Rozdział 12
*** oczami Nialla ***
Jak co ranek do szkoły obudził mnie budzik, nie mój brat. Tak, wyprowadził się. W końcu poszedł na swoje i od ponad dwóch tygodni nie mieszka już z nami. Teraz, to przynajmniej się wysypiam. Owszem podoba mi się to, ale tęsknię za Gregiem. Teraz, gdy go nie ma, to ja nie mam się z kim sprzeczać, co ranek i za tym chyba najbardziej tęsknię.
- Wróć od razu ze szkoły. - zakomunikował mi ojciec od razu, gdy wszedłem do kuchni.
- Jasne. - przewróciłem oczami i podszedłem do lodówki.
- Coś nie tak? - zapytał, nawet nie wysilił się, żeby na mnie spojrzeć.
- Wszystko jest nie tak. - zacząłem, nawet na niego nie patrząc. Skoro on tego nie robi, to dlaczego ja mam, to robić? - Nie ma cię całymi dniami w domu, a jak wracasz, to jest już późno. Chciałbym z tobą porozmawiać, pochwalić się, ale nie mogę, bo zawsze praca jest ważniejsza ode mnie. Jednak, gdy jesteś już raz na jakiś czas rano w domu, to nie porozmawiasz ze mną normalnie, tylko mówisz, że mam wrócić od razu ze szkoły. - wyrzucam z siebie wszystko to, co mnie boli, tym razem patrzę na niego.
- Cóż, nie wiedziałem, że stawiasz tak sprawę. - uniósł brew i spojrzał na mnie. - W takim razie porozmawiamy szczerze jak wrócimy z kolacji. - dodał, a ja parsknąłem na jego słowa.
- Ty tak na poważnie? - zaśmiałem się. - Nie musisz mi robić łaski i ze mną rozmawiać. - powiedziałem, wychodząc z pomieszczenia. Poszedłem do korytarza, ubrałem buty, kurtkę oraz zarzuciłem na plecy plecak.
- Nie zapomnij być zaraz po szkole! - usłyszałem, gdy otworzyłem drzwi, a poziom mojej złości wzrósł.
On przychodzi do mnie, tylko wtedy, gdy chce, żebym poszedł z nim na jakąś pieprzoną kolację. Dlaczego nie mogę mieć normalnego ojca, z którym mogę porozmawiać, gdy tego potrzebuję?
*** oczami Mii ***
- Jak zamierzacie spędzić waszą miesięcznicę? - zapytała Gamma w drodze do szkoły, a ja wzruszyłam ramionami.
- Jak to nie wiesz? - Luke złapał mnie za ramiona. - Tylko mi nie mów, że nawet nie masz dla niego prezentu. - jęknał, a ja przewróciłam oczami. Błagam, niech ktoś się zlituje nade mną.
- Mam prezent dla Nialla, jeśli to was ucieszy. - odpowiedziałam kierując się w stronę wejścia do szkoły.
- Co takiego? - spytali równocześnie. Nie odpowiedziałam im nic, tylko udałam się do swojej szafki.
Po krótkiej chwili poczułam ciepły oddech na swojej szyi, gdy wyciągałam książkę do historii. Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla. Miał na sobie czarną bokserkę z logiem zespołu The Dors, która idealnie opinała się na jego mięśniach brzucha, rurki, w których jego nogi wyglądały na jeszcze chudsze niż zwykle oraz trampki. Chłopak wyglądał niesamowicie.
- Hej. - powiedział składając pocałunek na moich ustach.
- Hej. - uśmiechnęłam się szeroko. Nie wiem dlaczego, ale Niall wydaje się być dzisiaj inny.
- To dla ciebie. - podał mi malutkie pudełko. Otworzyłam je, a w środku znajdował się łańcuszek z literkami "M&N"
- O mój Boże! Jest prześliczny, dziękuję. - przytuliłam się do niego. - Też mam coś dla ciebie. - powiedziałam, gdy zapiął mi biżuterię.
Wyciągnęłam ze swojej szafki prezent dla niego i podałam mu go. Z wielkim uśmiechem na twarzy patrzyłam jak rozpakowywuje to, co dla niego przygotowałam.
- To album z naszymi zdjęciami, które zrobiliśmy przez ten miesiąc. - wyjaśniłam, gdy blondyn je oglądał.
- Dziękuję. - powiedział bez przekonania, podszedł do mnie i przytulił mocno.
Pomimo, że to zrobił to i tak zrobiło mi się smutno, bo to wygląda tak jakby prezent mu się nie podobał.
- Chodź, zabieram cię stąd. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia ze szkoły.
- Dokąd? - zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi.
Weszliśmy do auta, ja zajęłam miejsce pasażera, a on kierowcy. Wyjechaliśmy ze szkolnego parkingu w zupełnej ciszy.
- Czy coś się stało, Niall? - znowu nie uzyskałam odpowiedzi.
Wyciągnęłam z torby swój telefon i zaczęłam przeglądać facebooka. Nie będę się prosiła, by on łaskawie się do mnie odezwał. Spojrzałam na godzinę, jedziemy już piętnaście minut. Wyjrzałam przez okno i zorientowałam się, że wyjeżdżamy poza miasto.
- Dokąd mnie zabierasz, Niall? - zamiast mi odpowiedzieć, to patrzył przed siebie na drogę.
Czy coś jest ze mną nie tak, czy to może on jest przed tymi dniami? Po krótkiej chwili blondyn skręcił w drogę, która prowadzi w głąb lasu. Zatrzymał się kawałek dalej. Nie zaprzeczę, ślicznie tu, ale nie pokażę tego po sobie. Wysiadł z samochodu bez słowa, wyciągnął coś z bagażnika i niedaleko samochodu rozłożył koc, a na nim położył koszyk. Zauważyłam, że mówi coś do mnie, więc uchyliłam szybę.
- Dołączysz? - zapytał pokazując na materiał.
- Po co? Żebyś dalej ze mną nie rozmawiał? Nie, dziękuję. - odpowiedziałam zasuwając szybę.
- Przepraszam, okej? - otworzył drzwi i podał mi rękę. Złapałam ją i ruszyłam w stronę koca.
- Mogłeś od razu powiedzieć, że prezent ci się nie podoba, a nie, się nie odzywać przez całą drogę. - oznajmiłam siadając.
- Prezent mi się strasznie podoba. - usiadł obok mnie. - Tu chodzi o coś zupełnie innego.
- O co? - nie chciałam go o to pytać, to pytanie przypadkiem wyszło z moich ust.
- Później ci powiem. - nalał soku do kubków. - A teraz świętujmy nasz dzień. - podał mi ciecz uśmiechając się. - Za nas. - powiedział.
- Za nas. - powtórzyłam z lekkim uśmiechem upijając łyk napoju.
Nadal nie dawało mi spokoju to, dlaczego Niall jest taki. Jednak postanowiłam poczekać, aż sam mi powie.
Zjedliśmy w zupełnej ciszy jedzenie, które przygotował, co jakiś czas wymienialiśmy się uśmiechami. Chyba nigdy w życiu nie pragnęłam być już w domu. Skoro jesteśmy razem, to chyba powinniśmy się nawzajem wspierać, ale jak mam to robić, skoro Niall nie chce mi powiedzieć o co chodzi.
- Tu chodzi o mojego tatę. - odezwał się w końcu.
- Możesz jaśniej? - spytałam patrząc na niego.
Po chwili chłopak opowiedział mi wszystko. Chodziło o jego ojca, który nigdy nie interesował się Niallem i Gregiem, że najważniejsze były dla niego pieniądze, a oni byli dobrzy, tylko wtedy, gdy musieli iść z nim na kolację biznesową. Ja mam dokładnie, to samo z moją mamą, więc wiem jak on się czuje.
- Naprawdę mi przykro, Niall. - przytuliłam się do niego. - Wiedz, że zawsze będziesz miał we mnie wsparcie i wszystko możesz mi powiedzieć. - odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Wiem i za to dziękuję. - pocałował mnie.
Najgorzej jest być dzieckiem bogatego człowieka, który nie zwraca na ciebie najmniejszej uwagi.
***
- Zobaczymy się jeszcze dzisiaj? - zapytałam Nialla, gdy staliśmy kawałek od mojego domu.
- Niestety nie. - odpowiedział smutno. - Muszę iść na kolację biznesową z ojcem. - wyjaśnił.
- To nic, Niall. Zobaczymy się jutro i zadzwonię do ciebie, by powiedzieć ci dobranoc. - uśmiechnęłam się do niego wychodząc z auta.
- Kocham cię. - zatrzymał mnie i złożył na moich ustach długi pocałunek.
- A ja kocham ciebie. - powiedziałam w jego oczy. - Jeśli będzie tam dziewczyna, to trzymaj się od niej z daleka. - zakomunikowałam po wyjściu, a Niall się zaśmiał.
Kiedy weszłam do domu, to mama cała w nerwach biegała po salonie.
- W końcu! Gdzieś ty była tak długo? Z resztą nieważne, idź do swojego pokoju i się szykuj, bo za dwie godziny mam ważną kolację. - powiedziała szybko.
To musi być naprawdę ważna kolacja, skoro się tak denerwuje. Czuję, że to będzie naprawdę długi wieczór.
Cześć i czołem! Wiem, że długo mnie tu nie było, ale gdy miałam czas, to nie miałam weny na pisanie, a jak go miałam, to wena mnie opuszczała.
Teraz postaram się dodawać regularnie rozdziały :)
Jeśli ktoś tu jeszcze jest i to czyta, to proszę doceń moją pracę i zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki i komentarza ze szczerą opinią :)
Zapraszam również na profil ElitaMurzynow, gdzie razem z innymi dziewczynami recenzujemy prace chętnych osób :)
Do następnego xx ~ Kika
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro