16
Chciałam wam bardzo podziękować za 405 wyświetleń i 125 gwiazdek. Pierwszy raz w tak szybkim czasie jest tyle odczytów i głosów w mojej książce. Nie minęły nawet dwa tygodnie i licze, że do końca tego tygodnia zdąrzycie jeszcze więcej dobić. Dziękuje też za bardzo ciekawe komentarze XD. To chyba na tyle, życzę miłego czytania ;)
Bal już się zaczął a brunetka siedziała przy stoliku sama gdzieś na końcu sali. Nie miała nastroju na tańce z resztą większość z gości nawet nie zwracało na nią uwagi. Zmieniła niby suknie na łososiową z złotym połyskiem. Nie chciała jej zakładać bo wiedziała, że będzie się w niej źle czuć, ale Marta się uparła. Wyszykowała ją jeszcze bardziej sprawiając, że wyglądała jak laleczka z porcelany. Zmyła makijaż gdy tylko czarnowłosa znikła z jej komnaty. Zastąpiła go ledwie widocznym makeup'em. Odłożyła drogie naszyjniki i inne świecidełka.
Patrzyła się na prawie pusty kieliszek wina. Przez dwie godziny wypiła ich już 2 i czuła, że zaraz się upje. Z jakże ciekawego w jej mniemaniu zajęciu wyrwał ją głos:
– Zatańczysz ze mną?
Odwróciła głowę by spostrzeć Lokiego. Wystawił do niej teatralnie dłoń.
– Nie popsuje ci reputacji? – spytała i lekko się zaśmiała.
– To tylko jeden taniec. Muszę uwolnić się od tej natrętnej Sigyn.
– Powinieneś się cieszyć, że ktoś na ciebie leci – odpowiedziała śmiejąc się.
Alkohol krążył w niej i stała się od ważniejsza.
– Raz się żyje – podała mu dłoń a po chwili poprawiła suknie – nienawidzę jej – mruknęła do siebie.
– Zawsze możesz ją zdjąć – wyszeptał jej do ucha a po chwili szli w stronę parkietu.
– Chciałabyś ale nie dla psa kiełbasa – odpowiedziała.
Loki położył jedną dłoń na jej tali a druga złapał jej delikatną dłoń. Muzyka zaczęła grać a goście zobaczyli króla tańczącego z midgardką. Jedni byli oburzeni zachowaniem króla a drudzy szykowali się by z nią zatańczyć. Kobieta poruszała się z niewybałą gracją a suknia pięknie fałowała przy każdym obrocie. Victorii wydawało się jakby świat się zatrzymał a jedynie ona z Lokim tańczą kiedy reszta stoi w miejscu w bezruchu jakby ich tam nie było.( czyli typowa reakcja gdy człowiek tańczy przed publiką XD sama doświadczyłam wiele razy)
Muzyka ucichła a Loki przechylił ją lekko do tyłu podtrzymując ręką jej plecy. Wszyscy zaczęli klaskać oprócz rudowłosej która stała z grymasem na twarz. Victoria podziękowała za taniec i wyszła na jeden z balkonów. Wzięła głęboki oddech i poczuła, że w końcu może oddychać. Sigyn szybko podeszła obok niej i spojrzała na nią z pogardą.
– Mówiłam byś się nie zbliżała do niego a ty tańczysz sobie z nim! – wykrzyczała.
W głębi duszy brunetka dziękowała, że w sali było głośno.
– On mnie zaprosił a z resztą nie będę słuchać takiej szmaty jak ty – odpowiedziała za sprawą alkoholu w jej ciele – nikt nie będzie mi mówił co mi wolno a co nie. A teraz zostawie cię tutaj jak kulturalny człowiek i pójdę się dobrze bawić.
Po czym niebieskooka wyszła zostawiając Sigyn w szoku.
Szła do stolika gdy jeden z gości zaproponował jej taniec. Zgodziła się. Tańczyła prawie z każdym ale poczuła po chwili zmęczenie. Wyszła z sali podążając korytarzami coraz bardziej senna. Czuła jak jej nogi odmawiają posłuszeństwa. Szybko oparła się o ścianę i zasnęła. Z cienia wyłoniła się rudowłosa z chytrym uśmiechem.
Kobieta obudziła się z mocnym bólem głowy. Chciała się już złapać za nie ręką gdy usłyszała dźwięk kajdanek. Oczy jej się rozszerzyły a bicie serca przyspieszyło. Spostrzegła iż leży pod ścianą w pustym, małym i ciemnym pokoju. Starała się przypomnieć wczorajszy bal i uświadomiła sobie, że w pewnym momencie zrobiła się bardzo senna.
– Pomocy!! – zaczęła krzyczeć z nadzieją, że ktoś usłyszy ja i uratuje – Pomocy!
– Nie dżyj japy – usłyszała kobiecy głos – i tak cię tu nikt nie usłyszy.
– Kim jesteś? – spytała nie widząc kto czai się w ciemnościach.
– Dla ciebie śmiercią.
Victoria ujrzała Sigyn z nożem w ręku.
– Chcesz mnie zabić? Czemu teraz kiedy jestem przytomna?!
Usłyszała tylko cichy śmiech a po chwili stawiany przed nią talerz. Ba nim był zeschnięta kromka chleba i woda w szklance. Niebieskooka popatrzyła na Sigyn z mordem w oczach. Gdyby była wolna przywaliła by jej.
– Nie tkne tego – wysyczała.
– To twoje jedzenie na miesiąc. Choć zapewne tyle nie dożyjesz. Zagrany w gre. Ja zadaje pytanie a ty odpowiadasz. Jeżeli udzielisz złej odpowiedzi lub skłamiesz tym nożem będziesz mieć na ręku ranę – powiedziała i udając nożem przejechała w powietrzu nad brunetka skórą – A więc co cię łączy z Lokim?
– Nic – odpowiedziała – wykorzystał mnie by podbić Ziemie i tyle.
– Czemu zostałaś w pałacu?
– Z chęcią zostałabym na Ziemi ale on się uparł.
– Czemu patrzy się na ciebie a nie na mnie?! – spytała wściekła.
– Bo nie lubi wrednych i psychicznych zdzir?
– Ty mała wredna paskudo – po chwili przejechała Victorii nożem po przed ramieniu i słysząc jej jęk uśmiechnęła się – wrócę za miesiąc z zaproszeniem na ślub.
Po czym wyszła zostawiając kobietę samą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro