Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 7.

Toczyłem wewnętrzną walkę pomiędzy ciekawością co on znowu wymyślił, a nienawiścią za wszystkie czyny.

Wyjdź, Harry. Proszę.

W końcu podniosłem się i narzuciłem na siebie gruby sweter, który de facto należał do Gemmy. Mimo to uwielbiałem go i ostatnio często podkradałem z jej szafy. Szybkim krokiem zbiegłem ze schodów i włożyłem talerz po spaghetti do zmywarki. Nie chciałem nikogo budzić szumem wody podczas zmywania go. Otwierając drzwi poczułem zimno przeszywające moje ciało. Na werandzie stał Louis z paczką z McDonald's i uśmiechem na ustach. Czułem się niezręcznie i nawet nie miałem już ochoty na jedzenie.

- Jadłem już - powiedziałem oschle.

- Powinniśmy porozmawiać.

- Nie mamy o czym.

- Mamy, Harry. O tym - wskazał na mój brzuch.

- A co, chcesz polecić mi jakiś dobry trening?

- Przestań kłamać, Harry.

- Ah no tak, przepraszam. To twoja działka.

- Hazz, ja nie wiem jak to możliwe, skąd i dlaczego, ale nie wmówisz mi, że nie jesteś w ciąży.

- Ty siebie słyszysz, Louis? To brzmi absurdalnie!

- To dlaczego chciałeś rozmawiać wtedy z ginekologiem? I dlaczego ciągle źle się czułeś? I dlaczego twój brzuch teraz jest okrągły?

- Ten lekarz to moja znajoma. Zatrułem się czymś, a brzuch nie jest okrągły tylko... tylko przytyłem, nie wiem o co ci chodzi.

Jednym sprawnym ruchem podsunął mój sweter do góry po czym spojrzał na mnie. Moje oczy jak na zawołanie zrobiły się wilgotne. Chłopak przytulił mnie, a ja próbowałem się wyrwać. Nienawidziłem siebie. Nienawidziłem Louisa. Nienawidziłem... wszystkiego.

- Lili, to Lou. Louis, to Lili - powiedziałem, gdy oderwałem się i otarłem łzy.

- Lili?

- Gemma je tak nazywa.

- Ja pierdole - mruknął odwracając się w stronę balustrady i opierając się o jej ciemne drewno. Wziął głęboki oddech, przetarł twarz i ponownie zlustrował mnie wzrokiem. - Powiedzcie, że to jakiś żart. Nabieracie mnie.

- Mogłem się tego spodziewać. Pa, Louis.

Próbowałem wejść do domu, ale chłopak zatrzymał mnie. Trzymał mnie za rękę, a ja miałem ochotę wtulić się w niego, czując ciepło jego ciała. Zaczynałem dostawać drgawek i nie wiedziałem z jakiego powodu. Podskoczyłem, gdy drzwi otworzyły się.

- Zostaw go - warknęła Gemma, widząc, że Tomlinson trzyma mnie za rękę. - Zostaw go, kurwa.

- Matka Teresa przybyła - mruknął chłopak, odsuwając się.

- To ja zajmowałam się Harrym, gdy ty pierdoliłeś Aarona więc zamknij mordę.

- Gem - szepnąłem.

- Co 'Gem'?! Nie rozmawiaj z nim! Już nie pamiętasz co zrobił?!

Dziewczyna pociągnęła mnie do domu i przytuliła, gdy się rozpłakałem. Delikatnie kołysała mnie w swoich ramionach po czym zaprowadziła na górę.

- Zostań ze mną, Gem - poprosiłem, gdy ta chciała wyjść z pomieszczenia.

Przytuliłem się do niej i próbowałem usnąć. Czułem ruchy dziecka co jeszcze bardziej spotęgowało chęć płaczu. Moja siostra miała rację. Nie powinienem rozmawiać z Louisem. On miał swoje życie, ja teraz miałem swoje.

- Przedstawiłem mu Lili - szepnąłem.

- Zmienimy to imię.

- Jest fajne.

Znowu zapanowała cisza, którą ponownie przerwał mój głos.

- Myślisz, że on się zmienił?

- Tacy jak on się nie zmieniają, Harry.

- Pewnie pojechał teraz do Aarona.

- Nie myśl o tym, Harry. Idźcie spać.

Następnego dnia byłem przygnębiony już od samego rana. Louis SMSem poprosił o spotkanie w jakimś neutralnym miejscu bez 'nawiedzonej siostrzyczki', a ja nie wiedziałem czy powinienem się z nim spotkać. Z jednej strony chciałem usłyszeć co ma do powiedzenia, ale z drugiej bałem się. Bałem się, że się przełamię i wrócę do niego. Zresztą, Boże, nawet on nie chciałby powrotu, bo przecież on mnie nie kochał. 

------

146 gwiazdek pod ostatnią częścią. Łożesz ku*wa :o Może teraz dobijemy do 150? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro