12. wHy YoUr AlL fRiEnDs ArE gAyS?
- Kurose... - zaczął Victor przełykając ślinę - Tu nie jest bezpiecznie.
- Co? - spytał zdziwiony brunet. Oparł się wygodnie o ławkę i założył nogę na nogę.
- Mam złe przeczucia. Czuję... Nie! Ja wiem! Ja wiem, że wydarzy się coś złego!
- Możesz od początku? - zapytał Riku przerywając mu. - Dlaczego tak sądzisz? Podpadłeś komuś czy coś?
- Nie... Po prostu... Wyjeżdżam do Tokio na dwa tygodnie i nie będzie mnie w Hasetsu. Boję się o moją rodzinę. Yuri każe mi jechać i rozwijać swój talent. Wręcz wiem, że po tym jak wyjadę popadnie w depresję! Nie mogę go zostawić samego na mniej niż trzy godziny! Ja... Martwię się. A jak coś mu się stanie?!
- Spokojnie. - Kurose zatrzymał jego wywód dłonią. - Wdech i wydech. To tylko Twoja wyobraźnia.
- Ten kołek gadał do siebie. Znowu. - westchnął. - Dobra! Przeżyję jego rozmowy z samym sobą, ale z tosterem to już przesada! Prosił go o ładnie przypieczony chlebek. Nosz kurde! Kto normalny tak robi?!
- Mam się z nim umówić na terapię? - uśmiechnął się delikatnie brunet.
- Nie trzeba. Ten ostatni raz mu wybaczę. - mruknął siwowłosy. - Jak nie rozmawiał to był spokój, a jak rozmawia to za dużo. A jednym i tym samym winowajcą jestem ja! Ugh... Kurose, chcę Cię prosić tylko o jedno... - terapeuta spojrzał na niego pytająco. - Odwiedzaj go z Shirotanim. BARDZO CZĘSTO. Opiekuj się nim i Yui. Chociaż nią nie musisz.. Dziecko bardziej sobie poradzi od niego.
- Widać jak bardzo go kochasz. - prychnął Riku.
- Tak. - mruknął Victor, nie zdając sobie sprawy z sarkazmu przyjaciela.
Victor spojrzał z rozmarzeniem na Yuriego. W jego ślady poszedł Riku. Tylko on obdarzył takim wzrokiem Shirotaniego. Nasza "mamusia" kołysała na huśtawce Yui, a dziewczynka z entuzjazmem przybijała piątkę niedawnemu mizofobikowi. Kurose był wręcz dumny ze swojej roboty. Ostatnie co musiał zrobić to zabrać pąsowowłosego i przedstawić go swojej rodzinie.
- A jak czuje się Yui w Waszym towarzystwie? - zagaił Riku.
- Chyba dobrze... - Nikiforov wzruszył ramionami. - Nie narzeka.
- Że też Was nikt o pedofilię nie posądził...
Rosjanin prychnął pod nosem powstrzymując się od kąśliwego komentarza. Podbiegła do nich Yui, a za nią podążali dwa ukesie.
- Victor! - krzyknęła łapiąc go za kolano. - A wiesz, że Shirotani jest całkiem, całkiem?
- W końcu to mój chłopak. - zaśmiał się Kurose. Dziewczynka rozejrzała się wokół siebie. Chciała zadać swoim rodzicom pytanie, które od dawna chodziło jej po głowie. Tyle, że nie wiedziała czy jest ono odpowiednie.
- Victor... Yuri... A dlaczego wszyscy wasi przyjaciele to geje?
Mężczyźni nie wiedzieli co mają powiedzieć. Za to Kurose wraz z Shirotanim zaczęli zwijać się ze śmiechu co szczególnie im nie pomagało. Srebrnowłosa wbijała swoje przeszywające na wylot spojrzenie w Victora oczekując upragnionej odpowiedzi. Nikiforov westchnął ciężko i podrapał się po karku.
- Wiesz... - zaczął. - Niech Ci Yuri wytłumaczy.
- Co? - czarnowłosy zmarszczył brwi. Złapał męża za koszulkę i szarpnął go do siebie przez co był zmuszony wstać z ławki. Sam stanął na palcach oraz nachylił się do jego ucha. - Czy Ciebie za przeproszeniem pojebało?
- W życiu kochanie. - wyszeptał. - Po prostu nie chcę mówić.
- A ja?!
- Ty zawsze jesteś chętny do rozmowy. Szczególnie z przedmiotami nieożywionymi.
- Będziesz mi to teraz wypominał?!
- Tak! Dzwoń do mnie jak Ci się nudzi! Jestem Twoim MĘ-ŻEM!
Podczas, gdy mężczyźni zaczęli się kłócić o rozmowę z tosterem, terapeuta ukucną przy dziewczynce i uśmiechnął się szeroko.
- Twoi rodzice mają takie fetysze. W gronie raźniej prawda? A gdzie szukać zrozumienia jak nie u innych homosiów? Victor zapewne tłumaczył Ci jakie jest społeczeństwo dla nas gejów, prawda?
- Nie rozumiem większości Twoich słów, ale wiem o co chodzi. - kiwnęła brązowooka. - Rodzice nie mogą chwalić się o współżyciu seksualnym.
- Skąd ty znasz takie słowa? - Tadaomi rozszerzył oczy patrząc głównie na Victora.
- Wujek Otabek mi powiedział!
- Otabek Altin?! - krzyknęli na raz zwracając na siebie uwagę kłócącej się dwójki.
- Myślałem, że Yurio! - dodał Riku.
- Wujek Yurio wytłumaczył mi bym w nocy nie przychodziła tak bez zapowiedzi, bo mogę spłoszyć tatę i nie zamoczy... - zamyśliła się na chwilkę. - Cokolwiek to znaczy...
- Zabiję gnoi... - warknął Katsuki układając w myślach plan swojej zemsty.
***
Hey!
Jak tam, co tam? :D
Wybaczcie, że tak nie piszę często... Ale wakacje.. odpoczynek i presja jednocześnie.
Bałam się, że nie dostanę na 1. wybór, a jednak mi się udało :') Uff...
Dziękuję Wam za wszystko <333
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro