Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

Następnego dnia obudziła się dosyć późno. Gdy otworzyła oczy spostrzegła, że koło łóżka siedzi Loki i czyta książkę.  Podniosła się nie czując bólu ale dostrzegła, że nie jest w swojej komnacie.

– Dzień dobry – powiedział zamykając książkę. Zobaczywszy zdezorientowany wzrok dziewczyny wyjaśnił sytuacje – w nocy miałaś gorączkę i kazałem cię przenieść do mojej komnaty ponieważ tu mam lekarstwa dzięki którym nic cię już nie boli.

– Czy ty – zaczęła niepewnie – ty spałeś na łóżku? Ze mną?

– Tak. Chyba po to jest łóżko prawda? – zaśmiał się widząc zawsydzoną kobietę – Strasznie się rzucałaś w nocy.

– Ja tak już mam gdy śpi ze mną obca osoba – odpowiedziała.

– Przecież mnie znasz a i tak się kopałaś – powiedział poruszając brwiami.

Kobieta założyła na głowę kołdrę i klnęła w myślach, że tak łatwo wywołać u niej zażenowanie. Myśląc iż spała z Lokim co prawda starali się nawet nie dotknąć przyprawiała ją o rumieńce. Usłyszała śmiech kłamcy ale nie ten psychopatyczny tylko szczery.

– Czemu się śmiejesz? – spytała nadal będąc pod kołdrą.

– Z tego jak łatwo przyprawiłem cię o rumieńce, że aż schowałaś się pod kołdrą.

– Skąd wiesz, że akurat teraz mam rumieńce? Może schowałam się bo po prostu nie chce na ciebie patrzeć. Pomyślałeś o tym?

– Przecież wiem, że lubisz się na mnie patrzeć. Obejrzałem mój portret.

Zaciekawiona jego reakcją wyjrzała głową spod kołdry. Zobaczyła, że trzyma go i przygląda się mu.

– I się podoba?

– Bardzo – odpowiedział – masz talent.

– Są lepsi odemnie. Ale cieszę się, że ci się podoba.

Nastała pomiędzy nimi cisza. Każdy pogrążył się we własnych myślach. On myślał o niej i czemu się o nią tak troszczy. Ona myślała jak to możliwe, że jest dla niej taki miły. Rozmyślała też o tym co powiedziała wczoraj gdy się obudziła. Poprosiła by ją dotknął i gdy teraz o tym myślała uznała to za dwuznaczne.

– Dlaczego mnie uratowałeś? I dlaczego się o mnie troszczysz? – spytała przerywając ciszę.

– Troszczę się o to co moje. To jest zaszczyt. Ciesz się – odpowiedział.

– Nie jestem twoja! – krzyknęła – nie jestem rzeczą.

– Nie jesteś rzeczą to prawda ale jesteś moja. Tylko moja. Gdybym nie ja leżała byś martwa – powiedział spokojnie.

– Mówisz to z takim spokojem – zauważyła – jakie niby masz wobec mnie plany? Nie wierzę, że trzymasz mnie tu z dobroci serca. O ile je w ogóle masz – zakpiła – ide do siebie.

Wstała powoli i zadowolona, że nie ma zawrotów głowy i mroczków szła gdy uderzyło w nią to z podwojną siłą. Nic nie widziała i chciała się o coś oprzeć lecz nie miała o co.

Loki szybko poderwał się i złapał kobietę jak pannę młodą i podszedł do łoża.

– Musisz tu leżeć – rozkazał – każe służką przynieść ci jedzenie.

– Bo nie chcesz by twoja własność umarła z głodu? – przewróciła oczami – jakie masz wobec mnie plany?

– Przyjdę pod wieczór, wypoczywaj. Thalia będzie chciała cie odwiedzić.

Po czym wyszedł myśląc o tym jak naprawić zaistniałą sytuację. Skarcił się za to, że powiedział iz jest jego własnością. Musiał dowiedzieć się co lubi kobieta i jak poprawić jej humor. Zszedł do więzienia a strażnicy kłaniali się. Zawsze marzył by zostać królem a teraz nim jest, ale czuje pustkę jakby czegoś mu brakowało do szczęścia, lub kogoś.

Szedł dobrze mu znaną drogą do Iron Man'a. Był jej i nadal jest jej przyjacielem. Wydusi z niego nawet siłą informacje jak ją uszczęśliwić. 

Tony widząc gościa który go odwiedził schował babeczke pod niby łóżko. Wyprostował się i uśmiechnął lekceważącko.

– Co pan Jelonek tym razem chce?

– Dla ciebie Królu – powiedział z wyższością – Co ją uszczęśliwi?

– Ją czyli masz na myśli Victorię? – zaśmiał się – cóż jest wiele rzeczy ale zdradzę ci czego pragnie. W sumie nawet ty możesz to wykonać. Wystarczy, że umrzesz. To jej marzenie.

– Tak powiedziała?

– Nie musiała. Po co chcesz ją uszczęśliwić? Masz plan bo nie wierze, że robisz to z czystej dobroci serca o ile w ogóle masz serce. To, że ubierzesz ją w drogie i piękne suknie nawet ozdobione diamentami nie uczyni jej szczęśliwą. Droga biżuteria, piękne buty, kosmetyki i duże i bogato zdobione nawet złotem komnaty nie są dla niej ważne. Ma dobre serce w porównaniu do ciebie – zaśmiał się – nawet nie wierz ile zrobiła dla mnie gdy ty bawisz się w władcę. Zrobiła babeczki i dawała je strażnika by je mi przekazać. Jeżeli chcesz jej szczęścia to ją wypuść. Za dużo przeżyła a nie chce by cierpiała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro