Lekcja eliksirów
Cała czwórka dziewczyn wstała wychodząc z pociągu i skierowały się w stronę powozów. Rozmawiały oraz śmiały się ze sobą przez całą drogę, a skończyły gdy stały już przed zamkiem. W wesołych nastrojach weszły do Wielkiej Sali po czym zajęły miejsca przy stole Slytherinu. Oczywiście Nick usiadł koło swojej dziewczyny obejmując ją,bo musiał pokazać wszystkim że Eli jest tylko jego. Klasyk.
— Możesz przestać się tak do niej kleić? Nie każdy musi to oglądać — warknęła zażenowana brunetka.
— A co zazdrosna? — zapytał z wrednym uśmiechem kuzyn.
— O co niby?
— O to że ja mam dziewczynę,a ty dalej jesteś sama.
— Gdybym chciała to znalazła bym sobie chłopaka — odpowiedziała zirytowana — Poza tym miałam już trzech i mi wystarczy — dodała i skrzywiła się na wspomnienie o swoich nieudanych związkach.
— A swoją drogą macie pomysł jak pozbyć się siostry — zapytała Kathrine.
— Nie ale wiem jak pozbyć się kuzyna — mruknęła Jess posyłając Nickowi złośliwe spojrzenie — A co?
— A nic tylko muszę coś zrobić z tą gupią Smanthą — jęknęła Kath.
— Co takiego znów wyrabia?
— Wczoraj zaprosiła swoją przyjaciółkę i razem planowały swoje miłosne podboje.
— Dalej szukają sposobu na zwrócenie na siebie uwagi Riddla? — zapytała Jessica śmiejąc się.
— Niestety — odparła Kathrine i chciała coś dodać,ale dyrektor zaczął swój "monolog".
Jess wcale go nie słuchała bo nie widziała takiej potrzeby. Co roku gadał to samo. Ceremonia przydziału też jej nie interesowała. Siadziała i czekała aż pojawi się jedzenie. Gdy tak się stało nałożyła je sobie na tależ.
— Ej a tak w ogóle to jak to będzie z tymi patrolami? — zapytała Victoria po chwili ciszy.
— No mamy plan na którym pisze kiedy,gdzie i o której godzine mam patrol.
— A będziesz miała go z Riddlem?
— Pewnie tak — mruknęła z niezadowoleniem brunetka — Czasem mam sama,a czasem z nim — dodała po czym zabrała się za kontynuowanie posiłku.
Po około piętnastu minutach dyrektor Dippet ponownie wstał i wyszedł na środek.
— Teraz możecie udać się do swoich dormitoriów. Prefekci zaprowadzą tam pierwszorocznych i wyjaśnią im wszystkie najważniejsze sprawy — powiedział po czym znowu zajął swoje miejsce.
Na słowa dyrektora Jessica od razu wstała co zrobił również Riddle. To ona chciała zaprowadzić pierwszorocznych do dormitoriów i udowodnić że jest najlepszym prefektem. Miała o tyle lepiej że siedziała zdecydowanie bliżej wyjścia niż chłopak więc to ona była na lepszej pozycji.
— Pierwszoroczni za mną! — zawołała,a młodzi ślizgoni poszli za nią.
Prowadziła ich szczęśliwa że to ONA,a nie Riddle jest teraz z przodu. Koło niej szły dzieci z prefektem gryfonów,więc przyspieszyła bo nie chciała iść koło nich. Za nimi szli też puchoni i krukoni jednak po niedługim czasie wszyscy się rozdzielili i każda grupa poszła w swoim kierunku. Ona za to skierowała się do lochów. Zauważyła że dzieciakom zrobiło się zimno i przychnęła pod nosem. Będą musiały się przyzwyczaić do tego chłodu.
Nagle zatrzymała się przy wejściu do pokoju wspólnego Slytherinu co zrobili też nowi wychowankowie domu węża.
— Wężowy język — wypowiedziała hasło i weszła do środka.
Stanęła na środku pomieszczenia i odwróciła się w kierunku jedenastolatków. Po chwili dołączył do niej Riddle.
— A więc tak — zaczęła — Ja nazywam się Jessica Harris i jestem prefektem Slytherinu. To — tu wskazała na Toma — Jest Tom Riddle,który jest drugim prefektem. Znajdujemy się teraz w pokoju wspólnym naszego domu. Hasło będzie zmieniane co jakiś czas więc warto zerknąć czasami na tablicę ogłoszeń bo nowe hasło pojawi się właśnie tam. Na ten moment hasło jak już pewnie słszeliście brzmi "wężowy język". Dormitoria dziewczyn znajdują się na górze po prawej stronie,a chłopców po lewej. Chłopcy nie mają wstępu do dormitoriów dziewczyn i na odwrót — wyjaśniła i spojrzała na Toma chcąc by wyjaśnił im resztę,bo ona miała już dość gadania. Odezwał się od razu.
— Śniadanie zaczyna się o godzinie 7:30,a lekcje o godzinie 9:00. Plan lekcji dostaniecie na śniadaniu. Jutro o godzinie 7:00 spotykamy się tu i my zaprowadzimy was do Wielkiej Sali. Nie życzę sobie żadnych spóźnień. Cisza nocna dla was zaczyna się o godzinie 20:00. Biblioteka jest do waszej dyspozycji oczywiście poza działem zakazanym. Jak już mówił dyrektor nie możecie też chodzić do zakazanego lasu. Macie zachowywać się przyzwoicie i nie przynieść hańby naszemu domowi — zakończył Tom i obrzucił ich zimnym spojrzeniem na co dzieci się przeraziły.
— W razie pytań lub jakich kolwiek problemów możecie przychodzić do mnie,albo do Toma — powiedziała Jess z uśmiechem chcąc wyglądać miło.
Tom był wyraźnie niezadowolony z przymusu opieki nad młodymi uczniami ich domu, ale starał się tego nie okazywać.
Dzieci szybko odeszły, a prefekci po chwili uczynili to samo. Jess od razu poszła spać.
Z samego rana obudziła ją Victoria już gotowa na śniadanie. Ślizgonka wstała i jak najszybciej pobiegła do łazienki ubiegając Kathrine.
Uznała że nie będzie taka okropna i odpuściła sobie prysznic bo wiedziała że Eli i Kathi czekają na swoją kolej.
Zdjęła z siebie piżamę i przebrała się w szkolny mundurek. Za pomocą prostego zaklęcia nałożyła na twarz delikatny makijaż. Przed wyjściem rozczesała jeszcze szybko włosy i wyszła na śniadanie.
Jess razem z Victorią ruszyły do Wielkiej Sali zostawiając w dormitorium Elinorę i Kathrine. Szły szybkim krokiem obgadując każdą możliwą osobę (oprócz Eli i Kathi oczywiście).
— Słyszałam że Arbaxas rzucił tą całą Jennifer — zaczęła Viki.
— Też to słyszałam. Dobrze jej tak — odparła Jess — Uważa się za jakąś królową, a jest warta tyle co nic — dodała po czym obie parsknęły śmiechem.
— Podaj mi proszę tą książkę jeśli łaska. No szybciej — zaczęła udawać głos znienawidzonej dziewczyny.
— Oh zjedź z kanapy bo ja mam zamiar na niej usiąść. Czy moje włosy dobrze się układają? Czy nie rozmazałam się za bardzo? — zawtórowała jej brunetka.
I tak w wesołej atmosferze doszły na śniadanie,gdzie jak zwykle zajęły swoje stałe miejsca niedaleko Malfoya, Notta, Roziera, Blacka i Lestrangea.
— Witam drogie panie — przywitał je Arbaxas.
— Cześć Malfoy — przywitała go Jessica — To prawda co gadają?
— Zależy o co chodzi, bo ludzie gadają różne głupoty.
— Mówię o twoim zerwaniu z tą irytującą szmatą.
— Tak to prawda — odpowiedział gdy do stołu przyłączyła się reszta przyjaciółek Jess i jej kuzyn.
Po skończonym śniadaniu ruszyli na pierwszą lekcję, którą były eliksiry czyli ulubiony przedmiot Harris. Weszła do sali i usiadła z przyjaciółkami na miejscu jak najdalej od Riddla.
Całą czwórkę dziewczyn ten chłopak niemiłosiernie irytował. Był przystojny to fakt,ale bardzo irytujący.
— Witam was na pierwszej w tym roku lekcji eliksirów. Dzisiejsza lekcja będzie więc powtórką z poprzednich lat — zaczął profesor Slughorn — Więc kto nam przypomni do czego służy Eliksir Wiggenowy?
Na to pytanie w górze pojawiły się dwie ręce. Jedna z nich oczywiście należała do Toma Riddle'a, a druga do Jessiki Harris, czyli obu osób które praktycznie od początku ze sobą rywalizowały.
— Dobrze może zacznie panna Harris — powiedział Slughorn.
— A więc Eliksir Wiggenowy leczy rany i może przeciwciałać Wywarowi żywej śmierci.
— Brawo moja droga. Dobrze, a kto powie nam jakie składniki są potrzebne do uwarzenia go? — zapytał, ale jedynymi osobami które się zgłosiły znów byli Tom i Jessica — O pan Riddle. Proszę.
— Sok z chorbotka, śluz gumochłona, kły chropianka, śluz z żądeł żądlibąka, gałązka mięty, sok z wybuchowej jagody, duszona mandragora, krople wody miodowej, śluz mózgu leniwca, krople księżycowej rosy, krew salamandry, kręgosłupy skorpeny, róg jednorożca, tojad, kora drzewa Wiggen, płatki ciemiernika — powiedział Tom uśmiechając się zwycięsko do Jess.
— Brawo panie Riddle — pochwalił go profesor.
Teraz skoro już sobie to przypomnieliśmy przyrządzicie ten eliksir. Gdyby ktoś nie pamiętał jak to się robi, chociaż liczę na to że wszyscy pamiętają, informacje macie na stronie 5 w waszych podręcznikach.
I tak wszyscy zabrali się za przyrządzanie eliksiru.
— Dobrze już koniec! — zawołał Slughorn pod koniec lekcji — Teraz sprawdzę jak wam poszło — powiedział i zaczął przechodzić po sali sprawdzając eliksiry.
Zatrzymywał się po kolei przy każdym z uczniów, ale nic nie mówił tylko odchodził kręcąc głową z dezaprobatą. Potem zatrzymał się przy kociołku Jess.
— Na brodę Merlina! Panienko Harris eliksir jest idealnie przygotowany! Bardzo się cieszę że chociaż jeden z eliksirów, które sprawdziłem do tej pory jest wykonany poprawnie. Oczywiście jestem pewien że Pan Riddle również sobie z tym świetnie poradził. Z tego co widziałem skończyłaś o wiele więcej niż reszta i obawiałem się że zbyt się pośpieszyłaś. Jednak całe szczęście tym razem się myliłem. Wybitny panno Harris! — wykrzyknął i poszedł do miejsca gdzie stał jego drugi ulubieniec.
Slughorn zachwycał się eliksirem jak i umiejętnościami Riddle'a podobnie jak w przypadku Jess, aż do momentu gdy zadzwonił dzwon oznaczający koniec lekcji.
— Tom, Jessico zostańcie na chwilę — powiedział opiekun ich domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro