Rozdział 1
*** oczami Mii ***
- Mia wstawaj! - poczułam jak moje łóżko ugina się pod wpływem ciężaru. Otworzyłam oczy i zauważyłam wiszącego nade mną mojego przyjaciela.
- Złaź kretynie. - zepchnęłam go tak, że po jego upadku usłyszałam głośny huk i jego ciche jęknięcie.
- To bolało. - powiedział marszcząc czoło.
- To bolało. - zaczęłam go przedrzeźniać. - Baba jesteś, żeby tak jęczeć? - zadałam pytanie ścieląc łóżko.
- A czy na nią wyglądam? - pokazał na siebie z góry do dołu ręką.
- Wszystko jest możliwe Luke. - złapałam go za ramię.
- Przestań. - strzepnął moja rękę. - Nie mam cycków, a między nogami mam co innego niż ty. - uśmiechnął się triumfalnie.
- Nie wierzę, że się z tobą przyjaźnie. - rzuciłam łapiąc się za głowę.
- Udam, że tego nie słyszałem i zejdę teraz do kuchni pozwalając ci się ogarnąć do szkoły. - zakomunikował wychodząc z mojego pokoju. Czasem naprawdę mam ochotę go udusić.
Luke jest moim przyjacielem od ponad dziesięciu lat. Na początku naszej znajomości, ani ja, ani on nie darzyliśmy się sympatią, a wszystko dlatego, że on zawsze niszczył mi moje babki z piasku. Z czasem znaleźliśmy wspólny język i tak o to, przyjaźnimy się do dzisiaj.
Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, a następnie włożyłam na siebie czarne rurki, białą bokserkę i na nią bluzę z racji tego, że na dworze nie było za ciepło, włosy zostawiłam rozpuszczone. Po niedługiej chwili zeszłam na dół ze spakowanym plecakiem.
- Zrobiłem ci śniadanie. - oznajmił blondyn dopijając sok.
- Gotowi? - do kuchni weszła Gemma, moja przyjaciółka. W zasadzie to też Luke'a.
Z nią przyjaźnie się krócej niż z chłopakiem. Razem z blondynem poznaliśmy ją w przedszkolu. Z nią nie było takiego problemu jak z niebieskookim, od razu zaprzyjaźniłyśmy się. Luke dopiero później do nas dołączył i również się zaprzyjaźnił z Gemmą. Od tego czasu tworzymy małą, bo trzyosobową paczkę.
- Mia wychodzimy. - wróciłam na ziemię dopiero, jak chłopak zaczął machać mi ręką przed oczami. Zawiesiłam się z wielkim bananem na twarzy patrząc na nich.
- Znowu to zrobiła? - spytała Gemma, gdy zamykałam mieszkanie na klucz, Luke tylko pokiwał twierdząco głową.
Faktycznie może dość często to robię, ale tylko dlatego, że naprawdę cieszę się, że ich mam i nie wyobrażam sobie tego, że mogłoby, to się skończyć.
- Wiem, może ona się tak zawiesza przez jakiegoś chłopaka. - zabłysnął blondyn.
- Co? Nie, pff nie ma żadnego chłopaka. - prychnęłam.
- Pff oznacza tak. Czyli jest chłopak. - zapiszczała radośnie szatynka. Teraz to się zacznie.
*** oczami Niall'a ***
- Nie wierzę. - powiedziałem pod nosem. Spojrzałem na zegarek, budzik powinien mnie obudzić za niecałe dziesięć minut, a tym czasem zrobił to mój brat, który jak co ranek zabawia się ze swoją dziewczyną. - Możecie to robić ciszej? W porównaniu do was, to niektórzy jeszcze śpią. - zakomunikowałem pod drzwiami Greg'a i udałem się do łazienki.
Wziąłem szybki prysznic, umyłem zęby, a następnie włożyłem na siebie spodnie dresowe, białą bluzkę i na nią zarzuciłem szarą bluzę. Wróciłem jeszcze na chwile do pokoju, spakowałem się do szkoły, zaścieliłem byle jak łóżko i wyszedłem z pomieszczenia.
- Niall ja cię bardzo przepraszam. - zaczął mój brat, gdy wszedłem do kuchni.
- Stary nie przepraszaj mnie, bo jutro znowu będziecie to robić i znowu będziesz mnie przepraszał. - oznjamiłem. - Denise znowu wstydzi się wyjść po tym jak zwróciłem wam uwagę? - zapytałem po chwili, robiąc sobie śniadanie.
- Tak. - zaśmiał się.
- A tak swoją drogą, to kiedy masz zamiar się wyprowadzić? Jakby nie było to masz już dwadzieścia cztery lata no i jesteś z Denise, więc możecie coś razem wynająć.
- Myślimy nad wynajęciem czegoś. Przynajmniej tam nie będzie nikt nas uciszał. - Greg spoglądał na mnie.
- Już nie mogę się tego doczekać. Przynajmniej nie będę musiał wysłuchiwać tego co teraz. - odgryzłem mu się.
- Jeszcze za tym zatęsknisz. - pokazał mi język.
- Chciałbyś. - naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć, a w nich stali moi przyjaciele. Wpuściłem ich do środka.
- Cześć chłopaki. - mój brat przywitał się z nimi.
- Cześć Greg. - odpowiedzieli prawie chórem.
- Znowu nie dali ci spać? - zapytał Liam.
- Niestety. - pokiwałem twierdząco głową.
- Masz przerąbane. - Zayn poklepał mnie po ramieniu, powstrzymując się od śmiechu.
- Dzięki, na was to zawszę mogę liczyć. - poklepałem każdego z nich po plecach.
Oni są jedynymi osobami, które nie przyjaźnią się ze mną z powodu tego, że mój tata ma dużo kasy i sponsoruje szkołę, reszta robi to, żeby zaistnieć. Wiem to, bo przyjaźnię się z nimi od przedszkola.
- Niall jesteś tam? - Harry zaczął wymachiwać swoją ręką przed moimi oczami.
- Yhm, co? - potrząsnąłem głową.
- Jesteś jakiś nieobecny. - zauważył Louis.
- Pewnie myśli o tej Elizabeth. - Zayn poruszył zabawnie brwiami co rozśmieszyło resztę, ale nie mnie.
- Nie, w życiu. - zaprzeczyłem.
- To jak nie o niej... - zaczął loczek.
- To pewnie o jakiejś innej dziewczynie. - dokończył brązowooki.
- Zamknijcie się. Nie myślę o żadnej dziewczynie. - powiedziałem drapiąc się po głowie.
- On myśli o dziewczynie. - zapiszczał podekscytowany szatyn. - Zawsze drapie się po głowie, gdy zaprzecza, a jest to prawda. - dokończył. Teraz to się zacznie.
Hej :) Pierwszy rozdział za nami :) Jak wrażenia? Piszcie w komentarzach :3
Jeśli się podoba to pozostaw po sobie ślad w postaci gwiazdki i komentarza :p
Do następnego ~Kika
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro