1
7 lat później
Kobieta w czarnych szpilkach i zielonym płaszczu biegła z kawą do wieży Starka. Jeżeli nikt jej nie zagada będzie punktualnie a jeżeli nie, znowu dostanie kazanie. Wsiadła do windy i nacisnęła odpowiedni guzik. Maszyna ruszyła i po chwili szybko usiadła za biurkiem udając, że coś robi. Koło jej biurka zjawił się Tony Stark.
– Powiedz mi zaspałaś czy może Mamusia dzwoniła? – spytał.
– To i to – odpowiedziała – ciągle śni mi się ten pierdolony sen tyle, że za nic nie mogę go sobie przypomnieć.
Zdjęła z nosa okulary przeciwsłoneczne i przetarła je o skrawek koszuli.
– Może znowu odkrywasz swoją "supermoc" – zrobił cudzysłów w powietrzu mówiąc to żartem – zaraz mi powiesz, że w oczach masz lasery a i przyciągasz metal.
– Ha ha ha bardzo śmieszne – powiedziała obojętnie.
– Dobra cukiereczku do pracy – klasnął w dłonie.
– Zaraz dostaniesz odemnie próchnicy panie Stark – odgryzła mu się.
Po tym zniknął a ona zajęłam się papierami. Rachunki, kredyty i wydatek na nowe auto?
~ zaraz nic mu nie zostanie jak będzie tak wydawał pieniądze ~
Powiedziała w myślach.
Kilka godzin później.
– Myślę, że powinna już pani iść. Daje pani wolne na czas nieokreślony – nagle powiedział do mnie pan Stark.
– Że co?
– Proszę się nie martwić skontaktuje się z panią a wy reszta też macie wolne – ponaglił ich a gdy wyszli Tony został z nią sam – Vici chodzi o twoje bezpieczeństwo.
– Jestem jedną z tych "superbohaterów" i nie chcesz bym się wykazała? – spytała z kpiną w głosie.
– Po pierwsze uczysz się jej używać. Po drugie będzie jeszcze dużo takich akcji do wykazania się a póki co nie przeżyłabyś 10 minut. Po trzecie uspokój się bo wiemy jak stres i nerwy wpływają na ciebie.
Z szklanki zaczęła się unosić woda a gdy opanowała swoje emocje woda wróciła na swoje miejsce.
– Dobra może jak się zrelaksuje to mi pomoże tylko, że – przeciągnęła ostatnie słowo.
– Tylko, że? – powtórzył jej słowa.
– Potrzebuje nowy samochód bo jak wiesz tamten rozbił się jak ściagliśmy tego typka z przed tygodnia – odpowiedziała szczerząc się – A więc?
– Nie a teraz pójdziesz na nogach do domu bo teraz modne są spacery.
– Nie w szpilkach – wskazała na buty i wzięła swoje rzeczy i już wychodziła.
– Te szpilki dużo kosztowały co nie? Skąd miałaś kasę?
– Z twojej karty kredytowej – poczym znikła w windzie.
Jechała na dół nucąc piosenkę która usłyszała z rana. W lustrze poprawiła swoje włosy i w końcu wysiadła z windy i po chwili szła już chodnikiem Nowego Yorku. Założyła swoje okulary przeciwsłoneczne i zmierzała do domu. Nie zwracła uwagi na przechodniów bo to przecież nikt ważny. Nagle zderzyła się z kimś i upadła na ziemie. Tajemniczym nieznajomym okazał się blondyn z długimi włosami do ramion i mięśniami. Pomógł jej wstać.
– Przepraszam panią, szukam mężczyzny w czarnych włosach i zielonych oczach. Widziała go pani?
Przed jej oczami ukazało się wspomnienie którego nie pamiętała. Mężczyzna o kolorze zielonych tęczówk i czarnych włosach pocałował ją w głowę. Z tego transu wyrwał ją głos tego mężczyzny.
– Widziała go pani?
– Nie – odparła szybko – jest wielu na świecie z takim wyglądem. Bardzo pana przepraszam ale nie mogę pomóc – lekko się usmiechnęła.
– Bardzo przepraszam za kłopot i życzę miłego dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro