Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25 W końcu obiecałem

Rozdział zawiera scenę 18+

Cas wszedł do Impali witając się z uśmiechniętym Deanem.

Szatyn zmierzył go wzrokiem i nie mogąc się oprzeć pochylił się i delikatnie pocałował go w policzek na co Cas zarumienił się.

-Za co to?

-Za to że jesteś taki słodki.

Cas uśmiechnął się i spojrzał na Deana który puścił mu oczko i zapalił silnik.

Cas zajrzał przez okno, dziś było pięknie, słońce lekko muskało twarz Bruneta który zamknął oczy uśmiechając się.

To było to.

Czuł się tak beztrosko przy Deanie.

Tak spokojnie.

Dean spoglądał co chwilę na rozmarzonego Casa, widząc ten uśmiech jego serce się cieszyło.

Westchnęł.

-O czym myślisz?

Niebieskooki uśmiechnął się szerzej.

-O tobie.

Dean pokręcił głową.

****

-Jest ktoś?

-Nie Cas, jesteśmy sami.

Dean złapał Casa za rękę i zaprowadził go do swojego pokoju.

Kiedy byli na miejscu pociągnął Casa na łóżko tak że wylądował na nim.

-Dean co ty robisz? - Zaśmiał się.

Szatyn jedynie przytulił go mocno.

-Tęskniłem za tym.

Cas pokręcił głową i wtulił się w Deana.

Lecz nie trwało to tak długo jak planował Winchester, Cas zszedł z niego.

-Wracaj.

-Zróbmy coś do jedzenia oglądniemy film i wtedy się poprzytulamy co ty na to?

Dean zrobił smutną minkę.

Cas westchnął.

-No co?

-Nie mam siły wstać, musisz mi pomóc.

przewrócił oczami i złapał rękę szatyna by ten się podniósł.

Dean wykorzystał to i pociągnął go spowrotem na łóżko tak że Cas znajdował się pod nim.

Uśmiechnął się zwycięsko i pocałowała go krótko.

-Nie masz siły tak? Właśnie widzę.

Dean zaśmiał się i nachylił by pocałować Casa tym razem dłużej, czulej, bardziej tęsknię, i z czymś jeszcze.

Z pożądaniem.

Cas nie mógł powiedzieć że mu się to nie podobało.

Dean był świetny.

****

Winchester wstawił pizze do piekarnika i wyjął dwa kubki na kawę.

Oparł się o blat czekając aż woda się zagotuje, kiedy do kuchni wszedł Cas.

-Postawiłeś już pizze?

-Tak i wodę na kawę.

Cas oparł się o blat wysepki tak że był naprzeciwko Deana.

Winchester widział że Brunet był dzisiaj jakiś zamyślony, latał głową w chmurach.

Musiał się dowiedzieć o czym tak myśli.

*****

Z gotową już pizza weszli do pokoju, gdzie Cas ruszył po laptop.

Wybrali jakiś horror jak zwykle.

Dean już w połowie zrezygnował gdy zobaczył że Cas zamiast na film patrzy na ich złączone ręce.

Zaczął jeździć kciukiem po jego dłoni by zwrócić jego uwagę.

Cas podniósł wzrok.

-Co się dzieje Cas? Co chodzi po twojej pięknej główce?

-Nic takiego.

Dean spojrzał na niego z uniesioną brwią.

Brunet westchnął.

-Nie sądziłem że kiedykolwiek będzie nas łączyć coś więcej niż przyjaźń. Dalej nie mogę w to wszystko uwierzyć.

Dean przysunął go do siebie.

-Kocham cię.

-Ja ciebie też.

Cas lekko się podniósł i wstał z łóżka pod obserwacją Deana.

Podszedl do swojej torby i wyjął z niej coś co schował za plecami.

Dean wstał i podszedł do niego.

-Mam coś dla ciebie.

Podał Deanowi teczkę.

Winchester uśmiechnął się i otworzył ją.

Wyjął kartkę na której był on, Cas narysował go, siedzącego na łóżku bruneta, gdy ten oglądał film.

-Kiedy to narysowałeś?

-Kiedy wciągnąłeś się w film i nie zauważyłeś że wyciągnąłem kartkę i ołówek, a dzisiaj dokończyłem.

-Dziękuję Cas.

-W końcu obiecałem.

Dean uśmiechnął się, no tak, przecież kiedy pierwszy raz był u bruneta zapytał czy coś mu narysuje, później jeszcze raz się przypomniał ale ostatecznie dał spokoj mówiąc sobie ze jeśli będzie chciał to wkońcu podaruje mu jakiś rysunek, nie mylił się.

Spojrzał na Casa który uważnie mu się przyglądał, widział w jego oczach wahanie, jakby toczył ze soba wewnętrzna walkę.

Następnie podszedł do niego i pocałował go czule i namiętnie, Dean odrazu oddał pocałunek odkładając teczkę na komodę.

Jeszcze nigdy się tak nie całowali, to było takie nowe a jednocześnie tak dobre że nie potrafili przestać.

Dean przyciągnął do siebie Casa nakierowaujac ich na łóżko, na które delikatnie popchnął bruneta.

Następnie znalazł się nad nim i zaczął całować jego szyję, zjechał rękami na jego tors ściągając mu bluzkę.

Kiedy koszulka znalazła się gdzies na ziemi Dean przeniósł się z pocałunkmi na jego klatkę piersiową.

Cas nie wiedział co się dzieje, to wszytko działo się tak szybko...
Ale w najmniejszym stopniu nie miał zamiaru tego przerywać.

Z drżącymi dłońmi sięgnął guzików koszuli Winchestera.

Cholerna Flanela.

Kiedy w końcu udało mu się uporać z guzikami jego oczom ukazał się idealnie wyrzeźbiony tors na którego widok Casowi zaschło w gardle.

Było warto.

Ręce Casa dotkneły brzucha Szatyna, chłonąc każdy milimetr jego skóry.

Dean uśmiechnął się na widok zafascynowanej miny Bruneta.

Tym razem chciał pójść o krok dalej.

Pocałował Casa czule po czym spojrzał mu w oczy.

-Chcesz tego?

Cas uśmiechnął się i lekko podniósł by pocałować Dean w nos.

-Tak.

Winchester uśmiechnął się zadziornie i wrócił z pocałunkmi na jego szczękę, szyję a następnie obojczyk.

Jego ręce powędrowały na krocze Bruneta, który jęknął cichutko na ten dotyk.

Dean czuł ucisk w spodniach więc pozbawił się ich zostając w samych bokserkach, by chwilę później zacząć rozpinać zamek spodni Casa.

Ich pocałunki nabrały tempa, były coraz bardziej namiętne, było w nich coraz więcej pożądania.

Winchester niechętnie oderwał się od Casa i sięgnął do szuflady skąd wyjął lubrykant, następnie wrócił do Casa.

-To ostania szansa żeby się wycofać, napewno tego chcesz? Chce mieć pewność.

Cas uśmiechnął się, to było słodkie.

-Chce tego.

Szatyn nałożył na palce lubrykant i delikatnie włożył w niego jeden palec, Cas jęknął a Dean pocałował go zagłuszajac swojego chłopaka, Winchester zaczął wykonywać ostrożne pchnięcia, chcąc jak najlepiej go przygotować.

Czuł jak Casowi rwie się oddech i gdy wyczuł że wszytko jest w porządku dołożył drugi palec a po chwili trzeci.

Cas błądził dłońmi po jego plecach przybliżając go do siebie, chciał go jak najbliżej, chciał poczuć go w sobie.

Dean wyjął palce i spojrzał na Casa odrywajac usta od jego szyi.

-Jeśli będzie bolało, mów.

Cas pokiwał głową i po chwili poczuł erekcje Deana delikatnie wsuwającą się w niego.

Czuł się nieziemsko, nie bolało go, najwidoczniej Dean dobrze go przygotował.

Winchester przyglądał się twarzy Casa i gdy nie zobaczył żeby ten czuł jakikolwiek ból, wszedł w niego głębiej.

Cas doprowadzał go do szaleństwa.

Zaczął poruszać się szybciej przez co Cas pojękiwał mu w szyję.

Te jęki jeszcze bardziej go podniecały.

Kiedy Cas jęknął głośniej wiedział że trafił w ten punkt, i już za każdym razem trafiał.

Czuł jak Cas próbuje się powstrzymać by nie jęczęć, Dean pochylił się do jego ucha.

-Jęcz Cassie, chce cie słyszeć. - szepnął i delikatnie zachaczył nosem o jego ucho.

Cas nie powstrzymał się, przyciągnął Deana do kolejnego pocałunku, czując że jest już blisko.

-Dean...

Winchester uśmiechnął się i zamknął mu usta w pocałunku bardziej napierając brzuchem na jego erekcje.

Cas po chwili doszedł jęcząc w usta Deanowi, który daje się w nim poruszał doprowadzjac go tym do obłędu.

Nie minęło dużo czasu kiedy poczuł jak Dean w nim dochodzi.

To było nieziemskie.

Winchester wyszedł z niego i opadł obok.

Oboje dyszeli.

-Cas?

-Tak?

Dean oparł głowę o rękę i spojrzał na Casa.

-Było dobrze?

Brunet spojrzał na Deana który patrzył na niego niepewnie.

Uśmiechnął się i wtulił się w niego.

-Nie mogło być lepiej.

Dean uśmiechał się i objął go delikatnie całując w czoło.

-Kocham cię Cas.

-Ja ciebie też Dean.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka 18.11.2018

Tak wiem troche mnie nie było, przepraszam.

Ciężko było mi pisać ten rodział bo pisze taką scene pierwszy raz, prez co podchodziłam do tego cały tydzień.

Ale wkońcu jest i mam nadzieję że wam się spodobało 😆

Chciałabym podziękować kingers07 za pomoc przy scenie 18+
😘😘😘

I wicie co? Za to że tak długi nie było rozdziału jeszcze dzisiaj na profil wleci prolog nowego Destielowego opowiadania ktoś się cieszy? Bo ja bardzo 😃😃😃

Miłego dnia

Adios!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro