Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

*** oczami Nialla ***

Jak nigdy obudziłem się przed budzikiem. Przypomniałem sobie wczorajszy dzień i uśmiechnąłem się lekko. Cały czas przed oczami miałem obraz Mii, która rumieni się, jest taka słodka, gdy to robi.

Przeciągnąłem się i niechętnie wstałem z łóżka. Podeszłem do szafy, wyciągnąłem ciuchy i skierowałem się do łazienki. Wykonałem tam poranną toaletę i gotowy wróciłem do pokoju, by spakować potrzebne na dzisiaj zeszyty i książki. Wziąłem plecak i zeszłem na dół, do kuchni.

- Cześć. - przywitałem się z moim tatą, gdy weszłem do pomieszczenia. - Ty nie w pracy? - zapytałem robiąc sobie śniadanie.

- Nie opłacało mi się jechać do niej jechać, bo za chwilę jestem umówiony z dyrektorem twojej szkoły. - odpowiedział podnosząc wzrok z nad gazety.

- Rozumiem, że wezwał cię w sprawie sponsoringu. - stwierdziłem.

- Zgadza się. - złożył gazetę i spojrzał na zegarek. - Nie wybieraj się nigdzie po szkole, przyjdź od razu do domu. - zakomunikował wychodząc z kuchni.

- Jasne. - rzuciłem pod nosem. Pewnie chce ode mnie to, co zwykle.

***

Postanowiłem, że pójdę sam dzisiaj do szkoły. Nie chciałem iść z chłopakami, bo miałbym powtórkę pytań, które wczoraj udało mi się sprytnie ominąć. Dzisiaj, by mi się to nie udało. W mojej głowie cały czas siedziała Mia, gdy tylko o niej pomyślałem, to na mojej twarzy pojawiał się uśmiech.

- Cześć. - z rozmyślań wyrwał mnie głos, potrząsnąłem głową i zobaczyłem przed sobą przyjaciół, spojrzałem na bok i zorientowałem się, że jestem w szkole.

- Cześć. - wyminąłem ich i poszedłem w stronę szafek.

- Jesteś zły? - usłyszałem za sobą głos Payne'a.

- Nie. - odwróciłem się i zobaczyłem ich wzroki utkwione we mnie, przeraziło mnie to.

- Nie przyjdzie dzisiaj do szkoły. - oznajmił Harry, gdy ja wpatrywałem się w wejściowe drzwi szkoły.

- Kto? - zapytałem przenosząc swój wzrok na niego.

- Mia. - odpowiedział. - Moja siostra mówiła mi, że nie będzie jej dzisiaj. - wytłumaczył po chwili.

- Ale ja... - przerwano mi.

- Niall kochanie. - usłyszałem głos, który spowodował, że moje ciało napięło się ze złości. - Tak strasznie za tobą tęskniłam. - blondynka założyła ręce na mojej szyi. - Wybaczam ci to, że tak okropnie mnie potraktowałeś w sobotę. - przybliżyła się do mnie, chcąc złożyć pocałunek na moich ustach, ale w porę ją odepchnąłem.

- Spierdalaj ode mnie. - warknąłem.

- Ale słońce... - zatrzepotała rzęsami.

- Czego nie rozumiesz w słowie spierdalaj? - zadałem pytanie patrząc na nią. - I dlaczego nagadałaś Mii tych kłamstw, że jesteśmy razem?

- Powiedziałam jej prawdę. - uśmiechnęła się.

- Powtarzam to ostatni raz, znajdź sobie innego frajera na jednorazowy numerek, a ode mnie i od Mii trzymaj się z daleka. - odchodząc trąciłem ją łokciem.

- Pożałujesz tego ty tleniony kutasie! - krzyknęła za mną, a ja z uśmiechem odwróciłem się w jej stronę i pokazałem środkowy palec, co zdenerwowało ją jeszcze bardziej.

- Szacun stary. - Louis poklepał mnie po ramieniu.

- Wytłumaczyłeś Mii, to z Elizabeth? - spytał Zayn.

- Nie, nie dała sobie tego wytłumaczyć. - odpowiedziałem cicho.

- Jeśli ci na niej zależy, to walcz o nią. - oznajmił Liam, co mnie zaskoczyło.

- Pamiętaj, że jesteśmy z tobą. - dodał Harry, a moje zaskoczenie sięgnęło zenitu.

- Dzięki. - uśmiechnąłem się do przyjaciół. Jednak myliłem się co do nich.

*** oczami Mii ***

- Mia wstawaj. - usłyszałam cichy głos i poczułam rękę gładzącą mój polik. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Dianę, żonę mojego taty. - Jak się spało? - zapytała z uśmiechem.

- Dziękuję dobrze. - uśmiechnęłam się do niej.

- Tata kazał ci przekazać, że dzwoniła twoja mama prosząc, abyś ze szkoły wróciła prosto to domu, bo idziecie na jakąś kolację czy coś w tym stylu. - zakomunikowała.

Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz. Miałam pięć nieodebranych połączeń od niej, nie dziwię się, że  w końcu zadzwoniła do ojca.

- Teraz zbieraj się, zawiozę cię do domu żebyś mogła się spakować do szkoły, a później cię do niej podrzucę. - dodała po chwili wstając z mojego łóżka.

- Diano. - zatrzymałam ją. - Czy mogę dzisiaj nie iść do szkoły? - zapytałam patrząc na nią.

- Dobrze, ale pod warunkiem, że weźmiesz szybko prysznic, zejdziesz do mnie na dół i porozmawiamy. Chciałam to zrobić z tobą wczoraj, ale nie chciałam poruszać tematu przy Dereku. - pokiwałam tylko twierdząco głową na jej słowa i wyszłam z łóżka.

Uwielbiam tę kobietę, nie każdy ma takie dobre relacje ze swoją macochą jak ja. Diana jest dla mnie prawie jak mama, prawie tylko dlatego, że mnie nie urodziła. Z moją rodzicielka nie mam takiego kontaktu jak z nią.
Wzięłam szybki prysznic po czym zeszłam na dół do kuchni.

- Co tak ładnie pachnie? - zadałam pytanie wchodząc do pomieszczenia.

- Naleśniki, smacznego. - brunetka podała mi talerz, a ja zaczęłam jeść. - Chcesz się wygadać? - zapytała kobieta, gdy skończyłam posiłek.

- Tak. - odpowiedziałam bez wahania przyciągając do siebie kubek z kawą. - Byłam w sobotę na imprezie, którą organizował brat Gemmy.

- Rozumiem, że był na niej Niall. - przerwała mi. Diana wie o tym, że jestem zakochana w blondynie.

- Tak. Gemma i Luke namawiali mnie bym podeszła do niego i zagadała, ale tego nie zrobiłam. Później taka jedna Elizabeth powiedziała mi, że mam dać sobie z nim spokój, bo on jest jej. Dzięki temu postanowiłam do niego podejść i podziękować za kwiaty, które mi wysłał z przeprosinami za to, że dzień wcześniej wpadł na mnie. Wyprzedziła mnie ta sama dziewczyna i podeszła do niego całując go, gdy to zobaczyłam wybiegłam z domu. Gemma i Luke zapewniali mnie, że on ją odepchnął, wróciłam tam z powrotem. Pamiętam jeszcze z tego wieczoru tyle, że tańczyłam z nim, a później urwał mi się film. Rano, gdy wstałam, to on spał obok mnie w jednym łóżku, ale nic między nami nie zaszło. Próbował mi wytłumaczyć akcję z tą dziewczyną, ale nie chciałam go słuchać. - głośno wciągnęłam powietrze i po chwili je wypuściłam. - Diano co ja mam robić? - popatrzyłam na nią.

- Powiedz mu prawdę, co do niego czujesz nim będzie za późno. - przeczesywała ręką moje włosy.

- A co jeśli nie będzie czuł tego samego co ja albo mnie wyśmieje? - zapytałam szepcząc.

- Wątpię kochanie. - przyciągnęła mnie zamykając w uścisku. - Jeśli tak zrobi to będzie największym idiotą w historii, odrzucając tak piękną i mądrą dziewczynę jak ty.

***

Diana odstawiła mnie do domu o szesnastej, pożegnałam się z nią i weszłam do domu.

- Dobrze, że już jesteś. - takimi słowami przywitała mnie mama. Super, prawda?

- Też się cieszę, że cię widzę. - powiedziałam sarkastycznie. - Rozumiem, że mam iść z tobą na kolację z klientami? - zapytałam, a raczej stwierdziłam.

- Dokładnie, a teraz idź na górę się szykować. - wygoniła mnie z pokoju.

Moja rodzicielka jest dekoratorką wnętrz i zawsze jak idzie na kolację ze  swoimi klientami, to zabiera mnie ze sobą. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby nie fakt, że oni również przychodzą ze swoimi dziećmi. Najgorzej jest wtedy, gdy przyprowadzają chłopców, mniej więcej w moim wieku, którzy ślinią się na mój widok. To trochę krępujące, tym bardziej, że muszę tam siedzieć około trzech godzin, jak nie dłużej, czując ten wzrok na sobie. Jak sobie o tym pomyślę to mnie ciarki przechodzą.

Zrobiłam lekki makijaż, natomiast włosy zostawiłam rozpuszczone. Podeszłam do szafy i wybrałam miętową sukienkę do połowy ud, która była rozkloszowana. Do tego ubrałam szpilki i wzięłam czarną kopertówkę do ręki. Spojrzałam w kąt pokoju, gdzie na krzesełku była kurtka Nialla. Podeszłam tam i zarzuciłam ją na siebie, zrobiłam to, tylko dlatego, że jak będzie chłopak na tej kolacji, który będzie się ślinił do mnie, to spojrzy na kurtkę i może mu to coś da do zrozumienia.

- Ładna kurtka, czyja? - spytała moja mama, gdy byłyśmy w drodze do restauracji.

- Kolegi. - odpowiedziałam nie patrząc na nią.

Po trzydziestu minutach byłyśmy na miejscu. Szłam za kobietą, która po wejściu do lokalu prowadziła do stolika. Ja chyba źle widzę.

Pamiętaj, aby docenić moją pracę i zostawić po sobie ślad w postaci gwiazdki i komentarza ze szczerą opinią :) xx ~Kika 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro