Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16

Chciałam wam bardzo podziękować za 405 wyświetleń i 125 gwiazdek. Pierwszy raz w tak szybkim czasie jest tyle odczytów i głosów w mojej książce. Nie minęły nawet dwa tygodnie i licze, że do końca tego tygodnia zdąrzycie jeszcze więcej dobić. Dziękuje też za bardzo ciekawe komentarze XD. To chyba na tyle, życzę miłego czytania ;)

Bal już się zaczął a brunetka siedziała przy stoliku sama gdzieś na końcu sali. Nie miała nastroju na tańce z resztą większość z gości nawet nie zwracało na nią uwagi. Zmieniła niby suknie na łososiową z złotym połyskiem. Nie chciała jej zakładać bo wiedziała, że będzie się w niej źle czuć, ale Marta się uparła. Wyszykowała ją jeszcze bardziej sprawiając, że wyglądała jak laleczka z porcelany. Zmyła makijaż gdy tylko czarnowłosa znikła z jej komnaty. Zastąpiła go ledwie widocznym makeup'em. Odłożyła drogie naszyjniki i inne świecidełka.

Patrzyła się na prawie pusty kieliszek wina. Przez dwie godziny wypiła ich już 2 i czuła, że zaraz się upje. Z jakże ciekawego w jej mniemaniu zajęciu wyrwał ją głos:

– Zatańczysz ze mną?

Odwróciła głowę by spostrzeć Lokiego. Wystawił do niej teatralnie dłoń.

– Nie popsuje ci reputacji? – spytała i lekko się zaśmiała.

– To tylko jeden taniec. Muszę uwolnić się od tej natrętnej Sigyn.

– Powinieneś się cieszyć, że ktoś na ciebie leci – odpowiedziała śmiejąc się.

Alkohol krążył w niej i stała się od ważniejsza.

– Raz się żyje – podała mu dłoń a po chwili poprawiła suknie – nienawidzę jej – mruknęła do siebie.

– Zawsze możesz ją zdjąć – wyszeptał jej do ucha a po chwili szli w stronę parkietu.

– Chciałabyś ale nie dla psa kiełbasa – odpowiedziała.

Loki położył jedną dłoń na jej tali a druga złapał jej delikatną dłoń. Muzyka zaczęła grać a goście zobaczyli króla tańczącego z midgardką. Jedni byli oburzeni zachowaniem króla a drudzy szykowali się by z nią zatańczyć. Kobieta poruszała się z niewybałą gracją a suknia pięknie fałowała przy każdym obrocie. Victorii wydawało się jakby świat się zatrzymał a jedynie ona  z Lokim tańczą kiedy reszta stoi w miejscu w bezruchu jakby ich tam nie było.( czyli typowa reakcja gdy człowiek tańczy przed publiką XD sama doświadczyłam wiele razy)

Muzyka ucichła a Loki przechylił ją lekko do tyłu podtrzymując ręką jej plecy. Wszyscy zaczęli klaskać oprócz rudowłosej która stała z grymasem na twarz. Victoria podziękowała za taniec i wyszła na jeden z balkonów. Wzięła głęboki oddech i poczuła, że w końcu może oddychać. Sigyn szybko podeszła obok niej i spojrzała na nią z pogardą.

– Mówiłam byś się nie zbliżała do niego a ty tańczysz sobie z nim! – wykrzyczała.

W głębi duszy brunetka dziękowała, że w sali było głośno.

– On mnie zaprosił a z resztą nie będę słuchać takiej szmaty jak ty – odpowiedziała za sprawą alkoholu w jej ciele – nikt nie będzie mi mówił co mi wolno a co nie. A teraz zostawie cię tutaj jak kulturalny człowiek i pójdę się dobrze bawić.

Po czym niebieskooka wyszła zostawiając Sigyn w szoku.

Szła do stolika gdy jeden z gości zaproponował jej taniec. Zgodziła się. Tańczyła prawie z każdym ale poczuła po chwili zmęczenie. Wyszła z sali podążając korytarzami coraz bardziej senna. Czuła jak jej nogi odmawiają posłuszeństwa. Szybko oparła się o ścianę i zasnęła. Z cienia wyłoniła się rudowłosa z chytrym uśmiechem.

Kobieta obudziła się z mocnym bólem głowy. Chciała się już złapać za nie ręką gdy usłyszała dźwięk kajdanek. Oczy jej się rozszerzyły a bicie serca przyspieszyło. Spostrzegła iż leży pod ścianą w pustym, małym i ciemnym pokoju. Starała się przypomnieć wczorajszy bal i uświadomiła sobie, że w pewnym momencie zrobiła się bardzo senna.

– Pomocy!! – zaczęła krzyczeć z nadzieją, że ktoś usłyszy ja i uratuje – Pomocy!

– Nie dżyj japy – usłyszała kobiecy głos – i tak cię tu nikt nie usłyszy.

– Kim jesteś? – spytała nie widząc kto czai się w ciemnościach.

– Dla ciebie śmiercią.

Victoria ujrzała Sigyn z nożem w ręku.

– Chcesz mnie zabić? Czemu teraz kiedy jestem przytomna?!

Usłyszała tylko cichy śmiech a po chwili stawiany przed nią talerz. Ba nim był zeschnięta kromka chleba i woda w szklance. Niebieskooka popatrzyła na Sigyn z mordem w oczach. Gdyby była wolna przywaliła by jej.

– Nie tkne tego – wysyczała.

– To twoje jedzenie na miesiąc. Choć zapewne tyle nie dożyjesz. Zagrany w gre. Ja zadaje pytanie a ty odpowiadasz. Jeżeli udzielisz złej odpowiedzi lub skłamiesz tym nożem będziesz mieć na ręku ranę – powiedziała i udając nożem przejechała w powietrzu nad brunetka skórą –  A więc co cię łączy z Lokim?

– Nic – odpowiedziała – wykorzystał mnie by podbić Ziemie i tyle.

– Czemu zostałaś w pałacu?

– Z chęcią zostałabym na Ziemi ale on się uparł.

– Czemu patrzy się na ciebie a nie na mnie?! – spytała wściekła.

– Bo nie lubi wrednych i psychicznych zdzir?

– Ty mała wredna paskudo – po chwili przejechała Victorii nożem po przed ramieniu i słysząc jej jęk uśmiechnęła się – wrócę za miesiąc z zaproszeniem na ślub.

Po czym wyszła zostawiając kobietę samą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro