Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10 Co zrobiłaś!?

Do rodziału polecam nutę na górze ^^

************************************

Kiedy Cas rano otworzył oczy pierwszym co zobaczył było okno przez które do pokoju wpadały promienie słońca.

Następnie poczuł czyjeś ramię opłatające jego brzuch.

Odwrócił się i zobaczył twarz Deana kilkanaście centymetrów od swojej.

Serce zabiło mu szybciej, lekko się podniósł.

Wahał się, powinien wstać i zapomnieć o zaistniałej sytuacji, gdyby Dean nagle się obudził byłoby cóż... niezręcznie, ale jednocześnie tak bardzo nie chciał się ruszać, to mogła być jedyna taka okazja by być naprawde blisko niego.

Położył głowę spowrotem na poduszkę.

Kiedy spał wyglądał uroczo.

Niektóre kosmyki leniwie opadały mu na czoło, usta miał zamknięte, tak jak oczy, niestety.

Mógłby budzić się tak codziennie, dzień w dzień, budzić się i widzieć jego.

Nagle Dean mocniej objął Casa i przybliżył się do niego wtulając głowę w jego klatkę piersiową, mrucząc.

Cas zarumienił się i delikatnie objął Winchestera.

Jeszcze nigdy w życiu nie czuł się lepiej, właśnie Dean co prawda nie świadomie przytulał Casa.

Zamknął oczy czerpiąc z tej bliskości jak najwięcej.

*****

Dean lekko wtulił się w swoją poduszkę, która dawała dziwnie przyjemne ciepło, było mu bardzo wygodnie, niechętnie otworzył oczy i przez chwilę nie zauważył że jego poduszka żyje i ma na imię Cas.

Kiedy wkońcu to do niego dotarło zabrał ramię z jego brzucha i odsunął się,

Cholera

Cas zrobił niezadowoloną minę i zaczął otwierać oczy.

-Dean?

-Tak Cas?

-która jest godzina?

Dean sięgnął po telefon.

- 9:15

Nagle Cas ocucił się.

-Jesteśmy spóźnieni!

-Zwolnij Cowboju, nigdzie nie Idziesz, jestes chory, zapomniałeś?

-Ach no tak.

Dean pokręcił głową rozbawiony.

-Czekaj, okey ja jestem chory, a ty?

-Ja nie jestem chory.

Cas walnął go poduszką.

-Chodziło mi raczej dlaczego jesteś tutaj a nie w szkole, nie możesz opuścić kolejnego dnia.

-Daj spokój, jak dwa dni nie pójdę to nic się nie stanie.

Cas już miał odpowiedzieć kiedy drzwi do jego pokoju otworzyły się i stanął w nich Gabe.

-Cześć Cas przyszedłem zobaczyć jak się...

Spojrzał na Deana który ciągle siedział na łóżku zresztą tak jak Cas.

-... czujesz.

-Cześć Gabe, dobrze.

Gabriel pokiwał głową i spojrzał pytająco na Szatyna.

-Gabe to jest Dean, Dean to jest Gabe.

Gabe jakby nagle zrozumiał i uśmiechnął się szeroko.

-Hej

-Heej wiec to ty jestes Dean, tak? Cas dużo o tobie mówił...

Chciał jeszcze coś dodać ale widząc mord w oczach swojego młodszego brata odrazu się zamknął.

-... ale nie ważne, co tu robisz? Nie powinies być w szkole?

-Powinienem ale przyszedłem  wczoraj zaopiekować się tą łajzą i zasnąłem.

Cas zerknął na Deana z miną "Wcale nie jestem Łajzą"

Dean widząc to zaśmiał się.

-Okey to ja się zmywam kto jak kto ale ja niestety muszę iść do tej budy, inaczej będę miał przesrane u ojca, Narka!

-I tyle go było.

-Dobra Cas skoro juz wstalismy to może zejdziemy na śniadanie?

-Podoba mi się twój pomysł.

****

-Na co masz ochotę?

-Dean nie musisz robić mi za niańkę.

-Wiem, to co chcesz?

-Nie wiem.

-To zrobię gofry- powiedział i uśmiechnął się do Casa.

-Nie wyspałeś się? Czy co?

Cas wziął głęboki oddech.

-Nie, dlaczego pytasz?

-Wyglądasz na przybitego.

Jak to możliwe że Dean zawsze wiedział kiedy jak się czuł?

Był przybity, bo zdał sobie sprawę że to był pewnie jeden jedyny raz kiedy się przytulali, nie umiał być z tego powodu szczęśliwy, mimo że ten poranek był najlepszy w jego życiu.

-Halo Cas? Zawiesiłeś się.

-Przepraszam.

-Nie szkodzi.

Dean postawił przed brunetem tależ z goframi.

Po chwili razem objadali się i śmiali.

Bo Dean wiedział jak rozchmurzyć Casa.

*****

W Czwartek Cas postanowił wrócić do szkoły, nie miał już gorączki i czuł się dobrze, głównie dzięki Winchesterowi, dlatego Gabriel pozwolił mu iść, uprzednio oczywiście wypytujac Casa o Deana.

Szedł sobie spokojnie ze słuchawkami na uszach, kiedy ktoś mało  delikatnie klepnął go w ramię.

Odwrócił się, wyłączył muzykę i czekał aż osoba która go zaczepiła powie czego chce.

-Jak tam Novak?

-Czego chcesz Lisa?

-Już ci mówiłam, daje ci ostatnią szansę aby odczepić się od Winchestera.

-Nie zrobię tego.

-Przykro mi, chciałam po dobroci.

Uśmiechnęła się i odeszła w kierunku szkoły.

Cas nie przewidywał nic dobrego.

****

Przez cały dzień nic się nie działo.

Zaczął myśleć że Lisa blefowała.

Nie chwal dnia przed zachodem słońca.

Trochę się bał co mogłaby zrobić, jeśli chce to potrafi kogoś zniszczyć.

Kiedy po ostatniej lekcji udał się do swojej szafki zauważył Lise i Deana, rozmawiali.

Nie wyglądało to na przyjemną rozmowę, Lisa była spokojna i opanowana, natomiast Dean był wściekły, widział to po tym jak się poruszał.

Teraz był przerażony.

Nagle Winchester odwrócił się i zobaczył Casa, patrzył na niego z tą całą złością.

Szatyn spowrotem spojrzał na Lise coś mruknął i odszedł.

Lisa ze zwycięskim uśmiechem podeszła do Novaka.

-Co zrobiłaś? Co mu powiedziałaś?!

-Ja? Powiedziałam mu coś o tobie.

-Co?

-To że Castiel Novak jest gejem.

Cas momentalnie przestał oddychać, tak bardzo się tago bał, to on powinien mu o tym powiedzieć nie Lisa, dlatego był taki wściekły, nienawidzi go, nie będzie chciał się z nim teraz przyjaźnić, Dean nie będzie chciał go znać.

-Skąd to wiesz?!

-Mam swoje źródła.

-Skąd. To. Wiesz?!

-Trochę się namęczyłam by zdobyć tą informację.

-Kto ci powiedział?!

-Taki jeden Peter.

Cas miał ochotę się rozpłakać, dlaczego on go tak bardzo nienawidzi?

-Jak mogłaś to zrobić.

-Ano jak widzisz, mogłam, chciałam, teraz Dean nie będzie chciał się z tobą zadawać i dobrze, nie mam na ciebie czasu, Nara Novak.

Brunet powolnym krokiem wrócił do domu.

Wszedł do swojego pokoju i usiadł na łóżku opierając się o framugę okna.

I co teraz?

Walczył ze sobą by do niego nie zadzwonić.

Ale co miałby mu powiedzieć?

Złapał za telefon i wybrał numer.

Pierwszy sygnał.

Drugi sygnał.

Trzeci sygnał.

Czwarty sygnał.

Piąty...

Nie odebrał.

Ani za pierwszym ani za trzecim razem.

Postanowił się nagrac.

Cześć Dean... ja... przepraszam, nie chciałem abyś dowiedział się w ten sposób, wiem że teraz pewnie nie chcesz mnie widzieć... proszę nie bądź na mnie zły, nie chce tracić przez to przyjaciela proszę odezwij się do mnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka                               10.10.2018

Dean wkońcu wie, ale co z tym zrobi?
Zobaczycie ;)

Mam nadzieję że rodział się wam spodobał

Nie wiem kiedy pojawi się następny rodział, jutro idę do szkoły o 14 i wracam o 23 bo zgłosiłam się na kuchnię na bal seniora ale dzięki temu mam w piątek wolne jej! więc możliwe że będzie w piątek.

Chyba że bardzo chcecie to postaram się na jutro :) wszytko zależy od was 😘😘😘

Piosenkę na górze kocham 😍😍😍

Miłego Dnia

Adios!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro