Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

7 lat później

Kobieta w czarnych szpilkach i zielonym płaszczu biegła z kawą do wieży Starka. Jeżeli nikt jej nie zagada będzie punktualnie a jeżeli nie, znowu dostanie kazanie. Wsiadła do windy i nacisnęła odpowiedni guzik. Maszyna ruszyła i po chwili szybko usiadła za biurkiem udając, że coś robi. Koło jej biurka zjawił się Tony Stark.

– Powiedz mi zaspałaś czy może Mamusia dzwoniła? – spytał.

– To i to – odpowiedziała – ciągle śni mi się ten pierdolony sen tyle, że za nic nie mogę go sobie przypomnieć.

Zdjęła z nosa okulary przeciwsłoneczne i przetarła je o skrawek koszuli.

– Może znowu odkrywasz swoją "supermoc" – zrobił cudzysłów w powietrzu mówiąc to żartem – zaraz mi powiesz, że w oczach masz lasery a i przyciągasz metal.

– Ha ha ha bardzo śmieszne – powiedziała obojętnie.

– Dobra cukiereczku do pracy – klasnął w dłonie.

– Zaraz dostaniesz odemnie próchnicy panie Stark – odgryzła mu się.

Po tym zniknął a ona zajęłam się papierami. Rachunki, kredyty i wydatek na nowe auto?

~ zaraz nic mu nie zostanie jak będzie tak wydawał pieniądze ~

Powiedziała w myślach.

Kilka godzin później.

Myślę, że powinna już pani iść. Daje pani wolne na czas nieokreślony – nagle powiedział do mnie pan Stark.

– Że co?

– Proszę się nie martwić skontaktuje się z panią a wy reszta też macie wolne – ponaglił ich a gdy wyszli Tony został z nią sam – Vici chodzi o twoje bezpieczeństwo.

– Jestem jedną z tych "superbohaterów" i nie chcesz bym się wykazała? – spytała z kpiną w głosie.

– Po pierwsze uczysz się jej używać. Po drugie będzie jeszcze dużo takich akcji do wykazania się a póki co nie przeżyłabyś 10 minut. Po trzecie uspokój się bo wiemy jak stres i nerwy wpływają na ciebie.

Z szklanki zaczęła się unosić woda a gdy opanowała swoje emocje woda wróciła na swoje miejsce.

– Dobra może jak się zrelaksuje to mi pomoże tylko, że – przeciągnęła ostatnie słowo.

– Tylko, że? – powtórzył jej słowa.

– Potrzebuje nowy samochód bo jak wiesz tamten rozbił się jak ściagliśmy tego typka z przed tygodnia – odpowiedziała szczerząc się – A więc?

– Nie a teraz pójdziesz na nogach do domu bo teraz modne są spacery.

– Nie w szpilkach – wskazała na buty i wzięła swoje rzeczy i już wychodziła.

– Te szpilki dużo kosztowały co nie? Skąd miałaś kasę?

– Z twojej karty kredytowej – poczym znikła w windzie.

Jechała na dół nucąc piosenkę która usłyszała z rana. W lustrze poprawiła swoje włosy i w końcu wysiadła z windy i po chwili szła już chodnikiem Nowego Yorku. Założyła swoje okulary przeciwsłoneczne i zmierzała do domu. Nie zwracła uwagi na przechodniów bo to przecież nikt ważny. Nagle zderzyła się z kimś i upadła na ziemie. Tajemniczym nieznajomym okazał się blondyn z długimi włosami do ramion i mięśniami. Pomógł jej wstać.

– Przepraszam panią, szukam mężczyzny w czarnych włosach i zielonych oczach. Widziała go pani?

Przed jej oczami ukazało się wspomnienie którego nie pamiętała. Mężczyzna o kolorze zielonych tęczówk i czarnych włosach pocałował ją w głowę. Z tego transu wyrwał ją głos tego mężczyzny.

– Widziała go pani?

– Nie – odparła szybko – jest wielu na świecie z takim wyglądem. Bardzo pana przepraszam ale nie mogę pomóc – lekko się usmiechnęła.

– Bardzo przepraszam za kłopot i życzę miłego dnia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro