Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rodział 21 Rozpraszasz mnie

Cas słysząc dźwięk budzika, ukrył twarz w poduszkę.

Cholera jasna.

Jest niedziela? Błagam niech będzie niedziela bo nie zamierzam ruszyć się dzisiaj z łóżka.

Lekko otworzył oczy.

Czy to był sen?

To wszytko co się wczoraj wydarzyło?

Westchnął, i obrócił się a jego oczom ukazał się nie kto inny jak Dean.

Słodki, uroczy, śpiący Dean.

Cas odetchnął z ulgą, przez chwilę naprawdę myślał że...

A nie ważne.

Brunet przybliżył się do niego i przytulił go.

Kochał go przytulać, uwielbiał budzić się przy nim, tym razem jednak było inaczej, lepiej.

Delikatnie się podniósł i pocałował go w czoło, na co ten zamruczał i lekko się uśmiechnął.

-Dzień Dobry Cas.

-Dzień dobry Dean.

Winchester otworzył oczy.

-Jak się spało?

Cas uśmiechnął się.

-Dobrze jak nigdy, a tobie?

-Świetnie.

Dean odgarnął Casowi kosmyk który opadł mu na czoło i lekko się pochylił.

Kiedy był kilka centymetrów od jego ust uśmiechnął się i spojrzał brunetowi w oczy.

-Mogę?

Cas zaśmiał się.

-Jakoś wczoraj nie pytałeś o zgodę.

Dean zamknął mu usta w pocałunku który Cas odrazu odwazjemnił, Boże to było takie nowe, dziwne i przyjemne, Cas włożył rękę w jego włosy i ku zdziwieniu Winchestera pogłębił go.

-Cassie rozkręcasz się, lubię to.

Cas zarumienił się.

-Pięknie się rumienisz.

-Zamknij się - powiedział z uśmiechem.

Dean jeszcze chwilę patrzył mu w oczy.

-Dobra Cas nie chce ale musimy w końcu wyjść z łóżka.

-Jak dla mnie możemy zastać tu cały dzień.

-Leniuch.

Dean cmoknął go w nos i podniósł się.

-Idę wziąść prysznic.

-W takim razie ja pójdę zrobić nam śniadanie.

-Podoba mi się ten pomysł.

Kiedy Dean zniknął w łazience, Cas ubrał się i sięgnął po telefon.

23:15 Jake:
Cas żyjesz? Powiedziałeś mu?

23:30 Jake:
Haloo, wybacze to że mi nieodpisujez kiedy napiszesz że byłeś zajęty Deanem.

23:00 Charlie🌈:
CAS! CZEMU JA SIE DOWIADUJE OSTATNIA! Jake mi powiedział że zamierzasz dzisiaj powiedzieć Deanowi, zdaj relacje!!!

23:10 Charlie🌈:
Ukatrupie cię jeżeli zaraz nie odpiszesz.

23:40 Charlie🌈:
Jeśli Dean zrobił coś głupiego, wystarczy jedno słowo a już jadę mu przywalić.

00:00 Charlie🌈:
Caaaas?

00:40 Gabe🍭:
Będziemy o 19:00 mówię żeby później nie było że jesteśmy nie w porę if You know What i mean 😏😏

Jezus Maria.

9:12 Do Jake:
Powiedziałem Deanowi, jest dobrze 😊😊😊

9:14 Do Charlie🌈:
Przepraszam Charlie, i spokojnie nie muszisz nikomu robić krzywdy 😀

9:16 Do Gabe🍭:
Nie mam pojęcia o co ci chodzi 😐😓

Uśmiechnął się i zszedł na dół do kuchni.

Kiedy wszedł do kuchni momentalnie walnął się w czoło.

Z tego całego stresu zapomniał że kupił na wczoraj placek dla Deana.

A w sumie da mu go dzisiaj po śniadaniu.

Otworzył lodówkę i wyjął kilka składników.

****

Dean wszedł pod ciepłą wodę i lekko się uśmiechnął.

Nie sądził że to wszytko się tak potoczy, ale był szczęśliwy.

Jak on wcześniej się powstrzymywał żeby go nie pocałować?

Teraz mógł to robić, mógł go pocałować, przytulić.

Nie mógł w to wszytko uwierzyć.

Cas był cudowny.

****

Cas obrócił kolejnego pancake'a kiedy poczuł ręce na tali i głowę na swoim ramieniu.

-Cas jak tak dalej pójdzie to będę gruby.

-Nie będziesz.

Dean zaśmiał się i obrócił bruneta przodem do siebie.

Cas zamarł.

-Ymm Dean?

-Tak?

-Czemu masz na sobie tylko ręcznik?

-Tak mi zapachniało że przyszedłem odrazu.

Wzrok Casa powędrował od mokrych włosów, śmiejących się oczu, pięknych ust, szerokich ramion, idealnie wyrzeźbionego brzucha aż do ręcznika obowiązanego wokół bioder.

Westchnął.

Dean zaśmiał się.

-Zaraz pożresz mnie wzrokiem

Cas speszył się i wbił wzrok w podłogę.

-Przepraszam.

-hej nie przepraszaj

Dean delikatnie uniósł głowę bruneta tak by ten na niego spojrzał.

-Nie masz za co - powodział z uśmiechem i czule go pocałował, poczuł jak Cas się uśmiecha i jak jego dłonie niepewnie dotykają jego nagich pleców kiedy nagle Cas odskoczył od niego jak poparzony.

-Dlaczego nie mówisz że pancake się pali?!

Cas był rozkoszny.

Brunet odwrócił się do niego z taką miną że Dean nie mógł się powstrzymać by się nie zaśmiać.

-Ty się nie śmiej tylko idź się ubrać, rozpraszasz mnie.

-Rozpraszam tak?

Dean spojrzał na niego z szerokim zawiackim uśmiechem.

-Tak dokładnie.

Dean cmoknął go w nos i ruszył w stronę schodów czując na sobie wzrok Casa.

Kiedy był już przy schodach odwrócił się.

-Ciekawe co byś zrobił gdybym przyszedł bez ręcznika.

Puścił mu oczko, a Cas zarumienił się.

Dean pokręcił głową i z uśmiechem ruszył na górę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka                       04.11.2018.

Rodzial miał się pojawić wczoraj ale przyjechala moja siostra i nie miałam czasu, to jej wina!😆

Nie jest za słodko? Może być?

Ten rodział jest trochę krótszy 750 słów tak jakoś wyszło XD

Komentarze i gwiazdki mile widziane
😊😊😊

Miłegi dnia!

Adios!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro