5
Travis
Kolorowe drinki, muzyka, kobiety w seksownych strojach i piasek pod stopami. Mam wrażenie, że wylądowałem w innej rzeczywistości. Jeszcze rano otrzepywałem buty ze śniegu i grzałem dłonie w ciepłej kabinie, a teraz stoję na plaży i wsłuchuję się w szum fal. Momentami trudno pojąć, że w ciągu kilku godzin można trafić do miejsca z zupełnie innym klimatem.
Nie mogę na to narzekać. Wręcz przeciwnie. Od listopada latałem tylko nad stanami, wszędzie było zimno i mokro, a tutaj nareszcie należycie się odprężę. Brakowało mi lotów w takie miejsca.
– Bierzcie, co chcecie. Jest z czego wybierać.
Logan i Scott wracają z czterema tacami drinków. Stawiają je na stoliku, wokół którego ustawiliśmy leżaki. Wszystkie są zajęte oprócz jednego, bo Heidi jeszcze się nie pojawiła. Chyba nie przegapiłaby dobrej imprezy, a takowa właśnie się tu rozkręca.
Znajdujący się niedaleko bar, w którym chłopaki zamówili alkohol, tętni życiem. Organizują dziś jakąś zabawę, cały czas schodzą się ludzie, a muzyka zachęca ludzi do tańca.
– Zwykle nie piję, ale tym razem się skuszę – mówi Liliana, sięgając po szklankę z niebieskim napojem.
– Dobry wybór, złotko – chwali ją Scott i również wybiera ten sam trunek.
Ja na razie się wstrzymuję. W przeciwieństwie do reszty nie mam zamiaru schlać się w trzy dupy.
– To może opowiecie coś o sobie? Skoro już będziemy widywać się częściej, fajnie, jakbyśmy nie byli dla siebie obcymi ludźmi – proponuje Logan. – Oczywiście nie zmuszam. – Unosi dłonie.
Nie odzywam się. Nie to, że jestem nieufny. Po prostu gadanie o sobie nigdy mi się nie podobało. To jak otwieranie książki na ostatniej stronie i poznanie zakończenia. Odbieramy sobie zabawę z czytania.
– No dobra, to ja zacznę – decyduje Logan. – Ale najpierw... – Bierze do ręki szklankę, a następnie opróżnia jej zawartość. – Jestem managerem Heidi od kilku lat, wychowałem się w Queens i uwielbiam, kurwa, szczeniaczki.
Parskam śmiechem. Logan jest... specyficzny. Ubiera się w jaskrawe kolory, włosy farbuje na fioletowo i nosi buty na obcasie. Nie da się nie zauważyć podkręconych rzęs i kolorowych kresek na powiekach. W dodatku w uszach ma pełno kolczyków.
Na co dzień nie widuję takich ludzi. Zwykle mam do nich mieszane uczucia, jednak Logan powoli mnie do siebie przekonuje.
– Kto następny? – Patrzy na każdego po kolei.
Jeszcze się nie wychylam. Czekam, aż będą naciskać i wtedy powiem coś mało istotnego.
– To może ja – odzywa się Liliana.
Poprawia swoje brązowe włosy, zakładając kosmyki za uszy.
– W mojej rodzinie jest trzech pilotów i pięć stewardess, w tym ja.
– No proszę. – Scott wygląda na zdumionego z tej odpowiedzi. – Z pokolenia na pokolenie jak to mówią.
– Tak – zgadza się z nim, szeroko się przy tym uśmiechając.
– No a ty, Travis? – Scott szturcha mnie nogą. – Też masz w rodzinie pilotów?
Kręcę głową.
– Każdy zajmuje się czymś innym. Ojcu to nie pasuje, bo nie ma komu oddać rodzinnego interesu.
– Niespełnione ambicje rodziców. – Unoszę wzrok na zbliżającą się do nas Heidi. – Coś o tym wiem.
Schyla się po alkohol, a następnie kładzie na leżaku. Krótkie spodenki i bluzka hiszpanka odsłaniają szczupłe ciało kobiety oraz opaleniznę. Nie jestem zwolennikiem korzystania z solarium. Niegdyś mama opalała się w ten sposób, a po kilkunastu razach wystąpiła u niej reakcja alergiczna i oparzenia. Widzę w tym zdecydowanie więcej wad niż zalet.
– Kim miałaś zostać według twoich rodziców? – dopytuje Scott.
Heidi powoli sączy drinka, więc wnioskuję, że nie ma zamiaru się upić. Patrzy na drugiego pilota w całkowitym skupieniu.
– Kimś, kim nie jestem – zbywa go. – Mam ochotę potańczyć. Idzie ktoś ze mną?
Zmienia temat. Nie chce mówić o sobie. Zwykle coś się za tym kryje, w jej wypadku może chodzić o coś związanego z bliskimi, skoro unika tematu rodziców. Sama go jednak zaczęła. Na jaką reakcje liczyła?
– Ja idę – oznajmia Logan, wstając z leżaka.
Heidi zerka na Lilianę, która po chwili wahania również dołącza do dwójki.
– A wy, panowie?
Kręcę głową.
– My sobie pogadamy – odpowiada Scott. – Jak facet z facetem.
O rany... Już wiem, co się święci i nie wiem, czy na trzeźwo zdołam przebrnąć przez tą rozmowę. Sytuacja jest prosta. Dwóch facetów z tą samą fuchą i dwie, seksowne kobiety tańczące kilka metrów dalej. O czym tu gadać jak nie o nich?
Opróżniam swoją szklankę i sięgam po kolejną, którą także zeruję. Trunek pali w gardło przez dłuższą chwilę, ale potem robi się słodkawy.
– To, co sądzisz o naszej koleżance z samolotu? Liliana jest śliczna. Myślisz, że kogoś ma?
– Już chcesz się za nią zabierać?
Wzrusza ramieniem. Może i on nie jest tego pewny, ale ja owszem. To spojrzenie mówi samo za siebie. Ona wpadła mu w oko. Pożąda jej, ale jeśli okaże się to chwilowym zauroczeniem, potem może się zrobić ciężko. Wielu pracodawców zakazało związków w pracy. Nasza chyba nie ma nic przeciwko takim relacjom. Przynajmniej w umowie nie znalazłem takiego kruczka.
– Wydaje mi się, że nikogo nie ma – dodaję.
– Po czym to stwierdzasz?
– Nie ma na palcu obrączki ani pierścionka zaręczynowego.
Tak, zerknąłem na jej dłonie. Nie nosi biżuterii za wyjątkiem skromnego naszyjnika i kolczyków. Co innego nasza modelka. Odziana w złoto i srebro, ma pełno pierścionków różnego kształtu i koloru aż ciężko stwierdzić, który z nich podarował kobiecie narzeczony.
– Zatem mam szansę.
Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam. Nie zgniatam nadziei nowemu koledze, będę trzymał kciuki, by któregoś dnia nie złamała mu serca albo by on czegoś nie odpierdolił.
– No a nasza szefowa?
– Co z nią? – Zerkam na Scotta, byle nie gapić się na tańczącą kobietę dłużej niż to konieczne.
– Niezła z niej laska. Gdyby tylko nie była zaręczona, mógłbyś z nią poflirtować.
Uśmiecham się pod nosem, kierując wzrok na Heidi. Wywija tyłkiem na wszystkie strony, unosi ręce i w pełni oddaje się muzyce.
– Kto powiedział, że nie mogę tego robić? – odpowiadam pytaniem. – Zaręczona nie znaczy nietykalna. Zresztą spójrz na nią. – Scott także patrzy przed siebie. – Czy według ciebie zachowuje się jak zakochana po uszy narzeczona?
Heidi bawi się w najlepsze. Jej skąpy strój oraz płynne ruchy przykuwają uwagę facetów. Trudno oderwać od niej wzrok, gdy czuje się na parkiecie jak bogini. Nie przeszkadza jej nawet to, że kilku typów znacząco się do niej zbliża i próbuje zwrócić na siebie uwagę. Z początku ich ignoruje, lecz później zaczyna z jednym tańczyć. Zarzuca mu ręce na szyję, stoi odwrócona tyłem, co pozwala kobiecie ocierać się o partnera.
Jestem niemal pewien, że gość będzie miał zaraz mokro w gaciach.
– Korzysta, nim facet ją zaobrączkuje. Na jej miejscu też bym się bawił, jakby to był mój ostatni wieczór wolności.
Scott opróżnia kolejny kieliszek, po czym podwija rękawy koszuli i wstaje.
– Idę do nich dołączyć. Idziesz?
– Popilnuję drinków.
Nie namawia mnie, nie naciska, bym z nim poszedł. Oddala się i dołącza do bawiących się dziewczyn i Logana. Podchodzi do Liliany od tyłu, nachyla się i coś jej mówi, a zaraz potem oboje się oddalają. Wtedy spojrzenie moje i Heidi spotykają się na wspólnej drodze.
Uśmiecha się w taki sposób, że każdy facet w okolicy klęczałby u jej stóp. Tyle że jest przeznaczony tylko dla mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro