Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

*** oczami Nialla ***

Jak co ranek do szkoły obudził mnie budzik, nie mój brat. Tak, wyprowadził się. W końcu poszedł na swoje i od ponad dwóch tygodni nie mieszka już z nami. Teraz, to przynajmniej się wysypiam. Owszem podoba mi się to, ale tęsknię za Gregiem. Teraz, gdy go nie ma, to ja nie mam się z kim sprzeczać, co ranek i za tym chyba najbardziej tęsknię.

- Wróć od razu ze szkoły. - zakomunikował mi ojciec od razu, gdy wszedłem do kuchni.

- Jasne. - przewróciłem oczami i podszedłem do lodówki.

- Coś nie tak? - zapytał, nawet nie wysilił się, żeby na mnie spojrzeć.

- Wszystko jest nie tak. - zacząłem, nawet na niego nie patrząc. Skoro on tego nie robi, to dlaczego ja mam, to robić? - Nie ma cię całymi dniami w domu, a jak wracasz, to jest już późno. Chciałbym z tobą porozmawiać, pochwalić się, ale nie mogę, bo zawsze praca jest ważniejsza ode mnie. Jednak, gdy jesteś już raz na jakiś czas rano w domu, to nie porozmawiasz ze mną normalnie, tylko mówisz, że mam wrócić od razu ze szkoły. - wyrzucam z siebie wszystko to, co mnie boli, tym razem patrzę na niego.

- Cóż, nie wiedziałem, że stawiasz tak sprawę. - uniósł brew i spojrzał na mnie. - W takim razie porozmawiamy szczerze jak wrócimy z kolacji. - dodał, a ja parsknąłem na jego słowa.

- Ty tak na poważnie? - zaśmiałem się. - Nie musisz mi robić łaski i ze mną rozmawiać. - powiedziałem, wychodząc z pomieszczenia. Poszedłem do korytarza, ubrałem buty, kurtkę oraz zarzuciłem na plecy plecak.

- Nie zapomnij być zaraz po szkole! - usłyszałem, gdy otworzyłem drzwi, a poziom mojej złości wzrósł.

On przychodzi do mnie, tylko wtedy, gdy chce, żebym poszedł z nim na jakąś pieprzoną kolację. Dlaczego nie mogę mieć normalnego ojca, z którym mogę porozmawiać, gdy tego potrzebuję?

*** oczami Mii ***

- Jak zamierzacie spędzić waszą miesięcznicę? - zapytała Gamma w drodze do szkoły, a ja wzruszyłam ramionami.

- Jak to nie wiesz? - Luke złapał mnie za ramiona. - Tylko mi nie mów, że nawet nie masz dla niego prezentu. - jęknał, a ja przewróciłam oczami. Błagam, niech ktoś się zlituje nade mną.

- Mam prezent dla Nialla, jeśli to was ucieszy. - odpowiedziałam kierując się w stronę wejścia do szkoły.

- Co takiego? - spytali równocześnie. Nie odpowiedziałam im nic, tylko udałam się do swojej szafki.

Po krótkiej chwili poczułam ciepły oddech na swojej szyi, gdy wyciągałam książkę do historii. Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla. Miał na sobie czarną bokserkę z logiem zespołu The Dors, która idealnie opinała się na jego mięśniach brzucha, rurki, w których jego nogi wyglądały na jeszcze chudsze niż zwykle oraz trampki. Chłopak wyglądał niesamowicie.

- Hej. - powiedział składając pocałunek na moich ustach.

- Hej. - uśmiechnęłam się szeroko. Nie wiem dlaczego, ale Niall wydaje się być dzisiaj inny.

- To dla ciebie. - podał mi malutkie pudełko. Otworzyłam je, a w środku znajdował się łańcuszek z literkami "M&N"

- O mój Boże! Jest prześliczny, dziękuję. - przytuliłam się do niego. - Też mam coś dla ciebie. - powiedziałam, gdy zapiął mi biżuterię.

Wyciągnęłam ze swojej szafki prezent dla niego i podałam mu go. Z wielkim uśmiechem na twarzy patrzyłam jak rozpakowywuje to, co dla niego przygotowałam.

- To album z naszymi zdjęciami, które zrobiliśmy przez ten miesiąc. - wyjaśniłam, gdy blondyn je oglądał.

- Dziękuję. - powiedział bez przekonania, podszedł do mnie i przytulił mocno.

Pomimo, że to zrobił to i tak zrobiło mi się smutno, bo to wygląda tak jakby prezent mu się nie podobał.

- Chodź, zabieram cię stąd. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia ze szkoły.

- Dokąd? - zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi.

Weszliśmy do auta, ja zajęłam miejsce pasażera, a on kierowcy. Wyjechaliśmy ze szkolnego parkingu w zupełnej ciszy.

- Czy coś się stało, Niall? - znowu nie uzyskałam odpowiedzi.

Wyciągnęłam z torby swój telefon i zaczęłam przeglądać facebooka. Nie będę się prosiła, by on łaskawie się do mnie odezwał. Spojrzałam na godzinę, jedziemy już piętnaście minut. Wyjrzałam przez okno i zorientowałam się, że wyjeżdżamy poza miasto.

- Dokąd mnie zabierasz, Niall? - zamiast mi odpowiedzieć, to patrzył przed siebie na drogę.

Czy coś jest ze mną nie tak, czy to może on jest przed tymi dniami? Po krótkiej chwili blondyn skręcił w drogę, która prowadzi w głąb lasu. Zatrzymał się kawałek dalej. Nie zaprzeczę, ślicznie tu, ale nie pokażę tego po sobie. Wysiadł z samochodu bez słowa, wyciągnął coś z bagażnika i niedaleko samochodu rozłożył koc, a na nim położył koszyk. Zauważyłam, że mówi coś do mnie, więc uchyliłam szybę.

- Dołączysz? - zapytał pokazując na materiał.

- Po co? Żebyś dalej ze mną nie rozmawiał? Nie, dziękuję. - odpowiedziałam zasuwając szybę.

- Przepraszam, okej? - otworzył drzwi i podał mi rękę. Złapałam ją i ruszyłam w stronę koca.

- Mogłeś od razu powiedzieć, że prezent ci się nie podoba, a nie, się nie odzywać przez całą drogę. - oznajmiłam siadając.

- Prezent mi się strasznie podoba. - usiadł obok mnie. - Tu chodzi o coś zupełnie innego.

- O co? - nie chciałam go o to pytać, to pytanie przypadkiem wyszło z moich ust.

- Później ci powiem. - nalał soku do kubków. - A teraz świętujmy nasz dzień. - podał mi ciecz uśmiechając się. - Za nas. - powiedział.

- Za nas. - powtórzyłam z lekkim uśmiechem upijając łyk napoju.

Nadal nie dawało mi spokoju to, dlaczego Niall jest taki. Jednak postanowiłam poczekać, aż sam mi powie.

Zjedliśmy w zupełnej ciszy jedzenie, które przygotował, co jakiś czas wymienialiśmy się uśmiechami. Chyba nigdy w życiu nie pragnęłam być już w domu. Skoro jesteśmy razem, to chyba powinniśmy się nawzajem wspierać, ale jak mam to robić, skoro Niall nie chce mi powiedzieć o co chodzi.

- Tu chodzi o mojego tatę. - odezwał się w końcu.

- Możesz jaśniej? - spytałam patrząc na niego.

Po chwili chłopak opowiedział mi wszystko. Chodziło o jego ojca, który nigdy nie interesował się Niallem i Gregiem, że najważniejsze były dla niego pieniądze, a oni byli dobrzy, tylko wtedy, gdy musieli iść z nim na kolację biznesową. Ja mam dokładnie,  to samo z moją mamą, więc wiem jak on się czuje.

- Naprawdę mi przykro, Niall. - przytuliłam się do niego. - Wiedz, że zawsze będziesz miał we mnie wsparcie i wszystko możesz mi powiedzieć. - odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy.

- Wiem i za to dziękuję. - pocałował mnie.

Najgorzej jest być dzieckiem bogatego człowieka, który nie zwraca na ciebie najmniejszej uwagi.

***

- Zobaczymy się jeszcze dzisiaj? - zapytałam Nialla, gdy staliśmy kawałek od mojego domu.

- Niestety nie. - odpowiedział smutno. - Muszę iść na kolację biznesową z ojcem. - wyjaśnił.

- To nic, Niall. Zobaczymy się jutro i zadzwonię do ciebie, by powiedzieć ci dobranoc. - uśmiechnęłam się do niego wychodząc z auta.

- Kocham cię. - zatrzymał mnie i złożył na moich ustach długi pocałunek.

- A ja kocham ciebie. - powiedziałam w jego oczy. - Jeśli będzie tam dziewczyna, to trzymaj się od niej z daleka. - zakomunikowałam po wyjściu, a Niall się zaśmiał.

Kiedy weszłam do domu, to mama cała w nerwach biegała po salonie.

- W końcu! Gdzieś ty była tak długo? Z resztą nieważne, idź do swojego pokoju i się szykuj, bo za dwie godziny mam ważną kolację. - powiedziała szybko.

To musi być naprawdę ważna kolacja, skoro się tak denerwuje. Czuję, że to będzie naprawdę długi wieczór.

Cześć i czołem! Wiem, że długo mnie tu nie było, ale gdy miałam czas, to nie miałam weny na pisanie, a jak go miałam, to wena mnie opuszczała.

Teraz postaram się dodawać regularnie rozdziały :)

Jeśli ktoś tu jeszcze jest i to czyta, to proszę doceń moją pracę i zostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki i komentarza ze szczerą opinią :)

Zapraszam również na profil ElitaMurzynow, gdzie razem z innymi dziewczynami recenzujemy prace chętnych osób :)

Do następnego xx ~ Kika

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro