#Co Ty Odpierdalasz
Spoglądając na mnie Mia zaśmiała się wyciągając kolejnego Asa z rękawa.
Znowu przegrałeś idioto - mówiąc to
Uderzyła mnie z drewnianej łyżki w głowę.
Co do cholery ! Kto w tych czasach używa drewnianych łyżek?
A ja używam, Harry mógłbyś się bardziej postarać wygrałam już dzisiaj z Tobą szósty raz.
Poirytowany zachowaniem swojej przyjaciółki miałem już coś powiedzieć gdy nagle drzwi od naszego pokoju otworzyły się jak szeroko.
Jak się wchodzi to się puka! Wstając z miejsca Mia uderzyła w plecy naszego starego kolegę Mattiasa.
- Ughh.... to boli, mogłabyś się czasem pochamować - rzekł po chwili wołając kogoś za drzwiami.
- Chciałbym przedstawić wam naszego nowego towarzysza nazywa się Larry i będzie chodził z nami do szkoły.
- OH! Cudownie - parsknąłem jak gdyby nigdy nic, podnosząc się lekko otworzyłem okno.
W Tym momencie poczułem spory ból w okolicach potylicy. Co jest do Cholery! Zgłupiałaś już do reszty dziewczyno?
Ta tylko wymierzyła mnie surowym wzrokiem mówiąc - ,,Baka".
pewnie naoglądała się za dużo yaoi zagożała fanka męskiego porno.
- Miło mi Cię poznać jestem Mia - odezwała się po krótkim milczeniu, a obok stoi mój popierdolony przyjaciel Harry. Przepraszam za jego zachowanie jestem pewna, że jest to spowodowane przegrywaniem ze mną w pokera.
Wchodząc do środka chłopak usiadł obok małego stolika na którym było rozrzucone pełno mang yaoi.
- Mówiłem byś to wszystko posprzątała!
Ta spojrzała się na mnie jakby chciała ponownie mnie uderzyć, lecz mattias chcąc uniknąć słuchania naszych kłótni wydarł się na cały pokój zawsydzony naszym zachowaniem.
- I po co się tak drzesz - odezwała się pogorączkowana dziewczyna.
- Gdybyście nie zauważyli przyprowadziłem wam gościa! Jest mi za Was strasznie wstyd.
Przepraszam za ich idiotyczne zachowanie oni się tak często zachowują.
- Śmiejąc się - wstałem od stołu i podszedłem w stronę otwartego okna, no powiem wam że widoki z tego okna są warte wiele, w końcu akademik stał na dość wysokim wzgórzu.
- Miło mi Was poznać - uśmiechnął się na wznak serdeczności.
- A propo wspomnianym przed chwilą pokerze mógłbym Cię trochę podszkolić, szkoda tak patrzeć na Ciebie zmarnownanego jak przegrywasz z dziewczyną - mówiąc to zsunąłem rolety w dół ponieważ słońce dawało o sobie bardzo znać.
Wszyscy w pomieszczeniu wybuchliśmy śmiechem, nie wiem nawet czy nie było nas słychać na korytarzu.
W końcu jestem marzycielem - spuściłem głowę na dół opierając się łokciem o swoją miękką poduszkę.
- Huh...? - a ty co odrzekł ciemnooki przyjaciel.
Tak jakoś poczułem się źle, dlatego leżę.
Wszyscy spoglądali teraz na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Jeśli coś Ci nie odpowiada powiedz - rzuciła poirytowana.
- Nie....nie wszystko w porządku.
Nie zwracając na mnie większej uwgaii powrócili do poprzednich rozmów.
Gdy wszystkich nas nagle wyrwało ciche pukanie do drzwi, zaproponowałem by to olać i siedzieć cicho by ten ktoś myślał, że nas nie ma.
Słysząc głos profesora Stevena, Mia - natychmiast otworzyła drzwi od naszego pokoju.
- Dzień dobry! - Panie profesorze
- Dzień dobry! - odrzekł niski mężczyzna trzymając się za swoją siwą brodę.
- Scarlet powiedziała mi, że jest z wami Larry.
-Ughh... nienawidzę tej baby chrząknęła Mia.
Wstałem z miejsca a profesor chciał już coś powiedzieć, gdy przerwałem mu pytając co chowa za plecami. Zdziwiło to wszystkich nie wiem dla czego Ale myśleli, że jest już po mnie.
Profesor przeżucił na stolik zza swoich pleców limonkowy długi płaszcz. Wszyscy tylko wzruszyli ramionami, ciekawiło mnie dlaczego wszyscy byli ubrani w czerwone płaszcze a ja dostałem zielony. W tym momencie chciałem zapytać się dlaczego mam inny płaszcz, ale długo nie musiałem czekać mężczyzna wyprzedził moje myśli.
- wpadłem zobaczyć jak się masz! Przy okazji dając Ci szkolny mundurek. Pewnie zastanawiasz się dlaczego masz inny powiedział? - to kręcąc głową by móc mówić dalej. Otóż zielone mundurki dostaje każdy nowy uczeń dochodzący do naszego akademika, czerwony dopiero dostaniesz na drugim roku ponieważ zielone nosi się cały pierwszy semestr.
Chwilę jeszcze mi się przyglądał po czym podał rękę i poklepał po ramieniu, wychodząc wyciągnął cygaro i zniknął za chmurą dymu.
- staruszek ma temperament, co nie Harry?
- Co?... a tak tak, i to jaki.
Znowu wyrwali mnie z cudownych marzeń ajjj.....
Postanowiłem usiąść i resztę czasu posłuchać, na jaki temat, a raczej jakie głupoty sobie opowiadają.
Miałem tylko nadzieje, że mnie nie obgadywali - powiedziałem mrucząc pod nosem.
Po chwili wstał Mattias twierdząc, że już późno i powinien już wracać do sobie, a zegar zawieszony na ścianie obok Okna wskazywał godzinę 19:40.
- Zostań! - wykrzyknęłam trzymając chłopaka za rękę. Lecz nie udało mi się to, a go już nie było....
- Co go ugryzło?... powiedziawszy to przeniosłem się do pozycjii siedzącej.
- Nie mam pojęcia! - wyrwał się Larry.
Dobra nie ważne... to o czym my tu...
Nie wiedziałam w sumie sama już, byłam skupiona na dziwnym zachowaniu chłopaka.
- Słuchajcie mam pomysł! - odezwałam się chrapliwym głosem.
- A może byśmy tak zagrali jutro w pokera, ale nie takiego zwykłego. Chodźi mi o rozbieranego... Co wy na to?
- pogieło Cię dziewczyno! Co ty sobie myślisz... jesteśmy za duzi na takie dziecinne zabwy.
Po tych słowach mogłem spodziewać się ponownego ataku ze strony dziewczyny.
- BAKA!! należało Ci się, przecież trochę rozrywki nikomu nie zaszkodzi.
- Dokładnie! - parsknął śmiechem brunet.
No zgódź się proszę, w tym momencie przyglądałem się żenującemu przedstawieniu Larrego i dziewczyny.
W myślach miałem tylko prośbę by w końcu się uciszyli, ale nie powiedziałbym tego, za dużo się dzisiaj zadziało dziwnych sytuacji by teraz jeszcze dołożyć do pieca.
- Ehh... No dobrze już przestańcie zgadzam się.
Wstałem spoglądając na tykające wskazówki starego tykacza, i otworzyłem okno by wywietrzyć trochę pomieszczenie z tego zaduchu, by ponownie spojrzeć na ucieszone twarze dwójki idiotow.
- To fajnie powiedział chłopak zbliżając się w moją stronę, wtulając się we mnie na pożegnanie. Po czym zarzucił rękę na pierś, odwrócił się na na pięcie i zbliżył się w stronę drzwi.
- Już wychodzisz?
- tak późno już, będę się zbierał. Poza tym spędzicie sami miły wieczór, tylko bez szaleństw żebym Was nie słyszał na korytarzu.
Spojrzałem na przyjaciółkę rzucając jej porozumiewawcze spojrzenie, by zaraz rzucić się razem na faceta.
Ale widząc jak Mia okłada Larrego robiło mi się go żal, ten tylko szybko sięgnął przez bok szafki po plecak który tam rzucił, i uciekł jak najszybciej z pokoju potykawszy się o próg wystającej podłogi obalił się na ziemię.
- Poczekaj! - o której gramy wykrzyknęłam.
- może być od razu po zajęciach.
- Dobrze !!
Spoglądając na zamykające się drzwi westchnąłem, by zaraz rzucić się i wylądować na miękkiej pościeli mojego łóżka. Ta dziewczyna wie jak mi poprawić humor, nie wiem dlaczego myślał że jesteśmy ze sobą Ale mniejsza z tym.
Resztę wieczoru spędziliśmy na śmianiu się samych siebie, by później wypić kawę i zasnąć.
- Co ona odpierdoliła...
Czyli jutro rozbierany poker ughh....
Mówiąc to wtuliłem się w ciepły, puchaty czerwony kocyk i zasnąłem
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro