Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Wyjęła klucze do domu i otworzyła drzwi. Zdjęła szpilki a torebkę rzuciła na kanapę po czym sama na niej usiadła. Wzięła telefon i zaczęła przeglądać internet. Bo godzinie odłożyła telefon i poszła do kuchni sprawdzić co zostało jej w lodówce. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziła, że zamówi pizzę. Po 20 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszła i odebrała zamówienie płacąc mu. Zamknęła drzwi i postawiła pizzę na stoliku w salonie. Wzięła pilota i zaczęła skakać po kanałach jedząc jej ulubione danie.

Wieczór

Nawet nie zauważyła gdy zasnęła na kanapie. Obudził ją dzwoniący telefon. Wzięła go i na pół przytomna odebrała.

– Halo?

Victoria pod żadnym pozorem nie wychodz z domu usłyszała zmartwiony głos Starka.

– Coś się stało? – spytała.

Wyjaśnienia ci jak będzie już bezpiecznie. I nawet nie próbuj zbliżać się do centrum miasta. Masz zostać w domu do odwołanianakazał jej.

– Ale mam mało w domu jedzenia.

To zamów teraz przez internet z dostawą do domu.

Stark traktuje cię jak starszego brata i znam cię trochę więc powiedz do cholery jasnej co tam się odpierdala!

Powiem ci tak. Psychopata atakuje. Dobra muszę kończyć pa –  po czym się rozłączył.

Kobieta od razu złożyła zamówienie i gdy już doszło poszła wziąć długa kąmpiel.

Po umyciu w piżamie poszła posprzatąc w salonie. Szybko się z tym uwinęła i zmęczona poszła do swojej sypialni. Otworzyła drzwi i dostrzegła, że ktoś stoi na jej balkonie. Z pod łóżka wyjęła pistolet i jak najciszej starała dotrzeć do nieznajomego. Chciała wykorzystać element zaskoczenia bo mężczyzna stał do niej tyłem a otworze drzwi balkonowe tym bardziej ułatwiają sprawę. Gdy była już wystarczająco blisko krzyknęła:

– Ręce do góry albo strzele!

Nieznajomy nie zareagował i odwrócił się w jej stronę.

– Powiedziałam ręce do góry!

Mężczyzna uśmiechnął się i znikł w kłębie zielonego dymu. Victoria była zdumiona i odłożyła pistolet na szafkę nocną i poszła sprawdzić balkon. Nic nie wskazywało, że był tu ktoś.

– To pewnie jakieś zwidy – mruknęła do siebie.

Popatrzyła jeszcze na nocne niebo i po chwili chciała już iść ale ten człowiek stał przed nią. Klnęła w myślach, że zostawiła ten pistolet. Zaczęła się cofać ale poczuła barierkę a on szedł w jej stronę.

– Czego ty chcesz odemnie człowieku?! – spytała krzycząc starając się być odważna lecz w głębi duszy się bała.

– Nie ty tonem do swojego zbawcy – odpowiedział dumnie – nie pamiętasz mnie prawda?

– Pierwszy raz cię widzę człowieku.

– Ja jestem bogiem midgardko. Jestem Loki z Asgardu i jak obiecałem ci przyszedłem po ciebie – wyciagnął do niej dłoń.

Kobieta nie miała zamiaru podać mu swojej dłoni. Nie ufa sie nie znajomym.

~ A co jeżeli to był ten psychopata? ~

Stał tak a ona szybko się zerwała i prześlizgnęła się. Chciała jak najszybciej złapać pistolet i mu strzelić w głowę. Już była blisko i była szczęśliwa z tego powodu lecz poczuła zimną dłoń zaciskająco się na jej nadgarstku. Obrócił ją do siebie przodem i złapał drugą dłonią za jej drugą dłoń. Zaczęła się szarpać lecz po chwili jeszcze bardziej za cisnął dłonie. Poczuła ból ale nie chciała dać mu satysfakcji.

– Chciałem by obyło się bez bólu ale jak widać się nie da – powiedział jeszcze bardziej zaciskająć dłonie wokół jej nadgarstka.

– Proszę, przestań to boli – powiedziała błagalnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro