Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Strażnik ruszył a kobieta starała się drównać mu kroku. Zaczęli żwawo dyskutować o błahostkach. Brunetka czuła się w jego towarzystwie doskonale i w końcu mogła zapomnieć o sytuacji z Ziemią. Nie zauważyła kiedy była już na targu. Kobiety i mężczyźni chodzili od straganu do straganu. Patrzyła na to z zachwytem. Podeszła najpierw do stoiska z biżuterią. Najbardziej spodobał jej się pierścionek z zielonym oczkiem.

– Będzie idealnie pasował do twoich turkusowych oczu – powiedział Demetriusz stojąc za nią.

Sprzedawczyni wyjęła go za szyby i podała mu brunetka mogła zobaczyć.

– Podoba się pani – spytała.

– Jest prześliczny – odpowiedziała jej szczerze Victoria – mam tyle pieniędzy – pokazała – jestem tu nowa i nie znam się za bardzo na waszych pieniądzach.

– Przykro mi ale niestety nie starczy – odpowiedziała kobieta.

– No trudno życzę miłego dnia – brunetka uśmiechnęła się przyjaźnie do sprzedawczyni i odeszła od straganu.

– Pójdz do sklepu z sukniami a ja zaraz do ciebie dołącze.

Pokiwała głową i wzrokiem odszukała sklepu. Szybko się tam udała i była zachwycona ile może być rodzajów sukien. Dwie młode kobiety zaczęły się z czegoś śmiać co nie uszło uwadze brunetce. Po chwili odwróciła głowę patrząc na sukienki, tłumacząc, że z pewnością nie śmieją się z niej.

– To było do ciebie – podeszła kobieta – jak takie paskudzctwo może pomyśleć, że suknie zrobią z niej piękność.

– Żałosne – druga jej przytaknęła i się zaśmiały.

– Żałosne jest to, że nie umiecie nic innego niż wyśmiwanie się z kogoś innego – Victoria powiedziała z obrzydzeniem.

– Mówią, że król cię przygarnął – zaśmiała się wrednie – nie dziwie się pewnie zrobiło mu się ciebie żal. Ziemia to miejsce dla nieudaczników i parobków jak ty. Pewnie nawet rodzina cię nie chce.

W tym momencie kobieta wyszła szybko z sklepu i starła się postrzymać łzy. Gdy przemierzała ulice zauważyła Demetriusza z poczatku usmiechniętego ale gdy zobaczył, że coś się stało uśmiech zszedł mu z twarzy.

– Co się stało? – spytał gdy był już blisko niej.

– Możemy o tym nie rozmawiać? – spytała wiedząc, że jak to powie zacznie płakać – możemy już wracać?

– Tak, oczywiście – powiedział i objął ją ramieniem.

Szli tak aż do drzwi pałacu. Przez ten czas zdarzyła już ochłonąć dzięki temu, że Demetriusz zaczął mówić o swojej przygodzie jak był mały.

Odprowadził ją aż pod same drzwi i gdy kobieta chciała już wchodzić zatrzymał ją i pokazał naszyjnik który widziała na targu.

– Dla ciebie – powiedział – taki mały prezent za to co się stało na mieście.

Odwróciła się do niego tyłem i pozwoliła by założył jej naszyjnik. Gdy zapiał kobieta przytuliła go i podziękowała.

– Bardzo ci dziękuje ale nie trzeba było – powiedziała.

– Dla ciebie wszystko – powiedział i odszedł.

Nacisnęła na klamkę z uśmiechem na twarzy. Dostała od niego prezent. Weszła do pokoju trzymając się za naszyjnik. Nagle dostrzegła Lokiego siedzącego na fotelu.

Bóg zobaczył w jej oczach te same iskierki co na początku kolacji. Była szczęśliwa i trzymała sie za naszyjnik.

– Widzę, że zakupy udane – wstał z fotela – ale chyba nie byłaś sama?

– Nie – odpowiedziała.

– To z kim? Z Demetriuszem?

– Nie – skłamała.

Wyczuł jej kłamstwo tak samo strach. Iskierki znowu znikły z jej oczu.

– Nie oszukasz boga kłamstw – powiedział dumnie – spytam jeszcze raz. Poszłaś z Demetriuszem na targ?

– Tak – odpowiedziała i zaczęła się cofać.

– Służki poddadzą ci obiad i kolacje. Życzę miłego dnia – po tym wyszedł.

Niebieskooka była zdumiona tym, że nie wybuchnął takim gniewem jak wczesniej. Starał się być spokojnym ale i tak widać było iż kipi ze złości. Spojrzała na zegar stojący na biurku i dostrzegła, że dość długo była na targu bo za chwile będzie 16. Wskazówka zegara wybiła a Marta weszła do pokoju z jedzeniem. Była uśmiechnięta i radosna. Postawiła jedzenie i popatrzyła na Victorię. Dostrzegła naszyjnik na jej szyi i od razu spytała:

– To król Loki dał tobie taki piękny naszyjnik?

– Nie – zaprzeczyła szybko – poszłam na targ z Demetriuszem i kupił mi go.

Służącej szybko zniknął uśmiech twarzy a zamienił na troskę.

– Wysoki blondyn z niebieskimi oczami? Który wygląda jak królewicz z bajki?

Dostała przytaknięcie a Marta złapała się za głowę i usiadła w fotelu.

– To se panienka wybrała. Jeżeli nie chcesz łez i bólu proszę cię byś nie zadawała się, albo przynajmniej nie dała sobą zmanipulować.

– Ale wydaje się taki miły i uprzejmy – odparła ze zdziwieniem przez słowa czarnowłosej.

– Nie oceniaj książki po okładce. Może i taki ci się wydaje ale skrzywdził już nie jedną.

– Umiem poradzić sobie z takimi a on na taki mi nie wygląda.

– Jak pani sobie chce. Smacznego – po czym wyszła.

Brunetka przy jedzeniu zastanawiała się nad jej słowami.

~ On by mnie nie skrzywdził ~

Umie przecież ocenić kto jakie ma intencje. Więcej nie myśląc zachwycała się jedzeniem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro