•3•
*TAEHYUNG*
Dzisiaj nie mogłem zasnąć. Po wczorajszym treningu nie miałem na nic ochoty. To nie podobne do mnie, bo zazwyczaj jestem bardzo energiczną i żywą osobą. Jednak czułem, że dzisiejszy dzień nie będzie należał najlepszych.
Po przeleżeniu paru minut wstałem obolały i nuciłem pod nosem „ I'm a born singer". Ta piosenka podnosi mnie na duchu, jeśli coś mi nie wychodzi, albo nie mam chęci.
Udałem się do kuchni, po czym zajrzałem do lodówki. Nic ... jedna wielka pustka. A mój brzuch dopomina się o coś do zjedzenia. Chłopaki śpią. Trudno zarzucę bluzę i pójdę do sklepu. Ale zamykając lodówkę, nagle przed moimi oczami znalazł się Hoseok, który stał z dzwoniącym telefonem w ręku. Tak .. to był mój telefon, a wraz z nim dobijający się menadżer.
-Halo...-burknąłem
-Taehyung? Nie przeszkadzam Ci?
-Właśnie miałem iść do sklepu.
-No to zmień swoje postanowienia. Już wszyscy czekamy na Ciebie na planie.
-Co...jak...to dzisiaj?-powiedziałem z lekko zaspanym głosem
-No..zbieraj swoje łaskawe cztery litery i chodź tu.
Rozłączyłem się. Przewróciłem tylko oczami, a następnie poszedłem zarzucić czarną bluzę z kapturem. Założyłem buty, zwykłe adidasy, otworzyłem drzwi i wyszedłem. Po jakiś 10 minutach byłem na miejscu. Ale~ w między czasie kupiłem sobie hot doga, bo bym umarł z głodu, a jak wiadomo ja dbam o ARMY :3. Rozejrzałem się po miejscówce. Było to coś w stylu garażu? Jednak było dużo miejsca na zrobienie zdjęć, trzymanie ubrań i odpicowania nas. Przy tym ostatnim stanowisku dojrzałem Jiyeon. Widać, że była poirytowana moim spóźnieniem, bo namiętnie przewracała oczami. Zabawne,że będę musiał z nią pracować. W pewnym momencie podszedł do mnie menadżer, uderzył mnie w tył głowy, co skutkowało wypluciem zawartości hot doga z moich ust.
-Co to ma być ?!
-To?-spytałem podnosząc wyżej hot doga- no hot dog...Fast food..wie pan bułka z miejscem na parówkę? Mam wytłumaczyć też to pojęcie?
-Nie pajacu! Mam na myśli twoje spóźnienie!
-Przepraszam, że chciałem się wyspać po wczorajszym treningu.
-Gównarzeria...a i masz szczęście, że to tylko zdjęcia.
Odburknąłem. Najwyraźniej nie tylko ja miałem dzisiaj zły dzień. Przeżyje. Bo w końcu przykryją moje wory pod oczami hah. Pozbyłem się papierka ze zjedzonego posiłku, wytarłem buzię i usiadłem obok princessy. Właściwie to się rozsiadłem.
-JiYeon~ znów się spotykamy. Mam nadzieje, że będziemy mile współpracować. – powiedziałem, jednak ta to przemilczała. Wyciągnąłem się i kontynuowałem. – Długo tu jesteś?
-Od umówionej godziny.
-Ah..czyli tylko ja się spóźniam...
-Najwyraźniej. A teraz pozwól, że się oddale...Chce popracować z normalnymi ludźmi...
-Ok...czej czej...co?! Ty coś sugerujesz? – mówiąc to chciałem ją zatrzymać, łapiąc za jej rękę, jednak nie zdążyłem i prawie wylądowałem na podłodze...Niestety wkurzyłem tym trochę makijażystkę. Przeprosiłem cicho i usiałem spokojnie.
* Jak ona mogła tak powiedzieć?! Przecież mnie nie zna..No chłopaki i fani mówią, że jestem idiotą, ale umówmy się, to inna historia. Zaczyna mnie ta laska irytować.*
Przybrałem poważny wyraz twarzy i wpatrywałem się w odbicie. Poza moją twarzą, w tle widziałem menadżera, który przeglądał jakieś papiery..podejrzewam, że to scenariusz dramy. Obróciłem głowę w drugą stronę. JiYeon...Stała przy strojach. Uśmiechnąłem się, kiedy popatrzyła w moja stronę. Ta jednak wystawiła mi język, zarzuciła włosami i poszła. Niby jej nie lubię, ale na swój sposób jest urocza. Co ja ... przecież nazwała mnie „nienormalnym"....
Po skończonym zabiegu poszedłem też wybierać strój...mundurki? Ah..drama szkolna. Ciekawie się zapowiada. Potem zaczęły się zdjęcia, a mój brzuch zaczął mocniej burczeć. Kiedy miałem wspólne zdjęcia z JiYeon, ona ciągle mnie szturchała lub biła w ramie. W końcu się wkurzyłem i powiedziałem, że hot dog to jedyne co dzisiaj zjadłem. Ta stwierdziła, że mam bardzo rygorystyczną dietę. Serio? Ja na diecie? Przecież nie mam bojlera....pfff..nie wierze w tą dziewczynę.
Po kilku godzinach męczarni, nadeszła upragniona przeze mnie chwila. PRZERWA NA POSIŁEK I OSTATNIE POPRAWKI. Dzięki Ci Panie, że chociaż ty ze mną współpracujesz! Ze łzami radości rzuciłem się w stronę stolika, gdzie stało ramyen, kimbab i coś do picia. Niby takie drobnostki, ale ja czułem, że jestem w 7 niebie ! Ekipa z zażenowaniem patrzyła jak konsumuje. Głodnego człowieka nie widzieli? Kontynuując, kiedy tak się delektowałem, nagle usłyszałem huk drzwi głównych. Chłopaki przyszli! Stęskniłem się za nimi! Jak tylko ich zobaczyłem, wrzasnąłem z pełną buzią : „chłopaki!" i tuż przy nich zacząłem się dławić. Na szczęście Jin to kochana mamusia i poklepał mnie po plecach, kiedy reszta ze mnie cisnęła. Miałem całą czerwoną twarz i łzy w oczach, ale no nic. Jak tak rozmawialiśmy widziałem, że po JiYeon ktoś przyszedł...jakiś chłopak...No cóż..chyba będę musiał sobie darować. I tak jest dla mnie wredna.
Po zakończonych zdjęciach udaliśmy się do dormu. Tam pograliśmy trochę na konsoli z młodym. Ograł mnie cwaniaczek....jednak golden maknae to odpowiednia ksywa dla niego....
ZDJĘCIA Z SESJI :3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro