Rozdział 2
- No weź, powiedz. - jęczał jeden przez drugiego, a ja nie powiedziałem ani słowa. Naprawdę zaczynałem mieć tego po woli dość.
- Prosimy. - rzucił Liam ze złożonymi rękami, popatrzyłem na resztę, zrobili dokładnie to samo.
- Dajcie sobie spokój, bo i tak wam nic nie powiem. - odpowiedziałem stanowczo na te wszystkie prośby. Oni zrobili to co najlepiej im wychodzi, obrazili się.
***
Lekcje do przerwy obiadowej minęły mi dość szybko. Razem z chłopakami szliśmy korytarzem prowadzącym na stołówkę. Wzrok wszystkich osób, które są tam skierował się na nas, gdy weszliśmy do środka. Szliśmy dalej nie zważając na nich.
- Ej! Niall, może przysiądziecie się do nas? - zatrzymała nas Elizabeth szczerząc się, gdy przeszliśmy obok jej stolika, przy którym siedzi ona wraz ze swoją elitą.
- Nie, nie skorzystamy. - odpowiedziałem nie patrząc na nią.
- No weź stary! - szturchnął mnie Zayn.
- Chcesz to idź się tam przysiąść. - usiadłem przy naszym miejscu, wyciągając kanapki z plecaka. Spojrzałem na bruneta i dostrzegłem grymas na jego twarzy. - Zayn jeśli masz się później dąsać, to idź się do nich dosiąść. - zwróciłem się do niego, na co on, tylko machnął ręką.
- W zasadzie, to dlaczego nie chciałeś się do nich przysiąść? - zapytał Styles.
- Po co mam się dosiadać do osób, których nie lubię? - tak, nie lubię tej całej Elizabeth i jej paczki. Ta dziewczyna przespała się prawie ze wszystkimi chłopakami ze szkoły, a teraz czyha na mnie. Jednak ja się jej nie dam.
- To masz właśnie problem, bo ona tutaj idzie. - oznajmił Liam. Kurwa.
- Cześć. Pozwólcie, że się dosiądę. - powiedziała sztucznym, słodkim głosem.
- Oczywiście. - rzucił Louis robiąc jej miejsce między mną, a sobą.
- Horan, kochany co powiesz na to, żebyśmy wyskoczyli do kina po szkole? - objęła mnie ramieniem.
- Nie. - warknąłem zrzucając jej rękę.
- W porządku, jeśli nie masz czasu dzisiaj, to może być jutro. - ponownie objęła mnie ramieniem i tym razem przygryzła płatek mojego ucha.
- Skończ! - uderzyłem pięścią w stół.
- Ale o co ci chodzi? - popatrzyła na mnie. Ona jest taka głupia czy tylko udaje?
- Daj sobie spokój, poszukaj sobie innego frajera, który się z tobą prześpi. - wziąłem swoje rzeczy i ruszyłem wkurzony w stronę wyjścia. Wychodząc ze stołówki zderzyłem się z kimś. - Uważaj jak chodzisz! - dałem upust emocjom i krzyknąłem na tę osobę, wystraszyła się. Dopiero, gdy bardziej się jej przyjrzałem, to poznałem ją.
*** oczami Mii ***
Od samego rana Gemma i Luke nie dają mi spokoju. Próbowali wyciągnąć ode mnie jakiekolwiek informacje, jednak ja pozostałam nieugięta.
- Naprawdę nam nie powiesz kto to jest? Nam, swoim przyjaciołom? - wyszczerzył się blondyn pokazując na siebie i szatynkę palcem.
- Nie. - odpowiedziałam krótko.
- To chociaż powiedz inicjały. - ster przejęła dziewczyna.
- Mam was dość. - zebrałam swoje rzeczy i odeszłam od stolika. Już prawie miałam wychodzić ze stołówki, gdy zderzyłam się z kimś i z hukiem upadłam na ziemię.
- Uważaj jak chodzisz! - krzyknął. Podniosłam wzrok i zauważyłam jego.
- J-ja p-przepraszam. - wyjęczałam zbierając swoje rzeczy, które rozsypały się po moim upadku.
- Nie, nie przepraszaj. - jego ton złagodniał. Kucnął i pomógł mi. - To moja wina, powinienem bardziej uważać. Przepraszam. - wyciągnął rękę i pomógł mi wstać.
- Ja też powinnam uważać. - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Nic ci nie jest? Nie boli cię nic? - był jakby spanikowany.
- Jest okej. - zapewniłam go. - Jeszcze raz przepraszam. - dodałam odchodząc szybko, bo zaczęłam czuć, że się rumienie. Jakby Niall to zobaczył, to byłoby już po mnie.
Pobiegłam do toalety. Popatrzyłam na siebie w lustrze, moje poliki były czerwone niczym pomidor. Mam tylko nadzieję, że blondyn tego nie dostrzegł. W sumie to dobrze, że dzisiaj jest piątek, bo jeśli widział mój rumieniec to jest szansa, że jak w weekend będzie imprezował, to zapomni o tym. Przemyłam twarz i wyszłam z ubikacji. Udałam się do sali pana Camerona, gdzie ma odbyć się lekcja historii.
- Co to było? - rzuciła się na mnie Gemma od razu, gdy weszłam. Nawet nie zdążyłam usiąść w ławce, nie wspomnę już o rozpakowaniu się.
- Ale co? - również spytałam udając, że nie wiem o co chodzi.
- Nie udawaj, że nie wiesz. - wtrącił się Luke, karcąc mnie wzrokiem.
- Na stołówce, co to było? - spojrzała na mnie szatynka.
- Nie wiem o co wam chodzi. Przez moją nieuwagę wpadłam na Nialla i tyle, koniec tematu. - wyjaśniłam wyciągając książkę, zeszyt i coś do pisania.
- Tylko fajnie, że staliście tam dość długą chwilę. - blondyn założył ręce na piersi.
- Przepraszał mnie i pomógł mi pozbierać rzeczy, które upuściłam. - wywróciłam oczami.
- Dobrze, że chociaż przeprosił. - Luke nie dawał za wygraną, co powoli wyprowadzało mnie z równowagi.
- Proszę was przestańcie. Od rana nie dajecie mi żyć, żebym wam powiedziała kim jest ten chłopak, a teraz to! - zamknęłam oczy. - Swoją drogą gdyby nie wy, to wcale nie wpadłabym na niego. Błagam skończcie już ten temat! - dodałam.
Miałam już tego serdecznie dość i dałam upust emocjom. Jednak najbardziej zastanawia i martwi mnie to, co stało się na stołówce. Najpierw na mnie krzyknął, a później był miły. Muszę to sobie wyrzucić z głowy, on to pewnie już zrobił.
Doceń moją pracę i pozostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki i komentarza z opinią :)
Do następnego ❤ ~ Kika
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro