Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

Trwali tak w pocałunku przez kilka minut aż musieli zaczerpnąć tchu. Patrzyli na siebie i nie widzieli świata poza sobą.

– Mogę nazwać cię moją królową? – spytał Loki po chwili.

– Podobno jestem tylko zwykłą śmietelniczką – uśmiechneła się – z resztą na królową to się nie nadaje – stwierdziła – a w ogóle czemu spytałeś?

– To pytanie ciągle siedziało w mojej głowie. Z resztą ty też – odparł a po chwili dodał – moja królówo.

– ,,Bycie królową ma sens jeżeli wychowywałaś się jako księżniczka." cytując jakiś tam cytat z serialu.

– I tak będę mówił na ciebie moja królówo.

Potem nic już nie mówili i patrzyli na krajobraz, który zapierał dech w piersiach. Bujna roslinność oraz ćwierkot ptaków a do tego szum wodospadu. Pierwszą myślą kobiety było, że to wszystko co tu się stało to tylko sen lub jakaś iluzja. A jeżeli tak było to nie chciała się budzić.

~ Niech to trwa na zawsze ~

Pomyślała i zamknęła oczy wsłuchując się w otaczającą naturę.

– Co ty robisz? – uslyszała głos zielonookiego.

– Próbuje się zrelaksować i pomedytować  – odpowiedziała wciąż mając zamknięte oczy.

Loki chwilę jeszcze się na nią patrzył a potem pocałował ją. Był to tylko przelotny pocałunek. Po tym kobieta otworzyła oczy.

– Nie mogłem się powstrzymać – odparł – z resztą jestem królem i mogę robić co zechce. A tego chciałem.

Zaśmiała się tylko i przypomniało jej się coś o co miała zapytać już pierwszego dnia gdy tu przybyła. Była to sprawa koszuli nocnej.

– Jest sprawa – zaczęła – pierwszego dnia gdy tu przyjechałam i się obudziłam nie miałam swojego stroju tylko koszulę nocną i no...czy ty...no wiesz – powiedziała rumieniąc się.

– Czy cię przebrałem? – zaśmiał się a po chwili wyjaśnił – istnieje takie coś jak magia. I apropo magii. Jak tam trening u ciebie?

– Nie trenowałam odkąd byłam więziona – na tamto wspomnienie posmutniała i jej oczy stały się szklane.

– Hej spokojnie – gdy zobaczył reakcje kobiety od razu ją przytulił. Gdy poczuł jak go obejmuje rękoma czuł bezpieczeństwo – jeżeli chcesz mogę cię trochę podszkolić – mówił to ciągle nie wypuszczają kobietę z uścisku.

– Nie musisz. Dam radę sama.

– I stłuczesz wazon? Kolejny? O nie, będę cię szkolił królowo.

– Nie jestem królową – odpowiedziała.

– Dla mnie jesteś. I koniec tematu.

Dzień później

Obudziła się radosna i pełna życia. Wstała od razu i wyjęła z szafy różową suknię która była pokryta i zdobieniami i kilkoma wartwami miękkiego tiulu ( media). Upięła włosy w koka i zrobiła delikatny makijaż. Później usiadła z książką na kanapie i zaczytała się. Czuła jak fabuła jeszcze bardziej robi się ciekawa i po mału lektura zaczyna ją wciągać do tamtego świata i pożerać z ciekawości co dalej.

– Moja królowo słyszysz mnie?

Wyrwał ją głos Lokiego który siedział na przeciwko niej.

– Nie zauważyłam cię Królu – powiedziała tak gdyż za drzwiami stali strażnicy – po co ci strażnicy?

– By czasem ktoś nie przeszkodził nam w rozmowie moja królowo.

– Nie jestem królową – zamknęła książkę zaznaczając stronę i odłożyła na stolik.

– Czekam na powitalnego całusa.

– Nie ma nic za darmo – zaśmiała się cicho.

Wstała by odłożyć książkę na półkę lecz Loki złapał ją za nadgarstek i pociągnął. Siedziała teraz jak małe dziecko na jego kolanach.

– Co ty wyprawiasz? – spytała.

– Naucz się używać mocy do odkładania książek. Skup się moja królowo – powiedział pełen powagi.

– Wiesz o tym, że się nie uda – spytała bardziej stwierdziła – i głupio się czuję gdy mówisz moja królowo.

– Próbuj.

Wzięła głęboki wdech i pomyślała by książka się uniosła. Jedynie lekko drgnęła. Popatrzyła na Lokiego wzrokiem,,A nie mówiłam " ale on nie dawał za wygraną. Za piątym razem książka uniosła się w powietrzu ale po kilku sekundach spadła.

– Musisz się skoncentrować i myśleć o celu. Nie możesz się rozpraszać – starał się jej pomóc.

– Łatwo mówić.

Pomyślała o celu i o tym co ta książka ma zrobić i nagle uniosła się do góry i odłożyła na miejsce. Victoria patrzyła na to z radością wymalowaną na twarzy. Oczy świeciły jej się jak u dziecka i po chwili wstała i zaczęła skakać ale po chwili się opamiętała.

– Gratuluję, było tak ciężko? – spytał uśmiechnięty.

– Tak było – przyznała – i jestem głodna.

– To chodźmy – wstał z fotela i skierował się do drzwi i miał nacisnąć już klamkę by przepuścić ją lecz – jeżeli chcesz wyjść i coś zjeść należy się buziak – wskazał swój polik.

Przewróciła oczami i pocałowała go w polik i czekała aż otworzy drzwi.

– Otworzysz?

– Tak za jeszcze jednego buziaka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro