•4•
Ze zdjęć odebrał mnie Jaehyun. Nie miałam ochoty go widzieć, bo wiedziałam, że może robić problemy na planie. Oczywiście wiadome było, że ten drań przyjdzie z flaszką i szlugiem w ustach.
-Po cholere tu przylazłeś?!
-Daj spokój księżniczko. To tylko niewinny papieros.
-Niewinny?!-wrzasnęłam oburzona, odgarniając włosy z twarzy
-Złość piękności szkodzi
-Daj spokój!
Po tym jak wydarłam się na cały regulator, poczułam na sobie wzrok całej ekipy. Włącznie z Taehyungiem. Pięknie, udało mu się zrobić mi wstyd.
-Czy wszystko w porządku panienko?-spytał menadżer.
-Tak tak, my już wychodzimy. Dziękuje za dzisiaj, do widzenia.-odpowiedziałam z uśmiechem, wyprowadzając Jaehyuna, szarpiąc go za kurtkę.
Kiedy wyszliśmy nie umiałam się opanować. Ten patrzył na mnie ze zdziwieniem. W pewnym momencie nachylił się nade mną, próbując mnie pocałować. Udało mu się to, przy okazji puszczając butelkę na ulicę. Jednak on złapał mnie za ramię, dość mocno. Próbowałam się mu stawiać i wyrywałam się. Na szczęście wydostałam się z jego uścisku i z satysfakcją uderzyłam go w twarz. Wtedy wykrzyknęłam, że nie chcę go znać i ma się do mnie nie zbliżać. Ze wściekłością zaczęłam iść w stronę przystanku. Ten jednak zaczął krzyczeć, że nie daruje mi tego i jeszcze za nim zatęsknię. Chciałby. Niedoczekanie jego.
W autobusie siedziałam pełna zadowolenia z siebie. Pokazałam temu draniowi, że nie dam sobą tak łatwo pomiatać. Nagle poczułam wibrację. To dzwoniła mama. Pytała jak mi minął dzień i jak poszła mi sesja. Opowiedziałam jej wszystko oschle i bez zbędnych szczegółów. A i poinformował mnie, że wyjeżdżają z ojcem za granicę , prawdopodobnie na dłuższy czas, bo jakaś firma zachciała z nimi współpracować.
Jak zwykle w domu przywitała mnie pani Choi z czułym buziolem. Byłam tak zmęczona, że jedyne czego pragnęłam to łóżka. Dlatego kobieta zaproponowała mi, że doniesie dla mnei piżamę do łazienki. Podziękowałam jej serdecznie i poszłam do pokoju z naszykowanymi wcześniej kanapkami. Po paru minutach pani Choi zastukała do drzwi i powiedziała, że wszystko gotowe. Podziękowałam, po czym udałam się do łazienki. Kiedy się przebierałam, zauważyłam wielkiego siniaka na ramieniu. Ten bałwan...ugh...nienawidzę go. Po wzięciu szybkiego, ciepłego prysznica, założyłam piżamę (szorty i szeroka bluzka na cienkich ramiączkach) i przeczesałam włosy.
W łóżku, pod kołderką, zaczęłam przeglądać facebooka, kiedy nagle dostałam wiadomość. To Taehyung.
*-Cześć księżniczko~*
Nie odpisałam. Po chwili znów napisał
*Ej...widzę, że wyświetlasz. Albo mi odpiszesz, albo ześle na Ciebie mafie kosmitów. Chyba tego nie chcesz*
*-Nienormalny jak zwykle*
*-Ooooo...EJ!!!!!! JAK MOŻESZ!*
Zawsze rozśmiesza mnie jego „szybka" umiejętność łączenia faktów.
*-A tak poważnie...wszystko ok.?*
*-A czemu pytasz?*
*-Tak tylko...ale ten typ, na którego się wydarłaś był podejrzany*
*-Przepraszam, ale to nie jest twój zasrany interes. Idę spać.*
Jeszcze zabrakło, żeby ten pajac się w to mieszał. Chciałby...Ale ze mną nie ma tak łatwo. Poszamotałam się trochę pod kołdrą, machając szaleńczo nogami i krzycząc. Jednak po chwili byłam tak tym zmęczona, że powędrowałam w wspaniałą krainę, jaką jest sen.
*TAEHYUNG*
Siedziałem jeszcze chwilę, bo chciałem poszukać więcej informacji o JiYeon. Nie znalazłem w sumie nic ciekawego...Znalazłem to co wiedziałem, czyli info kogo jest córą, gdzie pracuje. Swoją drogą...ICECREAM12 to ciekawy sklep. Przeszukując ich stronę, dodarłem na ich instagrama, a potem na instagrama mojej współpracownicy.
Widząc to zdjęcie nie świadomie zacząłem się uśmiechać i przygryzać wargę.....YAA!! CO JA ROBIĘ...
A na to zacząłem się dławić własną śliną. JAK MOŻNA BYĆ TAK UROCZYM, JEDZĄC GŁUPIĄ GRZANKĘ?! STOP!....Co ja gadam...przecież ona mnie nienawidzi...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro