Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27


Chciałbym wam serdecznie podziękować za tyle wyświetleń i gwiazdek. Bardzo mnie to cieszy i motywuje do pisania.
Dziękuję też za wysokie rankingi pod książką.

A teraz zapraszam do czytania;)

– Hej śpiąca królewno, bobudka.

– Stark jeszcze pięć minut – odparła sensem głosem a gdy zdała sobie sprawę z sytuacji natychmiast otworzyła oczy.

Gdy ujrzała twarz Tonego szybko wyskoczyła z łóżka i zawiesiła się mu na szyję omal go nie przewracając.

– Spokojnie, nie chce umierać od przytulenia – odparł jak zwykle żartem.

– Tęskniłam Stark – powiedziała cicho.

Gdy w końcu odkleiła się od niego po jej polsku spłynęło kilka łez szczęścia. Tak jej go brakowało.

– A ty do łóżka – rozkazał – chora jesteś. Znowu zbagatelizowałaś objawy i teraz jesteś chora. No jazda pod kołdrę.

Kobieta lekko się zaśmiała i jak rozkazał leżała już w łóżku a Stark przykrył ją kołdrą pod szyję. Przesunął krzesło koło niej i usiadł.

– Zaraz się tu zagotuje – powiedziała zachrypniętym głosem – chcesz mnie tu zagotować?

– Nie – zaśmiał się – chce byś była zdrowa i mogła mi zrobić babeczki. Szkoda, że nie zadziałałem jakoś wtedy gdy zajmował Ziemię. Może wtedy żylibyśmy wolni i szczęśliwi.

– Tyle, że nie jest mi tu aż tak źle. Traktuje mnie dobrze i uratował wiele razy przed śmiercią. Ma serce – powiedziała uśmiechając się na samą myśl o Lokim.

– Ty kobieto masz chyba wysoką gorączkę – dotknął jej czoła i udał, że się poparzył – czekaj, czekaj czyli ta ruda wiewiórka Sigyn? Chyba tak miała na imię mówiła, że ty zabrałaś jej tego mordercę Lokiego. To prawda?

– Wtedy porwała mnie doprowadzając do śmierci a on mnie uratował i ja...to znaczy on mnie...pocałował – powiedziała cicho jąkając się.

– Co?! On cię pocałował?! Powiedz mi, że nie odzajemniłaś – w jego głosie można było wyczuć błaganie.

– Tak odzajemniłam to – odpowiedziała szybko.

– Nie wierzę. Moja najlepsza przyjaciółka którą porwał i więzi psychopata i morderca bez uczuć a zakochała się w Lokim. Tyle, że on nie ma uczuć i cię wykorzystuje. Powiedział ci, że odda za ciebie życie czy, że kocha cię na zabój? Sądzę że nie. Więc po jakiego chuja się w nim zakochałaś?! – ostatnie zdanie wykrzyczał.

– Jak to wy Midgardczycy mówicie: serce nie sługa i od miłości się nie uchroni. Myślę, że na dziś starczy rozmów – wszyscy zwrócili uwagę na Lokiego, który nagle pojawił się w pokoju. Znalazł się przy Tonym i dodał przed zniknięciem – zaraz wracam królowo.

Znikli w kłębie zielonego dymu a po chwili Tony Srark stał już w swojej celi cały zły.

– Moja królowo? – prychnął – o co ci chodzi Jelonku? Już dzięki niej zająłeś Ziemię a teraz ją w sobie rozkochałeś? W sumie wątpię by ona sama z siebie ciebie pokochała bardziej jej coś podałeś do jedzenia. Jak ją choć raz skrzywdzisz nieważne jak, obiecuje ci, że wydostanę się i zabije cię – zagroził mu Stark.

– Dla ciebie dziwne jest to, że morderca coś pokocha. Nie wiesz co przeżyłem lub czego pragnę więc radzę ci się zamknąć.

Odszedł nie słuchając już Starka. Gdy wyszedł z lochów zastanawiał się nad tym co Tony powiedział Viktorii. Nie powiedział jej wprost, że ją kocha tylko pocałował.

Leżąc odkryła się kołdrą by nie ugotować się. W końcu poczuła powiem świeżego powietrza. Patrzyła się w sufit.

– W jednym Stark ma rację – powiedział Loki wchodząc do pokoju – przykryj się kołdrą.

Cicho westchnęła i przykryła się znowu kołdrą.

– Tak lepiej.

Nastała po miedzy nimi cisza. Nikt nie chciał jej przerywać. Mogli poukładać myśli. Nie było niezręcznie. Lecz po chwili sen dopadł kobietę i odleciała do Krainy snów.

– Gdybym mógł spełnić twoje jedno marzenie – zaczął Loki – jakie by było?

Gdy nie dostał odpowiedzi spojrzał na brunetkę i zobaczył, że usunęła. Uśmiechnął się lekko po czym wstał i pocałował ją w czoło mówiąc:

– Kolorowych snów moja Królowo.

Zniknął wraz z kłębem zielonego dymu.

– Musisz wybrać – usłyszała nagle Victoria – zostać ze mną w Asgardzie tym samym mnie ratując i stać u mego boku czy wrócić na Ziemię.

Spojrzała na rozmówcę i zobaczyła czarnowłosego. Miał smutny wyraz twarzy a na czole małą ranę.

– Victoria wróć z nami. On cię porwał i zaczarował! Nie myślisz racjonalnie. Wróć do domu – po drugiej stronie stał Tony wraz z resztą ekipy.

Patrzyła to raz na Avengersów a raz na Lokiego. Miała mętlik w głowie. Kogo wybrać. Oboje są dla niej ważni.

– Wróć na Ziemię – nalegał Tony.

Spojrzała się na zielookiego wyczekując, że dokona za nią decyzję.

– Nie mogę cię zmusić byś została. Lecz wiedz, że zawsze będziesz w mojej głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro