Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

Kobieta spała w najlepsze gdy do jej komnaty wbiegła dziewczynka radośnie wołając:

– Wstajemy! Wstajemy! Dziś taki ładny dzień – wgramoliła się na łóżko i zaczęła po nim skakać.

Za nią przebiegła Marta która wyglądała jakby przebiegła maraton.

– Nyala nie wolno budzić królowej o tej porze.

Na te słowa Victoria szybko zerwała się z łóżka i popatrzyła pytająco na służbę.

– Nyala mnie zmusiła bym tak do ciebie pani mówiła. I przepraszam za nią. Jest zbyt roztrzepana, nadpobudliwa i cholernie szybka.

– Ciociu nie wolno tak mówić. To bardzo brzydko – murzynka powiedziała to przytulając brunetkę za nogi i patrząc na Martę.

– Nyala chodź nie wolno teraz królowej przeszkadzać. Królowo zaraz przyjdzie Coralina cię wyszykować.

Mała dziewczynka wybiegła z komnaty jakby była na jakimś wyścigu. Radość w jej oczach nie znała granic. Czuła się taka szczęśliwa iż mogła mieszkać w Pałacu.

Gdy dobiegła do komnaty usiadła na małym stołeczku i poczekała na niebieskooką. Mała nóżkami nie wiedząc czym się zająć. Po chwili ujrzała zielony dym a w nim pojawiła się sylwetka Lokiego.  Ucieszyła się na jego widok.

– Nyala dziś odbędzie się bal dlatego przekaż swojej służącej by wyrzykowała cię najlepiej jak potrafi i masz zjawić się za cztery godziny.

Nie zdąrzyła nawet coś powiedzieć a zniknął.

Pojawił się za to w pokoju kobiety. Była ona w trakcie zakładania szlafroku a że stała tyłem nawet go nie zauważyła. Podszedł do najciszej jak się ta i objął ją od tyłu. Przestraszona kobieta walnęła go łokciem a widząc go w pół zgiętym zasłoniła usta dłonią by się nie roześmiać.

– Czemu to zrobiłaś? – spytał prostując się.

– Przestraszyłeś mnie – odparła – następnym razem pukaj do drzwi. A gdybym była w trakcie rozbieranie się?

– Dla mnie tym lepiej – odparł unosząc brwi dwuznacznie i obejmując ją – przyszedłem by poinformować cię o balu. Za cztery godziny przyjdę po ciebie. Ubierz się ładnie.

– Czyli na codzień brzydko wyglądam?! – oburzyła się.

– Skądże ale lepiej by ci było w zielonej sukni – mówiąc to wyjął pierwszą lepszą i pokazał jej.

Spojrzała na nią i zobaczyła, że ten krój miał zbyt duży dekolt i rozcięcie na nodze.

– Wiesz o tym, że jesteś zboczeńcem – chwyciła suknię i odwiesiła ją do szafy.

– To akurat był przypadek ale – przeciągnął ostatni wyraz – pięknie byś na pewno wyglądała.

– Na twoje życzenie założę czerwoną, bez dekoldu i z długim rękawem. A teraz przepraszam muszę się wyszykować.

– Możesz przy mnie – zaproponował – wiesz gdybyś nie mogła się dopiąć służę pomocą.

Palcem wskazała na drzwi i odprowadziła go wzrokiem. Gdy drzwi się zamknęły przeglądała w szafie wszystkie suknię. Zastanawiała się nad kolorem. Czy założyć czerwoną czy zieloną. Obie były piękne lecz zdecydowała, że zrobi mu tą przyjemność i założy jego ulubiony kolor. Suknia była koronkowa z długim przylegającym rękawem. Była idealna.

Gdy wzięła wieszak do pokoju weszła Coralina. Kobieta uśmiechneła się do nastolatki i pokazała suknię.

– Myślę, że będzie ci do twarzy – uśmiechneła się radośnie – zapomniałabym dodać królowo.

– Czemu dziś każdy to mi mówi wystarczy, że już on mnie tym męczył.

– A nie jesteś królową? Wszyscy szepczą, że król mianował cię królową. Każdy chce teraz się tobie podlizać bo wiesz jesteś królową.

Kobieta usiadła przy toaletce i pozwoliła się czesać Coralinie. Nastolatka starała się jak najdelikatniejsza rozczesywać jej włosy.

– Kto by pomyślał. Zwykła midgardka staje się prawie królową – prychnęła z niedowierzaniem.

– Jednak jesteś wyjątkowa skoro król Loki cię wybrał. A przecież masz moce prawda?

– Te "moce" ograniczają się do podawania książek. To akurat nie jest ważne.

Na balu

Goście zebrani tańczyli w rytm grającej muzyki a dzieci biegały po sali. Król siedział na swym tronie i szukał wzrokiem jej. Victorii. Dziś miał być ważny dzień a ona się spóźnia.

Lochy

Echo muzyki niosło się po korytarzach. A kobieta rozmawiała z Tonym. Potrzebowała się wygadać a przecież on był jej przyjacielem.

– Nie powinnaś być na górze? Wiesz z gośćmi? – spytał w środku rozmowy.

– No niby tak ale po ostatnim balu mam taką jakby traumę. Wiesz z Sigyn – uśmiech zniknął z jej twarzy a zastąpił go smutek.

– Ej nie czas na smutki idź i tańcz jakby jutro nie było – zażartował Tony – tylko zero mi tam romantycznych densów. Zrozumiano?!

Roześmiała się i pokiwała głowa i odeszła. Musiała wejść na salę nie zauważona. I najlepiej wmieszać się w tłum.

Strażnicy niestety pilnowali wejścia i widząc ją otworzyli drzwi i cały tłum gości patrzył na nią. Słychać było szepty wśród gości.

– Pokłońcie się przed wasz królową! – oznajmił głośno i uroczyście Loki.

Tłum zrobił miejsce na przejście dla króla a później wszyscy prócz tych dwóch uklęknęli. Gdy był już na tyle blisko podał jej swoją dłoń i powiedział:

– Królowo twój tron już czeka.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro