdza, uśmiechając się szeroko. – Dacie sobie radę.
Serce zaczyna pompować krew niesamowicie szybko. Nie chciałam o tym kompletnie myśleć, ale niestety muszę.
– Luke się nie dowie – oznajmiam, patrząc ponuro przed siebie.
–Co? – Jenny przystaje w miejscu. – Aria, co ty pierdolisz? Przecież to także jego dziecko. Sama przed chwilą o tym wspominałaś.
– On go nie chce. Opowiadałam ci przecież, co powiedział wtedy w hotelu. Nie chce mieć teraz dzieci. Uważa, że to życiowa porażka. Zaprzepaszczenie kariery. Zmarnowanie życia.
– Był pijany - stwierdza Jenny, łapiąc mnie pod rękę. – Poza tym, może na swoje dziecko zareagowałby inaczej.
– Nie chcę z nim o tym rozmawiać - stwierdzam, wsiadając z Jenny do jej samochodu. – Przynajmniej nie teraz.
– I co ty niby planujesz? – dziewczyna odpala silnik w samochodzie. – Przecież kochacie się jak szaleni.
– Wyjedziemy na studia – mówię, patrząc się tępo przed siebie. –Nie będzie wiedział.
Zapada cisza. Jenny patrzy na mnie zaniepokojona.
– Aria, to twoja decyzja, ale na twoim miejscu powiedziałabym mu. I tak kiedyś się dowie.
– Nie dowie się - oznajmiam. – To tylko zniszczyłoby jego życie.
– Twoje po części też niszczy – Jennifer spogląda na mnie niepewnie. – Rezygnujesz z kariery i studiów.
– Bo go kocham – odpowiadam smutno. – Kocham go najbardziej na świecie i nie chcę, żeby zmarnował sobie przyszłość tak samo jak ja.
I znowu zapada cisza. Cisza, która przytłacza mnie bardziej, niż kiedykolwiek.
*
– Arii nie ma w domu – słyszę na dole głos mojej mamy, kiedy leżę w pokoju na łóżku.
– Niech pani nie kłamie – na dźwięk głosu Luke'a przechodzą mnie ciarki. – Widziałem, że pali się u niej w pokoju lampka. Chcę z nią porozmawiać, to pilne.
Zapada cisza, a potem mocno trzaskają drzwi. Przekręcam się na drugi bok i w spokoju przeglądam sobie instagrama na telefonie, kiedy do pokoju niespodziewanie wchodzi nikt inny jak Hemmings.
– Co się stało? – pyta zaniepokojony, siadając na łóżku. – Możemy w końcu pogadać?
– Wszystko, co miałam do powiedzenia już ci powiedziałam. Nie umiem już tak dłużej. Męczę się – odpowiadam, nawet nie odkręcając się w jego stronę.
– Nie wierzę ci – dalej ciągnie temat, łapiąc mnie uprzednio za udo. –To co mówisz, to nieprawda. Wszystko przecież było okej, byłaś ze mną szczęśliwa.
– Nie chce mi się z tobą gadać – mruczę pod nosem. – Uczucia się zmieniają. Trochę czasu już minęło odkąd jesteśmy razem.
– Ale o co dokładnie ci chodzi? – próbuje odwrócić mnie w swoją stronę. – Nic nie rozumiem. Dlaczego tak się zachowujesz?
– Nie mam już żadnych uczuć do ciebie – mówię drżącym głosem. – Nie chcę i nie mogę już z tobą być.
– Zachowujesz się jak dziecko – stwierdza, śmiejąc się lekceważąco. – Jeszcze kilkanaście dni temu mówiłaś, że mnie kochasz. Tak szybko wyparowała twoja miłość?
– Źle się przy tobie czuję. Nie pasuję do twojego świata. Ostatnio zacząłeś pić i palić, chociaż przez cały czas prosiłam cię, abyś to ograniczał.
– Przepraszam, wiem, że nawaliłem – mocno ściska moją nogę. – Ale nie musimy zrywać. Naprawię to i znowu będzie dobrze. Obiecuję.
– Nie będzie, Luke – obserwuję ścianę przed sobą.– Nie chcę już z tobą być.
– Co? - pyta zdziwiony. – Aria, co ty pierdolisz?
Czuję pierwsze łzy pod powiekami. Mówię rzeczy, których wcale nie mam na myśli. Kocham go tak mocno, że mogłabym oddać za niego całe swoje życie, ale nie możemy być już razem. Wiem, że go ranię, ale tak będzie dla niego lepiej.
– Aria – Luke łapie mnie za ręce i na siłę sadza w pozycji siedzącej. Patrzy na mnie przez dłuższą chwilę i próbuje wyłapać wszystkie moje emocje. – Jeżeli mnie nie kochasz, to powiedz mi to. Prosto w oczy. Chcę to usłyszeć z twoich ust.
Zaczynam płakać, spuszczam wzrok na swoje dłonie i mam ochotę wszystko mu powiedzieć. Przyznać się, że noszę jego dziecko, że tak naprawdę nie chcę go zostawiać, tylko stworzyć rodzinę, o której marzyliśmy. Jednak te plany były tak okropnie odległe, nie myśleliśmy wtedy o czasie teraźniejszym. Luke ciężko oddycha i ma smutny wyraz twarzy. Wiem, że teraz obserwuje mnie z troską i zastanawia się, co do cholery się ze mną stało. Zbieram wszystkie siły, aby wypowiedzieć to zdanie, którego oczekuje, jednak jest to dla mnie cholernie ciężkie. Kiedyś pomyślałam sobie, że taka miłość jak nasza, trafia się raz na całe życie. Dzisiaj sama wypuszczam ją ze swoich ramion.
– Nie kocham cię, Luke – szepczę, patrząc w jego błękitne i jasne jak niebo oczy, które momentalnie zachodzą łzami. – Proszę cię, zostaw mnie samą.
Luke bez słowa wstaje z łóżka, a ja czuję, jak łamie się moje serce. Wszystko zaczyna mnie boleć, moje skronie pulsują tak cholernie szybko, aż mam wrażenie, że zaraz wybuchnie mi głowa. Chłopak otwiera drzwi i na chwilę odwraca się w moją stronę.
– Nie wierzę w żadne twoje słowo, Aria – oznajmia, wycierając rękawem zalegające na policzkach łzy. – I mam nadzieję, że zmienisz swoje zdanie, kiedy ochłoniesz. Będę czekał.
Zamyka drzwi i odchodzi, a ja bezwładnie rzucam się na łóżko. Okropny ból atakuje moje serce, a ja nie umiem zapanować nad swoim płaczem. Zanoszę się od żalu i goryczy, która zawładnęła całym moim ciałem. Z szafki wyjmuję zdjęcie USG, długo mu się przyglądam, dotykam swojego ledwo zaokrąglonego brzucha.
– Damy sobie radę – mówię, głaszcząc skórę w okolicach pępka.
A potem mówię jeszcze masę innych słów, w które wcale nie wierzę. Patrzę na walizkę która stoi między szafą, a komodą i zaczynam płakać jeszcze bardziej. Tak bardzo chciałabym mu o wszystkim powiedzieć, ale jestem pewna, że dziecko zniszczyłoby jego karierę lub prędzej, czy później nasz związek. Luke nie jest gotowy. Rola tatusia nie wiąże się z rolą młodej gwiazdy. On ma cały świat na wyciągnięcie ręki, a ja nie chcę go ograniczać do trzymania malutkiej rączki.
_______________________________________________________________________________
Jest i on! Prolog drugiej części. Aria rozstaje się z Luke'iem i planuje przeprowadzkę do Anglii. Jak dalej potoczą się ich losy? Zapraszam do czytania następnych rozdziałów, które pojawią się już wkrótce. Buziaki 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro