42
Travis
Nie sposób wyrazić mojej ekscytacji tym, że Heidi dostała obiecany pierścionek i teraz każdy wie, że jest moją narzeczoną. Rodzina chętniej do nas podchodzi, gratuluje zaręczyn, a mi szepczą na ucho, że wybrałem kobietę o pięknej, wręcz egzotycznej urodzie. Mama Paige dodała nawet, że będziemy mieli piękne dzieci.
Tego jestem pewien. Jeśli wdadzą się w Heidi, będą prawdziwymi brylantami. Zakładając, że terapia, o której mówiła, się uda. Widzę, jak się rozpromienia przy dzieciach Keenana. Cały czas ma uśmiech na twarzy, dzięki niej Paige i Keenan mogą odpocząć od maluchów i zająć się sobą. Przyjemnością jest patrzenie na swoją kobietę, kiedy jest taka szczęśliwa.
– Nie sądziłem, że można mnie zawieść bardziej, ale tobie się udało. – Ojciec pojawia się obok niczym duch. – Nie pojawiłeś się na żadnym spotkaniu, nie odpisujesz na maile a teraz to. – Nie muszę na niego patrzeć, by wiedzieć, że mówi o Heidi. – Ożenić się z kimś takim, w dodatku kimś, kto ma na koncie pełno skandali, to szczyt desperacji. Jak możesz się tak poniżać?
– Poniżać? – Rzucam mu ostre spojrzenie. – Czy ty sam siebie słyszysz?
– Nie tym tonem – ostrzega.
– Bo co? – Staję do niego przodem. – Co mi możesz zrobić? Nie masz nade mną kontroli. Nad moim życiem też nie.
– Widzę już, że popełniłem błąd, pozwalając wam na taką samowolkę. Dokonujecie złych wyborów – mówi z naciskiem. – Jaką przyszłość będziesz miał z tą kobietą? Przez resztę życia będziesz dla niej pracował? Robić za jej prywatnego szofera? Będziesz się czuł dobrze z tym, że ona wspina się po szczeblach kariery, a ty nie?
– Gówno mnie obchodzi kariera. Nie jestem taki jak ty.
Ojciec gorzko się śmieje. Kurwa, jak ja go nienawidzę. Wtyka nos w nie swoje sprawy i ma czelność mówić mi, że dokonuję złych wyborów. Są moje, do cholery! Nie jego!
– Tak, widzę. Trzeba było więcej od ciebie wymagać. I od Ashtona również.
– No pewnie, bo tylko my w tej rodzinie poszliśmy własną ścieżką. Nigdy nie miałeś problemu o to, że Keenan nie poszedł w twoje ślady, tylko poszedł na studia medyczne i został chirurgiem. Nigdy nie miałeś też problemu, że Paige pracowała w klinice i zrezygnowała z kariery, by mieć czas dla rodziny. Prujesz się tylko do mnie i Ashtona, jakbyśmy byli twoimi jebanymi pionkami, które nie poruszają się po szachownicy, jak tego chcesz.
Wyrzucam z siebie całą złość. Koniec tego milczenia. Koniec pozwalania ojcu na takie słowa i oskarżenia. Niech się od nas odpierdoli.
Nagle czuję delikatną dłoń na swojej.
– Chodź – szepcze Heidi i ciągnie mnie do wyjścia.
Poddaję się i pozwalam się wyprowadzić. Drogi do pokoju moje oczy nawet nie rejestrują. Wracam do rzeczywistości w momencie, kiedy kobieta popycha mnie na łózko. Siadam na materacu, a ona staje przede mną. Nic nie mówi. Dotyka mojego policzka, po którym niespodziewanie spływa samotna łza.
– Zawsze miał okropne komentarze, ale pierwszy raz zachowuje się tak... podle.
– Co ci powiedział.
Zaciskam na chwilę wargi.
– Nie chcę tego powtarzać. W wielkim skrócie, jest rozczarowany moim zachowaniem i decyzją.
– Nie akceptuje mnie – uświadamia sobie.
Z bólem przytakuję.
– W porządku. Nie musi. Ważne, że ty mnie akceptujesz.
Uśmiecha się delikatnie. Nie pojmuję, jak może nie być o to zła.
– Dlaczego znosisz to z takim spokojem? – pytam.
– Bo wściekłość mi nie pomoże. – Wzrusza ramionami. – A ty jesteś spokojniejszy, gdy ja jestem spokojna.
To akurat prawda. Heidi jest moim spokojem, moją oazą, wszystkim tym, co człowieka uspokaja. Sam jej dotyk już pomaga. Działa kojąco. Zamykam oczy, chłonąc jej bliskość. Wtedy też czuję miękkie wargi na swoich.
– Dałbym ci wszystko, o czym tylko byś pomyślała.
Czuję, że się uśmiecha.
– Już dałeś mi wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro