Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33

Przetarła łzy które zastąpiła nienawiść. Miała ochotę roznieść całe Stark Tower i swoich "przyjaciół". Nie umiała ich już nazwać jak dawniej. Gdy myślała o nich rękę zginała w pięść jakby chciała im przyłożyć w twarz.  Gdy już troche ochłonęła i przestała klnąć na nich w myślach, zaczęła myśleć jak by tu namierzyć Boga kłamstw. Nie pójdzie przecież do nich i rozkarze im wyznać gdzie go przetrzymują bo po pierwsze Stark ma różne bajery które z łatwością by ją pokonały,  po drugie jest jedna na grupę mścicieli, po trzecie mają Hulka i ostatnie nie jest na tyle odważna by im się postawić.

Postanowiła, że rozejrzyj się po budynku. Wyszła z pokoju i skierowała się do windy. Gdy chciała już wejść Tony szybko dogonił ją i zagrodził przejście. Victoria uniosła jedną brew i popatrzyła się na niego obojętnie próbując nie wybuchnąć gniewem na niego.

– Czy coś przedemną ukrywacie? – spytała.

– Ale windą jedzić to nie zdrowo. Lepiej iść schodami – mówiąc to próbował się uśmiechać.

– Tyle, że nie powinnam się chyba przemęczać więc jadę windą – postanowiła i jakimś cudem weszła do środka windy – no chyba, że ukrywacie coś.

– Co ty – prychnął Tony.

– Więc nie rozumiem w czym problem.

W tym momencie winda się zamknęła a kobieta patrzyła na guziki które pokazywały piętra Stark Tower.  Wszystko wygladało normalnie lecz wiedziała, że mężczyzna kocha ukryte funkcje. Pod panelem z przuciskami znalazła mały ukryty przycisk. Było to piętro minusowe więc wcisnęła je. Zastanawiała się czy co tam może się kryć.

~ Oby Loki~

Z przemyśleń wyrwał ją dźwięk windy sygnalizujący, że dotarła na wybrane piętro. Na początku wszystko spowijała ciemność kobieta wyszła z windy szukając jakiegoś włącznika światła. Gdy go znalazła nerwowo próbowała go włączyć lecz światła jak nie było, tak nie ma. Poczuła coś zimnego na szyi a po chwili ręce które uniemożliwiały jej każdy ruch. Zaczęła się szarpać.

– Nie ruszaj się, mam sztylet i nie zawaham się go użyć– usłyszała głos Lokiego.

– Loki wiem, że to iluzja – powiedziała.

Zimna stal zniknęła z jej gardła i teraz mogła ujrzeć jego iluzje. Podał jej swoją dłoń którą przyjęła. Przyprowadził ją pod samą celę, aż jego iluzja zniknęła. Teraz dopiero światło zapaliło się. Siedział na "łóżku" i przyglądała się kobiecie.

– Nic ci nie jest? Martwiłem się – spytał.

– Raczej to ja powinnam się martwić. Nie skrzywdzili cię?  Jak się otwiera tą celę?

Po tym podeszła do panelu sterowania i nacisnęła przycisk,,otwórz " lecz maszyna wymagała hasła. Wpisała urodziny Tonego, jego imię i nazwisko, rok powstania wieży i nawet przypadkowe liczby.

– Nie możesz sam się wydostać? – spytała gdy próby odszyfrowania kodu spełzy na niczym.

– Niestety, odziwo, nie. Coś spowalnia moje moce w tej celi – powiedział spokojnie – jedynie moje iluzje działają.

– Cholera – przeklnęła pod nosem gdy kolejny KOD nie zadziałał.

– Nie ładnie się wyrażasz – zażartował – i znasz bardzo duży zasób słów idealnie opisującyh grupkę przebieranców.

– Ty byłeś wtedy w mojej głowie?! – odpowiedziała wkurzona.

– Masz za głośne myśli królowo. Powinnaś już iść.

– Wrócę tu jutro z kodem – odpowiedziała biegnąc do drzwi windy.

Następny dzień

Siedziała przy stole w kuchni i razem z Avengersami jadła śniadanie. Każdy nie próbował się nawet odezwać co bardzo działo na nerwy kobiety. Czuła, że patrzą się na nią z litością i współczuciem bo co? Bo zakochała się w bogu kłamstw i iluzji. A Thor śledził każdy jej ruch.

– Tony, powiedz – zaczęła – dla ciebie jaka jest najważniejsza data?

– Cóż chyba wtedy gdy hmm – myślał dość długo – pokonaliśmy po raz pierwszy Lokiego. I wtedy też jakby byliśmy drużyną. A czemu pytasz?

– No wiesz jak zbliży się rocznica tego, żeby to jakoś hucznie uczcić – odpowiedziała udając radosną i odniosła talerz do zlewu.

Gdy zniknęła za drzwiami udała się do windy i jak wczoraj zjechała na minusowe piętro. Tym razem światła działały jak trzeba i iluzja Lokiego jej nie zabiła.

Podeszła do panelu bez patrzenia na czarnowłosego i wpisała datę ataku na Nowy Jork. Maszyna chwilę myślała i usłyszeć można było dźwięk otwieranych drzwi celi. Odwróciła się zadowolona z siebie lecz Loki stał już blisko niej.

– Tak bez żadnego słowa? – spytał – pamiętasz chyba co się działo gdy najadłem na to miasto?

– Tak – przyznała – ale liczy się tu i teraz. A teraz chodźmy stąd.

– Stęskniłem się.

Po chwili usta Boga były już na wargach kobiety. Odzajemnila jego pocałunek i oparła się o panel. Był pełen tęsknoty, radości i miłości. Gdy zaczerpnęli tchu odezwała się pierwsza Victoria.

– Choćmy stąd proszę.

– Dokąd tylko zechcesz moja królowo.

Razem zniknęli w kłębie zielonego dymu i stali na dachu Stark Tower. Widzieli całe miasto z góry. Ulice zatłoczone i drogi w korkach. Gwar i hałas.

– Loki masz natychmiast ją uwolnić! – usłyszeli za sobą dobrze im znany głos Iron Man'a.

Szybko odwrócili się i spojrzeli po sobie i dzięki umiejętności Lokiego czytania w myślach rozwiązali problem.

~ Musisz stworzyć portal który przeniesie nas do Asgardu i który nie pozwoli innym się już tam dostać. Ostatni portal do Asgardu ~

– Victoria proszę cię opamiętaj się! Wiem, że trudno jest się wyrwać z pod zaklęcia ale spróbuj – nalegał Tony.

– Ale zrozum, że nie nałożył na mnie żadnego zaklęcia. Nawet w Asgardzie miałam wolną wolę tak jak teraz.

Loki w czasie gdy oni rozmawiali próbował stworzyć  ostatni portal który przeniesie ich do Krainy bogów.

W końcu mu się udało. Portal nie był zbytnio stabilny i miał określony czas. Dzięki niemu spokojnie przedostaną się do Asgardu gdzie będą żyć spokojnie. Kobieta nadal sprzeczała się z Tonym o jej szczęście.

– Victoria – poinformował ją Loki.

Gdy twórca zbroi zorientował się o portalu chciał ich zaatakować lecz dzięki swojej mocy kobieta odetchnęła go i teraz leżał na dachu. Zielonooki chwycił ją za rękę by mogli razem przedostać się przez portal.

To działo się tak szybko. Serce waliło a radość płynącą z powrotu do nowego domu była przeogromna. Byli już tak blisko. Loki już był przy portalu gdy poczuł, że traci ją. Przez te ułamki sekund zobaczył jak przeturlała się przez ziemię i gdy zatrzymała się na poliku miała bliznę. Jej oczy były zamknięte.

Nic nie mógł zrobić, już był po drugiej stronie portalu.

Po chwili odzyskała przytomność i gdy zobaczyła już mały zamykający się portal podbiegła tam licząc na cud. Lecz nic takiego się nie wydarzyło. Został zamknięty raz na zawsze. Z bezsilności usiadła i przez gniew leciały jej łzy. Wiedziała, że już nigdy nie zobaczy Lokiego i swojego domu. To wszystko już na zawsze przepadło i nie wróci. Złość, smutek i bezsilność zagościły w jej sercu. Znienawidziła cały świat.

Stark który uniemożliwił jej przedostatnie się do Krainy bogów widząc jej smutek położył swoją dłoń na jej barku. Z wściekłością odetchnęła jego rękę i wstała.

– Zrobiłem to dla twojego dobra – tłumaczył spokojnie – w końcu od tego są przyjaciele.

– Przyjaciele? – prychnęła że łzami w oczach – mam cię dość, całego świata, to przez was! Przez was nie jestem szczęśliwa! Przez was już nigdy nie zaznam szczęścia! Nie nawidze cię! Żałuję, że nie umarliście!

Przetarła łzy, zeszła z dachu, weszła do swojego pokoju i na szybko spakowała potrzebne rzeczy do walizki i skierowała się windą na sam dół budynku. Złapała pierwszą lepszą taksówkę, dojechała na lotnisko i kupiła bilet do Polski. Gdy czekała na samolot ciągle myślała o tej sytuacji na wieży i o tym, że to wszystko minęło jak sen a najgorsze , że to się nie powtórzy. Musiała żyć dalej lecz jak skoro część jej serca została w Asgardzie koło Lokiego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro