Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Czarnowłosy wziął głęboki wdech i po chwili powiedział:

- Przyszedłem by cię gdzieś zabrać. Mam nadzieje, że wykorzystasz czas który dam ci na rozmowę.

Kobieta stała jak wryta. Analizowała każde najmniejsze słowo. Lekko zmarszczyła czoło a po chwili odpowiedziała:

- O kogo chodzi?

- Sama się przekonasz - wyciągnął dłoń do niej - przeteleportujemy się.

Podała mu dłoń i po chwili pojawili się w więzieniu. Loki pomyślał by spotkała się z swoim przyjacielem by mógł ją pocieszyć lub wesprzeć bo w końcu był dla niej jak brat. Widząc, że zaraz upadnie złapał ją. Jedną rękę miał na jej plecach. Zobaczył na twarzy kobiety lekki rumieniec i stwierdził iż wygląda w nim bardzo uroczo i słodko. Szybko wyprostowała się i starała ukryć czerwone poliki.

- W rumieńcach ci do twarzy - powiedział uśmiechając się.

- A więc po co mnie tu zabrałeś? - spytała by zmienić temat.

- Idź prosto aż dotrzesz do końca. Masz 20 minut. Będę tu czekał.

Brunetka pokiwała głową i ruszyła. Widziała w celach siedzących ludzi i potwory. Szła dalej naprzód aż ujrzała cele na końcu a w niej jej przyjaciela. Siedział przy ścianie zrezygnowany. Kobieta teraz już biegła. Tony Stark usłyszał kroki, podniósł wzrok i zobaczył brunetkę biegnąca do niego w złotej długiej sukni. Pod biegła do celi i łza szczęścia spłynęła po jej poliku.

- Tony ty żyjesz - wykrzsztusiła.

- Nawet nie wiesz jak się kurwa o ciebie martwiłem. A ty siedziałaś w komnacie zamiast odwiedzić swojego przyjaciela - powiedział ale nie było słychać w jego głosie złości a raczej radość - nic ci nie zrobił?

- Nie - pokiwała przecząco głową - a tobie?

- Nie jest źle.

Spojrzała na niego i można było zobaczyć, że jest strasznie chudny i osłabiony.

- Tylko zrzuciłem trochę na wadze - skłamał na temat swojego wyglądu.

- Mogę załatwić ci lepsze jedzenie. No nie wiem może ciastka lub babeczki. Na co masz ochotę?

- Nie musisz się mną tak przejmować, ale skoro już padło to pytanie zjadłbym pizzę i wypił jakiś dobry alkohol.

- Ty nawet w obliczu śmierci będziesz mieć dobry humor? - lekko się uśmiechnęła - a gdzie reszta drużyny?

- Nie wiem. Trafiłem tu z Mrożonką ale ten śpi. Victoria wiem, że nie panujesz w 100% nad swoją mocą ale proszę cię, musisz sama zacząć trening. Najpierw spróbuj prostych rzeczy jak: podnoszenie, przesuwanie a potem eksperymentuj.

- Bez ciebie nie dam rady - powiedziała po chwili - wiesz jak szybko trace kontrole nad emocjami podczas treningu.

- To najpierw zacznij medytować i skup się na tym swoim wewnętrznym ja czy jakoś tam to szło. Wierze w ciebie. I wierze, że przyniesiesz mi tą pizzę.

- Czas się skończył - usłyszała głos Lokiego - dosyć ploteczek. Idziemy.

Złapał ją za nadgarstek i wyprowadził jak małe dziecko. Była zła na Lokiego, że tak traktuje Tonego. Gdy byli już przed jej komnatą wybuchła:

- Jak mogłeś tak go wyniszczyć! Myślałam, że choć trochę masz uczuć! Teraz wiem, że jesteś zimnym, okrutnym i podłym potworem!

Szybko pobiegła do drzwi od wyjścia z pałacu. Przemierzyła miasto a po chwili stała na Bifroście. Biegła ile sił w nogach. Miała plan by zmusić strażnika by zabrał ją na Ziemie.

Nagle poczuła zimno które otuliło ją. Otworzyła oczy i była pod wodą. Próbowała wypłynąć na powierzchnie ale nie mogła nic zrobić. Poddała się.

~ Czyli taki będzie mój koniec? ~

Loki szybko znalazł się na tęczowym moście i rozejrzała się ale nigdzie nie było kobiety. Zobaczył jak bąbelki powietrza wypływają na powierzchnie wody. Szybko wskoczył do wody i płynął do brunetki by uratować ją od śmierci. Złapał ją jak pannę młodą i wypłynał z nią a po chwili słychać było kaszel niebieskookiej.

Pół godziny później

Kobieta otulona kocem z turbanem na włosach siedziała i piła herbatę.

- Jak to zrobiłaś, że wylądowałaś w wodzie? - spytał ją Loki stojąc z założonymi rękami.

- Poślizgnęłam się - powiedziała zażenowana - przez to, że miałam szpilki.

- Ciesz się, że cię uratowałem. Po tym co mi powiedziałaś powinienem pozwolić ci umrzeć a jednak żyjesz.

- Przepraszam - powiedziała szeptem - czasami nie panuje nad emocjami. Dziękuje, że się o mnie tak troszczysz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro