Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19

Stałam przy szkolnej szafce, wyciągając z niej podręcznik do algebry, gdy dostałam sms'a od Molly.

Molly: Hej, masz jakieś plany na wieczór?

Lily: Miałam zamiar dokończyć projekt na francuski, który mam na poniedziałek

Trzymając w ręku telefon trzasnęłam szafką i z podręcznikiem pod pachą zaczęłam iść w stronę sali, w której za moment miała odbyć się lekcja algebry - najbardziej znienawidzony przedmiot, przez większość uczniów. Może i dałoby się go jakoś znieść, gdyby nie uczyła go kobieta, która zdecydowanie od dziesięciu lat powinna być na emeryturze, a każde słowo które wypowiada brzmiało jak konanie.

Molly: Jest piątek, masz na to cały weekend, dziewczynoo!

Molly: Nie wolałabyś zamiast tego wybrać się ze mną do Pallas?

Lily: Pallas?

Zmarszczyłam brwi.

Nigdy nie słyszałam o tym miejscu.

Może i nie było mnie dwa lata w Londynie, ale jak mogłam być aż tak w tyle?

Moje totalne zapatrzenie w telefon sprawiło, że wpadłam na przypadkowego chłopaka, który szedł z naprzeciwka. Nie odmówił sobie wygłoszenia głodnego komentarza ma mój temat.

Ta szkoła była pełna gburów.

Molly: To klub na Soho. Naprawdę nigdy tam nie byłaś?

Lily: Nie.

Przed wyprowadzką byłam trochę za młoda na kluby. W Anglii wpuszczają tam jedynie pełnoletnich. Zdarzają się tacy, którzy podrabiają dowody, jednak ja nigdy się w to nie bawiłam. Na samą myśl, że ktoś mógłby rozważać prawdziwość dokumentu, którym się legitymowałam miałam skurcze żołądka.

Molly: To tym bardziej musisz się tam ze mną wybrać! Szczególnie, że nie spędziłyśmy zbyt wiele czasu razem na ostatniej imprezie. Trochę się spiłam, przyznaję.

Molly: Co o tym myślisz? Tylko my dwie, żadnych zbędnych facetów.

Na początku byłam sceptycznie nastawiona do jej pomysłu, mając na uwadze okoliczności ostatniej imprezy, jednak zapewnienie, że będziemy tam tylko we dwie całkowicie mnie przekonało. W końcu był weekend, a ja i tak bym spędziła ten wieczór czytając książkę lub leżąc przed telewizorem.

Lily: Okej, gdzie się spotkamy?

Molly: Proponuję na miejscu. Mieszkamy na dwóch oddzielnych końcach miasta.

Molly: PS. Załuż jakąś seksowną kieckę. Roi się tam od fajnych facetów!

***

— Wróciłam! — krzyknęłam, w momencie, gdy zatrzasnęłam nogą frontowe drzwi domu.

— Świetnie, a ja właśnie wychodzę — odpowiedziała moja matka beznamiętnym tonem przechodząc w swoich dwunastocenymetrowych szpilkach z gabinetu, do przedpokoju. — Muszę być za kilka minut w biurze.

W duchu niezwykle się ucieszyłam, że będę mieć święty spokój.

— Wrócę późno. W lodówce zostawiłam ci porcję dietetycznego obiadu. To najwyższa pora, by zacząć dbać o linię. Z każdym rokiem twój metabolizm będzie gorszy — mówiła, w przerwie malując usta błyszczykiem z YSL. — A, i zapomniałabym! Połóż się dziś wcześniej spać, ponieważ jutro o szóstej zabiera cię stąd taksówka do nowego studia Anthonia. Załatwiłam ci sesje w jego nowej kolekcji. Zamieszczą ją w najnowszym miesięczniku. To prawdziwa szansa dla twojej kariery, zrób wszystko,  by tego nie zniszczyć – jak swoich dotychczasowych okazji.

Kończąc zdanie dramatycznie zarzuciła swoje loki na plecy i kołysząc biodrami wyszła z domu.

Czemu nigdy nie mogła mnie spytać, czy mam chociaż ochotę na te jej głupie sesje? Nie interesowało mnie zaistnienie na setnej stronie miesięcznika.

***

Stałam na chodniku lekko zdenerwowana, naciągając co chwila swoją skórzaną spódniczkę w dół. Taksówka podwiozła mnie pod klub kilka minut wcześniej i teraz oczekiwałam, aż zjawi się tu Molly. Wokół klubu kręciło się pełno pijanych, młodych ludzi, a była dopiero dwudziesta pierwsza. Trochę stresowałam się, aby nikt mnie nie zaczepił.

Miejsce wyglądało nieco dziwnie. Klub znajdował się w małej uliczce, ulokowany na parterze ceglanej, starej kamienicy. Nad potężnymi, podwójnymi drzwiami wisiał ogromny, neonowy (nieco kiczowaty) szyld z napisem Pallas.

Kiedy z daleka zauważyłam charakterystyczne, różowe włosy odczułam ulgę.

— Hej! — zapiszczała. — Mam nadzieje, że nie czekałaś zbyt długo. Ten taksówkarz starał się wieźć mnie po najmniejszych uliczkach, żebyś zapłaciła większy rachunek. Nawet nie wiesz jak go zrównałam z ziemią!

— Nie, nie martw się, też dopiero przyjechałam.

— Świetne wyglądasz. Ten top ze skórzaną spódnicą komponują się świetnie.

Trochę nie rozumiałam jej nadmiernej ekscytacji po prostu wszystkim.

— Dzięki — odpowiedziałam, nieco od niechcenia. — Też dobrze się prezentujesz.

Ona miała na sobie kusą, neonową sukienkę z paskiem po środku. Byłam pewna, że w połączeniu z jaskrawymi włosami będzie przyciągać uwagę dosłownie wszystkich.

Po wymienieniu jeszcze kilku zdań podczas, gdy Molly kończyła palić swojego papierosa ruszyłyśmy w końcu do środka. Ochroniarz na wejściu odbił nam pieczątkę na ręce, a zaraz po tym uderzył we mnie dźwięk głośnej, klubowej muzyki.

Pomieszczenie było pełne różnych, neonowych świateł i wydawało się naprawdę ogromne. Parkiet był całkowicie wypełniony tańczącymi ludźmi.

Ruszyłyśmy prosto do baru.

— Dla nas sześć shotów! — Molly przekrzykiwała dudniącą muzykę, mówiąc barmanowi zamówienie.

Barman polał nam kolorową wódkę do kieliszków i postawił je przed nami. Chwyciłyśmy po pierwszym i na raz je obaliłyśmy.

— Kiedyś naprawdę często chodziłam do klubu — mówiłam. — Bywałam w nich codziennie. Ale w zasadzie teraz jestem pierwszy raz od dawna. Bardzo dawna — zamyśliłam się. — Chyba trochę potrwa, zanim znów poczuje ten klimat.

— Czemu przestałaś? — zapytała i wskazała kolejny kieliszek.

Skinęłam głową i jednocześnie wypiłyśmy całe zawartości obu.

— Musiałam wreszcie coś zmienić. To, co robiłam było naprawdę... destrukcyjne.

— Pewnie spotkałaś na swojej drodze jakiegoś faceta, który zawrócił ci w głowie. Po takich przygodach każda z nas potrzebuje zmiany i odpoczynku.

— W zasadzie było ich wielu — skrzywiłam się i teraz ja pokazałam na kieliszek.

Wiedziałam, że w takim tempie będę niesamowicie pijana, ale dlaczego miałabym dzisiaj się oszczędzać?

Godzinę później w najlepsze bawiłam się z Molly na parkiecie. Znalazłyśmy wspólny język i doskonale się ze sobą dogadywałyśmy. Zasługi należało również przyznać sporej ilości alkoholu, który pozwolił mi się wyluzować. Chwilę wcześniej dwóch facetów starało się nas poderwać przy barze. Postawili nam kilka drinków przy barze, a teraz starali się nam dorównać w tańcu, jednak całkowicie ich spławiałyśmy.

— Oh, to moja piosenka! — zapiszczała i zaczęła kręcić biodrami do rytmu.

— Muszę na chwilę usiąść, bo jeszcze chwila i tu zemdleje! — zaśmiałam się, przekrzykując muzykę.

Molly wydawała się zmartwiona.

— Jasne, dawno tyle nie piłaś — odnotowała. — Masz moją kartę, zamów sobie wodę, lub colę, albo cokolwiek tylko bez alkoholu! Obiecuję, że przyjdę, jak tylko skończy się ta piosenka — powiedziała i wręczyła mi do ręki kartę.

— Mam pieniądze! — uśmiechnęłam się pijacko, machając banknotem o setnym nominale i ruszyłam chwiejnym krokiem w stronę baru.

— Poproszę butelkę wody — zagadnęłam barmana.

Usiadłam na barowym stołku i rzuciłam okiem na parkiet, gdzie Molly w najlepsze bawiła się z jakimś nowopoznanym brunetem. Nasi dotychczasowi adoratorzy gdzieś się ulotnili. Dzięki Bogu, ponieważ byli naprawdę niewyględni.

— Co, za bardzo się spiłaś? — usłyszałam obok siebie znajomy, naprawdę złośliwy głos.

Odwróciłam się powolnie, nie chcąc, by najgorszy scenariusz okazał się prawdą. Niestety moje przypuszczenia w jednej sekundzie w pełni się ziściły.

Niall siedział obok mnie, ubrany w skórzaną kurtkę, popijając nonszalancko whisky.

— Co tu robisz? — skrzywiłam się.

— Też się cieszę, że cię widzę — puścił mi oczko.

Ani trochę się nie cieszyłam, ponieważ doskonale wiedziałam, że Niall będzie robił wszystko, by tylko podnieść mi ciśnienie. A ja czułam się teraz świetnie, byłam pijana, rozanielona i pragnęłam, by tak pozostało jak najdłużej.

— Muszę przyznać, że to naprawdę dobrze na tobie leży — powiedział i wziął między palce moją spódniczkę, dbając, by znacznie zadrzeć mi ją do góry. — Szczególnie, jak wypinasz się tak na tym stołku.

Przewróciłam oczami i strzepnęłam jego rękę.

— Odpuść sobie. Oboje wiemy, że cię nie znoszę. Lepiej powiedz mi, co tu robisz.

— Travis dowiedział się, że Molly tu jest i postanowił ją stąd zabrać — wzruszył ramionami.

— Że co?

— Pokłócili się, czy inne gówno. Prawdę mówiąc mam to w dupie, przyjechałem tu tylko dlatego, że nie miałem nic lepszego do roboty.

Jak na zawołanie obok zjawiła się Molly wyszarpująca się z rąk Travisa, który na siłę probował ją wyciągnąć z tłumu.

— Zostaw mnie palancie! — krzyczała, jednocześnie go odpychając.

— Hej, Molly, czy wszystko w porządku? — zainteresowałam się.

Wyglądało, jakby Travis mocno jej się narzucał.

— Karze mi wracać ze sobą do domu — krzyczała, strzepując z ramienia dłoń chłopaka. — Zerwałam z tobą do cholery, mogę robić co ci się podoba! — odwróciła się w jego stronę.

— Przestań, jesteś pijana i odbija ci jak zwykle — warknął wyraźnie niezadowolony, wytatuowany chłopak. — Wracamy do domu. Teraz.

Szarpiąca się dziewczyna wydawała się nie mieć najmniejszych szans, przy swoim wytatuowanym, niemal dwumetrowym ex (?).

Spojrzałam na Nialla, lecz on tylko przewrócił oczami, po czym zajął się swoją niemal pustą szklanką.

— Przepraszam cię Lily — dziewczyna wydęła wargę. — Nie miałam pojęcia, że tu przyjdą. Obiecuję, że następnym razem to sobie odbijemy — wołała, gdy Travis prowadził ją do wyjścia.

— Czyli zostałam sama. Świetnie — mruknęłam sama do siebie, po czym zamówiłam u barmana jeszcze dwa shoty.

Butelka wody poszła w zapomnienie.

Miałam świetny nastrój i do tej pory bawiłam się równie dobrze. Nie miałam ochoty na powrót do domu, było jeszcze tak wcześnie. Postanowiłam nie marnować tej chwili i po prostu bawić się sama. Wiedziałam, że prędzej czy później napatoczy mi się jakieś towarzystwo.

Niall spojrzał z chytrym uśmieszkiem na kieliszki przede mną i sam również poprosił o dodatkową, podwójną whisky.

Czułam, że ciągle na mnie patrzy, gdy piłam zawartość pierwszego kieliszka.

— No co? — burknęłam w jego stronę.

— Nic — wzruszył ramionami, nadal mając do ust przyklejony ten swój głupi uśmieszek.

— Czemu się na mnie gapisz?

— Ponieważ mam na to ochotę.

Przewróciłam oczami.

— Po co w ogóle nade mną siedzisz? Nie masz nic lepszego do roboty?

— W zasadzie to mam — szybko dopił zawartość szklanki i wstał z barowego stołka. — Chodź — kiwnął głową w stronę parkiet.

Zmarszczyłam brwi i omiotłam go wzrokiem, jakby był niespełna rozumu.

— Że co? — parsknęłam.

Stał nie ugięty nade mną i znów wywrócił oczami. Zdążyłam tylko przechylić drugiego kieliszka, kiedy zostałam pociągnięta za rękę na parkiet.

— Masz zamiar ze mną tańczyć? — zaśmiałam się z niedowierzaniem.

— Dokładnie tak — odpowiedział i położył mi ręce na talii.

Byłam pewna, że żartuje, jednak sprawnym gestem obrócił mnie do siebie tyłem i naparł na mnie od tyłu.

Skonsternowana nie wiedziałam co się dzieje.

Chwycił mnie obiema rękami w talii i nachylił się do mojego ucha.

— Jeśli już tu jesteśmy, wykorzystajmy ten czas — mruknął.

Czułam jego gorący oddech na policzku, a zaraz po tym jak ociera się o mnie.

— Zatańcz ze mną — zażądał.

Omamiona wódką i jego gorącym oddechem przystałam na to. Dlaczego miałabym tego nie zrobić? Mieliśmy tylko zatańczyć. Przecież tańczyłam już dzisiaj z jednym facetem w klubie. Nie było w tym nic złego...

Mętnym wzrokiem omiotłam nasze otoczenie. Roiło się od bawiących się ludzi. Dostrzegłam parę niedaleko nas, która było całkowicie zajęta sama sobą, niemal uprawiając seks przy wszystkich. Neony błyskały nad naszymi głowami, wszędzie unosił się dym.

Palce Nialla wbijające się w moje biodra ponagliły mnie do ruchu.

Zaczęłam poruszać biodrami w rytm muzyki. Z Niallem ocieraliśmy się o siebie i było w tym więcej intymności, niż byłam w stanie przewidzieć. Poczułam jak rękami błądzi po moim ciele, bez najmniejszej krępacji.

Usta z okolicy policzka przemieścił na moją szyję, którą zaczął całować. Automatycznie chciałam się od niego oderwać, pokazując, że zdecydowanie przesadził, jednak on ubezpieczył się, chwytając mocniej moje biodra.

— Nigdzie się nie wybierasz — dmuchnął w moją skórę.

W końcu przestałam z nim walczyć i oparłam głowę o jego ramie, czując naprawdę błogie uczucie. Szyja to zdecydowanie był mój słaby punkt.

— Lubisz to — stwierdził pewnie.

Nie odpowiedziałam, dając się ponieść muzyce.

Ręce Nialla zaczęły zsuwać się w dół, aż dotknęły moich ud. Palcami wjechał lekko za krawędź mojej sukienki. Już chciałam zaprotestować, powiedzieć, by nie pozwalał sobie na zbyt wiele, ale wtem obrucił mnie sprawnym ruchem do siebie przodem.

Zdążyłam zobaczyć tylko ogromny żar w jego oczach, zanim wplątał jedną dłoń w moje włosy i mocno wpił się w moje usta. W pierwszym odruchu zapragnęłam się od niego odsunąć, jednak zatrzymał mnie w szczelnym uścisku.

— Przecież widzę, że ci się to podoba — powiedział i palcem przejechał po mojej dolnej wardze. — Po co się przed tym bronisz?

— Dlaczego to zrobiłeś?

— Chciałem jeszcze raz poczuć twoje usta — odpowiedział wprost.

Spojrzał na moje wargi i zaczął się wolniej do nich przybliżać, aby dać mi sygnał, co znów chce zrobić.

Pokierował mną impuls. Spojrzałam mu w oczy, owinęłam palce wokół jego karku i przyciągnęłam go do siebie, po czym połączyłam nasze usta.

Na swoich wargach poczułam jak uśmiecha się z satysfakcją.

Całował mnie jeszcze lepiej, niż kilka dni wcześniej na dachu galerii handlowej. Jego język był dominujący, a przy tym taki miękki. Doskonale wiedział co zrobić, aby było przyjemnie; instynktownie mnie dotykał. Coś było w jego zdecydowanych ruchach. Sprawiał, że chciałam więcej.

Poczułam, jak rękami zjeżdża na moje pośladki, po czym mocno je ściska. Na tyle mocno, że z moim ust wyrwał się jęk. Na ten dźwięk zamruczał z satysfakcją.

Usta przyozdabiał mu szatański uśmiech, gdy zgarnął moje włosy i pozostawił je na jednym ramieniu, by po drugiej stronie za moment móc obcałowywać moją szyję.

Nasz taniec szybko stał się grą wstępną.

Rękami wchodził głębiej pod moją spódniczkę, aż dotarł do krawędzi moich majtek.

Było tu tak gorąco. Nie potrafiłam trzeźwo myśleć, gdy on ssał i lizał skórę na mojej szyi. W dodatku, gdy jego palce dzieliły milimetry od mojej kobiecości.

Nie kontrolując swojego ruchu pociągnęłam za jego włosy. Zawarczał wprost do mojej skóry. Oderwał się od niej i znów na mnie spojrzał. Niemal nie byłam w stanie dostrzec jego tęczówek. Oczy miał czarne jak węgiel, pełne pożądania.

Jego dłoń zniknęła spod mojej spódnicy. Chwycił mnie za rękę i zdecydowanie pociągnął za sobą. Przeszliśmy klub, mijając spocone ciała tańczących ludzi. Nie wiedziałam, gdzie mnie prowadzi, dopóki nie pchnął mnie na filar, podtrzymujący sufit na znacznym skraju pomieszczenia.

Miałam wrażenie, że w tym miejscu żadne ciekawskie oczy nie były w stanie nas dostrzec.

Niall od razu rozszerzył moje nogi swoim kolanem i stanął między nimi, znów wpijając się w moje usta. Palce oplotłam na szlufkach jego jeansów, gdy on znów ścisnął moje pośladki. Jęknęłam.

— Jeden z moich ulubionych dźwięków — powiedział.

Zaraz po tym jego ręce znów zniknęły z mojego ciała. Zaczął szukać czegoś w kieszeni. Nie mogłam znieść braku kontaktu, więc sama przywarłam ustami do jego szyi. Kątem oka dostrzegłam, jak wyciągnął z kieszeni metalowe pudełeczko. Otworzył je i moim oczom ukazał się biały proszek.

Zanurzył w nim palec, po czym wskazał nim na moje usta.

— Będzie znacznie lepsza zabawa — uśmiechnął się.

Otworzyłam buzię, a on włożył do niej palec.

Szybko poczułam znajomy smak koki.

— Ssij.

Nie przerywał ze mną kontaktu wzrokowego, gdy ssałam jego palca. Podniecało go to.

Zaraz po tym sam zażył kokainę.

Niedługo potem znów gorąco mnie całował. W dłoń chwycił przez bluzkę moją pierś. Biodrami naparł na moje, a ja doskonale mogłam poczuć w nich znaczące wybrzuszenie.

— Czujesz, jak na mnie działasz? — sapnął.

Uznałam, że to nie wystarczające. Szybko powędrowałam ręką między nasze ciała i ścisnęłam jego krocze. Przez spodnie mogłam poczuć jak duży był.

Automatycznie wypchnął biodra do przodu i mruknął z zadowoleniem.

— Ah, nie krępuj się — odparł ze śmiechem.

Doskonale wiedziałam do czego to wszystko prowadziło. Nie byłam już w stanie tego zatrzymać. Miałam ochotę to z nim zrobić. Naprawdę teraz, czując alkohol i nieodparte pobudzenie po kokainie byłam podniecona.

Mój ruch zadziałał na niego jak zielone światło, ponieważ zaraz sam wsunął mi palec pod bieliznę i zaczął palcem jeździć po moim wejściu.

— Kurwa, jesteś cała mokra — jęknął i znów złożył kilka pocałunków na mojej szyi.

Bez ostrzeżenie wsunął we mnie jeden palec. Głośno jęknęłam, przymykając przy tym powieki.

— Masz zamiar zrobić mi palcówkę w klubie? — sapnęłam i spojrzałam na niego mętnym wzrokiem.

W tym samym czasie nie przestawał poruszać swoim palcem.

— Chcesz iść do łazienki?

Zmarszczyłam nos na wyobrażenie obrzydliwej toalety w klubie.

— Możemy pojechać do ciebie?

— Kurwa, okej — wysunął ze mnie swój palec i na moich oczach go oblizał. — Jesteś zajebiście słodka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro