Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rodział 13 Czego Chcesz?

Do rodziału polecam piosenkę :)

Kiedy Dean w poniedziałek przyszedł do szkoły z szerokim uśmiechem na ustach Cas wiedział że jego randka się udała, mimo wszystko chciał spytać.

-Cześć Cas

-Cześć Dean, jak tam twoja randka?

Winchester uśmiechnął się jeszce szerzej a Cas nie miał już żadnych wątpliwości.

-Było super, ona jest... Świetna.

Brunet pokiwał głową.

-Cieszę się.

Dean miał zapytać jak minął mu weekend ale zadzwonił dzwonek, więc postanowił przełożyć to na przerwę.

****

Cas stał przy szafce zastanawiając się czy przeżyje dzisiejszy dzień.

Kilkanaście metrów dalej stał Dean i zdecydowanie za blisko jak na przyjaciółkę Emma.

Rozmawiali, śmiali się, i trzymali za ręce.

Cas nie mógł na to patrzeć więc szybko poszedł pod klasę.

****

Było tylko gorzej, Dean coraz więcej czasu spędzał z Emmą.

Siadał z nią na lekcjach.

Na przerwach gdzieś znikali.

W weekendy Dean nie miał czasu.

Aż w końcu doszło do tego że przez cały dzień powiedzieli dobie tylko głupie cześć.

Kiedy Cas któregoś dnia miał dość, poszedł do miejsca gdzie jeszcze nie tak dawno spędzał czas z Deanem.

I to właśnie tam zastał Deana... calujacego się ze swoją dziewczyną...

W ich miejscu...

Odwrócił się, i nie powstrzymując łez poszedł do domu, ani mu się śniło wracać na lekcje.

Zatrzasnął drzwi do pokoju i oparł się o nie plecami.

Przecież miało być inaczej.

Miał nigdy się od niego nie odwrócić.

Złapał za naszyjnik który miał na szyi, prezent od Deana.

Poszedł i spojrzał na ścianę.

Dobranic Cas :)

Nie zmazał tego.

Położył się do łóżka chcąc ukryć się przed światem.

Kiedyś Dean wypisywałby do niego gdzie jest.

A teraz? Żadnej wiadomości.

Być może nawet nie zauważył że go nie ma.

Chyba jest zbyt zajęty, kimś innym.

Prawda była taka że Dean ma go w dupie.

Przynajmniej Cas tak myślał.

Odwrócił się na drugi bok.

Koniec z tym!

Nie będzie się kulić jak pies, jeszcze pokaże Winchesterowi, że nie jest przegrywem.

Jutro przyjdzie do szkoły z wysoko uniesioną głową i uśmiechem na ustach.

Niech wie co traci.

Bo niby co on sam miał do stracenia?

Nic.

*****

Dean czuł się strasznie z tym jak traktuje Casa, przez ostatnie tygodnie totalnie go olewał.

Miał wrażenie że będąc z Emmą traci Casa, na którym mu zależało.

Za każdym razem kiedy chciał z nim porozmawiać albo usiąść z nim na jakimś przedmiocie, Emma zaraz go gdzieś zabierała albo prosiła by usiadł z nią, a jemu po prostu głupio było odmówić, w końcu byli razem.

Widział jak Cas z dnia na dzień wyglądał coraz gorzej, chodził smutny i zgarbiony.

Któregoś dnia wyglądał jakby płakał całą noc.

-Emma to mój przyjaciel! Widzę że jest z nim coś nie tak, dlatego nie mogę w tym tygodniu iść do ciebie.

-Jasne! To taka wymówka?

-Nie

-Jakby miał jakiś problem chyba by z nim do ciebie przyszedł, co nie? Może po prostu ma gorszy tydzień.

-Możliwe, co nie znaczy że nie powieniem z nim pogadać.

-Oczywiscie! Wolisz spędzać czas z nim niż ze mną.

-Co? Przcież cały czas spędzamy razem.

-Może ci to przeszkadza?

-Nie po prostu...

-Dean albo ja albo on.

-Czekaj, Co?! Każesz mi wybierać?! Tak nie można.

-Właśnie że można, pozatym nie podoba mi się to jak na ciebie patrzy.

-Nie rozumiem.

-Wy niegdy nic nie rozumiecie... On jest gejem Dean! I widać że coś do ciebie czuje!

Dean złapał się za głowę. To straszne jak szybko Lisa rozniosła fakt że Cas jest gejem.

-Cas jest moim przyjacielem, nic więcej, nawet nie wiem czy jeszcze nimi jesteśmy, bo przez ciebie totalnie go olałem.

-Teraz to moja wina!?

-Emma proszę nie kłućmy się.

*****

Cas jak postanowił tak uczynił.

Rano wstał wcześniej, wziął prysznic, ułożył włosy ubrał czarną koszule i ciemno granatowe spodnie narzucił czarną skórę i już miał wychodzić kiedy usłyszał głos Brata.

-Cas ci ci się stało?

-Nic?

-Przez cały tydzień chodziłeś jakby ktoś narobił ci na dywan a teraz odpierdzielasz się na Modela? Coś mi tu śmierdzi.

-Może ten klocek na dywanie?

-Mówię poważnie.

-No to słabo ci to wychodzi.

-Cas, Dean zaprosił cie na randkę?

-Chyba jeśli już miałby kogoś zaprosić to swoją dziewczynę.

Gabe nagle zrozumiał.

-Odkąd jest w związku mam mnie w dupie.

-Przykro mi...

Cas prychnął.

-A mi nie, już nie. - powiedział i wyszedł.

Cas mógł zgrywać że go to nie rusza, ale Gabe był jego bratem i wiedział że w ten sposób próbuje zaoszczędzić sobie bólu.

Martwił się o niego.

Widział że nic dobrego z tego nie wyjdzie.

****

Cas wszedł do szkoły pewnym krokiem, szedł środkiem nie chodził skulony przy ścianie jak kiedyś.

Wszyscy patrzyli się na niego zdziwieni, możliwe że niektórzy dopiero teraz zauważyli że ktoś taki chodzi do ich szkoły.

Widząc Lise, uśmiechnął się do niej sztucznym przepełnionym złośliwości uśmiechem i poszedł dalej.

Kiedy zauważył Deana na przeciw niego, przeszedł obok nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.

A w środku miał ochotę krzyczeć.

Kiedy dotarł do szafki nadal czuł wzrok Winchestera na sobie.

Wpakował książki do plecaka i ruszył na lekcje.

Kiedy usiadł w swojej ławce założył słuchawki na uszy i zamknął oczy do dzwonka zostało jeszcze trochę czasu.

-Nagle ktoś delikatnie poklepał go po ramieniu.

Cas wyjął słuchawki i odwrócił się.

Za nim z niepewną miną siedział chłopak Brunet o złocistych oczach.

-Tak?

-Masz może pożyczyć długopis?

Chłopak wyglądał jakby się go bał, siedział sam skulony, zobaczył w nim siebie, tylko on teraz udawał pewnego siebie.

Cas szczerze się uśmiechnął.

-Jasne.

Po chwlili podał go Brunetowi.

-Dziękuję.

-Nie ma sprawy.

Już miał się odwracać kiedy przyszło mu coś do głowy.

-Tak wogóle to jestem Castiel.

-Jake.

-Siedzisz sam?

Chłopak uciekł gdzieś wzrokiem.

-Tak.

-Chcesz usiąść ze mną?

Brunet odrazu się uśmiechnął i pokiwał głową.

Po chwili razem siedzieli w ławce i głośno się śmiali.

-Naprawdę?

-Tak, ale nie widziałem że Gabe byłby do tego zdolny, dowiedziałem się że to psie ciastka dopiero po fakcie.

Jake głośno się zaśmiał.

-Nie chce ci nic mówić ale chłopak z drugiej ławki cały czas się na ciebie patrzy.

Cas spiął się.

-Nie zwracaj na niego uwagi, zachowuj się naturalnie.

-A o co chodzi?

-Powiem ci później.

****

Dean nie mógł już dłużej wytrzymać, tęsknił, cholernie tęsknił, za wieczorami kiedy oglądali filmy, kiedy razem się śmiali, brakowało mu go.

W Czwartek kiedy stał pod klasą miał ochotę walić to wszystko i po prostu zacząć go błagać żeby wybaczył mu jego nadwyraz głupie zachowanie.

I wtedy go zobaczył nie wyglądał na smutnego, wyglądał naprawde dobrze, dumnie szedł środkiem z uśmiechem na ustach, ale takim innym.

Kiedy przeszedł obok niego nawet na niegi nie spojrzał.

Zabolało.

Należało mu się, Dean zdawał sobie z tego sprawę.

A kiedy zobaczył go z tym chłopakiem po prostu miał ochotę sobie przywalić.

Śmiali się i Dean pierwszy raz w przeciągu dwóch tygodni usłyszał jego śmiech.

Był zazdrosny, z tego też zdawał sobie sprawę.

Cholera musie to naprawić.

****

-Więc go kochasz?

-Tak

-Ale mu tego nie powiesz?

-Nigdy, tym bardziej że ma mnie gdzieś.

-Może coś się stało?

-Jego cholerna dziewczyna się stała.

-Powinieneś z nim pogadać.

-Po czyjej ty stronie stoisz?

-Po żadnej, po prostu z nim pogadaj

-Nie podejdę pierwszy, ani mi się śni.

-Jak dzieci.

-Miał mnie w dupie odkąd zaczął spotykać się z Emmą, i co mam pierwszy wyciągnąć rękę na zgodę? Ja nawet nie wiem czy on chce się ze mną dłużej zadawać! Może mu to pasuje? Nie musi się dłużej męczyć z głupio zapatrzonym w nim Noavakiem.

Jake uderzył się otwartą dłonią w czoło.

-Ale ty jesteś ślepy!

Cas uniósł brwi.

-Dzisiaj patrzył się na ciebie jak zbity szczeniak, z takim żalem że aż mi zrobiło się go szkoda.

-Już to widzę.

-Nawet teraz się tak patrzy.

-Co?

Jake kiwnął głową, Cas odwrócił się i zobaczył Deana który patrzył w ich kierunku ale kiedy skrzyżowali spojrzenia Dean natychmiast odwrócił się i odszedł.

-Mówiłem?

-Nie wiem.

-No wybacz mu.

Mina Casa momentalnie się zmieniała

-Jak ja chodziłem smutny i byłem sam jakoś go to nie obchodziło, dlatego teraz mi go nie szkoda, zasłużył sobie.

Jake wywrocił oczami.

-Jak chcesz.

-Niestety muszę już iść, Gabe zacznie się martwić.

-Jasne, to do jutra.

-Do jutra.

****

Dean szedł korytarzem i zatrzymał się przed klasą Emmy.

Kiedy ta wyszła odrazy nakazał aby poszła za nim.

-Coś się stało?

-Tak, Cas mnie nienawidzi.

-Przeżywasz.

-Co? To był mój najlepszy przyjaciel, muszę się z nim spotkać, przeprosić.

-Po co ci on?

-Tęsknię za nim.

-Jasne najlepiej odrazu rzuć się przed nim na kolana.

-Jeśli będzie trzeba to to zrobię.

-Dean albo ja albo on.

-Cas.

Odpowiedział natychmiast.

-Że co?!

-On nie kazał mi wybierać! Usunął się, a ty? Myślisz tylko o sobie. To koniec.

Nie czekajac na odpowiedź odszedł, Modląc się że Cas wybaczy mu jego głupotę.

Kiedy wychodził ze szkoły zobaczył w oddali Casa, natychmiast zaczął biec w jego stronę, po paru minutach go dogonił.

-Cas!

Brunet odwrócił się i spojrzał na Deana a jego mina odrazu się zmieniła.

-Czego chcesz?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka 16.10.2018

Dwa rozdziały w jeden dzień, wow

Fajnie pisało mi się ten rodział 1470 słów bez notatki.

Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał :)

Koniecznie napiszcie co sądzicie, jak narazie może być? Nie zanudzam?

Piosenka ❤️

Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach to bardzo motywuje :D

Milego Dnia

Adios!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro