Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19 Cieszę się że cię mam

Cas leżał na łóżku ze wzrokiem wbitym w sufit.

Cały czas zastanawiał się jak ma powiedzieć Deanowi to co zamierza powiedzieć.

Nie, nie zrobi tego.

Nie no musi mu powiedzieć.

Ale może jednak to zostawić?

Cas nie masz wyboru musisz!

Nie to głupi pomysł.

Tak.

Nie.

Tak.

Nie

AGH!

Musi, postanowił że to zrobi, i to zrobi koniec kropka i dwa wykrzykniki.

Jezu jak on się bał.

Musi to zrobić w odpowiednim momencie.

Zaprosi Deana w weekend na noc, będzie miał wystarczająco czasu by coś z siebie wyksztusić.

Przecież nie stchórzy.

Nie może.

Wziął głęboki oddech, podszedł do biurka i otworzył szufladkę.

Wyciągnął z niej swój ulubiony rysunek i usiadł na krześle.

Dean

Wtedy kiedy tu zasnął, wyglądał tak uroczo, tak idealnie.

Westchnął.

Musi spróbować.

*****

W czwartek Cas przyszedł do szkoły wcześniej.

Stanął przed klasą i czekał.

Po 10 minutach zobaczył Deana z szerokim uśmiechem.

-Cześć Dean

-Cześć Cas

-Cas nie zdajesz sobie sprawy jak mi było smutno bez ciebie.

-Przecież widzieliśmy się wczoraj.

-No właśnie.

Cas uśmiechnął się, na co uśmiech Winchestera poszerzył się.

-Dean?

-Tak?

-Może chciałbyś przyjść do mnie w sobotę na noc?

-Jasne!

-Moglibyśmy zrobić maraton horrorów i zamówić pizze.

-Podoba mi się twój pomysł, będę o 15

-Juz nie mogę się doczekać.

-Uwierz mi że ja też Cas, ale teraz chodźmy już na lekcje.

****

-Gabe!

-CO!

-Musisz usunąć się wraz z Baltim, w ten weekend ma was nie być.

-Czekaj czy ty mnie właśnie wyrzucasz z własnego domu?

-Tak dokładnie.

-A co się dzieje w ten weekend?

-Dean przychodzi na noc.

Gabe uniósł brwi.

-Zamieżam mu wtedy powiedzieć.

-A no to rozumiem wyciągnę gdzies Balta nie masz się o co martwić.

-Dzieki.

-Tylko proszę bez szaleństw.

-Jesteś nienormalny.

-Czasami, ale teraz mówię na poważnie, no i oczywiście nie będę aż tak dobrym bratem.

-To znaczy?

-Chce coś wzmian

-Czego?

-Te żelki które chowasz w biurku.

-Czekaj skąd ty...

Zmrużył oczy i spojrzał na Gabe'a

-Nie ważne, niech Ci będzie.

Przewrócił oczami i powędrował do swojego pokoju.

Obmyślał w głowie co powinien powiedzieć.

Dean, od pewnego czasu... czuję...
do ciebie coś więcej...

Nie to głupie.

Chciałbym żebyś wiedział że nie jesteś dla mnie tylko przyjacielem.

Tylko się zbłaźni.

*****

Dean siedział w Impali czekając na Sama który właśnie skończył lekcje i szedł w jego kierunku.

-Cześć Dean

-Cześć Sammy

Sam przyjrzał się mu i zmarszczył brwi.

-A tobie co się stało?

-Cas zaprosił mnie do siebie na noc.

-I co z tego?

-I to z tego że to świetna okazja by przekonać Casa że jestem lepszy od tego farfocla, rozumiesz?

-Poniekąd.

-Jak to poniekąd?

-To nie potrzebne, widać że Cas na ciebie leci, po prostu jesteś ślepy.

-Chciałbym żeby tak było, ale obawiam się że może coś czuć do tego całego Jake'a... Czekaj od kiedy to ja ci się zwierzam?

-Od kiedy zrozumiałeś że jestem świetnym terapeuto-psychologiem.

-Nigdy nawet tak nie pomyślałem.

-Napewno pomyślałeś, może nieświadomie.

-Nie ważne.

-To co zamierzasz?

Dean uśmiechnął się.

-Pokazać że jestem zajebisty.

****

-Szkoda że Cas nie boi się horrorów, zawsze to byłby jakiś pretekst do tego aby się poprzutulać

-Za dużo kombinujesz.

-Sam zaraz ci walne.

-Jezu Dean chcesz go przytulić to go przytulasz.

-A jeśli mnie odepchnie?

Sam spojrzał na brata z miną "bitch please"

-No co? Różnie może być.

-Jak narazie tylko u ciebie zauważyłem wahania nastrojów.

-Suka.

-Palant.

****

Przyszła sobota, Gabe wraz z Baltem zostawili Casowi wolną chatę, mówiąc że ma bawić się grzecznie.

Cas poszedł do sklepu po jakieś przekąski, takie jak Chipsy, ciastka, żelki (nie musiałaby ich kupować gdyby nie Gabe) pianki i napoje wraz z popcornem.

Kiedy wrócił do domu zobaczył że już za niedługo powinien pojawić się Dean.

Mimo całego stresu cholernie się cieszył że spędzą razem czas.

14:45 Jake:
Mam nadzieje że się nie wycofasz

14:45 Cas:
Nie zamierzam się wycofać, powinien wiedzieć.

14:46 Jake:
Ukrywanie jest do bani.

14:47 Cas
Wiem.

Usłyszał dzwonek do drzwi.

Szybko pobiegł i je otworzył witając Deana.

-Mam mnóstwo propozycji na Horrory, poszukałem i poznajdywałem kilka naprawdę niezłych, widzisz postarałem się.

-Nie wątpie.

Dean rozglądnął się i spojrzał na Casa.

-Jesteśmy sami?

-Tak, Gabe i Balt gdzieś poleźli, pewnie wrócą w poniedziałek, znając ich.

-A twój tata?

-W delegacji, jak prawie zawsze.

-Znam to, przynajmniej nikt nam nie będzie przeszkadzał nie?

-W sumie tak.

Po chwili Cas wraz z Deanem ruszyli do pokoju.

Dean położył torbę obok biurka i walnął się na łóżko.

Zaraz poźniej dołączył do niego Cas.

Winchester oparł się na łokciu i spojrzał z uśmiechem na Casa.

-Nadal tego nie zmazałeś?

Cas zmarszczył brwi nie rozumiejąc, i spostrzegając jak blisko Deana sie znajduje, przełknął ślinę.

-Czego?

Dean wskazał palcem na ścianę

Dobranoc Cas :)

Cas zmieszał się.

-No nie zmazałem.

-dlaczego?

-Bo przypomina mi dzień kiedy pierwszy raz ze sobą rozmawialiśmy, dzień w którym naprawdę dobrze się bawiłem, dzień w którym zyskałem przyjaciela... po prostu.

Dean uśmiechnął się, Cas był uroczy, ciekawe czy wie że się rumieni.

-To może zrobimy popcorn? I obczaimy te filmy o których mówiłeś?

-Jasne.

Cas wstał, podał Deanowi laptop i sam ruszył do kuchni.

Kiedy był na dole oparł się o blat.

Boże nie da rady mu powiedzieć, przecież to wszytko zepsuje.

****

Dean władował film i czekał aż Cas wróci z jedzonkiem.

Było mu miło że Cas zostawił ten napis.

Podniósł się i wyjrzał prez okno, zapowiadało się na burze, może to i lepiej?

Oderwał się od okna i podszedł do biurka, nic się nie zmieniło od jego ostatniej wizyty, już miał wracać spowrotem na łózko kiedy zauważył jeden rysunek.

Sięgnął po kartkę i zdziwił się.

To był on.

Kiedy spał.

Nie dał rady się nie uśmiechnąć.

Cas narysował do kiedy spał.

Odłożył kartkę tak jak była i wrócił na łóżko akurat kiedy Cas otworzył drzwi.

Cas zasunął rolety i włączył jedynie małe lampki dla klimatu, następnie ulokował się obok Deana.

-To co włączamy?

-Maraton uważam za otwarty.

*****

Cas prychnął.

-Zaraz zginie.

-blondynki zawsze umierają pierwsze.

Cas skupiał się na filmie, lecz nie mógł oprzeć się by zerkać na Deana, który wyglądał dzisiaj jak milon dolarów.

Próbował nie myśleć o tym że będzie musiał mu dzisiaj powiedzieć...

Pocieszał się tym że będzie miał wszytko czarno na białym, i przestanie rozmyślać A co by było gdyby.

Spowrotem skupił się na filmie.

Nagle w akcji pełnej napięcia usłyszał grzmot za oknem.

Przestraszył się i złapał Deana za rękę.

Przez chwilę nawet tego nie zauważył,

Dopiero kiedy Winchester zaczął gładzić ją kciukiem, Cas zrozumiał i się zarumienił.

-Spokojnie Cas to tylko burza.

-Przepraszam.

-Nie masz za co.

Dean uśmiechnął się do niego i nie puszczając jego ręki spowrotem skupił się na filmie.

Cas nie potrafił, wewnętrznie krzyczał, i cieszył się jak nastolatka.

Bo nawet najmniejszy gest ze strony Winchestera bardzo go cieszył.

Oglądali już trzeci film świetnie się przy tym bawiąc, dużo rozmawiali i komentowali, lubili oglądać wspólnie filmy, to była ich taka tradycja, za każdym razem coś oglądali.

Nagle światełka zgasły i zrobiło się strasznie ciemno, Dean spojrzał za okno.

-Chyba nie ma prądu.

-A to oznacza że internetu też.

Cas spojrzał na Deana który cały czas patrzył przez okno.

-Dean?

-Chodź tu Cas.

Cas posłusznie usiadł obok Deana.

Cas spojrzał przez okno, było ciemno i co chwilę widać było błyskawice.

-Lubie burze, jest ładnie.

Cas spojrzał na Winchestera i uśmiechnął się.

-Cas?

-Tak?

-Cieszę się że cię mam.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka               31.10.2018

Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał <3

Jutro next! Skoro mamy wolne to trochę was porozpieszczam

I co myślicie? Napiszcie koniecznie

Miłego Halloween 😈😈😈

Adios!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro